Veller Quest RPG

Souler, Taddeo, Gharn
Król chrząknął.
- Jeśli wyślę prezent Bergthorowi, to stosunki poprawią się tylko oficjalnie, bo Erdamon wciąż będzie miał rosnące wpływy. Jak wyślę prezent do Erdamona, ten mnie tylko wyśmieje.
Czas pokaże. Nie mam wyboru, muszę wysłać ten list. To chyba by było na tyle. Jeśli chcecie pomóc państwu - proszę bardzo. Każda pomoc się przyda.
Co robicie?

Phantie - co robisz?

-Hmmm... Panowie, macie coś do powiedzenia? Ja już skończyłem.

A ja przemilcze.

- Jak sytuacja z Oxyrem się pogorszy, Stephiroth i Phantie będą zagrożeni. - oznajmił Gharn. - Ba! Już są zagrożeni, skoro chcą się mierzyć z Nusairem. Tak czy inaczej, muszą go najpierw znaleźć, więc, jak mówił Souler, jeden dzień świata nie zbawi.
Ja jestem za tym, żeby teraz iść i poszukać karczmy, w której dziś będziemy świętować.
Wychodzicie?

Kłaniam się nisko i wychodzę.

Tez sie klaniam.
To co teraz to do jakies tawerny sie wybieramy ?

i tak nic ciekawszego do roboty nie mamy, jedźmy na północ może jakiś bogaty sołtys się trafi.

Souler, Taddeo, Gharn
Wyszliście z pokoju króla i opuściliście zamek. Wkrótce znaleźliście pierwszą tawernę, którą wypadało sprawdzić.
W środku siedział jakiś tuzin klientów. Sami ludzie. Wystrój był niezły, wszystko było ładnie posprzątane specjalnie na okazję święta. Karczmarz właśnie nerwowo rozmawiał z niskim młodym mężczyzną, który najwyraźniej przywiózł specjalne przysmaki z dalekich stron na potrzeby święta. Pachniało jakby owocami morza.
Młoda, niezbyt ładna pomocnica karczmarza do was podeszła i powiedziała jak najuprzejmiej:
- Prosimy wybaczyć, ale ci klienci są ostatnimi, jak na razie. Musimy tu jeszcze wszystko poukładać i zamknąć na kilka godzin. Ale wieczorem - zapraszamy jak najbardziej!
Co robicie?

Stephiroth, Phantie
Po stosunkowo niedługiej jeździe trafiliście na pierwszą wioskę, i tu już był jeden kierunkowskaz.
Składała się z około czterdziestu domków, więc była całkiem spora. Budowa ich była typowo oxyrska - znaczna część z kamienia, mocno spadziste rdzawe dachy, wysokie kominy.
Wjechaliście na główną uliczkę, dokładnie uprzątniętą ze śniegu. Nie wiedzieliście, gdzie jest jakaś karczma, żadnej tabliczki ani szyldu. Większość domów była tej samej wielkości. Kilku tubylców w zimowych czapach na głowach spojrzało na was z pewną nieufnością w oczach.
- Larse - powiedział najstarszy, z szuflą do śniegu w rękach.- Keh vou ferthe?
Ani słowa nie zrozumieliście. Co robicie?

- Hm? Można jaśniej? My trochę nie z tąd. Zna pan może [tu wstaw język, którym się posługujemy]?

Btw. przy takim tempie, to oni zdążą odnaleźć kule, z dwa razy uratować świat, a my ledwo zaczniemy iść w tam tym kierunku...

Ostatnio zmieniony przez Stephiroth dnia Czw 22:03, 02 Cze 2011, w całości zmieniany 2 razy

Wychodzę, a jak wszyscy są na zewnątrz, dzielę się pewną uwagą.
-Dziwne, że król nie organizuje żadnego bankietu. A nawet jeśli, to czemu nie jesteśmy zaproszeni?

-Pewnie robi ale tylko dla baronow i calej reszty smietanki towarzyskiej, nie wiem jak wy ale ja szlachetnego urodzenia nie jestem i naprzykrzac sie nie bede.-

Stephiroth, Phantie
Tubylec, zaskoczony, odpowiedział:
- Ja mówię słabo po on. Może się sarth we wspólnej?
Wtedy odezwał się we wspólnej mowie, której podstawy znał niemal każdy w waszej krainie.
- Jak chcecie odpocząć, bo widać żeście długo jechali, ruszcie tą ulicą prosto, na zakręcie w lewo, jedźcie aż zobaczycie budynek z namalowanym kuflem na ścianie.
Co robicie?

Souler, Taddeo, Gharn
Gharn odpowiedział:
- Nie wiem, ale zgaduję, żę nasze darmowe noclegi już mu się znudziły. A może nie chce nas na uczcie po tym, co było na zjeździe władców? Albo po prostu nas wykorzystał, uratowaliśmy mu córkę i już nie jesteśmy potrzebni...
Co robicie?

Odzywam sie smetnie -Kto wie- drobna przerwa -To co idziemy zobaczyc jakas inna knajpe?-

-Wszystkie się przygotowują. Ja idę do kowala, przyda się wyklepać nieco zbroję.

-Spoko, to ja z Gharn zobaczymy czy nie ma czegos interesujacego do kupienia na targowisku-