Veller Quest RPG

To w droge.

Grim wstał, pomógł się podnieść Rayinie i zarzucił kaptur na głowę.
Wtedy uderzył was jego widok. Przed nałożeniem kaptura widzieliście wyraźnie jego rude włosy i brodę oraz zielone oczy. Gdy zakrył głowę, jego broda stała się czarna, a pobłyskujące w świetle pochodni oczy - niebieskawe. I nie była to płynna zmiana, lecz nagła jak mrugnięcie okiem. Zobaczył wasze spojrzenie na sobie i stojącego z rozdziawioną gębą Gharna.
- No co? Taki kaptur. Wszyscy, którzy pomagamy Jaribowi, zachowujemy najwyższą ostrożność we wszystkim.
Ruszyliście dalej, roztapialiście kolejne złoża.
W trakcie pracy Grim mówił:
- Sukinsyn Liwros zostawił tu niezłą niespodziankę takim jak my, co? Pożeracz kości. W sumie to się nie dziwię, od zawsze miał dobrego maga na boku. Ale że ten mag potrafi przyzywać z innej strefy takie paskudztwa... bo nie chcę mi się wierzyć, że złapali takie coś żywcem.
Po jeszcze trzydziestu minutach skończyliście roztapianie złóż. Zostały dwie buteleczki dziwnego kwasu.
Zaczęliście wracać do wyjścia.
- Powiedzcie mi więc - zaczął Grim. - Gdzie teraz zmierzacie. Gdzie was szukać, gdy zdobędziemy informacje o waszych zaginionych przyjaciołach?
Co robicie?

Ostatnio zmieniony przez Akamai dnia Pon 21:46, 08 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz

-Będziemy musieli znaleźć statek do Oxyru. Ale zanim się wyleczy moje ramię, nieco czasu minie. Chyba z Carvilore da się złapać statek...

Do oxyru da sie na piechote dostac, chyba ze plyniemy naprzeciw rzeki [link widoczny dla zalogowanych] (nie ma ktos wiekszej mapy?)

nevermind [link widoczny dla zalogowanych]

Ostatnio zmieniony przez Tony dnia Pon 22:20, 08 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz

- Więc od razu prujecie do Oxyru... - rzekł Grim. - Do jakiegoś konkretnego miasta? Przydałoby mi się, gdybym wiedział dokładniej... ale jeśli nie wiecie, to zawsze możemy was szpiegować - uśmiechnął się dziwnie Grim.
Co robicie?

-Szpiegujcie sobie, ale hałasu nie róbcie.

-skoro nie ma tu nic do roboty to najlepiej wyruszyc w droge od zaraz-

Dotarliście do wyjścia. Zabici strażnicy leżeli tak jak ich zostawiliście.
Grim rozprostował kości.
- W takim razie - powiedział oficjalnym tonem. - Dziękujemy za pomoc. W zamian postaramy się wam pomóc w sprawie waszych kolegów. Możemy sprawić, że wśród tych, którzy was nie lubią będziecie uznani za martwych. Chcecie tego?
Co robicie?

Stephiroth, Phantie
Wyruszyliście, gdy skończyła się zamieć, czyli po ponad godzinie czekania w karczmie.
Jechaliście wolno, wasze konie męczyły się z przemierzaniem sypkich śniegów. Szczególnie trudno było wjeżdżać pod górkę. Gdy wjeżdżaliście do lasów, grunt był pewniejszy, a śniegu aż tyle nie leżało. Przemierzaliście kilka razy tą samą krętą, zamarznietą rzekę.
Po drodze wymijaliście dużo skalnych ścian, których w Oxyrze nie brakowało.
Minęło kilka godzin, po krótkim odpoczynku ruszyliście dalej. Dojechaliście w okolicę jakiejś wioski, z której wyjeżdżała właśnie ucieszona, wrzeszcząca po oxyrsku banda sześciu uzbrojonych chłopów. Na rozstajach dróg was dogoniła, krzycząc do was niezrozumiale. Jadący z przodu, widocznie ich przywódca, odziany w ciemną kolczugę muskularny mężczyzna w sile wieku z toporem przy pasie odezwał się do was:
- Eh harde polvi elfa ut peros av degerhen farenteses? - jego głos był doniosły i niezbyt przyjazny. Pozostali ryknęli śmiechem.
Co robicie?

-Przyda się, będziemy mogli działać incognito. I poinformujcie Zakon na wszelki wypadek, by się nie martwili.

-Kazda pomoc na pewno sie przyda- w tym momencie rzucam wzrokiem na kaptur Grim'a -mam pytanie czy twoja gildia sama produkuje takie cacka czy moze sprowadza je-

Souler
- Twój Zakon? - popatrzył na twój herb przenikliwymi zielonymi oczami i uśmiechnął się znowu. - Nie wiem, czy nam się będzie chciało.
Nad kopalnią przeleciało stado czarnych ptaków, w
rzeszczących obłąkańczo.

Taddeo
- Tajemnica - Grim zmrużył oczy. - Ale mogę ci powiedzieć, że takiego nie dostaniesz. Ale co mi tam - magowie w naszych szeregach i ci zaprzyjaźnieni z naszą organizacją wyposażają nas w takie coś.
-------------------
- Żegnam więc. - Grim podał wam dłoń.
Co robicie? (i czy jedziecie od razu na północ)

Ostatnio zmieniony przez Akamai dnia Śro 23:28, 10 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz

-Dobra, musimy gdzieś przeczekać parę dni, aż Grim oficjalnie nas "zabije", a potem możemy ruszać dalej. Z rozwaloną ręką mogę pomarzyć o walce.

-Trzeba bedzie wymyslec jakies nowe imiona -po czym wzdycham zmeczony

Grim odjechał na koniu, a Gharn rozejrzał się, spojrzał na Taddeo.
- Nowe imiona? Dobry pomysł, zawsze to ktoś inaczej nas zapamięta. Chociaż i tak jesteśmy charakterystyczni... krasnolud, mag w kolczudze i szatach, no i Smoczy Rycerz...
Może się ruszymy, trochę głupio tak stać tu nad tymi trupami. Może pojedziemy w tamte lasy za kopalnią, a jak zacznie się ściemniać, to może znajdziemy jakieś miejsce na nocleg...
Co robicie?

Czy wolno mi "wymienic" moja szate na struj martwego straznika?