Forum PFB Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Królestwo
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Dyskusje ogólne / Opowiadania Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Królestwo
Autor Wiadomość
Nuparu2
Dawny Administrator


Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post Królestwo
"The Kingdom" to opowieść GregaF, coś w stylu The Many Deaths of Toa Tuyet. Poniżej znajduje się fragment, a resztę dokończę dziś i jutro.

Cytat:
Takanuva, Toa Światła, spadał poprzez przestrzeń między wymiarami, starając się, aby nie krzyczeć. Chwilę wcześniej wkroczył w portal wymiarowy stworzony przez Brutakę. Jego misja: dotrzeć do Karda Nui i ostrzec sześcioro Toa Nuva o katastrofie, która ma się wydarzyć.

Ale coś w tej wycieczce poszło nie tak. Takanuva został ściśnięty ze wszystkich stron, wyłapując tu i tam przebłyski innych światów wypełnionych istotami znanymi i nieznanymi. Zdawał sobie sprawę, że jeśli wyląduje w którymś z nich może już nigdy nie trafić do swojego świata.

Nagle naciągnął wstrząs gorszy od poprzednich. Zawirował dziko, nie kontrolując niczego. Nastąpiła kompletna ciemność, po której nadeszło bardzo jasne światło, a wówczas Takanuva uderzył w skaliste wybrzeże. Leżał tam, oszołomiony przez bardzo długi czas. Kiedy wreszcie podniósł głowę, zobaczył coś, czego nigdy sobie nie wyobrażał.

Było przed nim rozległe miasto. Metru Nui przy nim wyglądało jak zbitka kilku kamieni. Wielokształtne budynki tworzyły megalopolis, rozciągające się na całej szerokości wzroku. Niektóre wyglądały jak z Metru Nui - poznał na przykład Koloseum, - inne były naprawdę dziwne i wyglądały niemal prymitywnie.

Takanuva spojrzał w niebo. Nie, nie wyglądało jak to nad Metru Nui. Wyglądało jak - nie, to nie może być prawda, pomyślał. Miało ten sam odcień błękitu, co niebo nad wyspą Mata Nui.

To niemożliwe, powiedział sobie. Wszyscy opuścili Mata Nui i przenieśli się do Metru Nui parę miesięcy temu. Zresztą, Mata Nui nie było takie wielkie ani nie było tak zapełnione budynkami i istotami.

Wstał i rozejrzał się. Wszędzie widział Matoran wszelkiego rodzaju, ciężko pracujących. To jednak nie był nic specjalnego. Oczywiście fakt, że współpracowali ramię w ramię z Bohrokami, Skakdi i Visorakami - tak, to było szokujące.

- Hej - powiedział głos za nim. - Kim jesteś? Skąd pochodzisz?

Takanuva odwrócił się. Ga-Matoranka, Macku, stała za nim. Nie dawała żadnych oznak, że go poznaje.

- Jestem Toa Takanuva - powiedział. - Możesz mi powiedzieć, gdzie jestem?

- Nie jesteś Takanuvą - powiedziała Macku takim tonem, jakby mówiła najoczywistszą rzecz na świecie. - Spróbujmy jeszcze raz... Może jesteś jednym z Łowców?

- Ale ja jestem Takanuva. Wiem, że wyglądam inaczej, ale...

- To na pewno - zaśmiała się Macku. - Jesteś znacznie wyższy. Czyżbyś nigdy nie widział Turagi Takanuvy, nieznajomy?

- Turaga... - zaczął Takanuva, szybko jednak ukrywając zmieszanie. - Eee, może jednak jestem lekko oszołomiony. Powiedz mi, gdzie znajdę Jallera?

- W Wielkim Piecu, oczywiście - odparła Macku z podejrzliwością w głosie. - Czego od niego chcesz?

- Mam, eee, wiadomość dla niego, od starego przyjaciela - odparł Takanuva.

Zajęło mu to trochę czasu, ale przekonał Macku, aby oprowadziła go po mieście, które nazywała "Królestwem Wielkiego Ducha". Pierwszą osobą, do której go zaprowadziła, był wysoki, silny wojownik z masywnym toporem. Spojrzał na Takanuvę przez chwilę i skinął głową.
- Nie jest zmiennokształtny i naprawdę myśli, że jest Takanuvą.'

- Dziękuję, Axonnie - odparła Macku. - A więc jest wariatem?

- Nie na pewno - odparł Axonn. Sięgnął po coś i zabrał Takanuvie jego Włócznię Światła. - Może lepiej niech nie łazi z tym po mieście. Wiesz, co Turaga myśli o obywatelach noszących broń.

Poszli wzdłuż ulic miasta, a wstrząs gonił wstrząs. Widział Matoran kupujących wyroby od Vortixx; potem zobaczył Skakdi z jarmarcznym pokazem, "piramidą Visoraków", którą można było zobaczyć za jedyne 5 widgetów. Na każdym rogu widać było obecność stróżów prawa - nie Toa, nawet nie Vahki, ale Mrocznych Łowców!

Macku zostawiła Takanuvę z Toa Jallerem. Toa Ognia wyglądał jak zawsze, ale spoglądał na Takanuvę bez tej ostrożności, co Macku.
- Cóż, na pewno nie jesteś Takanuvą - rzekł. - Ale skoro nie jesteś też Makutą w przebraniu, zawsze będziesz ugoszczony w naszym Królestwie. Co mogę dla ciebie zrobić?

- Po prostu mów do mnie - odparł Takanuva. - Powiedz mi coś o tym miejscu - czy jesteśmy... czy to naprawdę jest wyspa Mata Nui?

Jaller wybuchnął śmiechem.
- Łał... Nie słyszałem, aby ktoś tak to nazywał od 10.000 lat. W każdym razie tak, to była wyspa Mata Nui, ale teraz to coś znacznie więcej.

- Rozumiem. Co... to jest, jak...?

Jaller wskazał na masywną skalną ścianę.
- Oto, czego szukasz. Ściany Historii stoją w każdej dzielnicy - Kopeke tego dopilnował. Znajdziesz tu wszelkie odpowiedzi - zatrzymał się na chwilę i dodał: - Wiesz, to zabawne. Nigdy cię nie spotkałem, ale jest w tobie coś znajomego. Czemu właściwie mnie zapytałeś?

Takanuva pomyślał, że mógłby powiedzieć mu prawdę. Mógłby powiedzieć mu coś, o czym wie tylko Takanuva. Ale wówczas pomyślał, że w najlepszym razie tylko go wystraszy... a najgorszym aresztują go Łowcy.

- No, cóż. Spotkałem kiedyś Turagę Takanuvę. Powiedział mi, eee, że byłeś dla niego wielkim przyjacielem. Powiedział, że jeśli kiedyś będę miał kłopoty, to niech idę do ciebie.

- Cóż, jakaż to przyjemna niespodzianka - powiedzial Jaller. - Żaden z Toa Mahri nie cieszy się tu taką popularnością, zwłaszcza po tym... po tym, jak rzeczy się pozmieniały. Nie sądzę, aby ktoś nawet zauważył Matoro w ciągu ostatnich pięciu, sześciu tysięcy lat.

To imię uruchomiło impuls w głowie Takanuvy. Matoro nie żył, poświęcił swoje życie, aby ratować Mata Nui i cały świat. W jego głowie zaczęła się formować teoria, którą tylko Ściana Historii mogła potwierdzić albo obalić. Podziękował Jallerowi i zaczął czytać.

Tak, wszystko się zgadzało. Pierwsze, co zauważył, to data - było to już 10.000 lat po tym, jak opuścił Metru Nui! Ale to nie było nawet w połowie tak zaskakujące, jak napisy na ścianie.

Toa Mahri podążyli do podwodnego miasta Mahri Nui w poszukiwaniu Maski Życia, tak jak pamiętał. Ale dalej, historia się zmieniła. Toa Matoro - określony jako "Ten Zhańbiony" - zawahał się o kilka chwil podczas pogoni z Maską. Centrum Wszechświata zostało zamknięte, więc nie mógł już ożywić Wielkiego Ducha z pomocą Maski. I Mata Nui, władca i opiekun świata Matoran - umarł.

Ale opowieść się na tym nie kończyła. Turaga Metru Nui zaplanowali coś na taki wypadek. Zmobilizowali Toa, Vortixx, Skakdi i wiele innych gatunków wszechświata, zorganizowali wielką migrację ku powierzchni planety w ciągu kilku dni. OoMN ujawniło jej istnienie i również pomógł. Coraz więcej i więcej istot przenikało z Metru Nui na Mata Nui, ci, którzy już tam byli tworzyli pływające platformy, aby ich pomieścić. Oczywiście, nie wszystkim się to udało. Nie można było po prostu ewakuować całego świata w tak krótkim czasie - ale większości się udało. I to było oczywiście, że tylko współpracując mogli przeżyć na powierzchni. Tak narodziła się idea Królestwa.

Tylko dwa gatunki pozostały. Zyglaki odmówiły ucieczki, wybierając raczej śmierć niż współpracę z Matoranami. Makuta chcieli migrować, ale ich drogę zastąpił Toa Takanuva i Zakon. Razem sprowadzili Makuta z powrotem pod ziemię, od tamtej pory nie było po nich śladu. WYpełniwszy swoje przeznaczenie, Takanuva poświęcił swą moc, aby stworzyć nową generację Toa, wliczając: Toa Kapurę, Toa Baltę, Toa Dalu, Toa Velikę, Toa Defilaka i nowego Toa Światła - Tanmę. Takanuva stał się Turaga i został obwieszczony władcą Królestwa w dowód jego zasług.

Od tego momentu wszystko wydawało się coraz dziwniejsze. Turaga Takanuva utworzył nową radę rządzącą, wliczającą Turaga Dume, wojownika Skakdi, Roodakę, The Shadowed One, Helryxa i Matorana z Nynrah. Mroczni Łowcy stali się głównymi obrońcami prawa, podczas gdy Toa mieli pomagać miastu, używając swoich mocy, w inny sposób. Najpierw mieli pomóc z zapobieżeniu upadku oryginalnej wyspy po śmierci Wielkiego Ducha. Potem stworzyli nowy, bardziej stabilny ląd, aby wspomagać rozwój miasta. Po 10.000 lat Królestwo stało się mega-miastem i domem wszystkich uciekinierów z pierwotnego świata.

Turaga Takanuva i jego Rada rządzili z Koloseum. Takanuve nie tylko nie mógł oprzeć się, aby złożyć wizytę, ale potrzebował również wyjaśnień. Według Ściany, nie przeniósł się po prostu w czasie. To w ogóle nie był jego świat.

Gdy szedł przez miasto, zauważył, że pewna jego część nie chciała opuścić tego miejsca. Kto by pomyślał, że porażka Matoro skończy się tym rajem? Gdzie nie spojrzał, widział istoty różnych gatunków pracujących ramię w ramię. Tylko Toa i Łowcy nosili broń, ale wyglądały, jak nieużywane od wieków.

Oczekiwał, że Koloseum będzie strzeżone, ale było inaczej. Posiedzenia Rady były otwarte dla wszystkich z Królestwa. Jednak zamiast prosić o spotkanie z Turagą, wysłał najpierw wiadomość do Herlyx. Była krótka, wyjaśniała jej jego misję ostrzeżenia Toa Nuva o sytuacji Karda Nui i zapytywała, czy mogłaby zorganizować spotkanie z Turagą.

***
To dało pewne skutki. Takanuva został odeskortowany przez Trinumę do komnaty Turagi na szczycie Koloseum. Turaga Takanuva rozmawiał z Toa Tanmą i Roodaką. Na środku wielkiego stołu leżała głowa Rahkshi.

- Mówisz, że ten Rahkshi pojawił się w centrum miasta, niedaleko fontanny Piraka? - zapytał Turaga.
Roodaka skinęła głową.
- Garść Fe-Matoran karmiła właśnie Avaka i Thoka, planując dodanie wsporników z żelaza na wschodzie. Zauważyli Panrahka i wezwali Łowców, którzy się nim zajęli. To wszystko, co z niego zostało.

- To nie powinno się przedostać dalej - powiedział ponuro Tanma.

- Może to był wypadek - podsunął Turaga Takanuva, ale tak, jakby sam w to wątpił. - Może któryś się prześlizgnął, zanim podnieśliśmy bariery światła i ukrywał się do tego czasu.

- Chciałbym - powiedział Toa Tanma.

- Bariery światła opadają - powiedział Takanuva. Wszyscy spojrzeli na niego, zaintrygowani. - Ja... wiem coś nie coś o świetle.

Turaga Takanuva zaczął coś mówić, potem przestał. Poprosił Tanmę i Roodakę, aby wyszli. Kiedy to zrobili, powiedział:
- Jak to jest możliwe?

- A więc wiesz? - zapytał Toa.

- Jak mógłbym nie wiedzieć? - powiedział Turaga. - Helryx powiedziała mi, co chciała zrobić, gdyby coś poszło inaczej. Nie jesteś... stąd, prawda?

Toa skinął głową.
- Z innego miejsca, prawda, ale nie tak pokojowego. Wykonałeś imponującą pracę - uśmiechnął się. - Jestem z siebie dumny.

Turaga uścisnął mu rękę.
- To nie przetrwa. Onua i inni zrobili, co mogli, ale pierwotna wyspa nie przetrwa dłużej. Znów będziemy musieli się przenieść, może w gwiazdy, jeśli projekty Nuju i Nuparu się powiodą. Ale do tego czasu, Makuta - jeśli jeszcze żyją - nie mogą dostać się do Królestwa!

Turaga Takanuva spojrzał na swojego odpowiednika z innego świata.
- Wiem, że to nie twój świat, i wiem, że twoja misja jest bardzo pilna. Ale Tanma... i całe Królestwo... mogą potrzebować twojej pomocy. Gdy nam pomożesz, możemy odesłać cię z powrotem. Pomożesz nam?

Takanuva skinął głową.
- Oczywiście. Ale... potrzebowałbym z powrotem swojej Włóczni Światła.

Turaga Takanuva się uśmiechnął.
- Och, to broń, której używałem 10.000 lat temu. Myślę, że znajdziemy ci coś lepszego, stary przyjacielu.

Cytat:
Turaga Takanuva wyprowadził Toa Takanuvę z Koloseum i zabrał do wschodniej częsci miasta. Toa Tanma szedł za nimi, nie odzywając się zbytnio. Nie był pewien, czy powinien być widzęczny temu innemu Av-Toa za przybycie, czy być złym na Turagę za to że nie pomyślał, że może wykonać pracę sam.

Dotarli do małego, wąskiego budynku w alejce, niedaleko brzegu. Nie było klamki ani kołatki, nawet żadnych zapisków, kto tu żyje. Turaga Takanuva uderzył w nie dwa razy swą buławą.

W połowie drzwi otworzył się panel. Nie było widać oczu, ale Matorański głos zapytał:
- Jakie jest hasło?

Turaga odwrócił się do Toa.
- Żyją z nami od wieków i wciąż wolą grać skrytych - odwrócił się z powrotem i rzekł: - Jestem Turaga Takanuva. Otwórzcie.

- Złe hasło. Nawet nie blisko.

- Co powiesz na to? - zapytał rozeźlony Turaga. - Mam oddział Bohroków, które nie mają nic do roboty. Jak chcesz, to każę im rozwalić ten budynek i zamienić w park.

Nastąpiła cisza, a potem głos rzekł:
- No, dosyć blisko - i drzwi się otworzyły.

Trójka gości weszła do ciemnego korytarza, bardziej poskręcanego niż można było sobie wyobrazić, spoglądając z zewnątrz na budynek. Drzwi na końcu prowadziły do małego warsztatu, pokrytego wszelkimi rodzajami broni, zbroi i innych gadżetów. Samotny Fe-Matoran grzebał przy paskudnie wyglądającej wyrzutni pocisków, gdy weszli. Spojrzał na Turagę, zaskoczony i zdenerwowany.

- Znasz zasady - powiedział. - Zostaw zamówienie na zewnątrz, a my się nim zajmiemy.

- Tak, wiem że wy, rzemieślnicy z Nynrah wolicie taką pracę - odparł Turaga, starając się utrzymać nerwy na wodzy, - ale mamy sytuację wyjątkową. Mamy Toa, który potrzebuje broni.

Matoran obejrzał Takanuvę od stóp do głów.
- Jego kolory też by chyba potrzebowały nieco pracy. Ale... myślę, że mam coś, co mogłoby się do tego nadać.

Po kilku minutach gorączkowego nurkowania w łapaczach, miotaczach Rhotuka i częściach taranu Visoraków, Matoran wynurzył się z dwu-ostrzową lancą, którą podał Toa i rzekł:
- Wyceluj w ścianę. Użyj tylko troszkę swojej mocy, nawet nie tyle, by osmalić kamień.

Toa wycelował i skupił się na wysłaniu najsłabszej porcji swej mocy Światła. Chwilę potem podmuch energii wyrwał dziurę wielkości Kanoka w ścianie.
- Jak to...? - zapytał, spoglądając na lancę.

- Większość broni Toa tylko przewodzi moce - powiedział z uśmiechem Matoran. - Ta je jeszcze wzmacnia. I jeszcze coś na dodatek...

Matoran znów czegoś szukał, tym razem wynurzył się z miotaczem.
- Jeszcze tego nie nazwałem, zbyt nowe. Pobiera światło z otoczenia i miota jako sferę. Ale jeszcze tego nie testowaliśmy.

- Dobra - rzekł Turaga Takanuva, po czym odwrócił się do Toa. - Sugeruję zacząć od zaraz. Nie ma nawet czasu, żeby tłumaczyć, że nie ma czasu.

Kiedy już wyszli na ulicę, Tanma chciał się skierować do najbliższej bariery światła, ale Takanuva powstrzymał go.
- Chcę coś najpierw zrobić. Chcę zobaczyć Matoro.

- Tego tchórza? - warknął Tanma. - Gdyby nie on, wciąż mielibyśmy swoje domy, swój świat. Możesz się z nim spotkać, jeśli chcesz - ja nie chcę go widzieć.

Takanuva oczekiwał, że Matoro będzie gdzieś w regionie zamieszkanym przez Ko-Matoran i Frostelusy, ale najwyraźniej nie był on tam mile widziany. Tanma skierował swojego nowego towarzysza do strefy będącej niegdyś Po-Wahi, teraz - domem dla Skakdi. W małej chatce z kamienia siedział Toa Matoro.

- Czego chcesz? - zapytał Toa, nie spoglądając nawet na przybysza. - Odejdź.

- Matoro, ja... - zaczął Takanuva. - Potrzebuję cię. Musisz ze mną iść.

Matoro zaśmiał się gorzko.
- Byłem potrzebny 10.000 lat temu. Moje przeznaczenie na mnie czekało, a ja się zawahałem... i nasz świat umarł. Więc nie próbuj mi wmówić, że jestem potrzebny, po prostu mnie zostaw.

- Słyszałem, co się stało - odparł Takanuva. - Ale wiem też, że w głębi serca wciąż jesteś bohaterem. Wiem, że walczyłeś dzielnie na Voya Nui i w Mahri Nui. I wiem, że gdybyś miał ocalić świat, to zrobiłbyś... zrobiłbyś, co do ciebie należało.

Wzięty przez emocje Takanuva zamilkł. Oto był przed nim Matoro, który umarł w jego świecie, poświęcając siebie, by ocalić Mata Nui i wszystko inne. Był tutaj, żywy, ale martwy wewnątrz, wiedząc, że zawiódł swoich ludzi, gdy najbardziej na nim polegali.

Matoro spojrzał na niego.
- Kim ty jesteś? Nikt w Królestwie tak do mnie nie mówi.

- Jestem... z innego królestwa. Moi ludzie uważają, że jesteś bohaterem.

- Rozumiem - powiedział Matoro. - Uciekłeś z jakiegoś azylu, tak?

- No, dobra - odparł Av-Toa. - Chcesz siedzieć tutaj i się obwiniać. Zmarnowałeś szansę, aby okazać się bohaterem... cóż, teraz masz następną. Masz szansę pokazać innym że nie jesteś pomyłką ani tchórzem. Masz szansę przywrócić swojemu imieniu nieco honoru... Masz dosyć odwagi, aby podjąć wyzwanie?

- Czemu cię to obchodzi? - zapytał Matoro. - Nie znam cię.

- Może ja cię znam - odparł Takanuva. - Albo kogoś tobie bliskiego. Teraz ruszaj się - mamy Królestwo do ocalenia.

Tanma nie był szczęśliwy, widząc, że Matoro idzie z nimi, ale nie było czasu na puste dyskusje. Na szczęście największy problem pozostawał w tym samym miejscu, co chatka Matoro. Strefa wokół Kini-Nui był zbytnie uczęszczany dla Rahkshi, by wyjść stąd niezauważony, ale stare tunele Bohrok w Po-Wahi były w sam raz, z dala od dróg i zapomniane. Gdyby bariery w tunelu opadły, dla Makuta nie byłoby nic prostszego niż posłać tamtędy oddziały.

- Dlaczego by nie zablokować tych tuneli? Zawalić je? - zapytał Takanuva.

- Pohatu i Hewkii próbowali podczas ucieczki - odparł Tanma. - Rahkshi przebiły się i zabiły ich zanim Tahu, Jaller i Kopaka zmusili ich do odwrotu. Nie, światło jest jedyną bronią przeciwko nim - intensywny blask, większy niż ich Kraata mogą znieść.

- A nie mogłby... ja wiem... przebić się przez barierę? Albo użyć kontroli gęstości i przelecieć przez skały?

- Mogłyby - zgodził się Tanma. - Ale Onua upewnił się, że grunt jest strzeżony. Jeśli ktoś spróbuje się przebić albo przelecieć - będziemy wiedzieć.

Matoro nic nie mówił. Takanuva się odwrócił:
- Co o tym myślisz?

- Myślę... nieważne - odparł Ko-Toa.

- Co on myśli, to nic ważnego - mruknął Tanma.

- Dla mnie owszem - odparł Takanuva. - Mów, Matoro.

- Cóż... co będzie, jeśli bariery nie opadły? Co, jeśli znaleźli sposób, aby osłonić się przed światłem?

- Wtedy będziemy mieli problem - powiedział Takanuva.

Ostrożnie, zaczęli iść w dół tunelu. Nawet tak blisko powierzchni, Takanuva czuł chłodny powiew. Jedynym źródłem światła byl Tanma, oświetlający tunel małym poziomem swojej mocy.
- Nie możemy iść za nisko. Na dole jest zimno, a powietrze wciąż może być groźne. Większość świata została zalana,a większość wody jest mutageniczna. Jeśli coś przetrwało, to raczej już nie poznamy, co to jest...

Takanuva spojrzał na Matoro. Każde słowo Tanmy było jak sztylet w serce Ko-Toa.

Przeszli około jednego kio, gdy tunel się rozjaśnił. Tanma wycelował w ścianę światła przed nimi.
- To jest bariera. Wciąż nietknięta. Więc nie w tym problem. Może w Mangai? Albo jakimś przejściu, którego nie znamy?

- Może - odparł Takanuva. - Ale co, jeśli Matoro ma rację? Co, jeśli bariera po prostu już ich nie zatrzymuje?

- Nie mamy czasu na mity Matoran - odparł Tanma. - Mamy sprawdzić inne opcje. Idziesz czy nie?

Takanuva spojrzał na barierę, na Matoro i znów na Tanmę.
- No, dobra.

Dwaj Toa Światła zaczęli wchodzić z powrotem na górę. Nikt nie zauważył, że Matoro za nimi nie idzie, póki nie usłyszeli dźwięku lodowych podmuchów za sobą. Takanuva odwrócił się pobiegł z powrotem w dół, za nim Tanma.

To był Matoro, walczący z czterema Rahkshi. Za nim coraz więcej przenikało przez barierę, każdy w zbroi z czystego, pełnego mroku. Pancerz nie przetrzymywał podróży, rozpadając się wkrótce po kontakcie ze Światłem. Ale to wystarczało, aby Rahkshi przeszły na drugą stronę.

Obaj Toa opadli na jedno kolano, otwierając ogień swoich mocy. Lanca Mocy Takanuvy zdjęła dwa Rahkshi, podczas gdy Tanma skierowal trzeciego na barierę, gdzie jego Kraata spłonęło na proch. Matoro zamroził czwartego w bloku lodu sięgającego jego łba, sięgnął i wyrwał jego Kraata, cisnął wijące się stworzenie na ziemię i zdebnął.

- Doskonale - powiedział spokojny, złowieszczy głos, który zdawał się pochodzić z otaczających ich cieni. Takanuva dobrze go znał - należał do Makuty z Metru Nui, lidera Bractwa. - Widzę, że choć jeden z was ma jakąś wyobraźnię. Matoro, stary przyjacielu... Wydaje się, jakby to było wczoraj, gdy zjednoczyliśmy się przeciwko Barraki i ich hordom.

- Ty - zapytał Matoro trzęsącym się głosem. - Czemu nie jesteś martwy... Tylu innych pomarło... Czemu nie ty?

- Co pozostaje, gdy światło umiera, Toa? Mrok. Tylko Mrok. A ja przeżyłem w mroku. Och, moi bracia zginęli, jeden po drugim... Icarax jako pierwszy, pozbawiony ciała z mojego powodu, tak, że mogłem je posiąść, pozostawiając jego esencję na śmierć w mroku pustki... ale moja nienawiść nie pozwalała umrzeć mnie. Moja nienawiść do Mata Nui; nienawiść do każdego, kto przetrwał koniec tego świata; a najbardziej ciebie, Matoro, nienawiść do ciebie... Odwróciłeś się od swojego przeznaczenia. Mata Nui miał oszukać śmierć... zamiast tego, zostałem pozbawiony mojej zemsty.

Teraz Toa usłyszeli szczęk zbroi, jakby zbliżał się do nich naprawdę potężny kolos. Wówczas, wysoki na 20 stóp [ok. 6 metrów - N2] gigant w pancerzu z cienia przeniknął przez barierę. Gdy zasłona z cienia znikała, zobaczyli swego wroga. Był niesamowitym skupiskiem ciał Makuta, którzy zaatakowali Karda Nui i innych, nieznajomych. Był potworny, tak okropny, jak jego dusza.
- Gdy moi bracia byli na skraju śmierci, wchłonąłem ich do swojego ciała - powiedział Teridax. - Użyłem ich, aby wzrastać. Użyłem swojej wiedzy, aby stworzyć pancerz zdolny przeniknąć tę barierę. A teraz, Królestwo albo się podda, albo utonie w morzu mroku.

Tanma, Matoro i Takanuva zaatakowali. Łuki lodu i światła uderzyły w pancerz Teridaxa, ale uszkodzenia były znikome.
- Miałem 10.000 lat, aby przygotować tę bitwę - syknął Makuta. - Nie możecie wygrać.

- Wybacz, że jednak spróbujemy - powiedział Takanuva, celując prosto w Maskę Cienia. Podmuch zerwał Maskę z twarzy Makuty, który pochylił się, aby ją odzyskać, ale Tanma był szybszy, uderzył w nią z całą mocą i stopił ją.

- Tanma, wracaj! - krzyknął Takanuva. Ale było za późno. Makuta podniósł Toa Światła jak zabawkę i uruchomił rozbijającą moc Panrahka. Takanuva odwrócił się - to było po prostu zbyt straszne, aby na to patrzeć.

- Teraz widzisz? - zapytał Makuta. - Musicie...

Makuta zamarł. Wówczas uśmiechnął się do Takanuvy.
- Och, teraz rozumiem... Jakież to ciekawe. Nie jesteś stąd... z innego miejsca... gdzie Matoro umarł, a Mata Nui żyje. Plan postępuje tam ku swojemu nieubłaganemu celowi. Uciekłeś stamtąd, Takanuva? Miałeś dosyć rozumu, aby uciec przed nastaniem mojego panowania?

- Ja... Umarłem? - zapytał cicho Matoro.

- Tak - odparł Takanuva. - Umarłeś. Oddałeś życie za miliardy innych. W moim świecie jesteś największym bohaterem noszącym imię Toa.

- A tu jesteś tylko insektem, którego trzeba zgnieść - odparł Makuta. - Chociaż, w sumie... Mam dla ciebie użytek. Maska Życia wciąż istnieje, a ty jesteś z nią związany... Masz wiedzę, której mogę użyć, Toa Lodu.

Ręka mrocznej energii wystrzeliła z klatki piersiowej Makuty, kierując się na Matoro. Takanuva zrobił ruch, by wejść między nich, ale Toa Lodu odrzucił go uderzeniem lodowych kolców.

- Matoro, co ty wyprawiasz? - zawył Takanuva. - On cię zabije!

- Powinienem umrzeć 10.000 lat temu - odparł Matoro, stojąc wyprostowany, z rekami po bokach, czekając, aż ręka go dosięgnie. - Powinienem wszystkich ocalić, ale nie ocaliłem. Jeśli się nad tym zastanowisz, Takanuva, to żaden z nas nie powinien tu być.

Ręka mroku złapała Matoro i pociągnęła go, spokojnego, ku Makucie. Takanuva wstał, celując i strzelając w Makutę ze światła z Lancy i mrokiem z ręki, krzycząc "Morderca!"

Dziwne, ale Makuta nie atakował. Co dziwniejsze, kolos wydawał się niezbyt pewnie stać na nogach. Zrobił krok do tyłu, podparł się opancerzoną dłonią, potem opadł na kolana. Złapał się obiema rękami za głowę i krzyknął:
- Nie! Moja wola musi wygrać! Jestem silniejszy! Jestem...

Wówczas inny głos popłynął z ust Makuty. Głos Matoro!
- Nie, Makuta. Powiedziałeś kiedyś Toa Mata, że nie mogą cię zniszczyć, bo jesteś nicością. Nieco się myliłeś - to dlatego, że jesteś nicością mogę cię zniszczyć. Nie masz serca, ducha, powodu istnienia - nawet twoja nienawiść jest tylko odbiciem tego, co kiedyś cię paliło. Żyłeś z nawyku, ale nawyki... i umysły... można złamać.

Krzyk, który wydarł się z Makuty był długim, głośnym i dziwnie pustym dźwiękiem. Chwilę potem gigant padł na ziemię i przestał się ruszać. Takanuva podszedł bliżej, by potwierdzić to, co już widział: Makuta nie żył. Dla pewności oświetlił wszelkie zakamarki tunelu, ale nigdzie nie było śladu Antidermis. Nie uciekł z pola ostatniej bitwy.

Takanuva rozmyślał całą drogę na powierzchnię. Turaga Vakama powiedział mu kiedyś, że jeśli Makuta absorbuje ciało, musi natychmiast zniszczyć wolę ofiary. Inaczej ryzykuje, że drugi umysł przejmie kontrolę nad ciałem. Matoro musiał usłyszeć tę samą opowieść. Wiedział, że jeśli Makuta go pochłonie, to będzie mógł z nim walczyć od wewnątrz.

Kiedyś taki wysiłek byłby niemożliwy - Makuta był za silny. Ale Matoro miał rację. Makuta nie miał tak naprawdę powodu życia. Przeżył i planował swoją zemstę, ale to był beznadziejny pościg. Ogarnęła go chęć władzy nad światem, który potem chciał po prostu zniszczyć... Nie było dla niego miejsca w Królestwie.

Takanuva opowiedział Radzie co się stało na dole i ostrzegł, aby strzec się innych Rahkshi, które mogły czekać na dole, w pancerzu z cienia. Pozostał na tyle długo, aby zobaczyć, jak powstaje pomnik Matoro, Tao któremu dana była najrzadsza z szans: szansa na ułożenie rzeczy tak, jak być powinny.

Turaga Takanuva zapytał Takanuvę, czy zostanie, choć znał odpowiedź. W końcu Brutaka z Królestwa użył swej własnej Kanohi, aby wysłać Takanuvę do przestrzeni między światami, ku Karda Nui. Wciąż miał wiele do zrobienia i długą drogę przed sobą.



Ostatnio zmieniony przez Nuparu2 dnia Czw 17:54, 29 Maj 2008, w całości zmieniany 3 razy
Pon 19:32, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
Derry
Dawny Moderator


Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 1542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Cóż... wydaje się niezłe. Naprawdę w sumie dobre.. W porównaniu z Mrocznym Obiciem jest o niebo lepsze. Mam nadzieje, ze GregF rozkręci to trochę i będzie dawał nieco... dłuższe fragemnty.
Narazie OK... poczekamy co dalej.
Pon 19:40, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
Tahtorak
Dawny Moderator


Dołączył: 23 Sty 2007
Posty: 929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
I Takanuva znowu wylądowałw w jakiejś chorej rzeczywistości.
Skoro tego jest więcej to ciekaw jestem co się wydarzy dalej.
Na prawdę interesujący fragment "Królestwa" czym kolwiek ono jest.
PS: Może to jakaś "dobra" rzeczywistość, w której nie ma zła*, ponieważ
Mata-Nui nie śpi i nad wszystkim czuwa?

*Wszyscy pracują zgodnie i jest super Śmiech

EDIT: A jednak Mata-Nui umarł w tej rzeczywistości.
To również ciekawe...


Ostatnio zmieniony przez Tahtorak dnia Pon 19:42, 26 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Pon 19:40, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
Lokisyn
Administrator


Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 2203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Czym jest Królestwo wyjaśniłem (mniej więcej, i trochę chaotycznie) w temacie 2008. Wszystko miało by być dobrze, super i extra bo Mata Nui nie śpi? Przez dziesiątki tysięcy lat (ok. 100 tysięcy) odwracał się tyłem do Matoran, gdzieś miał podboje LotSK, masakry urządzane przez Makuta (nawet nie zauważył jak go infekowali) a miałby akurat "tutaj" i "teraz" zajmować się Matoranami i całą resztą? Nie sądzę.
Pon 19:46, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
SejfMan



Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 2499
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chojnice

Post
Ta, fajne, ale... kiedy to się dzieje? Kiedy on się tam przeniósł?
Pon 19:50, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
Tahtorak
Dawny Moderator


Dołączył: 23 Sty 2007
Posty: 929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Taki Owaki napisał:
Czym jest Królestwo wyjaśniłem (mniej więcej, i trochę chaotycznie) w temacie 2008. Wszystko miało by być dobrze, super i extra bo Mata Nui nie śpi? Przez dziesiątki tysięcy lat (ok. 100 tysięcy) odwracał się tyłem do Matoran, gdzieś miał podboje LotSK, masakry urządzane przez Makuta (nawet nie zauważył jak go infekowali) a miałby akurat "tutaj" i "teraz" zajmować się Matoranami i całą resztą? Nie sądzę.

Mata-Nui jest jak pracownicy Lego. Nigdy nie wysłuchają prośby prawdziwego fana Bionicle.
Anie nawet się nie obejrzą gdy komuś się nie podobają nowe zestawy.
W ogóle to czemu Matoranie czczą Mata-Nui skoro on nic dla nich nie robił?
Teraz na dodatek śpi, a nawet jeśliby nie spał to by i tak nic nie zrobił pożytecznego.
Tylko jeśli umrze to im się świat zawala na głowę i tyle mają z wiary w MT...

TO, posta napisałem przed tym jak dałeś tłumaczenie.

No, ale czekamy na dalszą część, bo zrozumiałem, że N2 a coś jeszcze tylko dzisiaj
nie przetłumaczy.


Ostatnio zmieniony przez Tahtorak dnia Pon 19:54, 26 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Pon 19:52, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
Nuparu2
Dawny Administrator


Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Zrobiłem tyle, ile mogłem, reszta będzie jutro.
Pon 20:11, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
Scorpion



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: z Acocidotego

Post
Hmmm... Ja sobie tak siedzę i myślę. Dlaczego Jaller nie poznał Takanuvy? Jaller przecieżpowinien pamiętać swojego największego przyjaciela...
Wiem, że to ,,inny" świat ale tylko zmieniło się to, że Matoro się zawahał, a nie to kim byli Jaller i Takanuva.

A tak w ogóle to ciekawa ta opowiastka. Może właśnie tutaj będzie działa się historia 2009. Rebelia stworzona przez Matoro dowodzącym Makuta, który oszalał po tym jak przez niego MN zginął.
Pon 20:41, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
Forte



Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Post
Dajcie prosze link do oryginalnego tekstu, bo z tego co się orientuje, nie jest on dostępny każdemu.
Pon 20:46, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
Souler



Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 2587
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Goleniów

Post
Czytałem, kiedyś w Focusie pewną teorię, że przy jakiejś czynności świat dzieli się na dwa kolejne wszechświaty- chyba tak jest w przaypadku Takanuvy, tylko wm większym stopniu. Użył maski portali i go walnęło do trzech nam na pewno znanych miejsc:
-Karda Nui, a pewnie misja się zakończyła.
-Imperium Toa, skąd zapewne niedługo wróci.
-Królestwo.
Jednak z wymiaru, gdzie TN walczą (tego, z którego Takanuva pochodzi) Takanuvy nie ma. Jeśli ta teoria, o której mówię, jest prawdziwa, to Taknuva powinien wrócić narazie dwa razy. Ale sajgon by był, gdyby był dwóch Toa Światła, i to jedna osoba by była...
Pon 20:56, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
DD



Dołączył: 23 Gru 2006
Posty: 3797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się bierze dyfrakcja światła?

Post
Najlepsze ze wszystkich seriali Bardzo wesoły
Szkoda( a może i tak edzie?) że tak nie potoczy się akacja 2009.
Hmmm...Makuta ztrąceni do podziemia, a potem ich nie widziano...
Pewnie wrócą w nowej ewolucyjnej formie Bardzo wesoły
(książka i 2 filmy "Wechikuł Czasu" się kłaniają)
Wto 12:40, 27 Maj 2008 Zobacz profil autora
Nejo



Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

Post
To opowiadanie dzieje się przed wyłądowaniem Takanuvy w Alternatywnym Wymiarze Imperium Toa. No, jak dla mnie.
Wto 16:13, 27 Maj 2008 Zobacz profil autora
Nuparu2
Dawny Administrator


Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Zaraz dokończę tłumaczenie i dam tekst oryginalny.
EDIT: Już, a tu jest oryginał.

Cytat:
Takanuva, Toa of Light, fell through inter‐dimensional space, trying hard not to scream. A moment before, he had stepped through a dimensional portal created by Brutaka. His mission: travel to Karda Nui and warn the six Toa Nuva there of a disaster about to occur.
Somehow, though, this trip was not going as planned. Takanuva was being buffeted about, catching glimpses now and then of weird other worlds filled with beings both familiar and unfamiliar. He could guess that if he somehow wound up in one of those places, he might never find his way back to his own universe.
Suddenly, there was a jolt worse than any before. He was spinning wildly, out of control. There was an instant of complete darkness, followed by a very bright light, and then Takanuva slammed onto a rocky shore. He lay there, stunned, for a long time. When he finally lifted his head, it was to view a sight he could never have imagined.
The city before him was vast. It made Metru Nui look like a collection of stone‐cutter shacks. Multiple design styles had combined to create a megalopolis that stretched for as far as the eye could see. Some of the buildings looked like ones in Metru Nui – he recognized the Coliseum, for example – others were totally strange and some almost primitive.
Takanuva glanced up at the sky. No, it didn’t look like the one over Metru Nui. It looked – oh, no, that couldn’t be, he thought. It was the same shade of blue as the one over the island of Mata Nui.
That’s impossible, he said to himself. Everyone left Mata Nui to move back to Metru Nui months ago. And Mata Nui was never this size, or filled with so many beings and buildings!
He stood up and looked around. Everywhere, he could see Matoran of all kinds hard at work. That certainly wasn’t unusual. Of course, the fact that they were working side by side with Bohrok, Skakdi, and Visorak was downright shocking.
“Hey,” said a voice from behind him. “Who are you? Where did you come from?”
Takanuva turned. A Ga‐Matoran, Macku, was there. She gave no sign of recognizing him.
“I’m Toa Takanuva,” he answered. “Can you tell me where I am?”
“You’re not Takanuva,” said Macku, as if it were the most obvious thing in the world. “Try again … or would you rather we call the Hunters?”

“But I am Takanuva. I know I look different, but ‐‐ ”
“That’s for sure,” laughed Macku. “You’re a lot taller. Or have you never seen Turaga Takanuva, stranger?”
“Turaga –?” sputtered Takanuva. He recovered quickly. “Um, maybe I was a little confused. Tell me, do you know where I could find Jaller?”
“At the Great Furnace, naturally,” said Macku, suspicion in her voice. “What do you want him for?”
“I have, um, a message for him from an old friend,” Takanuva replied.
***
It took some doing, but he finally convinced Macku to escort him into the city, which she called “the kingdom of the Great Spirit.” The first person she brought him to was a tall, strong warrior carrying a massive axe. He looked Takanuva over for a minute, then nodded. “He’s not a shapeshifter. And he really does think he’s Takanuva.”
“Thanks, Axonn,” said Macku. “So he’s crazy then?”
“Not sure,” said Axonn. He reached out and snatched away Takanuva’s Staff of Light. “Might be better not to let him walk around the city with this. You know how the Turaga feels about citizens carrying weapons.”
They walked through the streets of the city, as shock followed shock for Takanuva. Over there were Matoran buying wares from street stands run by Vortixx; further on, a Skakdi was hawking a show, boasting of the amazing Visorak pyramid that could be seen inside for just five widgets. And on every street corner, there was the presence of law enforcers – not Toa, not even Vahki, but Dark Hunters!
Macku left Takanuva with Toa Jaller. The Toa of Fire looked the same as he always had, but he viewed Takanuva without the wariness the Ga‐Matoran had. “Well, you’re obviously not Takanuva,” he said. “But as long as you’re not a Makuta in disguise, you’re welcome in the kingdom. What can I do for you?”
“Just talk to me,” Takanuva said. “Tell me about this place. Are we … is this really the island of Mata Nui?”
Jaller laughed. “Wow. I haven’t heard it called that in close to 10,000 years. Anyway, yes, this was the island of Mata Nui, but it’s a lot more than that now.”

“I see that. What … I mean, how …?”
Jaller pointed to a massive stone wall. “That’s what you want. There’s a Wall of History in every district – Kopeke made sure of that. You’ll find answers there.” Jaller paused, and then added, “You know, it’s funny . I know I never met you, but somehow you seem familiar. Why did you ask to see me, anyway?”
Takanuva thought about telling Jaller the truth. He could share all sorts of things only the real Takanuva would know. But then he decided that, at best, he would scare his old friend … and at worst, he would wind up arrested by the Hunters.
“Right. Well, I met Turaga Takanuva once, and he … um … told me what a great friend you were. He said if I was ever in trouble, to come see you.”
“Well, that’s a pleasant surprise,” said Jaller. “None of the Toa Mahri are very popular around here, even after all this time … even after how things turned out. I don’t think anyone’s even seen Matoro in five or six thousand years.”
The name startled Takanuva. Matoro was dead, killed when he sacrificed his life to save the Great Spirit Mata Nui and the universe. A theory was starting to form in the mind of the Toa of Light, and the Wall of History was where it could be proven or disproven. He thanked Jaller and hurried on.
Yes, it was all there all right. The first thing he noticed was the date – it was 10,000 years after he had left Metru Nui! But that wasn’t half as surprising as the story the carvings told.
The Toa Mahri had journeyed to the underwater city of Mahri Nui in search of the Mask of Life, just as he recalled. But after that, the story had changed. Toa Matoro – referred to in the carvings as the “Disgraced One” – had hesitated a few moments too long in his pursuit of the mask. The core of the universe had been sealed off, making it impossible for him to revive the Great Spirit Mata Nui with the mask. And Mata Nui, ruler and protector of the entire Matoran universe, had died.
But the tale didn’t end there. The Turaga of Metru Nui had been planning for just such an eventuality. Mobilizing the Toa, the Vortixx, the Skakdi, and many of the universe’s other species, they led a mass migration to the surface over the course of a few days. The Order of Mata Nui revealed its existence and helped as well. Even as more and more beings poured from Metru Nui up to the Mata Nui, those who were already there worked to construct floating platforms to hold them all. Naturally, not everyone made it – it just wasn’t physically possible to evacuate a universe in that short an amount of time – but many did. It was obvious that only by

working together could they survive on the surface, and so the concept of the Kingdom was born.
Only two species from the original universe were not represented here. The Zyglak had refused to evacuate, choosing death over accepting assistance from Matoran. The Makuta attempted to migrate, only to find their way barred by Toa Takanuva and the Order. Together, they drove the Makuta back underground, and no sign had been seen of them since. His destiny achieved, Takanuva had sacrificed his power to bring a new generation of Toa into being. These included Toa Kapura, Toa Balta, Toa Dalu, Toa Velika, Toa Defilak, and a new Toa of Light, Tanma. Takanuva had then become a Turaga and was named leader of the Kingdom in recognition of his heroism.
Things got stranger from there. Turaga Takanuva had formed a new ruling council, consisting of Turaga Dume, a prime Skakdi warlord, Roodaka, the Shadowed One, Helryx, and a Nynrah Matoran. Dark Hunters had become the primary law enforcers, while Toa were put to work using their powers to help the city in other ways. First, they prevented the collapse of the original island in the wake of Mata Nui’s death. Then they created new and more stable land masses to support the city’s expansion. After 10 millennia, the Kingdom was now a mega‐city and home to all the survivors of the original universe.
Turaga Takanuva and his Council ruled from the Coliseum. Toa Takanuva not only couldn’t resist paying a visit to his other self, but he needed to find some way out of here. The Wall had shown him he had not simply traveled into his future somehow. This was not his universe at all.
As he walked, he had to admit that part of his wished he didn’t have to leave. Who would have imagined that Matoro’s failure would have resulted in a paradise like this? Everywhere he looked, he saw beings of different species working side by side. Only Toa and Hunters carried weapons, but they looked like they hadn’t been used in ages.
He expected to find the Coliseum heavily guarded, but the opposite was the case. The seat of government was open to all in the Kingdom. Instead of asking to see Turaga Takanuva, though, he sent a message to Helryx. It was short, reminding her of what her original plan had been to warn the Toa Nuva about conditions in Karda Nui and asking if she could ge him in to see the Turaga.
That produced results. Takanuva was escorted by Trinuma into the Turaga’s chamber at the top of the Coliseum.Turaga Takanuva was in conference with Toa Tanma and Roodaka. Resting in the center of a large table was a Rahkshi head.
“You say this Rahkshi appeared in the center of the city, near the Piraka fountain?” the Turaga said.

Roodaka nodded. “A bunch of Fe‐Matoran were there feeding Avak and Thok, making plans to add iron supports to the western land mass. They spotted a Panrahk and called the Hunters, who took care of it. This is all that was left.”
“It shouldn’t have been able to get through,” said Tanma, grimly.
“Maybe it was an accident,” Turaga Takanuva offered, sounding as if he didn’t believe it himself. “Maybe one slipped through before the light barriers went up and has been hiding here all this time.”
“I wish,” said Toa Tanma.
“The light barriers are going down,” said Toa Takanuva. All three turned to look at him, startled. “I … know a little about light.”
Turaga Takanuva started to say something, then stopped. He turned to Roodaka and Tanma and asked them to leave the chamber. Once they were gone, he said, “How is this possible?”
“You know, then?” said the Toa.
“How could I not?” said the Turaga. “And Helryx has told me what she planned to do, if things had gone differently. You’re from … someplace else, I take it?”
The Toa nodded. “Someplace else, it’s true, but not someplace as peaceful. You have done an amazing job.” He smiled. “I’m proud of me.”
The Turaga shook his head. “It can’t last. Onua and the others have done all they can, but the original island cannot survive much longer. We will have to move on again, perhaps to the stars if Nuju and Nuparu’s project works. But until then, the Makuta – if they still live ‐‐ must not be allowed into the Kingdom!”
Turaga Takanuva looked at his Toa counterpart from another universe, not his own. “I know this isn’t your world, and I know the message you carry is vital. But Tanma … and the entire Kingdom … could use your aid. When you’re done, we can find a way to send you back. Will you help?”
Toa Takanuva nodded. “Of course. But … I could use my Staff of Light back.”
Turaga Takanuva smiled. “Oh, that weapon went out of style 10,000 years ago. I think we can find you something better than that, old friend.”



Ostatnio zmieniony przez Nuparu2 dnia Wto 17:01, 27 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Wto 16:45, 27 Maj 2008 Zobacz profil autora
Lemonardo
Administrator


Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Post
Jeszcze w tym tygodniu będzie druga i ostatnia część "The Kingdom". Dostępna będzie pod tym samym kodem Kanoka co pierwsza: SCL411.
Wto 18:29, 27 Maj 2008 Zobacz profil autora
Nikt



Dołączył: 19 Lip 2006
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
wnioskując z ostatniego zdania
Cytat:
Turaga Takanuva się uśmiechnął.
- Och, to broń, której używałem 10.000 lat temu. Myślę, że znajdziemy ci coś lepszego, stary przyjacielu.

to właśnie w tym świecie takanuva dostał nową buławę

prawdopodobnie to dzieje się przed wydarzeniami z DM
Wto 19:10, 27 Maj 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Dyskusje ogólne / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin