Autor |
Wiadomość |
Akamai
Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1529
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: mam wiedzieć?
|
|
|
|
Przetłumaczyłem, czytajcie.
|
|
Wto 17:41, 05 Maj 2009 |
|
|
|
|
Apokalips
Moderator
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3076
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Heh... Pewnie Glatorianie na 2 połowę 2009 będą władcami żywiołów... Fajnie by było po tak długim niedostatku Toa.
|
|
Wto 20:19, 05 Maj 2009 |
|
|
Woozie
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
No nie powiem, ta część mi się podobała, Zagadka Wielkich Istot wraca do moich łask Glatorianie na drugą połowę 2009 władcami żywiołów? Nie sądzę Apokalips. Ewentualnie mogą to być sety na 2010 rok.
|
|
Wto 20:41, 05 Maj 2009 |
|
|
Lemonardo
Administrator
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4378
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
|
|
|
| | Heh... Pewnie Glatorianie na 2 połowę 2009 będą władcami żywiołów... Fajnie by było po tak długim niedostatku Toa. |
Apo, coś jesteś nie w temacie. Nie licząc Stroniusa (członek sił specjalnych Skralli) i Mata Nuiego, Glatorianie na drugą połowę są zwykłymi Glatorianami pracującymi dla Plemion.
|
|
Wto 21:29, 05 Maj 2009 |
|
|
Akamai
Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1529
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: mam wiedzieć?
|
|
|
|
W ciągu najbliższych dni raczej nie przetłumaczę, ale zobaczymy. Jeśli ktoś chce, to niech tłumaczy.
|
|
Śro 11:26, 10 Cze 2009 |
|
|
Woozie
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
| | Tarduk, Crotesius i Kirbold jechali cały dzień. Zostawili za sobą Surela, jego Żelazne Wilki i jego ostrzeżenia, ale nikt nie mógł zapomnieć jego słów. Kirbold od tego czasu się nie odzywał, był pogrążony w myślach. Tarduk był bardziej ostrożny niż kiedykolwiek, miał nadzieję, że zauważy kolejny atak zanim będzie za późno. Crotesius uznał, że Surel zwariował od wieloletniego pobytu w górach, a ostrzeżenia szaleńca należy traktować z dystansem.
Tarduk zatrzymał się, aby rzucić okiem na fragment metalu z wyrytą dziwną mapą, którą trzymał. Tak, byli wystarczająco daleko na północ. Niedługo będzie trzeba skręcić na wschód i skierować się w miejsce oznaczone czerwoną gwiazdą na mapie. Kirbold nagle zatrzymał swojego Piaskowego Stalkera.
"Zmieniłem zdanie. Chcę zawrócić," powiedział.
"Nie zawracamy," powiedział Crotesius nie odwracając się w jego stronę.
"Nie wiem nawet co tu robimy," wysapał Kirbold. "Kto przejmuje się tym, co jest za górami? Mamy własne problemy w domu."
"Może te dwie rzeczy są ze sobą połączone," powiedział Tarduk. "Może jest tam coś, co może pomóc w walce z Łowcami Kości, Voroxami i Skrallami."
"Jesteśmy tutaj po broń?" spytał Kirbold. "Jeśli jest coś potężnego na północy, starszyzna wysłałaby Glatorian po to."
"Może nie chcieli, żeby coś takiego wpadło w ręce Strakka," wymamrotał Crotesius. "Albo Kiiny."
"Zamknij się!" powiedział Tarduk.
""Hej, mam prawo mówić co myślę!" odpowiedział Crotesius.
"Chodziło mi o to, że coś usłyszałem przed nami," rzekł Tarduk.
Cała trójka znieruchomiała - teraz mogli to usłyszeć. Surowy, ostry dźwięk brzmiący jak pieśń. Wydawało się, że dochodzi z lasu przed nimi.
"To wiatr," powiedział Crotesius. "No wiesz, wielki podmuch gorącego powietrza, wystarczający aby powalić osobę. Coś w rodzaju Scodoniusa po zwycięstwie na arenie."
"Wiem, że to wiatr," odpowiedział Tarduk. "Nigdy tylko nie słyszałem takiego."
"Las Ostrzy," powiedział Kirbold. "Przed nami. Może to miejsce, o którym mówił Surel."
"Nie widzę żadnym ostrzy," powiedział Crotesius. "Widzę drzewa. To znaczy, że może są tam jakieś owoce lub coś innego do zjedzenia. Jestem tak głodny, że zjadłbym gulasz z Thornaxów. Nawet zimny gulasz."
Tarduk chciał coś odpowiedzieć, ale myśl o zimnym gulaszu z Thornaxów wzbudziła w nim takie obrzydzenie, że ledwo powstrzymał się od wymiotów. Crotesius zachęcił swojego Piaskowego Stalkera do jazdy przed siebie. Kirbold odczekał długą chwilę, zanim ruszył za nim. Tarduk, który siedział za Kirboldem, odczuł ulgę. Nie chciał stracić członka drużyny, a towarzystwo Kirbolda mogło uczynić ich powrót do Iconoxu łatwiejszym. Musieli trzymać się wszyscy razem.
Kawałek dalej zauważyli coś dziwnego. Słabe światło słoneczne połyskiwało na mieczach wystających z drzew. Wyglądało na to, że las był uzbrojony, chociaż wydawało się to bardzo dziwne.
"Musi to być dziwaczny rodzaj drzew z wyrastającymi tak gałęziami," powiedział Kirbold. "Zgaduję, że wiemy dlaczego to miejsce tak się nazywa."
"Czy wiemy?" spytał Tarduk. "Podejdź bliżej."
Kirbold rozejrzał się. To co wydawało mu się migoczącą gałęzią było prawdziwym mieczem, który nie wystawał z drzewa. Ale był trzymany w ręce wojownika uwięzionego w połowie w pniu drzewa. Kirbold westchnął. Nagle zdał sobie sprawę z tego, że były tam setki wojowników, a ich ciała były połączone z drzewami, nadal trzymającymi broń. Kirbold nie wiedział, czy wojownicy są żywi, czy martwi.
"To jest... chore," powiedział.
"Co o tym myślisz," Tarduk spytał Crotesiusa.
Agori Ognia oglądał okropny las dość długo. Potem powiedział, "Żaden naturalny las tak nie wygląda. Nie chcę tego mówić, ale Surel ma rację. Władcy Żywiołów tutaj byli. To moc kontroli roślinności. Ci wojownicy są tutaj pewnie od Wojny."
"Jeśli są żywi, musimy ich uratować," powiedział Tarduk.
"To znaczy, że idziemy dalej," odpowiedział Crotesius.
Tarduk przytaknął. Kirbold pociągnął za lejce i obrócił Piaskowego Stalkera.
"Możesz iść dalej, Tarduk," powiedział Kirbold. "Ja wracam."
Tarduk wiedział, że powinien go przekonać, ale nie mógł znaleźć żadnego dobrego argumentu. Rozsądek podpowiadał mu, żeby zawrócić na pustynię i zapomnieć o istnieniu tego strasznego miejsca. Ale coś mówiło mu, że tutaj toczy się gra o coś więcej niż wiedza albo znalezienie kolejnych elementów układanki. Więcej i więcej, czuł jakby byli na misji i to takiej najważniejszej w życiu.
Bez słowa Tarduk zeskoczył z Piaskowego Stalkera. Potem wspiął się na Stalkera Crotesiusa.
"Uważaj, Kirbold. Droga z powrotem może być o wiele niebezpieczniejsza, niż ta tutaj."
Kirbold skinął głową w stronę głębi Lasu Ostrzy. "Podobnie jak w twoim przypadku, przyjacielu. Myślę, że jesteś szalony, żeby iść dalej, ale... Zadbam o to, żeby w domu wszyscy wiedzieli, że próbowałeś pomóc innym... i..."
Jego głos się załamał i przestał mówić. Tarduk skłonił się i uścisnął jego dłoń. Zdawali sobie sprawę, że już mogą się nie zobaczyć.
Tarduk czekał aż Kirbold się nie oddali zanim kazał Crotesiusowi ruszać w dalszą drogę. Razem, wjechali w chłodny i zielony cień lasu. Byli tak blisko wojownków, że mogli zdjąć z nich ich pancerze, ale Tarduk tego nie zrobił. Starał się być dzielny, ale wiedział, że gdyby ktoś z uwięzionych się poruszył z pewnością by krzyknął.
Nikt z nich się nie poruszył. Dwaj Agori wjechali w głębię lasu. Było cicho. Żadne ptaki nie śpiewały, żadne gryzonie nie szukały jedzenia. Ten las nie był miejscem do życia. Jak wydawało się Tardukowi i Crotesiusowi wszystko było dobrze, do czasu aż wiatr wzmógł się, ogromny hałas wzrosnął, a gałęzie sięgnęły po nich. |
Nowa część, zapraszam do czytania i komentowania (jak zwykle ).
Oddział Tarduka się przerzedził, szkoda trochę, że Kirbold odszedł Jego pożegnanie z Tardukiem było takie... ckliwe. Ciekawi mnie jak to się skończy. Wiadomo tylko, że Tarduk wróci, bo pojawił się w "Odrodzonym bohaterze," ale efekt wyprawy na północ jest niestety jeszcze nieznana.
|
|
Czw 22:24, 09 Lip 2009 |
|
|
Ultimo
Dawny Moderator
Dołączył: 17 Cze 2009
Posty: 2726
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: przylatuje Jemiołuszka i Czeczotka?
|
|
|
|
Before they could react, Crotesius and Tarduk had been yanked from their Sand Stalker. The forest around them had come to life, branches reaching out to grab them, and vines knotting themselves around the two Agori. In a matter of moments, they were tied to trees. Crotesius looked around, the countless warriors whose bodies merged with the wood of the forest, and wondered if that would be his fate, too.
"I've got a little knife I use in my digging," said Tarduk. "Maybe I can cut the vines and get free." With some effort, Tarduk got his hands on the blade, and sliced deep into one of the vines. The plant reacted instantly, wrapping one of its tendrils around his neck and squeezing until he was sure he would black out. It wasn't until he dropped the knife that the pressure eased. "I guess they don't want us to leave," he said.
Not far away, a mini-cyclone whipped leaves into the air. More and more plant matter was drawn into its wake until an entire segment of the glade was filled with leaves, vines, and branches, spinning furiously in the grip of a tornado. Then a being emerged from out of the storm itself.
At first glance, Tarduk thought he might have been made of plants. He was tall and green, with thorns jutting out from his arms and legs and intertwined roots crisscrossing his chest. His eyes were an emerald so dark they were almost black. His arms were long, with thick vines wrapped around them, and more thorns served as his claws. Even his sword looked like it was a green and growing thing, though sharp and deadly.
It was only when he took a closer look that Tarduk began to have doubts. Perhaps this being was a living plant creature, or perhaps it was simply armor that made him seem that way. Regardless, Tarduk had no doubt who he was: the Element Lord of Jungle, Master of the Green.
The newcomer looked at Tarduk, then at Crotesius, then he gave a gentle shrug, which sounded like the snapping of twigs underfoot. "You don’t know the way," the Element Lord said. "You are of no use to me."
Tarduk was going to ask just what it was he was talking about, but Crotesius spoke first. "How do you know we don’t know the way? Why do you think we’re here?"
What are you doing? thought Tarduk.
The Element Lord walked up to Crotesius and scraped a thorny nail across the Agori’s helmet. "You’re fire," he said. "Fire only knows how to destroy. I have seen fire try to penetrate the maze and fail time after time." He turned to Tarduk. "You came here by accident, but you are of the Green, Agori, so I will let you go. Your companion must remain, however, and join my Forest of Blades."
"I remember you," said Tarduk. "Before the war, you led my people. You made things grow. You brought life. How can you just kill, as if it means nothing?"
The vines abruptly released Tarduk, and he tumbled to the forest floor. When he looked up, the Element Lord’s eyes were blazing at him. "Have you ever been to the deep forest, Agori?" he asked. "There the creatures live in perpetual darkness because the roof of the woods is too thick to allow sunlight to pass through. Vines strangle the trees, leeching the life from them so they can take their place and capture whatever light they can find. Every living thing profits from the death of another."
Tarduk spotted a faint gleam of light in the distance beyond the Element Lord. He didn't know what it was, but if there was any chance it was help on the way, he had to keep talking. "What are you that you could do this?" he asked.
"Once I was a warrior, like the ones held here," the Element Lord answered. "Then I and five of my brothers were chosen by the Great Beings for the honor of leading the villages of Spherus Magna. We were changed by their power, made one with our elements, and given armor and weapons to defend our people. We were no longer like Agori, or anyone else. We became nature itself, as benevolent, giving, ruthless, and indifferent as that can mean. We-" The Element Lord's eyes suddenly went wide.
He let out a ragged scream and whirled around in rage. Behind him, Kirbold had appeared, carrying a torch. He had lit the vines that had bound Crotesius on fire, and the Agori was free again. But the Element Lord had felt the pain of his creations, and Tarduk suddenly doubted very much any of the three villagers would make it out of here alive.
"The torch!" Tarduk yelled. "Throw the torch!"
Kirbold hurled the flaming stick. It landed at the Element Lord's feet, among the leaves. Yellow-orange fire erupted, feeding off the plant matter all around. In seconds the Element Lord was surrounded by a blaze burning out of control.
"Run!" shouted Crotesius.
The three Agori took off as fast as they could, dodging trees and leaping over rocks. Only Tarduk looked back. The Element Lord was gone. Not dead, he was sure, simply vanished back into the forest. Possibly he was wounded, but more likely he was marshaling his power to stop the fire before it consumed the wood.
Tarduk saw trees and brushes and vines burning, all so that he and his two friends could escape, and he wondered about the Element Lord's words: that every living thing profits from the death of another.
Those words would echo in Tarduk's mind for a very long time to come.
Nowa część.
|
|
Wto 6:53, 04 Sie 2009 |
|
|
Nejo
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Katowice
|
|
|
|
Nieźle; poszukiwacz i niecierpliwiec spotykają się z Elementarnym Lordem Dżungli.
|
|
Wto 8:31, 04 Sie 2009 |
|
|
Akamai
Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1529
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: mam wiedzieć?
|
|
|
|
Na wakacjach nie mam czasu na tłumaczenie. Kto chce, niech bierze.
|
|
Wto 9:51, 04 Sie 2009 |
|
|
Derry
Dawny Moderator
Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 1542
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Nowa część dodana.
Całkiem niezła, fajnie się prezentuje Pan Żywiołu, ale... czemu im się ciągle udaje LEDWO UNIKNĄĆ ŚMIERCI... zawsze tak jest xD.
|
|
Wto 14:16, 04 Sie 2009 |
|
|
Apokalips
Moderator
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3076
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Czyli władcy żywiołów Byli Agori? WI wybrały ich na władców wiosek dając im moce? Czyli po części ich stworzyły, ale niezupełnie?
Część bardzo fajna, ciekawe jak się skończy cały serial.
Ostatnio zmieniony przez Apokalips dnia Wto 14:41, 04 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 14:40, 04 Sie 2009 |
|
|
Derry
Dawny Moderator
Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 1542
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
| | Czyli władcy żywiołów Byli Agori? WI wybrały ich na władców wiosek dając im moce? Czyli po części ich stworzyły, ale niezupełnie?
Część bardzo fajna, ciekawe jak się skończy cały serial. |
Nie byli. Po prostu powiedział, że nie byli tacy zwykli jak Agori czy ktokolwiek inny. W tym sensie.
|
|
Wto 15:37, 04 Sie 2009 |
|
|
Ultimo
Dawny Moderator
Dołączył: 17 Cze 2009
Posty: 2726
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: przylatuje Jemiołuszka i Czeczotka?
|
|
|
|
Nowa część.
Tarduk, Crotesius, and Kirbold had left the woods far behind them, if not the memories of what had happened there. They had traveled in silence for the better part of the day. Tarduk had not even bothered to ask Kirbold why he had come back. He was just grateful the Ice Agori had changed his mind.
For much of the past several hours the group had been riding along the banks of a river. Tarduk had no doubt this was the River of Dormus that Surel had spoken about. It certainly did not seem dangerous in any way. It was a placid and calm body of water without even any rapids visible. That alone made Tarduk a little nervous. His experience on Bara Magna was that anything that looked safe and welcoming usually wasn't either. At the same time, having spent much of his life in a desert, the sight of running water was an appealing one.
Eventually they reached a point where the river had to be forded if they were to keep moving north. Tarduk scouted until he found a spot that looked shallow enough.
"We'll cross here," he said. "According to the map, we're not too far from where we're going."
"That's a pretty old map," said Crotesius. "How do we know that 'Red Star' thing is even still there? Or anything else? The Skrall probably stormed all through this area before they came to Bara Magna. I doubt they left much standing."
"You just don't want to cross the river!" joked Kirbold. "You Fire types don't like to get wet, right?"
Crotesius frowned. He walked right up to the edge of the water and turned around to face his two companions.
"Right, I made it past the mechanical wolves and the hungry trees and everything else on this trip, and I'm scared of a stream? I'll cross it right now, and then..."
There wasn't time to shout a warning. Behind Crotesius a giant hand made of water sprang from the river. In the blink of an eye it had seized the Fire Agori and pulled him below the surface. Tarduk and Kirbold rushed to the spot heedless of their own potential danger.
"Do you swim?" asked Tarduk.
"I'll manage," said Kirbold. "What's the plan?"
"We go in after him," Tarduk answered. "Let's go!"
The two Agori had taken three steps into the water when the hand appeared again. This time it grabbed both of them. The next moment they were being pulled down into the river. To Tarduk's amazement, he wasn't drowning. Some air had been pulled down with them, and suddenly he had a bad feeling he knew why.
The Element Lord of Jungle wanted information from us, he remembered. If this is the Element Lord of Water at work, maybe he wants the same thing, and we can't tell him anything if we're dead. But what happens when he finds out we have nothing to tell?
The water was dark and cold. Tarduk focused on a pinpoint of light up ahead. As they rapidly grew closer, he could make out Crotesius suspended in the water inside an air bubble. Soon, he and Kirbold were floating beside him.
Before them, the underwater current began to twist and writhe. The waters reshaped themselves into the semblence of a face easily as tall as one of the Agori. Its hollow voice came at them from every side.
"Do you know the way?" it said.
"One of your brothers already asked us," said Tarduk. "You are the Element Lord of Water, right?"
"I have that honor," the Element Lord answered. "And what did you tell my brother?"
Tarduk glanced at Crotesius. The Fire Agori gave the slightest of nods, signaling that he would back whatever play Tarduk wanted to make. As it turned out, Tarduk didn't have to decide what to do next -- Kirbold spoke up.
"The same thing we'll tell you," said the Ice Agori. "Sure we know the way. Would we have come this far out if we didn't? But why should we tell you?"
The Element Lord of Water paused, as if he was actually considering his answer.
"Self preservation," he said, finally.
This time, it was Crotesius who answered. "Highly overated. Better a live hero than a dead coward, I always say."
This seemed to set the Element Lord back a bit. He and his kind weren't used to backtalk. Around the three Agori, the waters began to churn.
"Do you know how it feels to drown, villager?" asked the Element Lord. "To feel your lungs fill up with water and your vision go black? I could make you feel that a thousand times, and worse, never knowing when you will be allowed to finally die."
"Sure you could," said Tarduk. "But if you try we'll make sure it goes that one step too far. Dead, we're of no use to you. Dead, we tell you nothing, and you'll never know the way. But maybe if you tell us why you're so desperate for the information, we could make a deal."
The Jungle Agori couldn't quite believe what he was saying. All this being had to do was increase the water pressure and he could crush them into paste, but after such a long journey and so many dangers, Tarduk had had enough of riddles and threats. Whatever their reasons, the Element Lords were deperate knowledge, and it was time to use that against them.
"Why?" asked the Element Lord. "Because at the end of the way, there is power to be had. Power enough to end the war the only way it can end. With a victory for one of us."
Tarduk had started to point out that the Core War had ended a hundred thousand years ago, but then remembered something Surel had said: how the war had ended for the Agori and the soldiers, but not for the Element Lords.
|
|
Czw 9:15, 24 Wrz 2009 |
|
|
Akamai
Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1529
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: mam wiedzieć?
|
|
|
|
Przetłumaczyłem.
|
|
Czw 17:46, 24 Wrz 2009 |
|
|
Ultimo
Dawny Moderator
Dołączył: 17 Cze 2009
Posty: 2726
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: przylatuje Jemiołuszka i Czeczotka?
|
|
|
|
Okazało się, że jest jeszcze kawałek tej części.
Their hate still burned, even in the depths of the water.
"We can't tell you," said the Jungle Agori. "It's too complicated. You know, if you make a wrong turn, well, that would be that. We would have to show you." Tarduk held his breath. The Jungle Element Lord had almost seemed able to read their thoughts - if this one could as well, they were doomed.
But the Element Lord of Water did not attack, or rage at them. Perhaps Jungle just assumed no Agori would be carrying this kind of knowledge.
"Very well," said the Water Element Lord. "You will go forth, and the waters will go with you. You will show me the way, and in return..."
The three Agori never got to hear what their captor was willing to trade. The temperature of the waters around them suddenly plummeted. Crotesius looked downriver, and his eyes widened. The water was freezing rapidly and the effect was racing right toward them.
The Element Lord of Water let out a yell of rage and frustration. Ice had found him again. Now his essence would have to flee the river, or risk being frozen to death. Before the eyes of the Agori, the face in the water dissipated. Their captor had vanished, leaving them behind.
"It's moving too fast," cried Kirbold. "We'll never make it to the surface in time."
"I'm sorry," said Tarduk. "I'm sorry."
A few feet away, the river water turned to solid ice, the surface to the bottom. Any living thing unlucky enough to be in the waterway was frozen instantly. That was about to include three very brave Agori.
|
|
Pią 9:35, 25 Wrz 2009 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|