Forum PFB Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Poszukiwanie Dnia Wczorajszego
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Dyskusje ogólne / Opowiadania Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Poszukiwanie Dnia Wczorajszego
Autor Wiadomość
Nejo



Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

Post Poszukiwanie Dnia Wczorajszego
Wczorajsza Podróż - jest bieżącą historią serialową, która zadebiutowała w BIONICLEstory.com w 2010, i jest pierwszym nowym serialem po odwołaniu zestawów. Historia skupia się na grupie Toa poszukujących Wielkich Istot.

Część 1 (przetłumaczona):
Cytat:
“...I to jest robota, którą Tahu Nuva chce, abyście zrobili,” powiedział Onua. “To nie będzie łatwe. Nie wiem czy to jest jeszcze możliwe. Ale to było życzenie Mata Nui, abyś--”

“My znaleźli Wielkie Istoty. Wiemy,” przerwał Toa Orde. “Czytałem w twoim umyśle, zanim jeszcze zacząłeś mówić. Ale nie jestem jeszcze pewien, dlaczego.”

Toa Chiara strzeliła wąską wiązką elektryczności z swego palca. Uderzyło w kawałek metalu, na którym Orde siedział. Wstrząs sprawił, że zerwał się na nogi.

“Mniej czasu na czytanie,” powiedziała Chiara. “Więcej czasu na słuchanie.”

Orde ruszył w kierunku Chiary, jakby chciał powiedzieć coś nieprzyjemnego. Wstała, by skonfrontować się z nim. Onua westchnął, gotowy do uwolnienia trzęsienia ziemi, aby wbić ich oboje z powrotem do piaszczystej ziemi. Nie musiał się tym przejmować. Trzeci obecny Toa, Zaria, wykonał gest i oboje Toa spadli jak kamienie.

“Siadać i być cicho,” Cicho powiedział Zaira. “Chcę tego posłuchać.”

Onua uśmiechnął się. Widocznie, mimo wszystko włączenie Toa Żelaza do drużyny było dobrym pomysłem. “Dziękuję ci. Jak wiecie, Wielkie Istoty stworzyły Mata Nui, by ten któregoś dnia naprawił szkody wyrządzone na Spherus Magna. Udało mu się, a kiedy to zrobił, powiedział nam, że musi mieć pewność, że Wielkie Istoty wiedzą, że jego misja została wykonana. Wydaje się być uzasadnioną wolą.”

Orde rzucił złowrogie spojrzenie na Zarie. Wzruszając ramionami, Toa Żelaza uwolnił go z uścisku mocy kontrolującej metal. Orde podniósł się. “Skoro to takie ważne, to dlaczego Tahu tego nie zrobi?”

Onua nie wahał się odpowiedzieć. Kiedy masz doczynienia z Toa Psioniki, nie ma sensu być nieuczciwym. “Powiedzmy, że są... problemy. Musiał spędzić trochę czasu z Agori, by nauczyć ich pracować razem po wielu latach konkurowania ze sobą, zwłaszcza z pozoru na bezpośrednie zagrożenie. I wielu z nich nie jest jeszcze pewnych co czuć w pobliżu Matoran.”

Chiara uwolniła się z mocy Orde, ale wciąż leżała na ziemi. Rzuciła wiązką błyskawicy w niebo, która następnie podzieliła się i przybrała kształt Tahu Nuva. “Więc on negocjuje dla naszej strony? Czy Gali nie byłaby lepszym wyborem?”

Onua westchnął. “Gali ma swoją misję. Tahu pracuje z Ackarem i Kiiną by rozwiązać spory. Wy trzej udacie się na Bota Magna, by zacząć... stamtąd, tego nie da się powiedzieć.”

Zaria przemówił, nie podnosząc wzroku znad ziemi. “Dlaczego my? Nie znamy siebie. Nigdy wcześniej nie współpracowaliśmy.”

Onua skinął głową. Zaria miał rację. Minęły długie noce rozmów z Toa i Matoranami zanim on, Tahu i Gali dokonali swoich wyborów:

Orde, przede wszystkim ze względu na jego postawę, kiedyś użył swoich mocy by uratować kilkunastu uwięzionych Matoran z rąk bandny Mrocznych Łowców. Matoranie uciekli; Orde nie. Został uratowany przez resztę swojej drużyny Toa, ale nie przed trwającymi długo dniami przesłuchań. Tylko jego siła woli, trzymała go przy zdrowych zmysłach.

Chiara miała reputację samotniczki, niezwykłą w Toa Błyskawicy. Ale tak naprawdę ona nie potrzebowała drużyny. Podczas inwazji Visoraków, samodzielnie podkradła się do obozu pająków i naelektryzowała trutnie kolonijne energią elektryczną. W każdej chwili Visoraki które przybyły, by najeść się energii, doznawały wstrząsu. Pozbawione źródła żywności, musiały się rozglądać za innym. Chiara wykorzystała to, by wybijać je jeden po drugim do czasu, aż wyeliminowała więcej niż 50.

Zaria był w zupełnie innej sprawie. Był jednym z ostatnich Toa Żelaza, widząc większość swoich przyjaciół zabitych przez Makuta. W jakiś sposób przeżył czystkę, nawet dopuszczając się do zniszczenia jednego członka Bractwa. To było konieczne, ale też naruszył kodeks Toa mówiący o zabijaniu. Wierzono, że te doświadczenie pozostawiło uczucie Zarii jak wyrzutka, w więcej niż jeden sposób. Chodziły słuchy, że zaczął rutynowo zabijać wrogów, ale nikt nie był pewien, czy to była prawda. Jedyne, co było pewne było to, że był napędzaną istotą, kimś, kto potrzebował, by przewodzić jego energię. Musiał mieć misję, więc Tahu zdecydował dać mu jedną, która przetestuje jego moce.

“Znamy cel,” powiedziała Chiara, “ale nie znamy terytorium.”

“Ona ma rację,” powiedział Orde. “Nikt z nas nie był więcej niż kilka kilometrów od miejsca upadku Makuty. Nie wiemy, co może być pomiędzy nami i Wielkimi Istotami, nawet jeśli są one tam.”

“Dlatego właśnie przybywam sam.”

Trzej Toa odwrócili się, by zobaczyć biało-uzbrojonego Glatorianina podążającego w ich kierunku. Poruszał się z łatwą gracją weterana wojny, rodzajem przepływu cieczy, choć wszyscy wiedzieli, że może je zmienić na zabójcze uderzenie w mgnieniu oka.

Zanim Glatorian zdążył powiedzieć coś więcej, Orde powiedział, “Jego imię to Gelu. On będzie naszym przewodnikiem, ale nie jest zbyt szczęśliwy z tego powodu.”

Gelu zrobił szybkie trzy kroki i zatrzymał lodowy tasak na gardle Orde'a. "Dobry," powiedział Gelu. "Dlaczego nie weźmiesz chyba na to, co mam zamiar zrobić?"

Błyskawica skwierczała między dwoma nimi. "Jest za gorąco na walkę, chłopaki," powiedziała Chiara. "Mowię, jak idziemy, wtedy idziemy. Musi być więcej zabawy niż oglądanie Toa Wody ciągnącej ekwipunek z Metru Nui przez cały dzień."

Gelu wyluzował. Jak Chiara, był używany do pracy na własną rękę. Teraz miał być ich liderem. Onua nie powiedział mu, dlaczego został wybrany do tej roboty, być może dlatego, że Toa Ziemi nie wiedział... albo nie chciał, by Orde się dowiedział.

"Wasze wierzchowce są gotowe," Gelu powiedział. "Mamy wystarczająco dużo materiałów na tydzień, następnie ich poszukamy. Macie zamiar zobaczyć wiele dziwnych rzeczy na tej podróży. Poinformuję was, którymi z nich trzeba się martwić."

"Słusznie," powiedziała Chiara, wstając i strzepując piasek z swej zbroi. "Ale kto będzie nas poinformowywał, jeśli musimy się martwić o ciebie?"


--------------------------------------------------------------------------------

W innym miejscu...

Angonce, jeden z Wielkich Istot, walczył na dole ze strachem. Byłoby dobrze, aby nie robić paniki na tym etapie. Miał być spokojny i przejść przez punkt po punkcie sytuacji. Może wtedy znajdzie odpowiedzi.

Kiedy Wielkie Istoty tworzyły robota Mata Nui, ich plan był prosty. Mata Nui miał wrócić, kiedy czas nadejdzie, uleczy rozpadnięte szczątki Spherus Magna, a potem się wyłączy. Ani on, ani ludzie w nim, którzy trzymali go w ruchu, nie byli konieczni. Niektóre Wielkie Istoty chciały utrzymać kilka nienaruszonych do pracy, innych jako materiały, które mogłyby zostać lepiej wykorzystane w innych projektach. Nikt nie opowiedział im, że Toa, Matoranie, itp. uciekli wolni na Spherus Magna. Nie były one niezależnymi istotami z prawami do życia i wolności, po wszystkim. Byli narzędziami używanymi do utrzymania funkcjonowania robota Mata Nui... gdyby nie oni?

Rzeczy nie poszły całkiem zgodnie z planem. Pojawiły się usterki w sztucznej inteligencji Mata Nui, Makuta, i innych kreacjach Wielkich Istot. Zamiast prostej naprawy planety, była tam wojna robotów i dziwaczny widok nanotechnicznych kreacji szlachetnie poświęcających się w walce, a w wielu przypadkach śmierć by ratować innych. To nie było w stylu sług bio-mechanicznych. To było rzeczywiste, nowe gatunki walczą i umierają za wolność.

Normalnie byłoby to powodem do świętowania. Ale w tym samym czasie, Wielkim Istotom nie udało się przewidzieć przyszłości, zaplanowały to też za dobrze.

Podczas Wojny o Rdzeń, Wielkie Istoty uwolniły “broń zagłady” która zaczęto nazywać "baterra." Ich rolą było zakończyć wojnę poprzez wyeliminowanie wszelkich napotkanych zbrojnych walczących. Kiedyś stało się nieuniknione, że Rozpad może się wydarzyć, Wielkie Istoty próbowały użyć swych sposobów, by zdezaktywować baterra. Zawiodły, a baterra pozostały aktywne do dziś.

Że niepowodzenie dało im pomyśleć o tym, ile mocy miałby każdy Toa. Jeśli coś poszło nie tak po powrocie Mata Nui, a Toa zostali uwolnieni, Agori nie mają szans przeciwko im. Załóżny się, że Toa stali się źli? Załóżmy się, że chcieli zdobyć ten nowy świat? Jeśli tak, to po raz kolejny Spherus Magna będzie w śmiertelnym niebezpieczeństwie w wyniku działania Wielkich Istot. Że nie można było pozwolić sobie na to, co się stanie.

Miały mało czasu, ale wykorzystały go dobrze, projektując i budując nowy twór. To istniało w jednym celu, i tylko w jednym: by zniszczyć Toa. Wielkie Istoty wierzyły, że żaden pojedynczy Toa, albo drużyna Toa, nie mieliby nadziei stanąć przeciwko temu. "To" zostało ochrzczone Marendarem, słowem Agori znaczącym "zbawienie," i umieszczone w krypcie.

Angonce wiedział, że nagłe pojawienie sie tak wielu Toa na Spherus Magna może również aktywować Marendara. Pobiegł do krypty, ale było za późno – żyjąca broń już przebiła się na swój sposób przez trzy stopy metalicznego protodermis i znikła. Mógł zrealizować swoje programowanie i zabić każdą i każdego Toa na planecie.

"Oni myślą, że znaleźli nowy świat", Wielka Istota powiedziała do siebie. "Jak mogą nie wiedzieć o nic, co ich czeka... ale śmierć?"



Ostatnio zmieniony przez Nejo dnia Nie 6:00, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Nie 9:33, 11 Lip 2010 Zobacz profil autora
Lemonardo
Administrator


Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Post
Quest to dosłownie "poszukwanie". Moim skromnym zdaniem tytuł powinien być tłumaczony jako "W poszukiwaniu dnia wczorajszego" (bo "W poszukiwaniu wczoraj" brzmi kiepsko). Poza tym nie "historia serialowa", a "serializowane opowiadanie" bądź "seryjne opowiadanie". Samo tłumaczenie ogólnie niezłe.
Nie 9:59, 11 Lip 2010 Zobacz profil autora
Nejo



Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

Post
Wybacz, szef, ale trochę przejężyczyłem się. Założę się, że jesteś zainteresowany tymi 3 Toa i Marendarem. Nawet mnie zdziwił fakt, że Wielkie Istoty dopuściły się do stworzenia tego. Nie dość, że wykreowały "Cichą Śmierć", Baterra, to i stworzyły złudne "Zbawienie" Agori, Marendar. Równie dobrze mogłyby go nazwać w języku Agori czy Matoran "Armageddon Toa", "Żniwiarz Toa", lub "Projekt "Zmierzch"". Wyobrażasz to sobie?
Nie 10:07, 11 Lip 2010 Zobacz profil autora
Nocturn



Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 607
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Post
Jest kilka błędów. Czasami nie potrzebne pytajniki ale ogólnie fajnie się czyta. Ciekawy odcinek. Aaaach... dawno nie czytałem jakiegoś nowego serialu Wesoły
Nie 11:14, 11 Lip 2010 Zobacz profil autora
SejfMan



Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 2499
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chojnice

Post
Trochę błędów składniowych i ciężko się czyta.

Poza tym nie podobają mi się ci nowi Toa. Badziewne imiona. No i te moce. Ech, no nic. Zobaczymy, co z tego będzie.
Nie 15:38, 11 Lip 2010 Zobacz profil autora
Lemonardo
Administrator


Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Post
Swoją drogą, Greg powiedział, że fakt iż Orde jest mężczyzną (Matoranie/Toa Psioniki są zwykle kobietami) zostanie wyjaśniony później i wyjaśnienie to będzie dosyć ciekawe.
Sob 15:47, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
Nejo



Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

Post
Też jestem ciekaw, Lemonardo. A przy okazji, poprawiłem kilka błędów w I części.
Nie 6:01, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Lokisyn
Administrator


Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 2203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Mam nadzieję, że to nie od trzymania w zamknięciu, ani nic związanego z jego mocami.
Może to Miserix?

Swoją drogą, pamiętacie gdy wszyscy prowadzili zażartą dyskusję na temat zmiany płci Nidhikiego w dubbingu Legend Metru Nui? Teraz jest coś podobnego Rozbawiony

Tak jak Lemo jestem za "W poszukiwaniu wczorajszego dnia", czy coś takiego. Gdy Greg zapowiedział ten serial miałem w głowie podobne tłumaczenie.


Ostatnio zmieniony przez Lokisyn dnia Nie 9:19, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Nie 9:17, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Ultimo
Dawny Moderator


Dołączył: 17 Cze 2009
Posty: 2726
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: przylatuje Jemiołuszka i Czeczotka?

Post
Nowa część.

The team had been traveling for several days when Toa Chiara finally asked Toa Orde the question that had been on her mind. Being a Toa of Psionics, he already knew the question was coming and could have answered it days ago. But he preferred to wait until she came to him.

“So,” Chiara said casually, “why aren’t you female?”

Orde had heard this question more than a few times in his long life and usually didn’t bother to answer. But he knew Chiara wouldn’t leave the issue alone until her curiosity was satisfied.

“I know, I know,” he replied. “All Psionics Matoran, Toa and Turaga are female, and I’m male. Simple answer is, I’m the reason they’re all female.”

Seeing the puzzlement in Chiara’s eyes, Orde smiled.

“I was the first Psionics Toa, and one of the first Toa ever created,” he continued. “But I was, let’s say, a little too … aggressive in using my powers. I had a temper then. A short fuse plus psionics leads to bad things … sometimes very bad things.”

“Like what?” asked Chiara, intrigued.

“You know the Zyglak? Those savage, brutal monstrosities that hate everything to do with Mata Nui and think everyone looks better with a dagger in them? Well, they didn’t used to be that bad. Oh, they were nasty and violent, but … see, my first job was to calm them down a bit. And, well, it didn’t quite work out that way.”

“Oh, no …” said Chiara.

“What can I say? I got annoyed and pushed when I should have pulled.”

“That still doesn’t explain why --”

“After that, someone decided that maybe a gentler touch was needed for Psionics … so all the subsequent Psionics types were made female.”

“Right,” said Chiara. She shot a bolt of electricity from her finger, frying a lizard that had been sunning itself on a rock. “We females are so gentle, after all.”

At the head of the column, Gelu glanced back, annoyed. He had warned the Toa about unnecessary talking as they crossed the border into Bota Magna. There was no telling how much this region had changed in the years since the Shattering or what dangers might be waiting. Bad enough to be saddled with a fool’s errand – finding the Great Beings, indeed, might as well try to find a sweet-natured Skrall – but the Toa seemed to be in no hurry to take his advice.

They were riding into a narrow valley bordered by deep woods. It was lush and green and the cool breeze felt good after so many years in the Bara Magna desert. Most travelers would focus on the fruit-bearing trees or the grasses waving in the wind. All Gelu could see was a perfect spot for an ambush.

“Orde, are you picking anything up?” he asked.

The Toa of Psionics nodded. “I thought I did … a lot of minds, all buzzing at once … but then something blanked it out. Either my power isn’t working right here, or else there’s a really powerful mind in the region that’s interfering with reception.”

“Zaria, Chiara, take the flanks,” Gelu ordered. “Be ready.”

The four adventurers rode in silence down a well-worn path covered with all manner of animal tracks. Gelu guessed they were not far from a water source. The local wildlife must have made the trip many times. The proximity of fresh water was the good news. The bad news was that predators would frequent an area like this, looking for any prey that might be heading for a drink.

There was a sudden flash of lightning off to the right. Gelu, weapon drawn, turned to see it was not a natural phenomenon. Chiara had hurled her electric power at something in the woods, but only succeeded in blasting a tree to splinters.

“I saw something,” she insisted. “But then it was gone.”

Orde shrugged. “I still have nothing.”

Gelu gave Chiara a look that said he didn’t doubt her word. He was getting the familiar feeling of being shadowed. He wished they could get off the path, where they were so exposed, but the woods were too thick for the mounts to make it through. They would have to take their chances.

Something exploded behind Orde’s sand stalker. The beast reared, almost throwing the Toa, then charged forward. Then there were more explosions all around and all the mounts panicked. The three Toa struggled to control their galloping animals, and Gelu found he wasn’t doing much better. The sand stalkers’ flight carried the riders almost to the other end of the valley. Too late, Gelu spotted the net rising up off the ground in front of them.

“Watch out!” he shouted.

The mounts charged into the net, which gave but held. Jolted by the sudden stop, the riders fell, getting tangled up with the net and their animals. The net was pulled roughly backwards and closed around them. Gelu looked back to see who was dragging them across the valley floor and was shocked to see it was Vorox.

“What in Mata Nui’s name are those?” asked Toa Zaria.

“They’re not much better than beasts,” Gelu answered. “We had them in Bara Magna. They live in packs, hunting for fresh meat under the command of the strongest male in the tribe. The Skrall treated them like wild animals, and that’s not far wrong. But this net doesn’t seem like something they would think to use…”

That was when Gelu took a second look at their captors. They weren’t carrying the crude weapons Bara Magnan Vorox sometimes did. Instead, each one wielded a sophisticated ranged weapon of a kind Gelu had not seen since the Core War. It fired spheres of explosive force, and despite the age of the equipment, it obviously still worked well. The tech level should have been well beyond the backwards Vorox, yet here they were using them like professional soldiers.

A single Vorox, taller and stronger than the rest, approached the net. This would be the alpha male, thought Gelu. If he decides we’re a possible meal, he’ll signal and the rest will fall on us before we can make a move. So let’s hope we don’t look appetizing.

The Vorox leader bent over and sniffed the air. Then he shifted position and did it a few more times. Finally, he rose, looked at Gelu, and did something remarkable – he spoke, in perfect Agori, saying, “Your kind, I know. These others are… unfamiliar.”

“You… you can talk?” asked Gelu.

“Naturally,” said the Vorox. “How do you think we communicate, grunts and screeches? You are confusing us with our southern brethren.”

Seeing the question on Gelu’s face, the Vorox continued. “Yes, we know all about the Vorox of Bara Magna and their fall from glory. But we are Bota Magna Vorox. When the Shattering happened, we found ourselves trapped here, in what turned out to be a paradise. There was plentiful food and water and we wanted for very little. Thus we never faced the challenges the desert Vorox did, nor did we fail at them so spectacularly. I am Kabrua, by the way, the leader of this society.”

Chiara had heard enough. She nodded to Zaria. On a whispered count of three, she used her electrical powers to burn through the net, even as Zaria triggered his control over metal to try to seize the weapons of the Vorox. As soon as the first Vorox felt his weapon being pulled from his hand by the Toa’s power, the scorpion-tailed creature opened fire. Both Toa were knocked off their feet by the explosive force. Chiara was knocked unconscious and Zaria lost a chunk of his shoulder armor.

Orde started to rise, struggling against the net. Gelu saw a dozen weapons swing toward him. “Orde, stop!” he yelled. “Just … stop.”

“Very wise,” said Kabrua. “My people are suspicious of strangers at the best of times. Strangers with the ability to create lightning or make objects move -- the world would be a far safer place if such beings were dead.”

“Congratulations on speaking complete sentences,” said Orde. “Sounds like you’re just as bad as your barbarian cousins.”

Gelu wasn’t listening to the argument. He was busy thinking. Bota Magna had only rejoined Bara Magna a short while ago, so how did Kabrua know about the state of the Bara Magna Vorox? And where had his people gotten those weapons? They were rare even during the war. Information they shouldn’t know plus tech they shouldn’t have added up to one thing – these Vorox might be in contact with a Great Being or at least have found one of their lairs.

“What do you intend to do with us?” asked Gelu. He was hoping Kabrua planned to keep them alive, so he could get some answers from the Vorox leader.

“I know something of how the Vorox were treated in the desert these past years,” Kabrua answered. “Hunted, hounded, treated like monsters … all by the so-called intelligent races. Perhaps it might be a good idea for you and your companions to experience some of what they experienced … it could prove to be a valuable lesson, if inevitably your last one.”

Kabrua turned to his tribesmen. “Take them to the city. Tonight, we feast …” The Vorox leader eyed Gelu and the Toa with a gleam in his eye that said he was not so very far from the savagery of his brothers after all. “And tomorrow … tomorrow, we hunt.”
Śro 15:06, 22 Wrz 2010 Zobacz profil autora
Lokisyn
Administrator


Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 2203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Drużyna była w drodze od kilku dni nim Chiara w końcu zadała Orde pytanie, które kłębiło się w jej głowie. Jako Toa Psioniki wiedział, że to nastąpi, i mógł odpowiedzieć na nie już dawno, ale wolał zaczekać, aż to ona zrobi pierwszy ruch.
-Więc – zaczęła zdawkowo – dlaczego nie jesteś kobietą?
Orde słyszał to już wiele razy w swoim długim życiu, przeważnie nie marnował czasu na odpowiadanie. Wiedział jednak, że Chiara nie zostawi tego problemu dopóki jej ciekawość nie zostanie zaspokojona.
-Wiem, wiem – odparł. – Matoranie, Toa i Turaga Psioniki są płci żeńskiej, a ja jestem mężczyzną. Najprościej mówiąc, ja jestem powodem tego stanu rzeczy.
Uśmiechnął się widząc zdziwienie w jej oczach.
-Byłem pierwszym Toa Psioniki, jednym z pierwszych Toa w ogóle – powiedział. – Ale byłem zbyt, powiedzmy… agresywny, wykorzystując moje moce. Miałem temperament. A to w połączeniu z psioniką daje niezbyt dobry wynik… czasem naprawdę bardzo zły.
-Na przykład jaki?
-Znasz Zyglaki, te dzikie, brutalne potwory, nienawidzące wszystkiego co ma jakikolwiek związek z Mata Nui, i myślące, że sztylet wbity w czyjeś ciało dodaje mu uroku? Cóż, na początku nie byli tacy źli. Owszem, byli nieprzyjemni i gwałtowni, ale… widzisz, moim pierwszym zadaniem było uspokojenie ich. I, cóż, nie wyszło najlepiej.
-Och, nie…
-Co mogę powiedzieć? Zostałem rozdrażniony i popchnąłem, gdy powinienem był pociągnąć…
-To nadal nie…
-Po tym ktoś pomyślał, że może dla psioniki potrzebna jest delikatniejsza dłoń… Więc wszystkie następne Psioniczki były kobietami.
-Racja – odparła Chiara, posyłając strumień elektryczności z jej palców w stronę grzejącego się na kamieniu jaszczura i spalając go. – Przecież my kobiety jesteśmy takie delikatne…
Na przedzie konwoju poirytowany Gelu obejrzał się za siebie. Ostrzegał Toa przed nadmiernym gadaniem gdy przekraczali granice Bota Magna. Nie można było określić, jak bardzo w ciągu ostatnich lat zmienił się ten region, i jakie niebezpieczeństwa na nich czyhają. Jakby nie wystarczyło posłanie na daremne trudy – przecież szukanie Wielkich Istot to jak szukanie słodkiego Skralla – Toa nic sobie nie robili z jego rady.
Wjechali do wąskiej doliny otoczonej gęsto rosnącymi drzewami. Były kwitnące i zielone, a chłodna bryza przynosiła ukojenie po tylu latach spędzonych na Bara Magna. Większość podróżników skupiłaby się na uginających się od owoców gałęziach drzew, czy kołyszących się na wietrze traw. Gellu widział tylko idealne miejsce na zasadzkę.
-Orde, wyczuwasz coś? – zapytał.
-Tak mi się wydawało… wiele umysłów… brzęczące wszystkie na raz… ale potem coś je wyciszyło. Albo moja moc nie działa tu zbyt dobrze, albo jest tu naprawdę potężny umysł zakłócający odbiór.
-Zaria, Chiara, obierzcie flanki – polecił Gelu. – Bądźcie w gotowości.
Czwórka podróżników jechała wydeptaną ścieżką noszącą wszelkiego rodzaju ślady zwierząt. Gelu pomyślał, że muszą być w pobliżu źródła wody, lokalna fauna musiała przemierzać tę drogę wiele razy. Bliskość wody była dobrą wiadomością. Złą stroną było to, że drapieżniki musiały często odwiedzać to miejsce w poszukiwaniu ofiar zmierzających do wodopoju.
Nagle z prawej strony błysnęło światło. Gelu obrócił się unosząc broń. To nie było naturalne zjawisko. Chiara użyła swej mocy przeciwko czemuś między drzewami, lecz jedynie zmieniła jedno z nich w drzazgi.
-Widziałam coś – powiedziała uparcie. – Ale zniknęło.
Orde wzruszył ramionami.
-Nadal nic nie wyłapuję.
Gelu spojrzał na nią, dając jej do zrozumienia, że nie wątpi w jej słowa. Miał znajome uczucie bycia śledzonym. Chciałby zboczyć z trasy, na której byli wystawieni na niebezpieczeństwo, lecz rumaki nie zdołałyby przecisnąć się między grubymi pniami. Będą musieli zdać się na swoje szczęście.
Coś eksplodowało za stalkerem Ordego. Bestia stanęła dęba, nieomal zrzucając Toa ze swojego grzbietu, a potem ruszyła gwałtownie na przód. I naokoło nastąpiły kolejne eksplozje, i wszystkie rumaki spanikowały. Trzech Toa wysilało się by zapanować nad galopującymi wierzchowcami, a Gelu stwierdził, że nie radzi sobie lepiej. Biegnące stalkery prawie dobiegły do końca doliny. Gelu zbyt późno dostrzegł przed nimi sieć zawieszoną nad ziemią.
-Uważajcie! – krzyknął.
Rumaki wbiegły w sieć. Ich jeźdźcy, nagle zatrzymani, pospadali z nich i zaplątali się razem z nimi. Sieć owinęła się wokół nich i zostali gwałtownie pociągnięci. Gelu odwrócił się by zobaczyć kto ciągnie ich po ścieżce, i zszokowany ujrzał Voroksów.
-Na Mata Nui, kim oni są? – zapytał Toa Zaria.
-Niczym więcej niż bestiami – odpowiedział Gelu. – Mieliśmy ich na Bara Magna. Żyją w grupach polujących na świeże mięso pod dowództwem najsilniejszego samca w plemieniu. Skrallowie traktowali je jak zwierzęta, i niewiele minęli się z prawdą. Ale ta sieć nie wygląda jak coś, co mogliby wymyślić…
Gelu znowu spojrzał na ich porywaczy. Nie mieli tych prymitywnych narzędzi jakich czasem używali Voroksowie z Bara Magna. Każdy natomiast trzymał zaawansowaną broń palną, jakiej Gelu nie widział od czasów Wojny o Rdzeń. Miotały pociski wybuchowej energii, i najwyraźniej wciąż dobrze działały pomimo swojego wieku. Ta złożona technologia wydawałaby się być na o wiele za wysokim poziomie jak dla zacofanych Voroksów, a jednak posługiwali się nią jak profesjonalni żołnierze.
Jeden z nich, wyższy i silniejszy od reszty, zbliżył się do sieci. Gelu pomyślał, że musi być to samiec alfa. Jeśli stwierdzi, że mogą posłużyć jako posiłek, na jego skinienie wszyscy rzucą się na nich nim zdołają wykonać jakikolwiek ruch. Dobrze by było, gdyby nie wyglądali apetycznie.
Lider Voroksów nachylił się i obwąchał powietrze. Zmienił swą pozycję, i zrobił to jeszcze kilkakrotnie. W końcu się wyprostował, i patrząc na Gelu zrobił coś nadzwyczajnego – przemówił w perfekcyjnym Agori.
-Twój rodzaj znam. Reszta jest… obca.
-Ty… ty mówisz? – spytał Gelu.
-Naturalnie – odparł Vorox. – Myślisz, że komunikujemy się za pomocą powarkiwań i skrzeków? Mylisz nas z naszymi południowymi braćmi. Tak, wiemy o Voroksach z Bara Magna i upadku ich chwały – kontynuował widząc wyraz twarzy Gelu. – Ale my jesteśmy Voroksami z Bota Magna. Gdy nastąpił Rozłam zostaliśmy uwięzieni w tym miejscu, które okazało się być rajem. Wody i jedzenia było pod dostatkiem, a potrzebowaliśmy niewiele. Nigdy więc nie zmierzyliśmy się z przeciwnościami które spotkały Voroksów z pustyni, ani nie ulegliśmy im tak jak oni. Przy okazji, nazywam się Kabrua, jestem liderem tej społeczności.
Chiara usłyszała wystarczająco dużo. Skinęła w stronę Zariego. Na wyszeptane odliczanie do trzech użyła swojej mocy by przepalić sieć, gdy Zaria starał się przejąć bronie Voroksów swą kontrolą metalu. Gdy tylko pierwszy Vorox poczuł, że broń wyrywa mu się z rąk, kreatura z ogonem skorpiona otworzyła ogień. Siła eksplozji przewróciła ich oboje, Chiara straciła przytomność a Zaria stracił część zbroi na ramieniu.
Orde zaczął się podnosić, szarpiąc się z siecią. Gelu zobaczył tuzin broni skierowanych w niego.
-Orde, przestań! – zawołał. – Po prostu przestań!
-Bardzo mądrze – powiedział Kabrua. – W najlepszym razie moi ludzie są podejrzliwi wobec obcych. Obcy mogący tworzyć błyskawice lub zmuszać przedmioty do ruchu… świat byłby bezpieczniejszym miejscem jeśli takie istoty byłyby martwe.
-Gratuluję układania pełnych zdań – odezwał się Orde. – Brzmisz jakbyś był równie zły jak twoi barbarzyńscy kuzyni.
Gelu nie słuchał kłótni, pochłonięty myślami. Bota Magna złączyła się z Bara Magna dopiero niedawno, skąd więc Kabrua wiedział o sytuacji Voroksów z Bara Magna? I skąd jego ludzie wzięli taką broń? Były rzadkie nawet w czasie wojny. Wiedza której nie powinni mieć, i technologia której nie powinni mieć – ci Voroksowie mogli być w kontakcie z Wielkimi Istotami, bądź mogli znaleźć jedną z ich kryjówek.
-Co zamierzacie z nami zrobić? – zapytał Gelu. Miał nadzieję, że Kabrua chce utrzymać ich przy życiu, dzięki czemu mógłby wyciągnąć kilka informacji od przywódcy Voroksów.
-Wiem co nieco o tym, jak Voroksowie byli traktowani na pustyni ostatnimi laty – odpowiedział Kabrua. – Łapani, więzieni, traktowani jak potwory… wszystko przez tak zwane inteligentne rasy. Być może to dobry pomysł, abyś ty i twoi towarzysze odczuli cząstkę tego, co odczuwali Voroksowie… mogłoby się to okazać cenną lekcją, nawet jeśli byłaby to wasza ostatnia lekcja.
Obrócił się do swych współplemieńców.
-Zabierzcie ich do miasta. Dzisiaj ucztujemy…
Zmierzył Gelu i Toa spojrzeniem świadczącym o tym, że nie była mu obca dzikość jego braci.
-A jutro… jutro polujemy.


Ostatnio zmieniony przez Lokisyn dnia Czw 15:19, 23 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Śro 18:48, 22 Wrz 2010 Zobacz profil autora
Shelaka



Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Odkad wrocilem to pierwszy moj przeczytany serial Mrugnięcie jest swietny, trojka nowych Toa - o calkiem ciekawych przeszlosciach i ida odnalesc WI, spotykaja dziwne Voroxy 8/10 na razie
Wto 15:40, 28 Gru 2010 Zobacz profil autora
Zakare



Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Mam pytanie. Ktoś przetłumaczy nową cześć?
Pon 20:52, 11 Lip 2011 Zobacz profil autora
Kraahkanuva



Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nynrah/Toruń Ranga: Przywódca BCF

Post
Nie.
Wto 12:11, 12 Lip 2011 Zobacz profil autora
Avak42



Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Gdańsk

Post
A ja proszę o wyjaśnienia co to ta "Psionka". Szkoda że w polskim języku brzmi to tak idiotycznie ale, może coś się pod tym kryje.
Oświeci mnie ktoś?
Nie 12:14, 04 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Dermis



Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

Post
To z grubsza połączenie telekinezy z telepatią
Sob 20:01, 10 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Dyskusje ogólne / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin