Forum PFB Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Imperium Skrallów
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Dyskusje ogólne / Opowiadania Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Imperium Skrallów
Autor Wiadomość
Woozie



Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post Imperium Skrallów
Przetłumaczyłem pierwszą część nowego serialu na 2009 rok. Moim zdaniem rozpoczyna się ciekawie. Zapraszam do czytania:


Cytat:
Tuma zbudził się pierwszy. Sen był mile widziany, ale sny, które miał nie dały mu ukojenia duszy. Teraz siedział w mrocznej komnacie, wpatrując się w rozświetlone gwiazdami niebo Bara Magna.

Tuma nigdy nie był jednym z tych myślicieli, czy wątpiących. Jego klasa w społeczeństwie Skralli - jej przeznaczeniem było rządzić najgroźniejszymi wojownikami - nie doceniającymi patrzenia wstecz, ani wewnątrz siebie. Życie było proste: iść naprzód, podbijać, zabezpieczać to co się zabrało i iść dalej. To było to, co czyniło ze Skralli tak przeraźliwych wojowników podczas wielkiej wojny i pozwoliło im przeżyć jako plemię po Rozłamie.

Wypędzeni ze swoich rodzinnych krain po globalnej katastrofie, Skralle postanowili uporządkować krainy, w których się znaleźli - wulkaniczne, niestabilne i niebezpieczne terytorium na północ od Czarnych Kolczastych Gór. Chociaż niektóre części krainy pozostawały podstępne dla zwiedzających nawet po dziesięciu tysiącach lat, stali się mimo to niekwestionowanymi władcami swojego imperium.

Potem wszystko się zmieniło. Pojawiła się nowa rasa cichych, zabójczych wojowników, którzy uderzali nagle z powietrza i potem znowu znikali. Wojownicy Skralli ginęli, tak jak inni członkowie klasy Tumy, dopóki tylko on został do rządzenia plemieniem. Chociaż wyszedł na przeciw swojej naturze, Tuma ostatecznie zebrał armię Skralli i Agori skały oraz poprowadził ich na południe przez Kolczaste Góry do nowych terenów.

Tuma wstał i wyszedł ze schronienia. Nawet w środku nocy miasto Roxtus było zapracowane. Patrole Skralli stale się poruszały, podczas gdy Łowcy Kości pędzili do bram ze złapanymi Glatorianami i Voroxami na sprzedaż. Więźniowie Agori zabrani na pustynię ciężko pracowali przy budowach nowych ścian i naprawiali broń oraz pancerze Skralli. Praca nigdy się nie zatrzymywała... Tuma wiedział, że nie może na to pozwolić.

Nauczył się wielu rzeczy podczas tych ostatnich bitew, kiedy bitwa szalała od Doliny Labiryntu do serca obozu Skralli. Jego ludzie nie mogli utrzymać dużo terenów, zbyt dobrze chronionych, lub wahali się co chwilę podczas drogi do podboju. Chociaż pustynia miała mało zasobów do zaoferowania, to udzieliła swoim właścicielom jednej rzeczy, które każdy przywódca pragnie - terenów, na których można walczyć. I pewnego dnia będą walczyć znowu, Tuma był tego pewien... Pewnego dnia rzeczy, które śledziły ich w północnych górach pójdą za nimi aż tutaj.

Teraz myślał, że mógł skoncentrować się na południu. Wioski Bara Magna były rozproszone, ich relacje zmieniały się tylko między obojętnością, a napięciem. To było wątpliwe, czy mogliby zorganizować opór, jeśli Skralle by teraz zaatakowały, ale "wątpliwe" nie było dość dobre. Tuma nie chciał ryzykować walką na dwóch frontach, z Glatorianami i Agori przed nim, a z innymi przeciwnikiami z tyłu. Kiedy Skralle będą gotowi do ataku Bara Magna będzie musiało upaść.

Przywódca patrolu Skralli pojawił się przed nim. Tuma na chwilę na niego spojrzał, zauważając obrażenia od miecza i tarczy. Ten wojownik musiał walczyć tej nocy.

"Zdaj mi sprawozdanie" wyszeptał Tuma.

"Łowcy Kości zaatakowali odizolowane Tajun" powiedział Skrall. "Twój przedstawiciel spotkał się z Łowcami Kości, aby przekazać im plany najazdu na Vulcanus."

Tuma uśmiechnął się. "Więc zagwarantowano, że Łowcy Kości załatwią tą sprawę. Bardzo dobrze. I ich plany zostały zrysowane?"

Skrall kiwnął głową i wyjął zwój pergaminu ze swojego pakunku. Podał go Tumie, który rozwinął pergamin i przyjrzał się jego zawartości. Po chwili spojrzał z powrotem na wojownika. "Czy Łowcy Kości wiedzą, że mamy tą kopię?"

"Nie, przywódco" powiedział Skrall.

"Czy zdajesz sobie sprawę, że jeśli odkryję, że kłamiesz... albo popełniłeś błąd... twoja głowa będzie dekorować ściany Roxtus?"

"Tak, przywódco."

"Z kim dzisiaj walczyłeś?" spytał Tuma.

"Z Glatorianinem z wioski ognia i grupą Voroxów, przywódco" powiedział Skrall. "Zatrzymaliśmy nasze skalne rumaki na północ od Rzeki Skrall, kiedy zostaliśmy zaatakowani."

"Oczywiście zabiłeś ich wszystkich" odparł Tuma.

Skrall nie odpowiedział.

Oczy Tumy zwęziły się. "Dlaczego nie?"

"Zniknęli w piasku."

Tuma pochylił się. "Glatoranie nie znikają w pustynnych wydmach, wojowniku. Dlaczego nie widziałem szkarłatnego pancerza i ostrza pomiędzy twoim ekwipunkiem?"

Skrall nie odpowiedział. Nie miał co mówić. Tuma wiedział kogo napotkał na pustyni - Maluma, wygnańca z wioski Vulcanus, teraz gnębionego przez pustynne szaleństwo i żyjącego z Voroxami. Malum był najniebezpieczniejszym rodzajem wojownika - nie bojącego się śmierci, któremu wydawało się komfortowe porównywać życie, którym obecnie żył. Mógłby być groźnym przeciwnikiem... który mógłby też być cennym sprzymierzeńcem.

"Zdobądź świeże skalne rumaki" rozkazał Tuma. "I weź tuzin wojowników. Chcę, dostać żywego Maluma. Nie wracaj bez niego... Jestem pewien, że pamiętasz los ostatniego patrolu, który mnie zawiódł."

Skrall kiwnął głową. Patrol wyznaczony do znalezienia książki Certavusa pośród zachodnich ruin wrócił z pustymi rękami. Czekała ich za to kara, dwógłowy Spikit został nimi nakarmiony w swojej zagrodzie.

"To zostanie wykonane," powiedział Skrall.

Tuma kiwnął raz głową, był to sygnał oddalający. Kiedy wojownik odszedł Tuma odwrócił się i spojrzał na północne niebo. Mimo, że wszystko układało się zgodnie z planem nadal czuł się niespokojny. Przez chwilę wydawało mu się, że słyszy krzyki długo umierającego Skralla i dźwięki atakującej broni, kiedy bitwy z jego przeszłości toczyły się ponownie.

"Nie teraz. Jeszcze nie" powiedział do siebie. "Ale pewnego dnia... po upadku Bara Magna... Skralle się zemszczą."

Cytat:
Patrol Skralli wyruszył o świcie. Ich celem był Malum, żyjący teraz z bestialskimi Voroxami, a wszyscy wiedzieli, że Voroxy to nocni myśliwi. Podczas dnia, śpią oni pod piaskiem i szukają celu do zasadzki.

Pomimo tego, panowała sroga cisza wśród członków oddziału. Ze wszystkich plemion na Bara Magna, tylko Voroxy nie okazywały żadnej obawy wobec Skralli. Być może dlatego, że ich dzikie mózgi nie znały strachu. Albo być może dlatego że, perspektywa śmierci w porównaniu z życiem na pustyni nie przerażała ich.

Przywódca patrolu utrzymywał swój wzrok na wydmach z przodu. Voroxy były bardzo dobry w kryciu oznak swojej obecności, kiedy tylko odczuły potrzebę zrobienia tego, ale dobry poszukiwacz wciąż mógłby odkryć ich obecność. Ich tunele pozostawiały zakłócenie w piasku, jakby po miniaturowym cyklonie. Dostrzeganie takich rzeczy nie świadczyło, o tym że pod powierzchnią ziemi były Voroxy, bo mogły one wykopać dół, a potem przedostać się do innej. Ale nowe oznaki odkryte przez wiatr oznaczały obecność Voroxów w pobliżu, a tam gdzie były one był i Malum.

Skrall zobaczył coś przed sobą. To wyglądało jak niestaranny tuzin tunelów, które były pełne łat piasku i wystających skał. To było trudne do powiedzenia jak dawno oni tam byli, bo skała obroniła się od wiatru, ale to była pierwsza oznaka widziana przez Skralle. Nawet bardziej interesująca była naturalna dziura w pobliskim stoku. Prawdopodobnie schronienie dla Maluma podczas upalnego dnia?

Przywódca patrolu podniósł rękę zatrzymując pochód. Gestem rozkazał połowie grupy otoczyć tunelowe wejściam, a reszcie zostać z tyłu z nim. To był czas na umieszczenie pułapki. Pół tuzina Skralli pojechała do skał. Kiedy tam byli, nie przestali się poruszać, skalne rumaki chodziły w tył i w przód poprzez piasek. Jeżeli tam w dole były Voroxy, odczuwaliby wibracje w ziemi. Niezależnie od tego czy uznali ich za potencjalne jedzenie, czy wrogów - często tą samą rzecz - na pewno przybędą, żeby to sprawdzić.

Naturalnie,nie przyjdą tą samą drogą, którą weszli w podziemia. Prawdopodobie wyjdą z piasku za intruzami i spróbują ich zaskoczyć. Dlatego połowa patrolu cofnęła się, trzymając swoje rumaki w bezruchu.

Skralle czekały.

Pięć minut.

Dziesięć.

Dwadzieścia. Pewna część wojowników zaczęła się martwić, że Voroxy już dawno odeszły z tego miejsca.

Otrzymymali swoją odpowiedź, ale nie w taki sposób jaki chcięli. Ziemia nagle się otworzyła posyłając rezerwę Skralli i ich rumaki w dół. Skrall w pobliżu skał obrócił się i pojechał do swoich towarzyszy, kiedy dwa tuziny Voroxów wyszło ze swoich tunelów. Rycząc, ciskali miecze i włócznie w Skralle. Jedna włócznia znalazła swój cel w boku skalnego rumaka, posyłając rumaka i jeźdźca w piasek.

Malum zjawił się w wejściu do jaskini, obserwując rzeź z uśmiechem na swojej twarzy. Po wydarzeniach poprzedniej nocy tylko głupiec nie przejmowałby się odwetem Skralli. Malum pozostawił wystarczającą ilość śladów, aby zwabić patrol, bez sprawienia wrażenia pułapki.

Przywódca patrolu Skralli i jego wojownicy skierowali się do wyjścia z dołu, pozostawiając skalne rumaki za sobą. Klękając na jedno kolano wycelowali swoimi wyrzutniami Thornax i wystrzelili. Eksplodujące, kolczaste owoce trafiły w Voroxy powalając większość z bestii. Skralle, które nadal znajdowały się na swoich rumakach obrócili się w siodle i wystrzelili grad pocisków, które rozrzuciły Voroxy.

Przegrupowawszy się, Skralle były gotowe do kontrataku. Wtedy usłyszęli chór warkotów nadchodzących z tyłu. Około 50 Voroxów wyłoniło się z piasku 500 jardów za nimi. Przywódca patrolu nie tracąc czasu, rozkazał Skrallom bez skalnych rumaków dołączyć do tych z rumakami. Potem z kurzu wyłoniła się pierwsza fala Voroxów i Malum.

"Celować wysoko" rozkazał przywódca patrolu.

Skralle wjechały w Voroxy, uderzając w nich swoimi mieczami. Skralle strzeliły w skały nad jaskinią Maluma. Ich strzały wywołały lawinę, która spadła na ex-Glatorianina, przykrywając go stosem kamieni. Za nimi krąg Voroxów zamykał się.

Skall, który dzielił swojego skalnego rumaka z przywódcą patrolu, spadł z rumaka, a ostrze Voroxa trafiło go. Przywódca złapał cugle i pośpieszył na skały. Dotarwszy do miejsca złapania Maluma, zszedł z rumaka i wycelował wyrzutnię Thornax w głowę Glatorianina.

"Wracajcie do swoich nor," krzyknął do Voroxów, "albo on zginie."

Bestie mogły zrozumieć te słowa, ale Skrall nie był tego do końca pewien. Ale rozumiały co zobaczyły i pojmowały ton wypowiedzi. Voroxy się nie wycofały, ale także nie atakowały. Po prostu stały i czekały.

"Atakujmy teraz," powiedział jeden z wojowników Skralli. "Zapłaćmy za to co zrobiły."

"To robactwo, nie lepsze od skarabeuszowych żuków," powiedział inny. "Wyeliminujmy ich wszystkich."

Przywódca patrolu się zgadzał. Nienawidził Voroxów. Były zbyt niepraktyczne i niebezpieczne, aby pozostawić je na wolności. Ale miał też swoje rozkazy: przywieść Maluma do miasta Roxtus, żywego. Będzie jeszcze czas aby zemścić się i wyeliminować Voroxy.

"Wystarczy," rozkazał. Ochodząc złapał nieprzytomnego Maluma za gardło i wyciągnał go ze stosu głazów. "Mamy to po co przybyliśmy . Maluma spotka sprawiedliwość Tumy... i wszystkie te bestie, wkrótce."

Przerzuciwszy ciało Maluma przez rumaka, przywódca patrolu dosiadł go. Kiedy Voroxy zdały sobie sprawę z tego co się dzieje, część ruszyła do ataku, tylko po to, żeby zostać trafiona z wyrzutni Thornax. Reszta się cofnęła. Czy to smutek pojawił się w ich oczach, kiedy widziały Skralle odjeżdżające z ich przywódcą? Czy pustynne bestie mogły odczuwać emocje? Albo może był to strach, przed powrotem Skralli, po nich?

Nikt... prawdopodobnie nawet żaden Vorox... nie mógł na to odpowiedzieć.

Cytat:
Pierwszą rzeczą, którą zobaczył Malum, kiedy otworzył oczy była para Voroxów. Jego pierwszą myślą było to, że to wszystko - atak Skralli, jego porwanie - było złym snem. Miał ich ostatnio bardzo dużo.

Ale, nie - te Voroxy były w kajdanach. Mieszkańcy pustyni - Voroxy nienawidziły jakiegokolwiek rodzaju uwięzienia. To była widocznie tortura dla nich. Malum nie miał wątpliwości, że Voroxy przebywające zbyt długo w niewoli tracą wole do życia. Szał rośnie w ich sercach na tych, którzy zakuli ich w te kajdany. A Voroxy wiedziały kto to: Skralle.

Spojrzał w górę, aby zobaczyć dwóch przedstawicieli znienawidzonego gatunku stojących przed nim. Jeden był wojownikiem, jak ci, którzy zaatakowali jego obóz. Drugi był o wiele wyższy, odziany w zielono-czarną zbroję i najwyraźniej dowodził.

"Jestem Tuma," powiedział przywódca. "A ty jesteś Malum, schańbiony Glatorianin i przyjaciel... zwierząt."

"Jesteś pustynnym śmieciem," warknął Malum. "A ja będę świętował na twim grobie."

Skrall podszedł do miejsca, w którym leżał Malum i kopnął go.

"To nie sposób na rozmowę," powiedział Tuma. "Sprowadziłem cię tutaj, aby z tobą porozmawiać."

Malum z bólem podniósł się na nogi. Nie był wcale zakuty w kajdany. Wydawało się, że Tuma musiał mieć ważną sprawę do niego.

"Sprowadziłeś mnie tutaj, żeby się zemścić," powiedział ex-Glatorianin. "Moi ludzie zaatakowali twoich, a ty nie możesz tego znieść."

Wojownik poruszył się, żeby znowu uderzyć Maluma, ale Tuma go zatrzymał. "Stój. Ty... masz w połowie rację, Malum. Twoje Voroxy irytują. Ale zabicie ciebie, z pewnością kawał dobrej zabawy, tego nie zmieni. Uwierz mi, jeśli chciałbym twojej śmierci, twoje zwierzątka nie znalazły by wszystkich twoich fragmentów."

Malum rozejrzał się. Był w mieście Roxtus, wypełnionym skalnymi Agori i patrolami Skralli. Miejsce to było powszechnie znane, z tego, że Glatorianie, którzy tam przybyli już nigdy nie wracali. Malum mógł zobaczyć Agori stojących na straży wzdłuż ścian i patrole Skralli poruszające się stałym tempem. To nie był znak zachęcający do odwiedzin.

"Dlaczego tu jestem?"

"Kontrolujesz Voroxy," powiedział Tuma, wskazując na żałosne, zakute w kajdany istoty. "Robią co im karzesz. To sprawia, że jesteś zagrożeniem... albo teoretycznie, cennym sprzymierzeńcem. Ale zanim będziemy mogli zawrzeć jakiekolwiek układy z tobą, musimy zobaczyć dowód na to, że naprawdę potrafisz rozkazywać tym bestiom."

"A jeżeli odmówię?" spytał Malum, od razu pewien odpowiedzi.

Tuma uśmiechnął się. W jego przypadku był to brzydki wyraz twarzy. "Oczywiście wyślemy cię do twoich przyjaciół... więc będą mogli zorganizować pogrzeb, albo jakikolwiek inny rytuał, którym honorują zmarłych."

"Tak jak myślałem," odpowiedział Malum.

Oczywiscie Skralle się myliły. Zakładali oni, że ma jakieś mistyczne moce pozwalające kontrolować Voroxy, ale on ich nie miał. Został przywódcą pokonując poprzedniego lidera w pojedynku. Tak długo, jak dbał o ich wodę i pożywienie oraz trzymał ich zdala od niepotrzebnych zagrożeń - innymi słowy, tak długo, jak był efektywnym przywódcą - Voroxy słuchały się go. Ale robiły to jako wolne istoty, nie jako słudzy. Skralle, jak sądził, nie potrzebowali sojuszników - potrzebowali żołnierzy, których mogliby poświęcić bez wahania.

"Zabrać go na arenę," rozkazał Tuma. Skrall niestarannie złapał Maluma za ramię i zaciągnął go na arenę Glatorian w centrum wielkiej osady. Dwa Voroxy, także zakute w kajdany znajdowały się naprzeciwko odległej ściany, obydwaj byli członkami grupy Maluma. Plan zaczął formować się w jego głowie, ale bardzo dużo zależało od nieznanych czynników. Jak głodne i zdesperowane są te Voroxy? Za bardzo, żeby go pamiętać? Czy zrozumieją, co spróbuje zrobić?

Pół tuzina Skralli pojawiło się, nadchodząc ze wszystkich stron. Siódmy zajął pozycję w loży za Voroxami. Na znak Tumy otworzył kajdany trzymające potwornych więźniów.

Dwa Voroxy zaczęły szarżować na Maluma. Mógł on powiedzieć, mimo dzielącego ich dystansu, że są zmaltretowane. Teraz gorliwie polowali i nie przjmowali się kto może zostać ich ofiarom. Ale nadał stał w miejscu, tworząc kontakt wzrokowy z jednym Voroxem, a potem z drugim. Potem podniósł swoją prawą rękę i opuścił powoli, wszystko to było sygnałem.

Voroxy zwolniły, a potem całkiem się zatrzymały. Upadły na kolana i spojrzeły na Maluma wyczekująco. Dla oglądających tą scenę Skralli wyglądało to jak cud: dwie dzikie bestie oswojone w jednej chwili.

"To bardzo proste, jeśli zdobędzie się ich szacunek," powiedział Malum nie odrywajac wzroku od Voroxów. "Oceniając po ich ranach, mogę powiedzieć, że nareszcie szanują twoje zdolności w wymierzaniu kar."

"Czy moi wojownicy mogliby zostać tak wytrenowani?" spytał Tuma. Voroxy były problemem od czasu, kiedy Skralle zaczęły je porywać. Powodowały wiele zniszczeń zanim mogły zostać zabite.

"Widzieli mnie, kiedy to robiłem," odpowiedział Malum. "Jestem pewien, że mogliby to teraz zrobić."

Szóstka Skralli przesunęła się w stronę bestii, które stały nieruchomo. "Pozwól im spróbować," powiedział Tuma do Maluma.

Malum wydał krótki, ostry gwizd. Voroxy ożywiły się, ponownie dzikie. Skralle nagle złapały je i zaciągnęły na drugi koniec areny, z trudem utzymując te bestie. Tuma rozkazał Skrallowi, który kopnął Maluma, aby ten poszedł naprzód. Był szczęściarzem, który miał pokazać nową zdolność władania nad Voroxami.

Na sygnał Tumy reszta wojowników uwolniła swoich potwornych jeńców. Voroxy skierowały się wprost na samotnego wojownika, który czekał na nich. Z perfekcją powtórzył gest Maluma, Skrall podniósł i opuścił ramię oraz zagwizdał w taki sam sposób jaki usłyszał. Efekt był zadziwiający, przynajmniej dla niego.

Voroxy się nie zatrzymały. Nawet nie zwolniły. Uderzyły w niego jak lawina, a kiedy upadł skierowały się w stronę Tumy. Malumowi w zamieszaniu udało się zabrać broń przewróconego wojownika. Wydostał się z areny i rozbił kajdany trzymające inną parę Voroxów jednym ciosem broni.

"Tędy bracia," wrzasnął Malum, kierując się w stronę bramy.

Voroxy ruszył za nim, gonione przez Skralle. Agori pilnujące bramy, zobaczywszy szalonego Maluma i czwórkę Voroxów kierujących się w ich stronę zeszły z drogi. Wystrzał z wyrzutni Thornax wyeliminował jednego Voroxa, a inny drugiego. Ale Malum i pozostałe dwa Voroxy przedostali się przez bramę na pustynię.

Tuma ze złością podniósł się na nogi, ignorując dźwięki wydawane przez Voroxy. "Ruszajcie za nimi! Przyprowadźcie ich tutaj!" wrzasnął.

Skralle posłusznie rozeszły się po pustyni poszukując uciekinierów, ale nie znaleźli ich. Sieć tuneli Voroxów ciągnęła się nawet tutaj, a Malum znalazł tam schronienie. Kiedy zapadła noc wyszedł i rozpoczął długą drogę powrotną do domu.

"Pustynia jest miejscem skrajności," powiedział Malum do siebie. "Palący upał, mrożący chłód, lojalność dzikich istot... i głęboka nienawiść. Skralle nie zapomną tego dnia... i ja też nie."

Cytat:
Branar rozdzielił swój bicz mamrocząc skrallowe przekleństwo pod nosem. Jako wojownik posiadający imię nie był nieznanym nikomu żołnierzem wykorzystywanym w niebezpiecznych sytuacjach. Ale jego dzisiejsze zadanie było zarówno niesmacze, jak i mordercze, a kiedy było już skończone Branar nie wyobrażał sobie, że można być szczęśliwszym.

Tuma uparł się na te comiesieczne "wybiegi Voroxów." Jego zadaniem było było wyprowadzić część złapanych Voroxów na północ, na ścieżkę, którą Skralle przybyły do Roxtus rok temu. Plan zakładał, że zmiennokształtni, którzy wypędzili Skralle z ich dawnego terytorium będą poruszać się na południe, a Voroxy ich napotkają. Nie wątpił, że Voroxy zginą w walce, ale Branar będzie mógł uciec do Roxtus z wiadomościami. A jeśli mu się nie uda, cóż, Tuma mocno odczuje jego porażkę.

To były powody, dla których Branar i Skralle prowadzili pół tuzina dzikich Voroxów górską drogą. Dwa Skralle trzymały Voroxy w ruchu i patrzyły, czy nie umierają okropną śmiercią z rąk dawnych wrogów Skralli. Było gorąco, a praca wydawała się tylko stratą czasu, co sprawiało, że Branar czuł się tak szczęśliwy jak głodny Spikit.

Branar oczywiście rozumiał Tumę. Był jednym z pierwszych, którzy spotkali zmiennokształtnych, których Skralle nazwały "baterra" (pradawne słowo oznaczające "cichą śmierć"). Dowodził małym patrolem wysłanym po zapasy na zalesiony teren. Kiedy dwaj wojownicy znajdujący się na bokach nie odpowiedzieli, rozkazał podnieść broń. Baterra wyłoniły się z ciemności, uderzyły, zabiły trzech wojowników i wyparowały. Branar rozkazał powrócić do twierdzy, a po przyniesieniu informacji o nowym, dziwnym wrogu Tuma odznaczył go imieniem. Dla Skralla nie ma żadnego, większego odznaczenia.

To nie był ostatni raz, kiedy Branar spotkał baterra, ale żadna z bitew nie zakończyła się zwycięstwem. Skralle były doświadczonymi, bezlitosnymi i efektywnymi wojownikami, ale nie mogli walczyć z kimś, kto mógł pojawiać się i znikać na życzenie. Mimo najlepszych starań Skralle nie mogły dokonać pierwszego warunku zwycięstwa: wybrania czasu i miejsca walki. Baterra atakowały kiedy chciały, czasami kilka razy dziennie, potem znikając na tygodnie. Wydawało się niemożliwe, aby złapać ich w pułapkę.

"Patrz na nich!" krzyknął Branar do Skralla. "Jeden z tych Voroxów zszedł ze ścieżki."

Ten problem ciągle się powtarzał. Voroxy były bestiami otwartej pustyni. Nienawidziły bycia więzionym lub popychania z jednej drogi w w drugą. Nie mogły się opanować przed jakąkolwiek szansą ucieczki. Codziennoscią był powrót z takiej misji z kilkoma Voroxami mniej, niż na początku.

Skrall spojrzał w lewo. Vorox kierował się w stronę skał, ale był nadal dość blisko, aby go złapać. Skinięcie głową Branara powiedziało mu, że ten będzie pilnować reszty, kiedy Skrall będzie łapał uciekiniera. Zrzędząc, wojownik pognał swojego rumaka. Trzy Skralle jadące na skalnych rumakach wydawać by się mogły patrolem łowców kości. Piaskowe stalkery nie były tak wojownicze jak skalne rumaki, a wojownicy byli potrzebni w tej misji.

Skrall ledwo opuścił ścieżkę, kiedy usłyszał wrzask Voroxa. Przygotował wyrzutnię Thornax i podjechał kawałek. Z tego miejsca mógł zobaczyć resztki Voroxa roztrzaskane na skałach. Niezbyt wiele zostało z tej bestii. Skrall szybko rozejrzał się po okolicy. Nie było tam żadnego śladu pustynnych nietoperzy, ani żadnych innych drapieżników. Cokolwiek zabiło Voroxa, już odeszło.

Albo i nie? Przypomniał sobie po co został tu przysłany, Skrall obrócił swojego skalnego rumaka i pogalopował szybko w stronę Branara. "Kontakt," powiedział szybko.

Branar kiwnął ręką w stronę Voroxów, "Wyślijmy je."

Wojownik jęknął i zaczął przepędzać Voroxy ze ścieżki. Branar zrobił to samo. Dziesiątki Voroxów skierowały się w stronę skał, gdzie prawdopodobnie kryły się baterra. Branar i Skrall cofnęli się, zatrzymując się na szczycie skały. Patrzyli, jak Voroxy schodziły w dół stoku, rozpraszając się w każdym kierunku, aby uniknąć pogoni. Ale nikt ich nie ścigał i co ważniejsze, nikt ich nie zaatakował. Po kilku chwilach, znowu wolne zniknęły wszystkie w górach.

Wyraz twarzy Branara pociemniał. To był kolejny fałszywy alarm, albo baterra znowu się nimi bawią, tak jak dawniej. Odwrócił głowę, aby spojrzeć na czekającego Skralla. W jednej sekundzie poruszył się, a w drugiej Skrall był już martwy. Wojownik spadł ze swojego siodła z wielkim rozcięciem na plecach. Po zabójcy nie było śladu.

"Baterra," powiedział Branar. "Pokażcie się."

Zdawał sobie sprawę, że te słowa były bezcelowe i mogą być nienajlepszymi ostatnimi słowami w jego życiu. Ale nie było żadnego celu ataku i nie miał dokąd uciekać. Przy odrobinie szczęścia, ostatni Skrall może ostrzeże miasto i...

Branar wahał się. Zastanawiał się, dlaczego nadal żyje. Minęły już dwie minuty od śmieci tamtego Skralla. Baterra atakują szybko, kiedy ich obecność była wiadoma.

Jeśli nie...

Branar zachęcił swojego skalnego rumaka do powrotu. Nic nie próbowało go zatrzymać. Kiedy powrócił na ścieżkę skierował się w stronę Roxtus. Był gotowy na atak, ale żaden nie nadszedł. I nagle zrozumiał dlaczego.

"Chcą żebyśmy wiedzieli, że nadchodzą," pomyślał. "Baterra są pewne, że nie możemy ich powstrzymać, więc nas ostrzegają. Zabili mojego wojownika, ale nie mnie... Pokazali, że mają moc dawania Skrallom życia lub śmierci."

Teraz Skralle muszą podjąć tą samą decyzję. Albo staną do walki z baterra ryzykując swoim unicestwieniem, lub uciekną. Tylko Tuma mógł podjąć taką decyzję. Dla dobra ich rasy Branar miał nadzieję, że będzie dobra.

Cytat:
Tuma rozmyślając usiadł w swojej komnacie. Wiadomości przyniesione przez Branara były zatrważające. Baterra były bliżej niż mu się wydawało, więc jego plany dotyczące Bara Magna musiały przyśpieszyć. Już przesunął datę ataku na Atero i ustanowił śmiały plan podboju reszty wiosek. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, jego oddziały zajmą całe Bara Magna nim Baterra opuszczą Czarne Kolczaste Góry. Lecz zorganizowany opór Agori i Glatorian mógłby pokrzyżować jego plany.
Rozległo się pukanie do drzwi. Jeden z jego strażników wszedł i powiedział miękko:
-Jest tu ten, po którego posłałeś.
Tuma kiwnął głową. Strażnik cofnął się. Po chwili weszła inna postać nie będąca Skrallem. Tuma został odwiedzony przez nią jakiś czas temu, z ofertą dostarczenia przydatnych informacji o wioskach i ich obronie oraz zostania łącznikiem między Skrallami i Łowcami Kości. Dotychczas układ ten był korzystny dla obu stron.
-Podjąłeś duże ryzyko wysyłając mi wezwanie – powiedział zdrajca. – Co, gdyby ktoś znalazł wiadomość? Jakbym wtedy wyglądał?
-Nie moja sprawa – warknął Tuma. – Twoje bezpieczeństwo to twoja sprawa. Moją sprawą jest dobrobyt moich ludzi.
Zdrajca rozejrzał się po komnacie i wskazał na drzwi prowadzące do obwarowanego miasta.
-Wydaje mi się, że wszystko z nimi w porządku.
Tuma wstał, ukazując swój pełny, imponujący wzrost.
-Jutro zaatakujemy Atero. Bądź gotów.
-Jutro? – powiedział z zaskoczeniem zdrajca. – Myślałem, że wstrzymasz się z tym do końca turnieju.
-Plany się zmieniły – odparł Tuma. Jego spojrzenie mówiło, że nie ma zamiaru nic więcej wyjaśniać.
-Same z siebie, czy coś je zmieniło? – spytał zdrajca. – Niech no zgadnę… Sąsiedzi z północy chcą złożyć wam wizytę?
Teraz Tuma był zaskoczony. Przeszedł przez pomieszczenie, złapał zdrajcę za gardło i cisnął nim o ścianę.
-Skąd wiesz o Baterra? Gadaj! Zdradziłeś im Skrallów, tak jak zdradziłeś nam swoich ludzi?
Zdrajca zachrypiał gdy dłoń Skralla odcięła cały dopływ powietrza. Tuma nagle puścił. Zdrajca zwijał się na podłodze masując się po bolącej szyi.
-Wiem… dużo… o wielu wielkich rzeczach – oświadczył ochrypłym głosem. – Ale jeśli chcesz skorzystać z tej wiedzy… Musimy podpisać nową umowę.
Usta Tumy wykrzywiły się w szyderczym uśmiechu.
-Twoja chciwość cię zgubi.
-Nie pracuję za darmo – splunął zdrajca. – Przynajmniej nie w ten sposób. Teraz zobaczmy czy się zrozumieliśmy – uciekliście na południe jak sfora przerażonych gryzoni gdyż Baterra dziesiątkowali twoich ludzi. Teraz znów się zbliżają, więc w wielkim pośpiechu podbijasz pustynię by kupić trochę czasu i miejsca. Czy tak?
Tuma skinął głową, lecz nic nie powiedział.
-Doskonały plan… dla starych pań – rzekł zdrajca nieprzyjemnie chichocząc. – Uciekanie do czasu aż nie będzie można uciekać, i oczekiwanie na to, że przeciwnik zmęczy się gonitwą. Powiedz mi – zabiłeś kiedyś Baterra?
-Oczywiście – odparł przywódca Skrallów – Jak myślisz, skąd się dowiedzieliśmy, że to maszyny a nie żywe istoty?
Zdrajca podszedł do końca komnaty przejeżdżając palcem po oparciu tronu Tumy.
-Widzę. Więc przypadkiem powaliliście jednego z nich i zobaczyliście, że syczy i iskrzy… Ilu twoich wojowników poległo w tym czasie? Stu? Dwustu?
-To twoje zdanie, piaskowy robalu – syknął Tuma.
-Moje zdanie, moje zdanie… o tak – rzekł zdrajca niespodziewanie siadając na tronie Tumy. – Moje zdanie jest takie, że wiem jak zabić Baterra, a ty nie. To chyba rzuca nowe światło na pewne rzeczy wokół nas, nie?
-Powiesz mi jak zabić te… rzeczy – powiedział Tuma śmiertelnie cichym głosem. – Albo wrzucę cię do Spikitów jako ich przekąskę. Ale nie umrzesz, o nie. Utrzymamy cię przy życiu, a gdy wyzdrowiejesz – znów oddamy cię Spikitom. I jeszcze raz. I jeszcze raz.
-Jest tylko jeden problem, Tuma – powiedział wychylając się na siedzisku i uśmiechając się. – Nie boję się. Jasne, możesz mnie torturować, a nawet zabić… Ale to co wiem pozostanie w mojej głowie. To tylko kwestia czasu aż Baterra przyjdą i skończą z wami.
Tuma chciał ryknąć ze wściekłości. Chciał oderwać głowę zdrajcy i nabić ją na pal, by wszyscy ją zobaczyli. Chciał najechać wioski Bara Magna, pogrzebać je w ziemi i zgładzić Agori tak jak Baterra czyniły z jego ludźmi nie dawniej niż rok temu. Będąc Skrallem-wojownikiem z pewnością by to zrobił. Lecz był czymś więcej – ostatnim żyjącym liderem Skrallów i był odpowiedzialny za imperium.
-Jaka jest twoja cena? – powiedział powoli. – I wiedz, że stąpasz po grząskim gruncie. Pozwolisz sobie na zbyt dużo, i zapomnę o tym co najlepsze dla mych ludzi, a zrobię to, co będzie najbardziej… satysfakcjonujące… dla mnie.
Zdrajca oparł się na tronie.
-Nie ma co się martwić, Tuma. Obaj chcemy tego co najlepsze dla Skrallów i Plemienia Skały. Oczywiście, że tak. I od dzisiaj już dla ciebie nie pracuję. Od teraz… jesteśmy partnerami.
-Partnerami? W czym? – spytał Tuma.
-W podbijaniu tej hałdy piasku – odparł zdrajca. – Z moimi pomysłami połączonymi z twoimi wojownikami podzielimy Bara Magna między siebie. Teraz lepiej znajdź sobie krzesło, mamy dużo planowania przed sobą, co nie?

Tłumaczył - Taki Owaki
Cytat:
Tuma i Stronius zmierzali na północ od dawna nie używaną górską ścieżką. Była to trasa którą rok temu uciekli ze swej ostatniej twierdzy. Brutalne ataki Baterra zmusiły ich do podróży przez Czarne Kolce na obrzeża wielkiej pustyni Bara Magna. Teraz ci dwaj wracali.
-To szaleństwo – powiedział Stronius. – Wiesz o tym.
Żaden ze Skrallów nie ośmieliłby się mówić do Tumy w ten sposób, lecz Stronius był elitarnym wojownikiem znanym z tego, że mówi co myśli. Jego zasługi dla Skrallów sprawiały, że Tuma był bardziej tolerancyjny wobec jego wybuchów niż zazwyczaj.
-Więc zawracaj – rzekł spokojnie Tuma. – Nie kazałem ci byś mi towarzyszył.
-Nie pozwolę ci samemu tam jechać – odparł Stronius. Odwrócił wzrok od Tumy i spojrzał na ścieżkę przed sobą.
-Mam obowiązek bronić życia mojego pana. Tutaj jest ono podwójnie zagrożone.
-Baterra i…?
Stronius z poirytowaniem spojrzał na Tumę.
-Baterra bledną przy tych, które chcesz odwiedzić, wiesz o tym.
-Dzielimy wspólnego wroga – powiedział Tuma. – Będą… rozważne.
-Opuściliśmy je dla tego wroga – prychnął Stronius. - Będą bezlitosne.
Jechali przez większość dnia i dwóch nocy. Z tego co wiedzieli, nie wpadli na żadnego Baterra. Jeśli skały i drzewa były ich przeciwnikami w innym kształcie, cóż, ci przeciwnicy postanowili ich nie atakować. Co jakiś czas zatrzymywali się na widok zbroi na ścieżce gdzie jeden z ich wojowników padł podczas długiej wędrówki.
Do świtu wciąż było kilka godzin gdy ostro skręcili na wschód. Wszystkie fortece Skrallów w tym regionie zostały zniszczone przez Baterra już dawno temu. Zgodnie z logiką wszyscy powinni zginąć przez cały ostatni rok, lecz logika nie miała nic wspólnego z tymi których szukał Tuma.
Stronius poczuł to pierwszy – elektryczność w powietrzu, uciążliwe uczucie które zdawało się spowalniać wszystkie ruchy. Umysł miał zamroczony, ciało ociężałe. Odwrócił się by ostrzec Tumę i poczuł jakby godzinę zajęło mu wykonanie tej prostej czynności.
Tuma, będący nieco dalej, odczuwał mniejsze trudności niż Stronius. Zauważył zakapturzoną postać trzymającą laskę, stojącą na szczycie pobliskiej skały.
-Ty! – krzyknął. – Powiedz jej, że chcę się z nią widzieć!
Postać nachyliła się, zaintrygowana prośbą i zniknęła między skałami. Kilka minut później Stronius poczuł się lepiej. Zerknął na Tumę który skinął głową. Razem ruszyli dalej.
Niebo pociemniało. Z każdej strony spoglądały na nich postacie w pelerynach. Ich twarze były ukryte, lecz Tuma wyczuwał ich nienawiść.
Przed nimi pół tuzina takich samych postaci stało im na drodze. Siódma siedziała za nimi na prymitywnym tronie wyrzeźbionym w samej górze.
-Zsiądź – rozkazała zaskakująco miękkim głosem.
Tuma się naprężył. Nie zdawał sobie sprawy, że to ona zdobyła tu przywództwo. Jego nadzieja na przeżycie znacznie zmalała.
Obaj ze Stroniusem zeskoczyli ze swoich rumaków skalnych. Wtedy siedząca osoba powiedziała:
-Broń nie jest tu dozwolona.
-Nie – rzekł natychmiast Stronius. – Elitarny wojownik nigdy nie opuszcza swej broni.
-Więc opuścisz żywych.
Ból eksplodował w głowie Stroniusa. Było to gorsze od wszystkiego co kiedykolwiek czuł, żadne ostrze ani Thornax nie mogłyby tego zrobić. Żadna broń go nie dotknęła.
Ból wydarł z niego wrzask gdy padł na kolana.
-Przestań! – krzyknął Tuma. – Przychodzimy w pokoju!
Chór szeptów dobiegł go z każdej strony. Ten dźwięk zmroził Tumę gdyż uświadomił sobie, że to co słyszy jest ich śmiechem.
-Przychodzicie tu ze strachu – powiedziała siedząca osoba. – Tak jak opuściliście nas ze strachu… Tak jak tobie podobni wygnali nas wieki temu, ze strachu. Czuć od ciebie strach, Tuma, śmierdzisz nim pomimo twoich potężnych legionów, pomimo twoich podbojów. Jesteś wojownikiem z galarety.
Tuma zrobił trzy kroki na przód, gotowy by wbić swój miecz w swą dręczycielkę. Było to zanim ból uderzył i w jego ciało. Lecz ustał na nogach, nawet wtedy gdy ból przekroczył granicę wyobrażalności. Dawno temu złożył przysięgę, że wytrzyma – nigdy nie uklęknie przed Siostrami Skrallów.
Tak szybko jak się pojawił, ból zniknął. Tuma zobaczył powoli wstającego Stroniusa. Maczuga wojownika wciąż leżała na ziemi.
Postać na tronie wstała i zrzuciła kaptur. Nie nosiła hełmu czy zbroi. Jej ciemno-szara twarz była pomarszczona, sucha i umęczona. Tuma wiedział, że wygląd był zwodniczy. Pomimo tego, że jej ciało w porównaniu do ciała wojownika Skrallów wydawało się słabe, moce którymi władała były bardziej niszczycielskie niż jakikolwiek miecz czy topór mogłyby być.
-Nie uległeś – powiedziała.
-Raczej wolę postać – odpowiedział przywódca Skrallów. – Dlatego tu jestem.
-Przychodząc tu zaryzykowałeś swym życiem i zdrowiem psychicznym.
Wskazała na resztę zakapturzonych kobiet.
-One chciałyby zobaczyć twoją śmierć, gorzej niż śmierć… I nie wiem dlaczego miałabym je zawieść.
Tuma nieznacznie wzruszył ramionami potwierdzając, że kobieta przed którą stała mogła zrobić to co mówiła – nie było to dla niego łatwe, lecz szczere.
-Myślałem, że jesteście poszukiwaczkami wiedzy – powiedział. – Jeśli mnie zabijecie, nigdy nie dowiecie się co chcę wam ofiarować.
-Nie masz nic czego byśmy chciały – odparła z lekceważeniem. – A my nie mamy nic, co mogłybyśmy dać w zamian.
Ponownie usiadła nie spuszczając wzroku z Tumy. Patrzyła prosto w jego oczy gdy zwróciła się do swych zebranych popleczniczek:
-Zabijcie ich – powiedziała. – Zabijcie obu.

Tłumaczył - Taki Owaki
Cytat:
Stronius stał na brzegu szklistego jeziora. To był spokojny i czysty dzień, a upał bił od gór. Agori z Plemienia Skały pracowali budując broń na wojnę. Niedaleko, horda Voroksów była zmuszana do pracy w kopalniach.

Życie było piękne.

No cóż, prawie. Kiedy spojrzał w swoje odbicie w wodzie, Stronius zauważył małe pęknięcie na swoim napierśniku. Kiedy to się stało? Zbroja Skrallów jest jedną z najtwardszych w okolicy, a Stronius nie mógł sobie przypomnieć żadnego przeciwnika, który by go tam uderzył. Było to bardzo zastanawiające.

A co jeszcze bardziej wparawiało w zakłopotanie i denerwowało, rysa cały czas rosła. Miała już pięć centymetrów i zmieniała się w pajęczynę pęknięć. Stronius się zachwiał. Rysy były tak wielkie, że mógł coś w nich zobaczyć. Wydawało się, że to inny nosiciel zbroi, tym razem srebrnej.

Rysy się rozwarły. Zanim Stronius zareagował, jego napierśnik się oraz panczerz na nogach i rękach rozdarł się. Stronius z przerażenia nie mógł sie ruszyć - coś wyłaniało się z resztek jego pancerza - to był baterra!

Stronus mógł wtedy tylko krzyczeć.

Niedaleko, Tuma usłyszał wrzaski Stroniusa. Sióstr Skrallów nie satysfakcjonowało tylko zabicie przeciwników. Nie, one chciały ich najpierw torturować za pomocą iluzji stworzonych przez ich umysły. Tuma nie miał pojęcia co Stronius widzi, ale wstrząsneło nim to, że jego elitarny wojownik stracił swój zdrowy rozsądek.

Broń Tumy leżała na ziemi, była nawet w zasięgu jego ręki. Ta kobieta upuściła ją tam, aby go wykpić. Umysł Tumy mówił, żeby po nią sięgnął, ale jego ręka nie mogła drgnąć. Jego ciało zostało sparaliżowane przez mentalną siłę porywaczy. Tylko jego usta się poruszały. Kiedy nadejdzie czas, usłyszą też jego krzyki.

Ale dobry wojownik ma zawsze więcej niż jeden plan. Miał nadzieję sprzymierzyć się z kobietami przeciwko baterra. Ale jeśli to nie zadziała, Tuma wiedział jeszcze coś... Coś czego Siostry Skrallów nie odrzucą.

Spróbował powstać. Kłujący ból przeszył Tumę. Nadszedł właśnie na to czas. Tuma otworzył usta i wyszeptał jedno słowo: "Angonce."

Na chwilę ból wzrósł i wydawało się, że to koniec. Potem ból zmalał, a Tuma mógł zaczerpnąć powietrza. Przywódczyni Sióstr Skrallów podeszła. A potem złapała szorstko szczękę Tumy i podniosła jego twarz, aby w nią spojrzeć.

"Co wiesz o Angonce?"

Tuma spojrzał w stronę Stroniusa. "Zatrzymajcie to... cokolwiek... mu robicie... to porozmawiamy."

Przywódczyni skinęła głową w stronę innych kobiet. Wtedy Stronius przestał krzyczeć i upadł.

"Wiem gdzie może być," powiedział Tuma. "Przynajmniej, gdzie raz była."

"Czy to wszystko?" spytała kobieta. "My to wszystko wiemy. Wielka wieża... płonące miejsce... Dolina Labiryntu. To miejsce, w którym oni wszyscy byli."

"I wszyscy odeszli," powiedział Tuma. "Nikt nie wie dokąd. Ale Angonce miała zawsze więcej... ciekawości... co do Agori niż inni. Ona z pewnością trzyma się dość blisko, aby ich obserwować."

Przywódczyni Sióstr Skrallów rozważyła słowa Tumy. Kobiety z jej rasy od narodzin były obdarzone mocami psychicznymi, wystarczająco silnymi żeby przeciwstawiać się baterra i przetrwać u boku brutalnych i nienawistnych mężczyzn. Ale legendy mówią, że jedna z nich spotkała Wielkie Istoty, a te pomogły jej rozwinąć jej moce do niespotykanego poziomu. A zwała się ona Angonce. Niektórzy mówią, że kiedy jej cywilizacja upadła, Angonce opuściła ją na własne życzenie. Rozwinęła się potem o wiele bardziej niż reszta jej gatunku i nigdy już nie spotkała się ze swoją rasą. Do teraz, każda z kobiet Skralli marzy żeby spotkać Angonce i poznać jej sekrety.

"Dlaczego nam to mówisz?" spytała Siostra Skrallów. "Wiesz przecież co możemy zrobić z taką mocą."

"Mógłbym cię okłamać," powiedzaił Tuma. "I powiedzieć, że myślę, że większa moc uczyni cię lepszą. Ale prawda jest taka, że cała historia jest kupą zgubionych Skalnych Rumaków. Jest pełna nonsensów, a twoje siostry powtarzają ją sobie w chłodne wieczory w górach, aby nie ostygnąć. Nawet jeśli znajdziecie Wielkie Istoty, te was wyśmieją - to właśnie robią najlepiej."

"A co jeśli nie?" spytała kobieta. Jej usta drżały, nie pozwalajac się uśmiechnąć.

Tuma jej na to pozwolił. "Wtedy nie będę żył zbyt długo żeby tego pożałować, czyż nie?"

"A co chcesz w zamian?"

"Naszą wolność," odpowiedział Tuma. "I gwarancję, że zniszczysz wszystkie baterra, które napotkasz na naszej drodze."

"Baterra nie są dla nas zagrożeniem," odpowiedziała. "Nie nosimy broni, która mogłaby zostać przez nie rozpoznana. Dlaczego miałybyśmy zaczynać z nimi wojnę?"

"Bo alternatywą jest śmierć dwóch Skrallów, których będziesz musiała pogrzebać i nie będziesz wiedziała wtedy, gdzie szukać Angonce," powiedział Tuma. "Wiesz, że wadą zemsty jest to, że kończy się tak szybko, a potem co zostaje do zrobienia? Nawet takie ponure istoty jak Siostry Skrallów potrzebują czegoś co je zainspiruje... czy to nie prawda?"

Oczywiście, pomyślała kobieta. W tym wypadku, zainspirujemy się do zniszczeni ciebie i twoich ludzi. Więc, wygnamy baterra dla ciebie... i zadbamy o to, żeby wiedziały gdzie będziesz.

Skinęła głową. "Mamy umowę, Tumo. Ty i Stronius możecie odejść... ale kiedy znajdziemy naszą Wielką Istotę, spotkamy się znowu. Możesz być tego pewny."

A więc o tym myślisz, wiedźmo, pomyślał Tuma. Kiedy opanujemy pustynię Bara Magna i zniszczymy pozostałe baterra, znajdziemy też sposób żeby was unicestwić.

"A więc mamy umowę," powiedział Tuma. "A kiedy, jeśli, wrócisz ze swojej misji, możesz być pewna, że dostaniesz od nas... niezapomniane powitanie."



Ostatnio zmieniony przez Woozie dnia Pon 22:02, 17 Sie 2009, w całości zmieniany 12 razy
Czw 21:46, 15 Sty 2009 Zobacz profil autora
Toa Protodermis
Redaktor


Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 2090
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Temat od tej pory oficjalny, proszę o serialu pisać tutaj.
Czw 22:17, 15 Sty 2009 Zobacz profil autora
Nocturn



Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 607
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Post
Świetny serial! A jednak Skralle nie są złe. Nie wiedziałem także że mają tak rozwinięte miasto. Fajnie tłumaczysz Woozie Mrugnięcie. Serial 9/10.
Pią 12:46, 16 Sty 2009 Zobacz profil autora
Woozie



Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Dzięki Nocturn, jak na razie nie potrafię jakoś szczególnie dobrze tłumaczyć, ale jak na początek nie idzie mi najgorzej. Przetłumaczyłem jak dotąd dziewiątą część Brothers in Arms, pierwszą Imperium Skralli oraz opowiadania Nadzieja i Raport Mieszkańca (tak poza tym zapraszam do czytania ich i do komentowania ich). Moim zdaniem początek tego serialu jest bardzo ciekawy, wyjaśniło się dużo rzeczy, a same Skralle coraz bardziej mi się podobają.
Pią 14:49, 16 Sty 2009 Zobacz profil autora
Apokalips
Moderator


Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3076
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Widać po Tumie że jest bardzo charakterystyczna postacią, Bezwzględny przywódca dbający o dobro swego ludu.
Pią 15:27, 16 Sty 2009 Zobacz profil autora
Akamai



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1529
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: mam wiedzieć?

Post
Aha, Woozie, super, zdawało mi się, że pisałem o tym, że przetłumaczę...Mimo wszystko dzieki za wyręczenie mnie --'
Pią 15:57, 16 Sty 2009 Zobacz profil autora
Avak42



Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Gdańsk

Post
A podobno glatorianom szkoda marnować wojowników.Ten odcinek jest trochę słaby ale zapowiada sie ciekawie.
Pią 16:01, 16 Sty 2009 Zobacz profil autora
Takanui



Dołączył: 14 Sie 2007
Posty: 1803
Przeczytał: 18 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
No, ładnie się zaczyna, ciekaw jestem czy też zostanie pokarmem Spikitów.
Pią 16:03, 16 Sty 2009 Zobacz profil autora
ARES PRIME



Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem

Post
Tuma to jednak nie daje sobie w kaszę pluć. Dosłownie mógłby być wzorcem dla nie jednego Makuty , czy DH.
Serial zapowiada się nieźle , ale narazie z oceną trzeba poczekać.
Sob 12:51, 17 Sty 2009 Zobacz profil autora
Scorpion



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: z Acocidotego

Post
Szczerze mówiąc, myślałem, że Tuma jest jakimś przygłupim barbarzyńcą, który wrył się do władzy zabijając poprzedniego władcę Skralli. A tu ZONK! Tuma to sprawiedliwy władca dla którego dobro ludu jest najważniejsze, nawet jeśli trzeba iść po trupach. Skralle zamiast instynktownych potrzeb i chęci mordu, także są uporządkowanym ludem który dąży do władzy, ale także spokoju. Z najmniej lubianych lud Skralli stał się jednym z moich ulubionych.
Za serial: 9/10
Sob 13:16, 17 Sty 2009 Zobacz profil autora
Nejo



Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

Post
Na wielki wytop! Ja też myślałem, że Tuma to góra zła, mięśni i władzy. A tu nagle się okazuje, że ten ostatni przedstawiciel swego gatunku jednak dba o dobro swego "Królestwa" (Jak Inferno chroni swoją "królową" (Megatrona)).
Pon 20:22, 26 Sty 2009 Zobacz profil autora
patryx_GLATORIAN



Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: jest św. Mikołaj??

Post
Ciekawe czy Malum do nich dołonczy...?
Czw 11:01, 05 Lut 2009 Zobacz profil autora
Akamai



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1529
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: mam wiedzieć?

Post
No ciekawe ale zobaczymy czy dolonczy a tak wogule to swietny serial gratólóje tfurcom czekam na drógom czenść Śmiech
A teraz na serio: Nieźle się zapowiada serial. Będzie co miesiąc czy co ile?
Czw 15:49, 05 Lut 2009 Zobacz profil autora
Lokisyn
Administrator


Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 2203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Jak każdy serial będzie wtedy, kiedy Greg go napisze i wyśle do administratora BIONICLE.com.
Czw 16:10, 05 Lut 2009 Zobacz profil autora
Nidhiki



Dołączył: 17 Maj 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Nie no zapowiada się chyba najlepiej ze wszystkich seriali. Ale pewnie Greg zrobi na tą połowę jeszcze jakiś. W każdym razie niecierpliwie czekam na drugą część. Aha i Akamai tY jEsTeś TrOlLeM mułahihahahahahaha Śmiech
Czw 18:33, 05 Lut 2009 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Dyskusje ogólne / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin