Autor |
Wiadomość |
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Toa Nuva Blog |
|
Z braku Kronikarza Gali zaczęła sama spisywać przygody Toa Nuva. Oto jej słowa:
| | #1:
Odkąd nie ma z nami Kronikarza na tej naszej najważniejszej misji, to ja zajmuję się zapisywaniem wydarzeń. Tahu uważa to za głupstwo i marnowanie czasu, i jestem pewna, że Kopaka się z nim zgadza (tak rzadko widać tych dwóch podzielających swe zdanie!). Ale Onua mnie rozumie, tak jak Pohatu. Może to dlatego, że ogień i lód są chwilowymi siłami, które są tu w jednym momencie, a znikają w następnym, zaś skała i ziemia nie przemijają... ale Pohatu i Onua wydają się mieć większy respekt dla historii.
Po uratowaniu nas przez Grupę Oporu na Voya Nui, byłam pewna że dołączymy do Toa Inika w poszukiwaniu Maski Życia. Ale Axonn i Botar wzięli nas na stronę i powiedzieli, że nadszedł czas, by przygotować wszechświat na przebudzenie Mata Nui. Jeśli Inika powiedzie się ich misja, i uratują życie Wielkiego Ducha, nadejdzie czas, abyśmy wypełnili naszą misję - obudzić Mata Nui i przywrócić światło we wszechświecie.
Aby to uczynić, musieliśmy wrócić do Metru Nui, w tym zgodziliśmy się z Axonnem. Wielka Świątynia, powiedział, zawiera informacje co mamy zrobić, aby przygotować się na powrót Mata Nui. Odnaleźliśmy te informacje i zgodziliśmy się wypełnić te zadania, zanim nadejdzie nasz czas. Nie mogliśmy powiedzieć nikomu, nawet Inika, co zamierzamy zrobić - bowiem gdyby Bractwo Makuty się o tym dowiedziało, na pewno staraliby się nas zniszczyć (dziwię się, że jeszcze tego nie zrobili...)
W końcu, po tylu bitwach, po tak długim czasie, rozpoczęliśmy misję, dla której istniejemy. Jeśli nam się powiedzie, uratujemy wszechświat od zła. Jeśli zawiedziemy... cóż, być może nawet Wielkie Istoty nie będą mogły uratować nas od upadku. |
| | #2:
Nawet mimo, że przerwałam na chwilę pisać o naszych przygodach, wciąż nie mogę uwierzyć że Toa Nuva zrobili to, co zrobili.
Informacje które znaleźliśmy w Wielkiej Świątyni Metru Nui były w formie listy. Każdy punkt był spisany w celu przygotowania wszechświata na przebudzenie Mata Nui. Ale pierwszą rzeczą było uwolnić potworne Bahragi i wypuścić roje Bohrok na wyspie Mata Nui!
Choć niektórzy podważali potrzebę spełnienia tego punkt - zwłaszcza Pohatu - w końcu zrozumieliśmy, że musimy. Nawet teraz, wyobrażam sobie roje panoszące się na wyspie nad nami, podpalające, przewracające i niszczące wszystko. Nie wiem, czy to może być dobra rzecz, albo część planu Wielkiego Ducha.
Nasze następne zadanie polegało na odzyskaniu starożytnego skarbu, "Staff of Artakha", z ukrycia w Archiwach. Ale kiedy tam przybyliśmy, nie było go. Onua przekazał, że Whenua powiedział mu, iż "Staff" został ukradziony dawno temu przez bandę złodziei i zabójców zwanych Mroczni Łowcy.
Tylko kilka sekund trwało podjęcie decyzji o naszej następnej misji. Musimy odnaleźć bazę Łowców i odzyskać "Staff", nawet jeśli będziemy musieli pokonać wszystkich i każdego z osobna, by to zrobić. |
| | #3:
Powinno być zrozumiałe, że w naturze Toa nie leży skradanie się. Toa, zgodnie z tradycją, działają w pełnym świetle dnia, aby Matoranie których strzegą mogli zobaczyć swych obrońców i zaufać im. Więc było dla nas nieco niezręczne, skradać się ku linii brzegowej wyspy Odina.
Nie mieliśmy jednak wyboru. Wyspa Odina była bazą Mrocznych Łowców, była ciężko uzbrojona i bardzo trudno było się tam dostać. Nawet sześcioro Toa Nuva nie mogło być pewnych zwycięstwa na tych brzegach.
Zbliżaliśmy się od północy, z zamiarem przedostania się przez góry i zdobyć fortecę z zaskoczenia. Było tylko kilku strażników w tym regionie, bo naturalne bariery czyniły go trudnym do zdobycia. Potężny, biało-niebieski Łowca w którym Tahu rozpoznał Miniona był jedynym widocznym tu strażnikiem. Zanim zdołaliśmy się zastanowić, jak najlepiej go pokonać, błysk od Kopaki zamroził go.
"No to jesteśmy na celowniku" powiedział Onua. "Musimy zakończyć misję, zanim przybędą inni".
"Pohatu prowadził nas, kiedy wspinaliśmy się na góry. Nikt z nas nie przemówił. Nasze umysły koncentrowały się na zadaniu - przeniknąć do potężnej fortecy pełnej wrogów, aby odzyskać Staff Artakhi.
Lewa wspiął sie na skały, skoczył i używając swej Maski Lewitacji wzniósł się w powietrze, aby sprawdzić okolicę. Zanim zdążyłam go ostrzec, że go zauważą, płomienista sieć energii uderzyła na niego z nieba i związała go. W ślad za nią wytrysnął strumień kwasu, który ledwo uniknął kontaktu ze spadającym Toa.
Spojrzałam w górę. Skrzydlata kreatura pikowała prosto na nas, miotając coraz więcej sieci z miotacza na torsie. Tahu otoczył nas tarczą odbijającą sieci. Kopaka zamroził jedno ze skrzydeł kreatury, a Onua wykorzystując Maskę Siły oszołomił kreaturę.
"Dwóch z głowy", uśmiechnął się Lewa. "Zostało tylko dwustu!"
Nikt się nie roześmiał. |
| | Zbliżanie się do bazy DH na odinie to jak wsadzić łeb do gniazda szerszeni... głodnych szerszeni... WŚCIEKŁYCH, głodnych szerszeni.
Choć moi przyjaciele i ja zdecydowaliśmy, jak dostać się do fortecy wciąż musieliśmy radzić sobie ze strażnikami i włóczykijami. Cała sztuka polegała na zaskoczeniu i pokonaniu ich zanim podniosą alarm - co z Lewą jest dużo łatwiejsze. Toa Powietrza otacza ich próżnią i bez powietrza głos ich wrzasków nie może się przemieszczać.
Po dotarciu do fortecy tak szybko jak się odważyliśmy, stanęliśmy naprzeciw skalnej ściany. Pohatu sprawił, że kamienna dłoń chwyciła strażnika i ścisnęła go do nieprzytomności. Następnie otworzył nam drogę do środka.
Wewnątrz czekał na nas istny labirynt. Co gorsza, nie wiedzieliśmy, gdzie może być SoA. Mogliśmy szukać całymi dniami. Szepnęłam to do Tahu, a on potrząsnął głową.
"Ten Staff jest bardzo cenny," powiedział cicho. "a więc Łowcy będą go trzymać wraz ze swooimi skarbami, co oznacza - niedaleko tronu TSO. Znajdziemy jego, znajdziemy Staff."
"A więc chcecie mnie znaleźć" powiedział szorstki głos. Zdawał się dochodzić z pobliża, lecz nikogo w pobliżu nie było. "Myśleliście, że zdołacie wejść do mojej fortecy bez mojej wiedzy? Czy myślicie, że udałoby się wam to, gdybym nie chciał was tu mieć?"
Dookoła nas, ściany zaczęły się przesuwać. Zanim zdążyliśmy zareagować, ściany utworzyły więzienie.
"Oczywiście, wiem, że 6 Toa Nuva może łatwo wydostać się z tej pułapki". powiedział głos, który, jak zrozumiałam, należał do samego The Shadowed One, przywódcy Mrocznych Łowców. "Ale mam nadzieję, że poświęcicie mi chwilę... Mam wam coś do zaoferowania, a także sekret którym chcę się podzielić". |
| | Gdyby Kronikarz opowiedział mi tę historię, nigdy bym nie uwierzyła.
Opowieść TSO sprowadzała się do tego: posiadł przedmiot którego szukaliśmy, Staff Artakhi, ale podarował go mieszkańcom wyspy Xia jako zapłatę za wszelkie uzbrojenie. Chciał uwolnić nas i powiedzieć gdzie najprawdopodobniej jest Staff, jeśli zgodzimy się wyświadczyć mu przysługę. Najwyraźniej Roodaka, jedna z "wysokich obywatelek" Xia sprzedawała DH informacje - tak samo jak jak im wrogom, Bractwu Makuty. Chciał, aby ją wyeliminowano.
Ku memu zaskoczeniu, Tahu zgodził się. Dopiero potem powiedział mi, że ma inny plan wobec Roodaki, którego jednym z elementów było odesłać Lewę z powrotem do Metru Nui. Wkrótce potem wyruszyliśmy ku wyspie Xia. (Pohatu, naturalnie, musiał zostawić Łowcom mały prezent. Powiedział mi że w ciągu godziny każdy kamień w fortecy TSO powinien nagle obrócić się w pył).
Nigdy tam nie byłam, ale słyszałam że ta wyspa to indtustralizacyjny koszmar. Kiedy tam dotarliśmy, byłam pewna, że część o koszmarze się zgadza - masywny potwór nazywany Tahtorak, niszczył wszystko na swej drodze, a jeszcze straszniejszy Rahi nazywany Kanohi Dragon atakował go. Budynki waliły się w gruzy, fabryki płonęły, nawet słynna Góra trzęsła się w posadach. To był kompletny chaos.
Tahu wysłał Onuę na wyspę, który miał potwierdzić, czy Staff jest w podziemnym ukryciu. Reszta z nas starała sie z całej siły ratować tubylców i zabrać ich z dala od walczących potworów. To Kopaka miał "szczęście" odnaleźć i uratować Roodakę.
"Toa" splunęła, jakby nienawidziła smaku tego słowa. "Nie potrzebuję waszej pomocy!"
"Może nie," odparł Kopaka, uśmiechając się. "Ale my potrzebujemy twojej." |
| | Lewa nie musiał przebyć całej drogi do Metru Nui by odkryć po kogo wysłał go Tahu. Sześcioro Rahaga usłyszało o zdarzeniach na Xia i zaskakująco szybko udali się tam by pomóc Vortixx (mam nadzieję że my też kiedyś będziemy tak szczodrobliwi)
Teraz, po raz pierwszy od 1000 lat, spotkali się twarzą w twarz z Roodaką, istotą która przemieniła ich z Toa w ich obecne, bestialskie formy.
"Wasza wyspa jest niszczona przez Tahtoraka i Kanohi Dragon" powiedział jej Kopaka. "A Łowcy chcą cię zabić - co ciekawsze, Bractwo Makuty też tego chce, albo będzie wkrótce chciało. Pomóż nam, a być może my pomożemy tobie".
"Nic od niej nie chcemy" powiedział Norik. "Pozwólmy się spotkać z jej jakże zasłużonym przeznaczeniem".
Ale Roodaka była na tyle sprytna, żeby poznać, że znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Nie tracąc czasu na zbędne ukrywanie swej wdzięczności dla nas, wzniosła swój miotacz Rhotuka i wystrzeliła w Rahaga. Sieć uderzyła w nich wszystkich i zanim zdążyliśmy się spostrzec, wydarzył się cud - sześciu pokręconych, zmutowanych Turaga zmieniło się w sześcioro wysokich, silnych i potężnych Toa Hagah!
"To jest... niesamowite" powiedziała Toa Gaaki, patrząc na swój odnowiony pancerz Toa. "Norik, skończyło się... Znów jesteśmy bohaterami!"
"Zawsze byliście bohaterami" uśmiechnął się Tahu. "Teraz po prostu na nich wyglądacie".
Nasza radość została przerwana przybyciem Onuy. Został wysłany, aby odzyskać Staff z magazynu głęboko pod ziemią. Ale nie miał go ze sobą i wyglądał jakby poniósł największą porażkę w życiu.
"Makuta... Imieniem Icarax... już tam był... ukradł Staff" Toa Ziemi ledwo oddychał. "Nosił Maskę Cieni... To oznacza, że Bractwo teraz należy do niego... A wkrótce kraina Karzahni również będzie jego..."
Toa Hagah Bomonga przemówił. "Brzmi na to, że mamy do rozwiązania nie cierpiące zwłoki problemy, Toa Nuva. Zostaniemy i zmierzymy się z obecną sytuacją". Spojrzał na Roodakę przeciągłym, hardym spojrzeniem. "Wiemy jak sobie radzić z takimi jak ona".
Tahu skinął głową w podziękowaniu, potem odwrócił się do nas. "Potrzebujemy Staffu i zdobędziemy go - nawet gdybyśmy mieli go wydrzeć z martwych rąk Makuty. Ruszajmy". |
| | Stoję wśród ciał moich przyjaciół i kolegów z drużyny, nie wiedząc czy żyją czy nie. Przede mną stoi Makuta Icarax z Włócznią Artakhi w pazurach. Tylko ja, Gali Nuva, zostałam by stać między nim, a jakimkolwiek koszmarem chce on osiągnąć.
Kiedy przybyliśmy do królestwa Karzahni w pościgu za Icaraxem, znaleźliśmy setki Matoran, ich duchy były tak zmiażdżone jak ich ciała były zniekształcone. Te ofiary Karzahni niewytłumaczalnie zostały opuszczone (nie było tu żadnego znaku władcy tej krainy ani Manasów którymi podobno dowodził). Dzięki łagodnym słowomi dużej cierpliwości Onua i Lewa przekonali Matoran, aby opuścili swoje więzienie i udali się na północ od Metru Nui.
Okazało się że nie musieliśmy szukać Icarax'a - on sam złapał nas w zasadzkę. Na początku myśleliśmy, że to ten sam Makuta, z którym kiedyś walczyliśmy, gdyż miał na twarzy Maskę Cieni. Jednak on... był o wiele bardziej wykwalifikowanym i dzikim wojownikiem, powalając moich kolegów z drużyny, szybkimi i pewnymi uderzeniami.
Teraz muszę dokonać wyboru - Czy mam robić co mogę, by zatrzymać Icaraxa, ryzykując życie moich przyjaciół (jeżeli oni jeszcze żyją)? Czy mam pozwolić mu uciec? Tak naprawdę to nie mam żadnego wyboru. Podczas gdy on napawa się zwycięstwem, ja wzywam do siebie każdą resztkę wilgoci z powietrza z obszaru setek kio. Zbieram to wszystko, kontrolując za pomocą mojej siły woli, przygotowując się do użycia całej mojej Mocy Żywiołu w jednej eksplozji siły.
I robię to... Mam, nadzieję Wielkie Istoty, że po raz ostatni.
Ogromna ściana wody, sięgając tysiąca stóp uderza w królestwo Karzahni, roztrzaskując budynki i równając z ziemią wszystko i wszystkich na swojej drodze. Próbuję zmusić prądy do posłuszeństwa, jednak nie udaje mi się zabrać Icaraxowi Włóczni. Udaje mi się użyć mojej Maski by pozwolić mym przyjaciołom oddychać pod wodą.
Kiedy fala opada, Icarax'a nie ma, a Toa Nuva, w jakiś sposób uchodzą z życiem. Z tego królestwa nic nie pozostało... poza unoszącą się na wodzie Szlachetną Hau, która należała kiedyś do bohatera. Tahu ratuje ją od zguby. Rozglądam się wokół tego, co uczyniłam, i myślę sobie, czy nie jest to zbyt dużo jak na jeden dzień?
CIĄG DALSZY NASTĄPI... |
| | Mimo wszystko, zawiedliśmy. Makuta Icarax uciekł ze Staffem i wszystko, czego dane nam było dojrzeć, to zniszczona, zalana kraina Karzahni.
Tahu uważał, że musimy iść, bezzwłocznie i zająć się naszymi zadaniami. Postanowiliśmy się rozdzielić. Tahu i Kopaka udali się do archipelagu na południe, by zdławić kilka aktywnych wulkanów. Pohatu i Onua wyruszyli także na południe, szukając artefaktu zwanego "Serce Visoraków". Ja miałam wrócić na powierzchnię, na Mata Nui, podczas gdy Lewa... zwyczajnie zniknął. Podejrzewam, że Tahu dał mu jakieś sekretne zadanie, i dopiero później zrozumiałam, że to nie był ten powód.
Mata Nui bardzo się zmieniła odkąd ostatni raz ją widziałam. Bohroki poczyniały sobie świetnie, niszcząc drzewa, skały, rzeki i strumienie. Nie było to łatwe zadanie, sądząc po grupie zdewastowanych Bohroków i bardzo poważnie rannym Rahi-smoku, który leżał w ich otoczeniu. Zapewne bestia przeszkadzała im w zadaniu i zapłaciła za to swoją cenę.
Zrobiłam co mogłam, by ułatwić im zadanie, potem wróciłam do swojej misji. Większość krajobrazu była spustoszona, lecz, ku memu zaskoczeniu klify i telescopy pozostały. Tak jak mi powiedziano, skierowałam teleskop na Czerwoną Gwiazdę nade mną. Zrobiłam wyraźne notatki o jej położeniu w kosmosie, względem planety, jej jasność i wyszło na to że oddala się od wyspy, albo pozostaje równoległa do niej.
Coś - nie wiem co - nagle skłoniło mnie do połączenia teleskopu i mocy mojej Akaku Nuva. Skierowałam wzrok na Gwiazdę... i cofnęłam się, zszokowana. Wejrzałam do środka gwiazdy i oczekiwałam zobaczyć coś jak jej ogniste centrum, lecz zamiast tego... ciężko mi napisać te słowa...
W gwieździe było coś żywego! |
| | Gali odskoczyła od teleskopu i zaczęła biec przez piaski Mata Nui. Musiała znaleźć resztę Toa Nuva i powiedzieć im o tym, co widziała. Była tym tak zaabsorbowana, że omal nie wpadła na Botara, który pojawił się koło niej.
-Jesteś potrzebna. - powiedział zakonnik.
Zaraz potem złapał ją za rękę i oboje zniknęli. Gdy Gali znów mogła otworzyć oczy, zobaczyła, że nie są na Mata Nui. Stała w pustej, kulistej komnacie, obok Botara i Toa Nuva. Miejsce to wydawało się jej znajome, ale nie wiedziała dlaczego. Nagle cienie w komnacie zdały się powiękzsyć i przemówił damski głos:
-Spisaliście się dobrze, Toa. Potwierdziliście naszą wiarę w was. Dlatego zabraliśmy was tu, na Daxię, byście mogli zobaczyć owoce swej pracy.
Z czegoś, co wyglądało jak jakieś rusztowanie, wydobyło się światło. Potężny wojownik, wysoki na około 2 bio podszedł do niego z Buławą Artahky. To było zaskoczenie, jako że według wiedzy Toa Buława była w posiadaniu Bractwa Makuty. Jeszcze większym zaskoczeniem było to, co stało się później - osobnik ten umieścił Buławę we wnęce w rusztowaniu, a ten zaczął błyskać i buczeć.
-Mata Nui cierpiał wiele od ataku Makuty. Teraz trzeba cofnąć te cierpienia i przygotować mu drogę powrotu. - powiedział głos.
Buczenie stawało się coraz głośniejsze, a światło jaśniejsze. W końcu Tahu nie wytrzymał.
-Co tu się dzieje?
-To, co tu widzicie, to ledwie ułamek jego mocy. Jego energia dociera do całego świata, od Metru Nui do wysp południa, naprawiając zniszczenia zadane od upadku Mata Nui. Rozpadliny są zamykane, budynki odzyskują świetność, góry powstają, rzeki znów płyną. Kiedy wasi przyjaciele zniszczą Łańcuch, Voya Nui i Mahri Nui wrócą tam gdzie być powinny. - odpowiedział głos.
-Ten kijaszek tyle potrafi? - spytał Pohatu.
-Więcej. - odrzekł głos - Jego jedynym ograniczeniem jest Centrum Wszechświata, do którego nie dosięgnie, ponieważ jego ściany są zbyt dobrze chronione. Ale zrobi wszystko co może.
Coś przeszło przez myśl Gali. - Co z wyspą Mata Nui? To, co zrobiły Bohroki, zostanie naprawione?
Usłyszeli śmiech.
-Nie, Bohrok zrobiły co miały zrobić. A teraz macie jeszcze jedno zadanie, najgroźniejsze ze wszystkich... |
| | Moi przyjaciele i ja staliśmy w małej komnacie, czekając na kogoś, kto wprowadzi nas w nasze następne i zapewne najgroźniejsze zadanie. W międzyczasie sprawdzaliśmy swoje bronie i zbroje i pytaliśmy się o swoje przygody. To była dobra metoda, by skryć swoje lęki.
" To był złoty kryształ", mówił Onua. "Niemal tak duży jak głowa Pohatu, wiszący w powietrzu - nie pytaj jak. Powiedziano nam abyśmy nie kładli go na ziemi, była to dobra rada."
"Czemu?" spytałam.
"Serce Visoraków, tak go nazwali", odparł Pohatu. "Zastanawiałaś się kiedyś, jak Makuta zebrali Hordy? Połóż kryształ na ziemi i wszystkie przybędą, nieważne gdzie będą i ile im to zajmie. Myślę, że nasi gospodarze nie chcą dać BoM szansę by zebrać hordy tak łatwo po raz drugi."
"A ty, Lewa?" spytałam Toa Powietrza. "Gdzie Tahu cię posłał?"
"Nigdzie" mruknął Lewa. "Jakiś dziwny głos powiedział mi by lecieć na Mata Nui - musiałem tam przybyć i wrócić tuż przed tobą, Gali - by ze wszystkich możliwych rzeczy wydkopać zegar słoneczny, a potem zabrać go do Metru Nui.
"I co z nim zrobiłeś?" soytał Tahu, nie zwracając uwagi na swą porysowaną zbroję. Kopaka wyglądał jeszcze gorzej po tym jak wygasili parę wulkanów.
"Tu mnie masz" powiedział Lewa. "Powiedziano mi bym go zostawił w Archiwach, więc zostawiłem. Swoją drogą, po szybkim rzut-oku na naszą starą wyspę, nigdy nie uznam Bohroki za dekoratorów.
"Czas iść" powiedział spokojny głos, pochodzący od Matorana stojącego w drzwiach. "Mamy długą podróż przed sobą i mało czasu by ją odbyć.
"Długą podróż gdzie?" zapytał Kopaka. "Jestem nieco zmęczony bieganiem dookoła jak głodny szczur skalny nie mając pojęcia po co.
Matoran tylko się uśmiechnął. "Dostąpiłeś wielkiego zaszczytu... mogąc postawić stopę na wyspie Artakha. Mój pan powinien... albo i nie, to zależy... przemówić do ciebie. Może otworzyć swoją fortecę po raz pierwszy od tysiącleci i powitać cię... albo wyrzucić cię na zawsze bez zastanowienia."
"Brzmi jak imprezka" powiedział Pohatu. "Kiedy wyjeżdżamy?"
Świat nagle stał się feerią rozmytych barw. Kiedy ich wzrok znów się wyostrzył, oni i Matoran stali na wyniszczonej plaży. "Wyjeżdżamy?" spytał Artakhanin. "Cóż, właśnie przybyliście. Powodzenia, Toa... mam nadzieję że będziecie żyć na tyle długo by opuścić Artakhę po raz kolejny."
Ciąg dalszy w BL#8: Downfall. |
Fragmenty zapisane na żółto przetłumaczył Shadow, poprawił Lemo.
Fragmenty na biało przetłumaczył Nivawk Nuva.
Ostatnio zmieniony przez Nuparu2 dnia Czw 18:30, 06 Gru 2007, w całości zmieniany 8 razy
|
|
Czw 19:24, 19 Lip 2007 |
|
|
|
|
Grievous
Dawny Moderator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
|
|
|
Heh ... ciekawe wprowadzenie do 2008 Swoją drogą 2007 to taki łącznik między 2006 a 2008 bo w nim samym mało się dzieje ...
|
|
Czw 19:31, 19 Lip 2007 |
|
|
Apokalips
Moderator
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3076
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Czyżby Vamprach, Antroz i chirox byli Dark hunetrami i to z nimi zmierzy się połowa oddziału Toa nuva ?? A reszta zajmie się dalszym wykonywaniem poleceń Wielkich istot ... Tak mi się bynajmniej wydaje i to bardzo prawdopodobne ... ale czy ja wiem ... Then Staff of arthaka to broń/włucznia Arthaki ??
|
|
Czw 19:49, 19 Lip 2007 |
|
|
Duduś
Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Biała Podlaska
|
|
|
|
Myślę że to jakiś bogato zdobiony kij. Staff pierwotnie znaczy "pracownicy", ale w pżełożeniu na bardziej wiarygodną wersję wychodzi właśnie "kijek".
|
|
Pią 7:33, 20 Lip 2007 |
|
|
Karmazynowy Król
Dawny Moderator
Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 1546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
|
|
|
"Staff"? To ma MNÓSTWO znaczeń. Ale w tym kontekście chodzi raczej o buławę.
~Tenir
|
|
Pią 9:40, 20 Lip 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
No to jest trzeci odcinek. Toa Nuva, Mroczni Łowcy, Staff Artakhi... brakuje tylko trzystu Spartan.
|
|
Czw 11:21, 23 Sie 2007 |
|
|
Tahtorak
Dawny Moderator
Dołączył: 23 Sty 2007
Posty: 929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Minion i Airwatcher.
Airwatcher to mój ulubionu DH. Szkoda, że został pokonany, ale może jeszcze będzie w tym ,,FF". A sam ,,ff" fajny.
|
|
Czw 11:30, 23 Sie 2007 |
|
|
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
Kurde dawno nie czytałem TN Blog. Ale walka się rozpoczeła , szkoda że TN tak szybko pokonują DH. Ale cóż , mają się skradac , a nie walci do wszystkiego z grubej rury.
|
|
Czw 12:22, 23 Sie 2007 |
|
|
DD
Dołączył: 23 Gru 2006
Posty: 3797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się bierze dyfrakcja światła?
|
|
|
|
-Najlepszy jest tekst Lewy:
"Dwóch z głowy...zostało dwustu..." XD
Ogółem przyjemnie się czyta...
|
|
Czw 12:48, 23 Sie 2007 |
|
|
Lewa
Dołączył: 15 Maj 2007
Posty: 1816
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
| | -Najlepszy jest tekst Lewy:
"Dwóch z głowy...zostało dwustu..." XD |
Też tak myślę . Fajny ten blog... Już nie mogę się doczekać walki
|
|
Czw 12:53, 23 Sie 2007 |
|
|
Matoro
Dołączył: 03 Wrz 2006
Posty: 672
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
I ja . Ciekawi mnie to , jak wyglądała ta kreatura . Wszystko się rozkręca ,to dobrze .
|
|
Czw 13:52, 23 Sie 2007 |
|
|
Neo
Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Toa Nuva Blog to moja ulubiona opowieść. Moi ulubieni bohaterowie znowu w akcji, i to prawie jak książka.
Jak wyglądali ci DH Matoro??
[link widoczny dla zalogowanych] - Minion
i
[link widoczny dla zalogowanych] - Airwatcher
|
|
Czw 13:57, 23 Sie 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
UWAGA! Spoilery!
- Blog ma 10 części
- SoA wg Nuva jest na Odinie, ale de facto jest na... Xia
- W jednym z odcinków pojawi się zła postać na 2008.
|
|
Śro 19:47, 05 Wrz 2007 |
|
|
Nivawk Nuva
Dawny Administrator
Dołączył: 07 Maj 2006
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Toa Nuva Blog jest zwalony od momentu przybycia na Odinę. Minion, DH większy od Kardasa, padł od jednego strzału Kopaki. Oczywiście wszędzie mamy legendę '06, zwrot "knocked unconscious", żadnej śmierci nie będzie. Przy takim postępie (Airwatcher padł przecież po drugim ataku Onuy) Nuva wyjdą z Odiny bez draśnięcia. Po drodze jeszcze Mrocznego za... "knock unconscious". Ale cała opowieść jest genialna. Gdyby nie ta Odina...
|
|
Śro 20:25, 05 Wrz 2007 |
|
|
linus022
Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Zaraz, zaraz. Mam małe braki. Czy to są oficjalne wydarzenia, czy ty "spekulujesz" N2?
(Sorka, za nie dobór słów i off topic)
|
|
Śro 20:44, 05 Wrz 2007 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|