Forum PFB Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Zagadka Wielkich Istot
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Dyskusje ogólne / Opowiadania Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Zagadka Wielkich Istot
Autor Wiadomość
Akamai



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1529
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: mam wiedzieć?

Post Zagadka Wielkich Istot
Proszę. Sorry, ze tak długo, miałem jeszcze kilka rzeczy do roboty. Jeśli widzicie jakieś błędy w tłumaczeniu, mówcie.

Cytat:
Tarduk otrzasnął pot z czoła. W takich chwilach marzył, żeby nie pracować w pełnej zbroi i hełmie. Ale nawet tutaj, tak blisko wolnego miasta Atero, było zbyt niebezpiecznie, by być na pustyni samemu i nieuzbrojonemu. Jego zadanie tutaj było rutyną: z Agori z różnych wiosek, Kyry, Crotesius, Scondonius i Kirbold, był w Atero, by pomóc przygotować arenę do turnieju. Nawet z dbałością o nią przez cały rok, zawsze była potrzeba, by zrobić małe poprawki, zanim Glatorianie zewsząd przybędą do tego miejsca. Oczywiście, Tarduk nie był przy pracy zbyt długo, nie wtedy, gdy były ruiny nie tak daleko, które mógł zbadać. Pod pozorem wzięcia zapasów ze swojego wozu, wyślizgnął się z miasta i znalazł dobre miejsce do kopania. Ciężko było pracować, było gorąco. Mógłby użyć pomocnika, ale to było niewykonalne. Kyry był zbyt zajęty pracą w Atero, Kirbold po prostu chciał wykonać robotę i wrócić do Iconox, Scodonius się ociągał, a Crotestius ledwo się znał.
Nie. Zadecydował, ten kopie najlepiej, kto kopie sam. Jego narzędzie uderzyło w coś, wbiło się na cztery stopy w piach. Wyciągnąwszy to na powierzchnię, znalazł kwadrat z metalu o wielkości dwa razy większej od jego dłoni i odłamał się od czegoś większego. Było na tym wyryte koło z o wiele mniejszym kołem w środku i na spodzie. Tarduk zmarszczył brwi. Spotkał się z takimi symbolami już wcześniej. Nie wiedział, co one znaczą i nikt nie wiedział w tak rozległych obszarach, jakie znał. Jeśli były one jakimś językiem - to jakim i czyim? - To było frustrujące, bo nie znalazł wystarczających próbek, by zacząć próbować rozszyfrowywać symbole. Odwrócił kawałek metalu, mając nadzieję, że powinien być inny symbol na odwrocie. Zamiast tego znalazł coś innego. Na metalu została wyryta mapa. Niektóre miejsca na niej rozpoznał, niektórych nie. Na dole mapy
znajdował się łańcuch górski, który wyglądał zupełnie jak Kolczaste Góry. Cechy narysowane pod górami wydawały się potwierdzać, że było to to samo pasmo gór. Większość mapy to były miejsca na północ od gór, regiony, których nie znał. Tym co o tych regionach wiedział, było jedynie to, że Skralle powiedziały, że stamtąd pochodzą. Na górze mapy znajdowały się jeszcze dwa symbole, ale trochę inne od tych, które znalazł wcześniej. Jeden był po prostu siecią pomieszanych linii wyglądających jak pajęczyna. Drugi był gwiazdą. Zainteresowanie tym ostatnim uczyniło tylko to, że symbol był pokolorowany. Gwiazda była czerwona.
- Czerwona gwiazda - pomyślał Tarduk. Ktokolwiek słyszał o czymś takim? To było na pewno fascynujące, ale niemożliwe do zbadania samemu. Poprzez podróżowanie po północnym zachodzie mógł przejść czarne kolce i dotrzeć do północnego regionu, ale mapa wskazywała rozszalałe rzeki i inne naturalne niebezpieczeństwa na drodze. Pójście tam bez pomocy mogłoby być niebezpieczne i żaden Glatorian nie dałby się wynająć tak blisko turnieju Atero.

- Hej!

Tarduk odwrócił się. Crotesius chodził obok, wyglądając na nieco zirytowanego.

- Idziesz pomagać czy bawić się w piachu? Co tam masz?

Tarduk pokazał dla Agori z Vulcanus, co znalazł. Crotesius nie wysilił się, by to wziąć. - tylko popatrzył na to z obu stron i wzruszył ramionami.

- No i? To kawałek żelastwa. Może uzyjesz tego, żeby załatać swój wóz.

Jaki Vorox... - mruczał Tarduk do siebie. Na głos powiedział:
- Prawdopodobnie masz rację. Ta czerwona gwiazda - O co w tym wszystkim chodzi? Przecież każdy wie, że nie ma tam nic wartościowego. Nie ma ukrytego skarbu, nie ma ukrytego miasta, ani Wodnych Kamieni, nic.

Oczywiście było to potężne kłamstwo i Tarduk wiedział, że Crotesius by w to nigdy nie uwierzył. Tak naprawdę na to liczył. Plotki latały szybciej niż ziarna piachu podczas burzy piaskowej o tym, co było na północy. W Iconox, powiedzieli, że góry były pokryte wartościowym Exsidianem. W Vulcanus powiedzieli, że były tam całe doliny Wodnych Kamieni, te wartościowe skały mogły być przełamane i otwarte, by wydobyć czystą wodę ze środka. Agori z Tajun mieli bardzo rozwiniętą wyobraźnię, a Agori z Tesara nawet nie chcieli o tym rozmawiać.

Teraz Crotesius podszedł, by wziąć kawałek metalu i uważniej się mu przyjrzeć.
- Wiesz, jeśli chcesz mogę to wziąć... um... kawałek metalu z twoich rąk, może chciałbyś się wymienić?

Później, Tarduk nie mógłby wytłumaczyć dlaczego powiedział, co zrobił. Być może po latach kopania w piasku i znajdowania kawałków układanki z brakiem możliwości rozgryzienia ich, miał po prostu dość. Jeśli nie wykorzysta szansy, nigdy nie uzyska odpowiedzi.
- Jasne, wymienię się z tobą - powiedział - możesz wziąć kawałek metalu...jeżeli pójdziesz ze mną znaleźć czerwoną gwiazdę, gdziekolwiek ona jest.

- Iść tam? Zwariowałeś? - powiedział Crotesius.

- To taka oferta - powiedział stanowczo Tarduk - Mamy dość czasu przed rozpoczęciem turnieju, by tam pójść i wrócić - nie był w tej chwili pewien czy to prawda, ale nie chciał tego mówić dla Crotesiusa - pomyśl o tym. Co jeśli jest tam coś wartościowego, coś co zmieni życie każdego na Bara Magna? Mam na myśli to, że będziesz bohaterem.

Crotesius uśmechnął się. Jako pilot pojazdu na arenie, był jeszcze jednym wojownikiem Agori na świecie zdominowanym przez Glatorian. Ale gdy dokona czegoś naprawdę wielkiego...Raanu nie będzie żył wiecznie, a on być może będzie mógł przewodzić Vulcanus.

- Dobrze, Tarduk - powiedział Crotesius - Myślę, że możesz dołączyć do mojej ekspedycji, ale będziemy potrzebowali więcej pomocy. Wiesz, gdbybyś mógł zatrudnić trochę więcej Agori, bez mówienia o gwieździe. I wyruszymy o świcie.

Tarduk odszedł daleko, ziarna piachu rozmazywały się na jego twarzy. Jasne, nie był zupełnie szczery, ale czasami mususz używać skrótów w pogoni za wiedzą, prawda? Tarduk nie wiedział, że skrót ten poprowadzi go do niebezpieczeństwa.


Część II
Cytat:
W końcu, tylko Kirbold zechciał iść z Crotesiusem i Tardukiem na poszukiwania Czerwonej Gwiazdy. Scodonius powiedział, że to szaleństwo, iść, by być ściganym przez Skalne Rumaki tak blisko daty rozpoczęcia turnieju. A Kyry musiał szybko wracać do Vulcanus.

Crotesius zaproponował, że mogą wziąć pojazdy na północ, lecz Tarduk odrzucił tą propozycję.

- Pojazdy nie pojadą tam, gdzie my zmierzamy, nawet te z gąsienicami - powiedział Tarduk - na dodatek hałasują, a hałas sprowadza Łowców Kości. Nie, użyjemy piaskowych Piaskowych Myśliwych.

Trzeba było sporo targowania, by pożyczyć trzy z bestie od handlarza z Iconox, szczególnie odkąd Tarduk nie chciał zdradzić, gdzie chcą iść ze zwierzętami. Ale po chwili trójka Agori była gotowa do rozpoczęcia ich wyprawy.

Najkrótszą drogą powinno być pójście na wschód do Ciemnych Wodospadów, a wtedy na północ blisko wulkanicznego regionu, nad Czarnymi Kolczastymi Górami. Ale obecność Skralli, Voroxów i Łowców Kości czyniły tę drogę najbardziej niebezpieczną. Więc Tarduk wybrał drogę północno-zachodnią, przez wioskę Tesara, Ostry Szczyt i aż do Gór Białego Kwarcu. Kirbold, będąc przestawicielem Iconox, znał ten teren bardzo dobrze. Były tam miejsca, które handlarze przeszukiwali, szukając czegoś wartościowego, co mogliby sprzedać.

Było tu zimno, nawet gorzej niż na pustyni nocą. Co więcej, Piaskowi Myśliwi nie widzieli, gdzie jest ziemia, gdzie kamienie. Aczkolwiek zezłościło to wszystkich trzech Agori, musieli podróżować w dzień: w nocy o wiele łatwiej można zabłądzić, a możliwe jest wtedy spadnięcie z klifu.

Po dwóch dniach byli wystarczająco daleko, by znaleźć się w kompletnie nieznanych terytoriach. Żyły tu stworzenia, które nigdy nie pojawiłyby się na pustyni na południu, odkąd dobrze rozwijają się w zimnych warunkach. Crotesius nieprzerwanie czuwał. Dlatego był pierwszy w ostrzeżeniu pozostałych o tym, że ktoś ich śledzi.
- Mamy się zatrzymać? - zapytał Tarduk.

- Nie - mruknął Crotesius - to najgorsza rzecz, jaką moglibyśmy zrobić. Musimy jechać szybciej. Może ich zgubimy.

Tarduk wątpił w to. Zauważył jednego z istot ich ściagających. Wyglądała jak pustynne wilki. Ich łapy przystosowane były do przechodzenia po luźnych piaskach i byli bardzo skutecznymi wierzchowcami. Ale, Tarduk zobaczył, że nie tropiciel nie był jednym z tych samych wilków. Na dodatek, bestia ta była połowicznie metalowa. Tarduk nigdy nie widział czegoś podobnego.

- Ile? - Zapytał Kirbold.

- Więcej niż jeden - odpowiedział Crotesius - Sześciu albo ośmiu, może. Ciężko oszacować.

Tarduk nie wiedział, jak cokolwiek może iść przez Góry Białego Kwarcu i być niezauważonym. Gdy nadszedł dzień, to było jego najmniejsze zmartwienie. Nieważne, jak drużyna szybko się poruszała, wilki były na ich tropie. Nieważne, jakich trików używała, by zgubić pościg - wysyłając jednego Piaskowego Myśliwego w innym kierunku, podwajając swoje ślady, nawet zostawiając trochę cennych zasobów pożywienia na drodze, by odwrócić ich uwagę - wilki nadal ich tropiły. - Co to jest? - Tarduk spytał trzeci raz.

Teraz musieli jechać nocą, chcąc czy nie. Tarduk dzielił wierzchowca z Kirboldem, a Crotesius prowadził.
Crotesius nie zgodził sie na zapalenie pochodni, wiedząc, że wilki mogą zobaczyć światło. Tarduk spierał się, że prawdopodobnie byli tropieni przez węch, ale tropiciele niezbyt dobrze to robili.
Weszli na wąski, kręty szlak. Po prawej stronie znajdowała się powierzchnia góry. Po lewej pionowy spadek w czarne ciemności. Dobrą wiadomością było, że wilki nie mogły się tu skryć. Musieli iść śladami prosto lub poddać się, tak się wydawało. Złą wiadomością było, że Piaskowi Myśliwi mieli problem ze znajdowaniem gruntu w ciemnościach. Jeden poślizgnął się i mógł już nie wrócić z wyprawy.

Jadąc tak szybko jak mogli, trójka Agori jechała przez szlak. Nagle wierzchowiec Kirbolda i Tarduka potknął się i jeden pakunek narzędzi spadł w otchłań. Odgłos uderzenia o ziemię nie nadszedł.
Kirbold odwrócił się. W jasnym blasku księżyca nie zobaczył żadnego znaku, że te istoty nadal ich tropią.
- Chyba ich zgubiliśmy. Jak myślicie?

Tarduk obrócił się przez ramię. Nie zobaczył niczego, ale powiedział:

- Nie, myślę, że ich nie zgubliśmy.

Ja też nie - zgodził się Kirbold.

Szlak zaczął się rozszerzać i wznosić. Świt nadchodził, pierwsze promienie światła odbijajały się od kwarcowych szczytów. Crotesius zatrzymał swojego wierzchowca, Tarduk zrobił to samo. Spojrzeli za siebie. Nie było śladu sześciu futrzano-metalowych wilków, które ich śledziły.

- Może nie szli przez szlak - powiedział Crotesius - albo znaleźli łatwiejszą zdobycz. I tak jestem zadowolony, że zniknęli.

- Hm, jest jeszcze jedna możliwość - rzekł Tarduk - nie śledzą nas, bo już tego nie potrzebują.

Crotesius odwrócił się słysząc niski ryk, pusty metaliczny dźwięk, odbijający się echem od gór. Ustawionych w szeregu na szczycie naprzeciwko wilków nie było sześć - ale sześćdziesiąt. Wymknęli się wcześniej i zniknęli tylko dlatego, by jechać w prawo - do gniazda.


Część III

Cytat:
Trzech Agori usiadło na swoich wierzchowcach, zmrożeni strachem. Przed nimi stał tuzin wilków. Ich ciała były dziwnym połączeniem mięśni, futra i matowego metalu, a oczy były dzikimi, świecącymi punkcikami w mroku. Tarduk czuł ich piżmowy odór zmieszany z zapachem zimnego żelaza.

-Uważajcie.- wyszeptał Crotesius. -Będą próbowały utworzyć koło wokół nas, więc jesteśmy otoczeni. Później zaatakują.

-Dzięki za lekcje przyrody.- odpowiedział Kirbold. -Jak się stąd wydostaniemy ?

-Może przejedziemy przez nie ?- zasugerował Tarduk. -Może możemy, nie wiem, wyprzedzić je.
Crotesius poklepał bok swojego Sand Stalkera.

-Wątpię czy te zwierzęta zamierzają podejść bliżej do tych rzeczy.
Tarduk pragnął wymyślić jakieś inne rozwiązanie. Ruch naprzód nie był dobrym rozwiązaniem. Ruch w tył oznaczał próbę ucieczki przez wąski szlak z grupą wilków depczących im po piętach Jeżeli nie wpadną w bezdenną otchłań będą mieli przyjemność być zjedzonymi. Agori nie mógł uwierzyć, że ich wyprawa tak szybko się zakończy i w tak drastyczny sposób.
Crotesius był pierwszym, który spostrzegł nowego przybysza. Coś, nie, ktoś nadchodził zza grupy wilków. Postać była zgięta i zniekształcona. Szła bardzo kulejąc. W lewej ręce trzymała laskę i wyglądało, że dzięki niej utrzymuje się w pozycji stojącej. Nawet w świetle księżyca niemożliwe było zobaczyć uzbrojona istotę dokładnie. Jednak po chwili przemówiła.

-Siad.

Było to proste słowo, ale brzmiało dla Tarduka tak jakby wszystkie członki martwych drzew skrobały przeciwko schronieniu . Dla trojki Agori zaskoczeniem było, że wilki przysiadły na zmrożonej ziemi. Postać zaczęła kuśtykać naprzód nie niepokojona przez wilki. Tarduk pomyślał, że to Malum, który, jak mówiły plotki żył z Voroxami, ale to nie on zbliżał się do nich. Kirbold rozpoznał przybysza.
-Surel ? Przecież ty nie żyjesz.- powiedział Agori z Iconox

-Byłem bliski śmieci, ale wciąż jesem wsród żywych. Byłem zagubiony w

chaosie wojny i zostalem z tyłu, ranny i połamany kiedy walki trwały w innym miejscu. Od tamtego momentu mieszkam tutaj.- odpowiedział wojownik
Dla Crotesiusa to było już za wiele.

-Mieszkasz w tych górach z tymi... tymi... rzeczami ?

- Jesteś jednym z ognistych.- powiedział wojownik widzą czerwona zbroję Agori po raz pierwszy.

-Więc nie będziesz nic wiedział o Żelaznych Wilkach, jednym z bardziej... skutecznych wytworów Wielkich Istot. Wytrenowałem tę grupę i poprowadziłem do walki i kiedy nastapił Rozłam zostały ze mną. To właśnie wilki przyniosły mi jedzenie i chroniły przed niebezpieczeństwami, a w tych górach jest wiele istot, które mogłyby mnie zaatakować.
Surel pochylił się i pogłaskał jednego z wilków po futrze i metalu.

-Może zapomnieliście albo nigdy nie wiedzieliście jak było wcześniej. Armie maszerujące przez pustynię, dżungle, góry i walczące o energię w centrum świata. Władcy Żywiołów (elementów) prowadzili nas na wojnę, a kidey ich czyny zniszczyły planetę, zostali uwięzieni. Tak zostali uwięzieni.
Tarduk zadrżał. Nie wiedział czy to z zimna, czy ze strachu. Było łatwo obwinić trzeźwość umysłu Surela i jego zwierzaków, ale nie, było coraz zimniej. Wzmógł się wiatr i zaczął padać śnieg. Na początku słabo, ale potem coraz mocniej. Niedługo nie będzie mógł dostrzec starożytnego wojownika i jego wilków przez śnieżną zawieje.

-Zaczekaj chwilę.-powiedział Kirbold.- pamiętam wojnę. Pamiętam jak się skończyła i pamiętam Władców Żywiołów, ale powiedziałeś ''uwięzien''?
Surel przytaknął głową. Było to bolesne ćwiczenie dla jego ran.

-Nie wiem dlaczego tu przyszliscie, ale radzę wam się wycofać. Władcy

Żywiołów powrócą i może będziecie mieli szczęście i zginiecie pierwsi.
Ryk wypełnił uszy Tarduka. Agori szybko spojrzał w kierunku źródła dżwięku. Masywna ściana bieli zsuwała się z góry. Lawina przed, którą nie ma ucieczki. Stojąc na szczycie góry, patrząc na piekło sunące w stronę Agori stał wojownik z lodu.



Część IV

Cytat:
Tarduk mocno zamknął oczy. Masywna lawina lodu i śniegu staczała się po górze w kierunku jego towarzyszy. Nie było szans, by ją wyprzedzić lub się jej wymknąć. On, jego dwaj sprzymierzeńcy Agori, Suerl i jego Żelazne Wilki - byli straceni.

W momencie, w którym był pewien, że to koniec, myślał o wszystkich artefaktach, których nigdy nie odkrył, o wszystkich tajemnicach, których nigdy nie rozwiązał. Najwięcej myślał o mapie, która doprowadziła go do gór, z wyrytą Czerwoną Gwiazdą. Prędzej mógł umrzeć, niz odkryć znaczenie tego symbolu.

Nagle rozbłysnęło światło tak jasne, by mógł je zobaczyć przez zamknięte powieki, później fala niezmiernego ciepła. Tarduk otworzył oczy, by ujrzeć płonącą górę, płomienie tak mocne, że stopiły śnieg w wodę, a wodę w parę. Żelazne Wilki ryknęły i cofnęły się, Surel ruszył za nimi. Dwaj Piaskowi Myśliwi zaczęli w panice uciekać w tył, a Agori musieli wykorzystać wszystkie umiejętności, by je opanować.

Tarduk zobaczył przez płomienie lodowego wojownika, którego dostrzegł już wcześniej na czubku góry. Tak, kryształowa postać nadal tam była, stojąca w nieokiełznanej złości.

- Musimy się stąd wynosić! - odezwał się Tarduk.

- Co cię przekonało? - spytał Kirbold. - Lawina czy ognista burza?

- To i to - odpowiedział Tarduk.

Tym razem nie było potrzeby, by martwić się o jazdę między Żelaznymi Wilkami; ogień odpędził je wszystkie. Surel został w tyle. Gdy wjechali w przesmyk, wynurzył się zza skały i zawołał do nich:

- Wracajcie. Nic tu dla was dalej nie ma. Wracajcie do bezpiecznych domów.

Crotesius zasmiał się gorzko. - Chyba nie byłeś ostatnio u nas w domu.

- Ten strumień ognia - powiedział Tarduk - To nie było naturalne, prawda? To był Władca Żywiołu, który nas ocalił.

Teraz była kolej Surela na śmiech. - Uratował was? Jesteście dla niego pyłem, nawet mniej. To był atak na jego lodowego wroga. Byliście po prostu między nimi.

- Zaczekaj chwilę - przerwał Crotesius - pamiętam Władców Żywiołów i armię, i wojnę, lecz skończyła się ona ponad setki tysięcy lat temu.

Surel potrząsnął głową. - Skończyła się dla ciebie, dla ich żołnierzy i dla Spherus Magna, jak wszystko w tamtej straszliwej chwili. Lecz dla Władców Żywiołów bój trwa.

Tarduk odwrócił się. Nie zobaczył niczego, co by wskazywało, że ktoś ich śledzi i stwierdził, że może bezpiecznie kontynuować. - Bój o co? - zapytał - Główna wojna toczyła się o energie z serca planety, lecz ona już nie istnieje. Co tam zostało, o co można walczyć?

Surel nie odpowiedział, tylko podniósł zwiędłe ramię i pokazał na północ. Tarduk poczuł chłód biegnący po karku. Nie próbował sobie wmówić, że to tylko od zimna. Pogrzebał w ekwipunku i wyjął mapę. Surel spojrzał na nią; Tarduk usłyszał wyraźny, gwałtowny wdech.

- Czerwona gwiazda - mruknął Surel - dolina labiryntów - popatrzył na każdego Agori i się odwrócił. Szukacie tych samych tajemnic, co Władcy Żywiołów i ryzykujecie ten sam zgubny koniec. Serce labiryntu kryje ostatnią zagadkę Wielkich Istot. Wielu weszło tam, by rozwiązać zagadkę. Nikt nie wyszedł z powrotem.

- Pozwól, że zgadnę - myślisz, że powinniśmy wrócić.

Surel wzruszył ramionami, nie łatwo, biorąc pod uwagę jego wykręcone ciało. - Myślę, że Czerwona Gwiazda płonie w waszych oczach i sercach, jak wielu istotom przed wami. Myślę, że tam pójdziecie i wiem... wiem, że tam zginiecie.

Tarduk odwrócił się do Kirbolda i Crotesiusa. Nigdy chyba się nie bali lub tak dobrze to ukrywali. I wiedział, że Surel miał rację. Musiał jednak odkryć sekrety skrywane przez mapę, nawet jesli to oznaczało drogę do niezbezpieczeństwa.

- Masz rację - powiedział Tarduk - Pójdziemy tam. Możesz nam pomóc, powiedzieć, co tam jest?

Surel milczał długą chwilę, później potrząsnął głową i powiedział:
- Żyjemy w zepsutym świecie, Agori i nic w nim nie pozostaje w całości, niektnięte. Strumień życia zmienia kierunek, trafiając w tamę, błądząc i nawet - popatrzył na swoje zniszczone ciało - wykrzywia się nie do pojęcia. Co czeka na was na północy? Domena kłamstw, miejsce, gdzie piękno ukrywa zbutwiałe serce, gdzie drzewa nie tworzą schronienia, powietrze nie daje chłodnego powiewu i gdzie woda nie gasi pragnienia. A w momencie, w którym uwierzycie w to, co widzicie lub słyszycie, dotykacie, lub smakujecie, będzie dla was za późno.

- Przestań mówić zagadkami! - chrapnął Crotesius - Jeśli nie masz nam nic sensownego do powiedzenia, zejdź nam z drogi.

W blasku Surel wyciągnął sztylet i przyłożył do gardła Crotesiusa. Tarduk nie dostrzegł nawet tak szybkiego ruchu Glatorianina.

- Mógłbym teraz cię zabić i pozostawić koszmarom - powiedział Surel z płonącymi oczyma - ale nie zasługujesz na taką litość. Jedźcie, Agori. Za tą drogą znajduje się las ostrzy. Wszyscy, którzy podróżują przez niego, stają się częścią natury, a ponadto wodami Rzeki Dormus. Jeśli przetrwacie, labirynt będzie na was czekał.


Część V

Cytat:
Tarduk, Crotesius i Kirbold jechali cały dzień. Zostawili za sobą Surela, jego Żelazne Wilki i jego ostrzeżenia, ale nikt nie mógł zapomnieć jego słów. Kirbold od tego czasu się nie odzywał, był pogrążony w myślach. Tarduk był bardziej ostrożny niż kiedykolwiek, miał nadzieję, że zauważy kolejny atak zanim będzie za późno. Crotesius uznał, że Surel zwariował od wieloletniego pobytu w górach, a ostrzeżenia szaleńca należy traktować z dystansem.

Tarduk zatrzymał się, aby rzucić okiem na fragment metalu z wyrytą dziwną mapą, którą trzymał. Tak, byli wystarczająco daleko na północ. Niedługo będzie trzeba skręcić na wschód i skierować się w miejsce oznaczone czerwoną gwiazdą na mapie. Kirbold nagle zatrzymał swojego Piaskowego Stalkera.

"Zmieniłem zdanie. Chcę zawrócić," powiedział.

"Nie zawracamy," powiedział Crotesius nie odwracając się w jego stronę.

"Nie wiem nawet co tu robimy," wysapał Kirbold. "Kto przejmuje się tym, co jest za górami? Mamy własne problemy w domu."

"Może te dwie rzeczy są ze sobą połączone," powiedział Tarduk. "Może jest tam coś, co może pomóc w walce z Łowcami Kości, Voroxami i Skrallami."

"Jesteśmy tutaj po broń?" spytał Kirbold. "Jeśli jest coś potężnego na północy, starszyzna wysłałaby Glatorian po to."

"Może nie chcieli, żeby coś takiego wpadło w ręce Strakka," wymamrotał Crotesius. "Albo Kiiny."

"Zamknij się!" powiedział Tarduk.

""Hej, mam prawo mówić co myślę!" odpowiedział Crotesius.

"Chodziło mi o to, że coś usłyszałem przed nami," rzekł Tarduk.

Cała trójka znieruchomiała - teraz mogli to usłyszeć. Surowy, ostry dźwięk brzmiący jak pieśń. Wydawało się, że dochodzi z lasu przed nimi.

"To wiatr," powiedział Crotesius. "No wiesz, wielki podmuch gorącego powietrza, wystarczający aby powalić osobę. Coś w rodzaju Scodoniusa po zwycięstwie na arenie."

"Wiem, że to wiatr," odpowiedział Tarduk. "Nigdy tylko nie słyszałem takiego."

"Las Ostrzy," powiedział Kirbold. "Przed nami. Może to miejsce, o którym mówił Surel."

"Nie widzę żadnym ostrzy," powiedział Crotesius. "Widzę drzewa. To znaczy, że może są tam jakieś owoce lub coś innego do zjedzenia. Jestem tak głodny, że zjadłbym gulasz z Thornaxów. Nawet zimny gulasz."

Tarduk chciał coś odpowiedzieć, ale myśl o zimnym gulaszu z Thornaxów wzbudziła w nim takie obrzydzenie, że ledwo powstrzymał się od wymiotów. Crotesius zachęcił swojego Piaskowego Stalkera do jazdy przed siebie. Kirbold odczekał długą chwilę, zanim ruszył za nim. Tarduk, który siedział za Kirboldem, odczuł ulgę. Nie chciał stracić członka drużyny, a towarzystwo Kirbolda mogło uczynić ich powrót do Iconoxu łatwiejszym. Musieli trzymać się wszyscy razem.

Kawałek dalej zauważyli coś dziwnego. Słabe światło słoneczne połyskiwało na mieczach wystających z drzew. Wyglądało na to, że las był uzbrojony, chociaż wydawało się to bardzo dziwne.

"Musi to być dziwaczny rodzaj drzew z wyrastającymi tak gałęziami," powiedział Kirbold. "Zgaduję, że wiemy dlaczego to miejsce tak się nazywa."

"Czy wiemy?" spytał Tarduk. "Podejdź bliżej."

Kirbold rozejrzał się. To co wydawało mu się migoczącą gałęzią było prawdziwym mieczem, który nie wystawał z drzewa. Ale był trzymany w ręce wojownika uwięzionego w połowie w pniu drzewa. Kirbold westchnął. Nagle zdał sobie sprawę z tego, że były tam setki wojowników, a ich ciała były połączone z drzewami, nadal trzymającymi broń. Kirbold nie wiedział, czy wojownicy są żywi, czy martwi.

"To jest... chore," powiedział.

"Co o tym myślisz," Tarduk spytał Crotesiusa.

Agori Ognia oglądał okropny las dość długo. Potem powiedział, "Żaden naturalny las tak nie wygląda. Nie chcę tego mówić, ale Surel ma rację. Władcy Żywiołów tutaj byli. To moc kontroli roślinności. Ci wojownicy są tutaj pewnie od Wojny."

"Jeśli są żywi, musimy ich uratować," powiedział Tarduk.

"To znaczy, że idziemy dalej," odpowiedział Crotesius.

Tarduk przytaknął. Kirbold pociągnął za lejce i obrócił Piaskowego Stalkera.

"Możesz iść dalej, Tarduk," powiedział Kirbold. "Ja wracam."

Tarduk wiedział, że powinien go przekonać, ale nie mógł znaleźć żadnego dobrego argumentu. Rozsądek podpowiadał mu, żeby zawrócić na pustynię i zapomnieć o istnieniu tego strasznego miejsca. Ale coś mówiło mu, że tutaj toczy się gra o coś więcej niż wiedza albo znalezienie kolejnych elementów układanki. Więcej i więcej, czuł jakby byli na misji i to takiej najważniejszej w życiu.

Bez słowa Tarduk zeskoczył z Piaskowego Stalkera. Potem wspiął się na Stalkera Crotesiusa.

"Uważaj, Kirbold. Droga z powrotem może być o wiele niebezpieczniejsza, niż ta tutaj."

Kirbold skinął głową w stronę głębi Lasu Ostrzy. "Podobnie jak w twoim przypadku, przyjacielu. Myślę, że jesteś szalony, żeby iść dalej, ale... Zadbam o to, żeby w domu wszyscy wiedzieli, że próbowałeś pomóc innym... i..."

Jego głos się załamał i przestał mówić. Tarduk skłonił się i uścisnął jego dłoń. Zdawali sobie sprawę, że już mogą się nie zobaczyć.

Tarduk czekał aż Kirbold się nie oddali zanim kazał Crotesiusowi ruszać w dalszą drogę. Razem, wjechali w chłodny i zielony cień lasu. Byli tak blisko wojownków, że mogli zdjąć z nich ich pancerze, ale Tarduk tego nie zrobił. Starał się być dzielny, ale wiedział, że gdyby ktoś z uwięzionych się poruszył z pewnością by krzyknął.

Nikt z nich się nie poruszył. Dwaj Agori wjechali w głębię lasu. Było cicho. Żadne ptaki nie śpiewały, żadne gryzonie nie szukały jedzenia. Ten las nie był miejscem do życia. Jak wydawało się Tardukowi i Crotesiusowi wszystko było dobrze, do czasu aż wiatr wzmógł się, ogromny hałas wzrosnął, a gałęzie sięgnęły po nich.


Część VI (Shadow)

Cytat:
Zanim Crotesius i Tarduk zdążyli zareagować, zostali zrzuceni ze Skalnych Rumaków. Las dookoła nich ożył- gałęzie wyginały się, aby ich złapać a winorośle owinęły się wokół stóp Agori. W tej chwili byli otoczeni przez drzewa. Crotesius rozejrzał się dookoła- ciała wojowników były połączone z drzewami w lesie- i zastanawiał się czy go też czeka taki los.

"Miałem taki nóż, który używałem do swoich wykopalisk" powiedział Tarduk "Może mógłbym porozcinać te rośliny i jakoś sie wydostać." Z wysiłkiem, Tardukowi udało się wyjąć ostrze i szybkim ruchem przeciął jedną z winorośli. Roślina zareagowała od razu, zawijając jedną z łodyg dookoła szyi Tarduka. Upuścił nóż, "Chyba nie chcą, abyśmy odeszli" powiedział.

Niedaleko, mały wiatr uniósł liście do góry. Nagle, coraz więcej roślin zaczęło wirować w powietrzu, a w chwilę później cała polana- liście, winorośle i gałęzie kręciły się w uchwycie wściekłego tornada. Wtedy jakaś istota wyszła z burzy.

W pierwszej chwili, Tarduk pomyślał, że to coś mogło być zrobione z roślin. Postać była wysoka i zielona, z cierniami pomiędzy ramionami i nogami oraz splecionymi korzeniami na klatce piersiowej. Jego oczy były mroczne, prawie czarne. Ramiona długie, z bujnymi roślinami zawiniętymi wokół palców i gałęziami jako pazury. Nawet jego miecz wyglądał jakby zrobiony z jakiejś zielonej roślinności, jednak był ostry i śmiertelny.

Dopiero po dłuższym przyjrzeniu się, Tarduk zaczął mieć wątpliwości. Być może ta istota była żywą rośliną, ale możliwe że to tylko zbroja, która sprawiała że tak wygląda. Mimo to, Tarduk był pewien kim on był: Pan Żwyiołu Dżungli, Mistrz Zieleni.

Nowoprzybyły spojrzał na Tarduka, potem na Crotesiusa, łagodnie wzruszył ramionami, co brzmiało jak łamanie gałęzi.

"Nie znasz drogi" powiedział Pan Żywiołu. "Jesteś dla mnie bezużyteczny". Tarduk już miał coś odpowiedzieć, kiedy Crotesius odezwał sie pierwszy. "Skąd wiesz, że nie znamy? Jak myślisz po co tu jesteśmy?"

Co ty robisz? Pomyślał Tarduk.

Pan Żywiołu podszedł do Crotesiusa i przejechał ciernistym paznokciem przez hełm Agori. "Jesteś Ogień", powiedział. "Tylko ogień wie jak niszczyć. Widziałem ogień jak próbował przebyć labirynt and zawiódł wiele razy". Odwrócił się do Tarduka "Jesteś tu przypadkiem, ale jesteś Zieleń, Agori, więc wypuszczę cię. Twój przyjaciel musi pozostać, dołączyć do mojego Lasu Ostrzy."

"Pamiętam cię", powiedział Tarduk. "Przed wojną, poprowadziłeś moich ludzi. Sprawiałeś, że rzeczy rosły. Przyniosłeś życie. Jak możesz po prostu zabijać, jakby to nic nie znaczyło?"

Winorośle nagle uwolniły Tarduka i spadły na ziemię. Gdy spojrzał w górę, oczy Pana Żywiołu były skierowane na niego i płonęły. "Byłeś kiedyś w głebi lasu, Agori?" zapytał. "Tam, istoty żyją w wiecznym mroku, ponieważ drzewa są zbyt grube, żeby przepuścić choćby strumień światła, Winorośle przysysają się do drzew i wypijają z nich życie. Każde żyjące stworzenie funkcjonuje dzięki śmierci innego."

Tarduk wykrył słaby blask światła w tle Pana Żywiołu. Nie wiedział co to było, ale jeśli to była jakakolwiek szansa na ucieczkę, musiał zacząć zagadywać. "Kim jesteś, że możesz to robić?" zapytał.

"Byłem wojownikiem, tak jak ci trzymani tutaj" odparł Pan Zywiołu. "Później ja i pięciu moich braci zostało wybranych przez Wielkie istoty do sprawiedliwych rządów nad wioskami Spherus Magna. Zostaliśmy zmienieni ich mocą, dając nam moce żywiołów i zbroje aby bronić naszych ludzi. Nie byliśmy już jak Agori, albo ktokolwiek inny. Zostaliśmy dobrymi, dającymi i obojętnymi. My-" nagle oczy Pana Żywiołów sie rozszerzyły.

Wydał głośny krzyk i obrócił się z furią. Za nim stał Kirbold. Podpalił winorośle, które trzymały Crotesiusa i uwolnił Agori. Ale widząc Pana Żywiołu Tarduk wątpił, żeby którykolwiek z nich mógł uciec stąd żywy.

"Pochodnia!" krzyknął Tarduk. "Zapal pochodnię!"

Kirbold rzucił płonący kij. Spadł u stóp Pana Żywiołu pośród liści. Pomarańczowo żółty ogień buchnął, paląc rośliny dookoła. W ciągu kilku sekund Pan Żywiołu objął sie ogniem.

"Uciekać" krzyknął Crotesius.

Trzej Agori biegli ile sił w nogach, uchylając sie przed drzewami i przeskakiwali nad kamieniami. Jedynie Tarduk sie obrócił. Pan Żywiołu zniknął. Nie zginął, był pewny, po prostu zaszył się w lesie. Być może był ranny, ale prawdopodobnie zbierał siły.

Zobaczył płonące drzewa i winorośle i rozmyślał nad słowami Pana Żywiołu: każde żyjące stworzenie funkcjonuje dzięki śmierci innego.

Te słowa odbijały sę niczym echo w umyśle Tarduka i pozostały tam na długo.


Część VII

Cytat:

Tarduk, Crotesius i Kirbold zostawili las daleko za sobą, lecz wspomnienie, co tam zastali pozostało. Podróżowali w ciszy przez większość dnia. Tarduk nawet nie pofatygował się, by zapytać Kirbolda, dlaczego powrócił. Był po prostu wdzięczny Agori Lodu za zmianę decyzji.

Przez wiele godzin drużyna jechała wzdłuż brzegu rzeki. Tarduk nie miał wątpliwości, że to była rzeka Dormus, o której mówił Surel. Nie wydawała się niebezpieczna. Była łagodna i spokojna, bez rwącego nurtu. Jedynie Tarduka trochę to zdenerwowało. Z doświadczenia wiedział, że na Bara Magna nic nie wyglądało bezpiecznie i zapraszająco. Po spędzeniu większości życia na pustyni, widok płynącej wody był przyciągający.

Dojechali do miejsca, w którym rzeka miała prowadzić na północ.
Tarduk dokładnie sprawdził punkt w rzece, wyglądający na wystarczająco płytki.

- Przejdziemy tędy - powiedział - według mapy jesteśmy niedaleko miejsca, do którego zmierzamy.
- To całkiem stara mapa - rzekł Crotesius - skąd mamy wiedzieć czy ta 'Czerwona Gwiazda' nadal jest tu? Albo cokolwiek innego? Skrallowie prawdopodobnie wszystko tu zniszczyli, zanim przybyli do Bara Magna. Wątpię, czy coś zostawili.
- Ty po prostu nie chcesz przechodzić przez rzekę! - zażartował Kirbold - wy, ogniści nie lubicie się moczyć, racja?

Crotesius zmarszczył brwi. Podszedł prosto do krawędzi wody i odwrócił się w stronę swoich kompanów.
- Racja, przeszedłem przez mechaniczne wilki, głodne drzewa i wszystko inne podczas tej podróży, a boję się strumienia wody? Przejdę teraz i wtedy...

Nie było czasu na ostrzeżenie. Za Crotesiusem gigantyczna ręka wody wystrzeliła z rzeki. W mgnieniu oka złapała ognistego Agori i wciągnęła go pod powierzchnię wody. Tarduk i Kirbold rzucili się w jego stronę, nie uważając na własne niebezpieczeństwo.

- Umiesz pływać? - zapytał Tarduk.
- Poradzę sobie - powiedział Agori Lodu - jaki jest plan?
- Idziemy po niego - odpowiedział Tarduk - chodźmy!

Dwójka Agori zrobiła trzy kroki w stronę wody, gdy ręka pojawiła się ponownie. Tym razem złapała ich dwóch. W następnym momencie byli już wciągani do rzeki. Ku swemu zdziwieniu, Tarduk nie topił się.
Poczuł przypływ powietrza i nagle miał złe przeczucie, że wie, dlaczego.

"Władca Żywiołu Dżungli chciał od nas informacji", przypomniał sobie. "Jeśli to Władca Żywiołu Wody teraz działał, może chce tego samego, a my nie możemy mu nic powiedzieć, gdy jesteśmy martwi. Ale co się stanie, gdy dowie się, że nie mamy nic do powiedzenia?"

Woda była mroczna i zimna. Tarduk skupił uwagę na wyraźnym punkcie światła powyżej. Mógł wstrzymać Crotesiusa w wodzie wewnątrz bąbla powietrza. Chwilę później, on i Kirbold byli koło niego.

Przed nimi, woda zaczęła wirować i się wykręcać. Uformowała się w coś na kształt twarzy wysokości jednego Agori. Pusty głos dotarł do nich z każdej strony:

- Znacie drogę? - spytał.
- Jeden z twoich braci już nas o to zapytał - odpowiedział Tarduk - jesteś Władcą Żywiołu Wody, tak?
- Taki mam zaszczyt - odpowiedział Władca - i co powiedziałeś mojemu bratu?

Tarduk spojrzał na Crotesiusa. Agori Ognia wykonał jak najmniejsze skinięcie głową, sygnalizując, że chciałby wrócić, cokolwiek Tarduk chciał zrobić. Tarduk nie musiał decydować, co robić dalej -- Kirbold przemówił.

- To samo powiemy tobie - rzekł Agori Lodu - Jasne, że znamy drogę. Doszlibyśmy taj daleko, gdybyśmy jej nie znali? Ale dlaczego mielibyśmy ci powiedzieć?

Władca Żywiołu Wody zatrzymał się, rozważając odpowiedź.
- Dla własnej ochrony - odezwał się w końcu.

Tym razem Crotesius odpowiedział:
- Zbyt się przeceniasz. Lepszy żywy bohater, niż martwy tchórz, jak zwykłem mawiać.

Władca widocznie zdenerwował się. Dookoła trzech Agori woda zaczęła się burzyć.

- Wiesz, jak to jest się topić, prostaku? - zapytał Władca - czuć, jak płuca są wypełniane wodą, a to, co widzisz, staje się czarne? Mógłbym sprawić, że poczułbyś to tysiąc razy, i co gorsze, nie wiedziałbyś, że jesteś w końcu skazany na śmierć.
- Oczywiście, mógłbyś to zrobić - powiedział Tarduk - Ale jeśli spróbujesz, będziemy wiedzieli, że to zaszło o jeden krok za daleko. Martwi, jesteśmy dla ciebie bezużyteczni. Martwi, nic ci nie powiemy i nigdy nie poznasz drogi. Ale może, gdy powiesz nam dlaczego tak chcesz tych informacji, moglibyśmy zrobić umowę.

Agori Dżungli nie mógł do końca uwierzyć, co mówi. Ta istota mogła jedynie podnieść ciśnienie wody, a to zrobiłoby z nich papkę, ale po tak długiej podróży, po tylu niebezpieczeństwach, Tarduk miał dość zagadek i gróźb. Nieważne, z jakich przyczyn, Władcy Żywiołów pragnęli wiedzy i teraz był moment, w którym można było ją wykorzystać przeciwko nim.

- Dlaczego? Ponieważ na końcu drogi jest potęga. Potęga, wystarczająca, by zakończyć wojnę w jedyny sposób, w jaki sie da. Ze zwycięstwem jednego z nas.

Tarduk zauważył, że Wojna Rdzenia zakończyła się sto tysięcy lat temu, ale przypomniał sobie coś, co powiedział Surel: "Wojna zakończyła się dla Agori i żołnierzy, lecz nie dla Władców Żywiołów."



Ostatnio zmieniony przez Akamai dnia Pią 13:17, 25 Wrz 2009, w całości zmieniany 13 razy
Pią 16:04, 30 Sty 2009 Zobacz profil autora
Avak42



Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Gdańsk

Post
Tarduk bardziej przypomina mi dzikusa niż odkrywcę(choć małpy też są bardzo ciekawskie).
Pare błędów widzę więc następnym razem przeczytaj to dwa albo trzy razy.
serial.8/10
tłumaczenie 7/10
Pią 18:46, 30 Sty 2009 Zobacz profil autora
DD



Dołączył: 23 Gru 2006
Posty: 3797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się bierze dyfrakcja światła?

Post
Ho,ho,ho! To jest PIESZA droga do Red Star? Może tam obwodnice zrobili? ;p
Ciekawe, naprawde ciekawe. Chyba te pojazdy z drugiej połowy roku służą do walk na arenie.
Pią 19:04, 30 Sty 2009 Zobacz profil autora
Sefer93



Dołączył: 08 Maj 2008
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: ze Skierniewic

Post
Opowiadanie mało ciekawe, ale to pierwsza część i pewnie się rozkręci.
Dam 7/10. Tłumaczenia nie oceniam, co prawda jest trochę błędów, ale każdy ma prawo je popełniać.
Pią 20:29, 30 Sty 2009 Zobacz profil autora
Derry
Dawny Moderator


Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 1542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Najciekawsze opowiadanie w tym roku. Bardzo mi się podoba pomysł z Tardukiem. Każdy Agori ma nieźle rozbudowany charakter- Berix, kolekcjoner, (być może zdrajca) cichy, niezbyt lubiany, Tarduk coś w stylu Takuy, odkrywca itd. Bardzo mi się podoba ta część i cieszy mnie to, że nie ma tutaj tylko postaci setowych. Fajnie, że mamy do czynienia z nowymi Agori, którzy też mają rozbydowane charaktery.
No i fajnie, że Tarduk "otarł pot z czoła", Matoranie tego nie umieli ;].
Pią 20:54, 30 Sty 2009 Zobacz profil autora
Nejo



Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

Post
Wiecie co? Bardzo mnie zastanawia te dwa symbole, które Tarduk znalazł:

Cytat:
Jego narzędzie uderzyło w coś, wbiło się na cztery stopy w piach. Wyciągnąwszy to na powierzchnię, znalazł kwadrat z metalu o wielkości dwa razy większej od jego dłoni i odłamał się od czegoś większego. Było na tym wyryte koło z o wiele mniejszym kołem w środku i na spodzie. Tarduk zmarszczył brwi. Spotkał się z takimi symbolami już wcześniej. Nie wiedział, co one znaczą i nikt nie wiedział w tak rozległych obszarach, jakie znał. Jeśli były one jakimś językiem - to jakim i czyim? - To było frustrujące, bo nie znalazł wystarczających próbek, by zacząć próbować rozszyfrowywać symbole. Odwrócił kawałek metalu, mając nadzieję, że powinien być inny symbol na odwrocie. Zamiast tego znalazł coś innego. Na metalu została wyryta mapa. Niektóre miejsca na niej rozpoznał, niektórych nie. Na dole mapy
znajdował się łańcuch górski, który wyglądał zupełnie jak Kolczaste Góry. Cechy narysowane pod górami wydawały się potwierdzać, że było to to samo pasmo gór. Większość mapy to były miejsca na północ od gór, regiony, których nie znał. Tym co o tych regionach wiedział, było jedynie to, że Skralle powiedziały, że stamtąd pochodzą. Na górze mapy znajdowały się jeszcze dwa symbole, ale trochę inne od tych, które znalazł wcześniej. Jeden był po prostu siecią pomieszanych linii wyglądających jak pajęczyna. Drugi był gwiazdą. Zainteresowanie tym ostatnim uczyniło tylko to, że symbol był pokolorowany. Gwiazda była czerwona.


Hmm... Akamai, jutro dam ci odpowiedź, co oznaczają te symbole, które Tarduk znalazł. Być może mają związek z Matoranami. Ale tego nie wiem, napiszę do ciebie jutro, co oznaczają. (Rany, gadam jak Nuju).
Pią 21:16, 30 Sty 2009 Zobacz profil autora
Lokisyn
Administrator


Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 2203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Dlaczego akurat jemu, i skąd niby się dowiesz?

Ten symbol "wyryte koło z o wiele mniejszym kołem w środku i na spodzie" to wg mnie Matorańskie A...
Pią 21:40, 30 Sty 2009 Zobacz profil autora
Akamai



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1529
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: mam wiedzieć?

Post
Żaaal... przegapiłem dwa chyba zdania, które zostawiłem na później Śmiech Sorki :p Właśnie, czemu dla mnie, Werax, bo tłumaczyłem? :p
TO, czyli co, źle przetłumaczyłem z tym kołem? Wesoły Przecież w A jest jedno małe kółko, na dole?
Pią 23:16, 30 Sty 2009 Zobacz profil autora
Lokisyn
Administrator


Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 2203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Dobrze przetłumaczyłeś. Ja nie mówię, że źle. Mówię tylko, że wydaje mi się, że to może być A.

I teraz w OGD Greg to potwierdził...
Pią 23:38, 30 Sty 2009 Zobacz profil autora
Nejo



Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

Post
No, już. Miałeś rację. Ten pierwszy symbol to Matorańskie "A". Mapa, Kolczaste Góry, linia (jak pajęczyna) i Czerwona Gwiazda. Jedyna moja perspektywa jest taka:

Myślę, że te znaki oznaczają miejsce, gdzie można dojść do Czerwonej Gwiazdy (albo Gwiazdy Istoty). Mapa, czyli droga do Gór; Kolczaste Góry, czyli miejsce; linie, czyli drogi. Mogę się założyć o hełm Gresha, że te "linie" to droga prowadząca do Gwiazdy, a Góry to miejsce, gdzie zaczyna się ta droga. Czyli, krótko mówiąc, symbole znaczą drogę do Gwiazdy. A ponieważ na jednej stronie jest ta matorańska litera, to znaczy, że być może zjawił się jakiś Matoranin na Bara Magna, lub... eee, nie wiem. Sam zaczynam się gubić. Taka jest moja perspektywa co do Mapy, Kolczastych Gór, linii i Gwiazdy.
Sob 12:09, 31 Sty 2009 Zobacz profil autora
Nebirios



Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Witam. Według mnie ta mapa na 100% prowadzi do Czerwonej Gwiazdy. A ten co ma się zjawić to Mata Nui. Tylko ciężko by się było dostać do Czerwonej Gwiazdy. W końcu jest wysoko a Tarduk nisko. Fajnie by było gdyby Tarduk znalazł Czerwoną Gwiazdę. Może ona pomoże Mata Nui'emu wrócić do domu? Serial bardzo fajny. Czekam na kolejne części. Jednak "Rządy Cieni" ciekawsze. Jest tam więcej akcji. Ale i tak serial bardzo mi się podoba.
Sob 21:23, 31 Sty 2009 Zobacz profil autora
Lemonardo
Administrator


Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Post
Do wszystkich: Tarduk nie próbuje dostać się do gwiazdy, lecz do miejsca z którego ją widać.
Sob 22:58, 31 Sty 2009 Zobacz profil autora
patryx_GLATORIAN



Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: jest św. Mikołaj??

Post
ja myslę, że ten kawałek mapy to jakiś klejnot czy cos co pomoże Mata Nui'emu powrócic do matoran..


Moje gg: 10018237
Pon 19:03, 02 Lut 2009 Zobacz profil autora
Acheron65



Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z końca świata

Post
Jest już część druga.
Śro 16:21, 04 Mar 2009 Zobacz profil autora
Akamai



Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1529
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: mam wiedzieć?

Post
Ktoś to przeczytał? Jak nie, to nie widzę sensu tłumaczenia...
Sob 16:38, 21 Mar 2009 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Dyskusje ogólne / Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin