Great WAR- Bionicle RPG2. komplet 5/5.

Czemu mnie nie szturchnęliście, że wiszę z odpisem?

===========

Poświata wydobywająca się z ciała Soulera rozświetliła półmrok. W cieniu z którego jeszcze przed momentem dobiegał głos nic nie było. Ułuda? A może pułapka?
- Dlaczego się nie przedstawicie? - Dobiegło zza waszych pleców, lecz gdy tylko się obróciliście znów napotkaliście na pustą ścianę. Zupełnie tak jakby przemawiał do was duch.
- Podajcie swoje intencje, aby odkryć czy jesteście godni! - Głos nasilał się i dochodził znikąd. Rozbrzmiewał wewnątrz głowy każdego z wojowników.
- Odłóżcie broń, gdyż me zamiary nie są niecne - Ponownie usłyszeli w swoich głowach wojownicy tę samą wiadomość.

Rozglądam się po pomieszczeniu lekko zbity z tropu.
-Panowie co robimy? Ten tajemniczy osobnik niby nie ma niecnych zamiarów, ale przezorny zawsze ubezpieczony a rozstawanie się z bronią to bardzo głupi pomysł.

-Pokaż nam się, wtedy będziemy mogli dyskutować.- oznajmiam w pustkę, przypinając haki do pasa.

Zdziwiony zbliżyłem się do moich towarzyszy, cały czas energicznie rozglądając się dookoła.
- Nawet uzbrojeni możemy mieć trudności z pokonaniem kogoś, kogo nie widać. Ja bym jednak spróbował się dogadać. - odpowiedziałem Taimie, cały czas jednak trzymając dłoń zaciśniętą na rękojeści przypiętego do pasa miecza.

Z powrotem przewieszam miecz przez plecy, jednak się nie rozluźniam, cały czas będąc gotowym dobyć go w razie potrzeby.
- Jam jest Spilornis. A kim... lub czym... jesteś ty, istoto?

-Widzę, że jedynie Spilornis przedstawił się jako pierwszy próbując przełamać lody, nie mam zamiaru stać tu jak ten miecz wbity w pobojowisko. Jestem Taima, ja jak i członkowie mojej grupy również nie mamy niecnych zamiarów, ale bacząc na panujące w owych czasach warunki wolelibyśmy zachować nasze bronie przy boku, dodatkowo wtargnęliśmy do tego miejsca chcąc jedynie ukryć się przed panującą powyżej burzą piaskową, naszym zamiarem nie było niepokojenie cię. Tajemniczy gospodarzu, kim jesteś?

Wraz z podmuchem pyłu który, w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, został wywołany przed waszymi oczami ukazał się Turaga kamienia. Jego miejscami popękana maska wyrażała zniesmaczenie, choć berło które dzierżył było opuszczone.
- Witam was dzielni wojownicy. - Odparł mężczyzna. - Niestety muszę was tutaj zatrzymać, gdyż pewnie Lhikan wysłał was, aby pokonać mrocznych łowców. -
Mędrzec wiedział o was więcej niż przypuszczaliście. Oparł się o swoje berło i ciężko oddychał, forma materialna musiała sprawiać mu duże problemy, po chwili zaczął kontynuować.
- To nie będzie łatwa walka, a wy, bez urazy, nie wyglądacie jak zaprawieni w boju mistrzowie oręża. Ponadto pustynia to zdradliwy teren, umrzecie niż zdążycie ujrzeć wioskę na horyzoncie. Więc zrezygnujcie teraz i odpuście. My zrozumiemy i my nie będziemy mieli do was żalu.

-Właściwie to jesteśmy tutaj odbić wioskę i pozbyć się Łowców, bo potrzebne nam Protodermis.- oznajmiam z rozbrajającą szczerością. -Możecie albo nam pomóc, dając przewodnika, albo przynajmniej pokazać poprawny kierunek.

- Z całym szacunkiem o Czcigodny Mędrcu, ale wygląda na to, że nie mamy innego wyjścia, musimy wykonać powierzone nam zadanie, musimy odzyskać tą wioskę, Jeśli nie chcesz nam wskazać drogi do owej wioski, wskaż nam w zamian drogę w bezpieczne miejsce, w którym wraz z moimi braćmi Toa moglibyśmy się zatrzymać i obmyślić dokładnie następny krok naszej wyprawy.

Po angielsku jest "Duty", a w polskim "Lojalność"... kiepsko ten tekst wyjdzie.
------------

- Czy zapomniałeś już o Drugim Prawie... czcigodny? Toa Lhikan powierzył nam misję, a my zachowujemy lojalność. Wypełnimy, po co tutaj nas przysłano...
Mówię ciszej.
- Więc nie próbuj nas od tego odwieść.

- Misja to misja, jeżeli nie chcecie nam pomóc to przynajmniej nie wchodźcie nam w drogę. - mówię chłodno - Ja i moi bracia nie mamy zamiaru odpuścić.

- Zgadzam się z moimi towarzyszami. Otrzymaliśmy misję i wypełnimy ją do końca. Ja zawsze kończę to co zaczynam.

[OOC: If you know what I mean :> - Gaku]

OOC: Nie grzeb mi w postach Gake D:

Ostatnio zmieniony przez II-Trin-II dnia Czw 21:29, 26 Mar 2015, w całości zmieniany 1 raz

Echh, młodzi i głupi - Odparł stary Turaga. - Przecież nie będę z wami walczył bo nie mam najmniejszych szans. Ale jak tacyście mądrzy, jakby rozumy pozjadali to droga wolna. - Wzruszył ramionami i wskazał w jedną z odnóg labiryntu, po czym, jak zauważyliście, zrobił swoją ulubioną sztuczkę czyli zniknął. Ogarnęła was cisza. na powierzchni prawdopodobnie burza piaskowa też ustała.

-No cóż, bracia - naprzód!
Ruszam przodem, oświetlając drogę.

Idę za nim.

---
OOC: teraz się będzie działo, wszyscy będą pisać co w stylu "No to idę" Bardzo wesoły