Autor |
Wiadomość |
Gość
|
|
|
A co do tego Onu-Lo to on oszukuje on tego nie rysował to tylko są screeny z heroes 4
|
|
Pią 18:58, 21 Kwi 2006 |
|
|
|
|
Illidan
Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 1336
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: (utajnione)
|
|
|
|
Może on to robił z heroes 4? chciał żeby był lepszy efekt ^^
|
|
Pią 19:00, 21 Kwi 2006 |
|
|
AdiMDextreme
Dawny Moderator
Dołączył: 26 Gru 2005
Posty: 600
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
To są fragmenty edytora map z Herosa.... jak graliście to wiecie że takich map nie ma... no troche pracy mnie to kosztowało :/
A czy ja mówilem że to zrobiłem w paintcie czy coś?
Mniejsza o to... jak Fan Fic!? Skończył się I rozdział, wkrótce II pt. Levrak...
Oceniajcie!!
|
|
Pią 19:21, 21 Kwi 2006 |
|
|
Grievous
Dawny Moderator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
|
|
|
jedyne co mnie tam wkurza to te MD
|
|
Pią 19:28, 21 Kwi 2006 |
|
|
AdiMDextreme
Dawny Moderator
Dołączył: 26 Gru 2005
Posty: 600
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Czyli sedno, kwintesencja, historia, byt i egzystencjia Adima
Jak kto woli... Ale myśl o tym jako jednym z żywiołów a nie jak o napoju!
|
|
Pią 19:31, 21 Kwi 2006 |
|
|
AdiMDextreme
Dawny Moderator
Dołączył: 26 Gru 2005
Posty: 600
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Ehkm....
To jest Legita - jeden z 12 robotów stworzonych przez Levraka. Zastępują mu prywatna armię. to coś w stylu megaVahki.
Tego ziooooooomka chyba poznacie?
Tu macie galerię z fotami [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Pią 16:16, 28 Kwi 2006 |
|
|
linus022
Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Wow! Spoko zMOCowany Adim!
|
|
Pią 17:03, 28 Kwi 2006 |
|
|
AdiMDextreme
Dawny Moderator
Dołączył: 26 Gru 2005
Posty: 600
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Rozdział II
Levrak
Część 1
Adim wraz z przyjaciółmi przemierzał dzikie i niezbadane gąszcze puszczy na Voya Nui. Jedyna myśl jak zaprzątała mu teraz głowę to „Zabić Levraka, kimkolwiek on jest”. Nie dopuszczał myśli o tym, że jego ukochana wyspa może zginąć bo jakiś potężny władca tak sobie zażyczył. Piruk i Balta po tym co Adim zrobił z żołnierzami na gruzach wioski nie miel najmniejszej ochoty cokolwiek mu wyperswadować. Wiedzieli, że on już podjął decyzje i nic jej nie zmieni. Gdy byli mniej więcej w połowie drogi spostrzegli niewielki patrol rosłych Onu i Le Matoran uzbrojonych w karabinki laserowe.
Adim krótkim gestem nakazał towarzyszą ukryć się w krzakach poczym sam to zrobił. Długo przyglądał się maszerującym. Zapewne dowiedzieli się o rzezi jakiej dokonał w wiosce i szukają niewidzialnego jak dotąd wroga. Tohunga odwrócił się do Balty i Piruka po czym rzekł:
- Atakujemy...
- Co? Jak? – szepnął przejęty Balta – To cały uzbrojony oddział!
- W wiosce było kilka takich – zauważył Piruk – z Adimem to żadna sztuka...
- Koniec dyskusji! Idziemy na nich! Ja zacznę – uciął Adim
Już po chwili wyskoczył z ukrycia i z impetem zwalił się na przeciwnika. Ten oszołomiony nagłym atakiem padł na ziemie i stracił przytomność. Reszta żołnierzy otworzyła ogień. Niewiele im to pomogło – Adim wyćwiczonymi ruchami wywijał swą długą, cienką kataną odbijając pociski. Zbliżał się coraz bardziej. Nagle podskoczył, chwycił się gałęzi drzewa i wpadł w sam środek oddziału. Po kilku celnych ciosach połowa przeciwników poległa lub była ciężko ranna. Wtedy do walki wkroczyli pozostali dwaj Voyaranie wytłukując pozostałych. Adim spostrzegł jednego konającego, który mówił coś do jakiegoś urządzenia. Podbiegł do niego. Usłyszał tylko: „Atakują nas! Trzech Matoran. Dwóch Le i jeden Ta! Szybko! Przyślijcie wspa...”, Adim wycelował w niego ostrzem swej broni. Ta zaczęła intensywnie promieniować jadowicie-zielonym światłem, a po chwili fala ów światła wystrzeliła ku Matoranowi. Wbiła go w ziemie gruchocąc kości i łamiąc maskę.
- Już o nas wiedzą... pośpieszmy się... – rzekł Adim gdy cały oddział poległ
Ruszyli. Reszta drobi była górzysta. Byli już u stóp Walami. Po chwili zaczęli wspinaczkę. Nie trwała ona długo – każdy z nich, zwłaszcza Adim, niezmiernie lubiła wędrówki po górach, choć zapewne nie w takich okolicznościach. Gdy weszli na szczyt ujrzeli taki sam jak od lat widok: olbrzymie jezioro wypełnione wrzącą lawą a za nim czyste niebo przesłonięte ścianą siarczystych oparów. Oczarowani pięknem okolicy na chwilę zapomnieli o zagrożeniu. Adim szybko wyrwał się z amoku i pewnym krokiem ruszył ku zachodniej ścianie wzgórza. Słyszał dochodzące stamtąd dziwne odgłosy miażdżonego metalu. Gdy doszedł do krawędzi stanął jak wryty.
Na środku zachodniej ściany znajdowała się teraz ogromna wyrwa. Wykona była zapewne za pomocą ładunków wybuchowych. Jednak spora wiedza Adima w tej kwestii pozwoliła mu stwierdzić że taka perfekcja i doskonały kąt prosty jest nie do uzyskania, a jeśli nawet to wymaga tygodni obliczeń. Czyżby agresor był istnym geniuszem by zrobić coś takiego w kilka godzi? Nie mógł tak dokładnie znać topografii Voya Nui.
Wyrwa ów nie była pusta – znajdował się tam ogromny obóz. Dziesiątki wielkich, szarych namiotów, po środku większy, zdobiony w czarno zielone wzory, całość okolona wysokim murem z hartownego tytanu o grubości blisko metra. Co kilka metrów ustawione były wierze strzelnicze z laserami dużego kalibru.
Adim obejrzał się na swych towarzyszy. Byli równie zdumieni. Jednak Adim nagle spoważniał, przybrał ręcz minę zimnego zabójcy. W jego dłoni pojawiła się bomba w formie puszki. Nim jego kompani zdążyli cokolwiek powiedzieć rzucił nią. Jeden z namiotów rozdarty na strzępy przez siłę wybuchu wbił się w ziemie wraz z będącymi wewnątrz żołnierzami. Tam gdzie przed sekundą stał namiot teraz była olbrzymia dziura w spalonej ziemi. Wśród Matoran wybuchła panika.
Adim co jakiś czas miotał bombami, strzelał z łuku w niczego niespodziewających się wrogów, niszczył grube mury pociskami ze swego miecza. Stał na górze i bez większego wysiłku miażdżył armie zapewne niezwykle potężnego mocarstwa. W końcu zdecydował się na starcie bezpośrednie. Rozkazał towarzyszą by zostali w bezpiecznym miejscu i zsunął się po ścianie góry na mur obozu. Wpadł między oszołomionych Matoran i mordował ich, jednego po drugim.
Nagle stało się coś co zupełnie odmieniło losy Adima. Gdy ten wymierzał właśnie w jednego z Onu Matoran wewnątrz największego namiotu zajaśniało zielone światło. Ściany namiotu zaczęły unosić się i falować. Ze słupa światła wyłoniła się przedziwna istota. Po części Toa a po części Rahkshi. Z ciała stworzenia wychodziły różnorakie kloce, pręty i małe działa. Miało na twarzy Kanohi Miru Nuva. Jego czerwone, jakby martwe, lecz intensywnie świecące oczy wpatrywał się w Adima. Nagle wszystko ucichło. Legioniści rzucili broń.
Słychać było tylko cichy pomruk: „Levrak!”...
|
|
Sob 15:39, 06 Maj 2006 |
|
|
Rek
Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z bot-Nui
|
|
|
|
EXTRA! PIsz dalej. czekam niecierpliwie na następną część.
|
|
Sob 10:08, 20 Maj 2006 |
|
|
AdiMDextreme
Dawny Moderator
Dołączył: 26 Gru 2005
Posty: 600
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Wiem że nikt tego nie czyta, ale że nie miałem co zrobić z weną twórczą to sobie to napisałem ;]... Może ktoś to przenieść (temat znaczy) do FanFic&ArtWork?
Rozdział II
Levrak
Część 2
Adim - wysoki i silny Voyaranin, który właśnie zmasakrował żołnierzy z tajemniczego obozu - stał teraz sparaliżowany własnym strachem. Nie wiedział kim lub czym jest postać która wynurzyła się ze zdobionego namiotu. Wiedział jednak, że kimkolwiek jest albo bardzo szanowana, albo niezwykle potężna. Matoranie dookoła padali na kolana w pełnym respektu pokłonie. Mimo iż groziło im śmiertelne niebezpieczeństwo w postaci Adima, rzucili broń i zdali się na jego łaskę.
Wreszcie tajemnicza istota przemówiła - głosem pewnym siebie, cichym acz dobitym.
- Kim jesteś, że śmiesz atakować wojska Le Bio?
Adim oszołomiony milczał. Nie wiedział czy głos wydobywa się spod Kanohi istoty czy rozbrzmiewa w jego głowie.
- Mów!! - ryknęła postać a poświata wokół niej przeszła z jadowicie zielonego na wściekle czerwony. Adim cofnął się o krok, starając się sięgnąć bo jego domowej roboty granat, jednak ręce tak mu drżały, że nie byłby teraz wstanie wykonać jakiegokolwiek precyzyjnego ruchu. Jednak mimo strachu paraliżującego ciało wykonywał obliczenia - jego mózg działał na pełnych obrotach. Kalkulując ile energii zużył do tej pory stwór i zakładając, że nie jest tym ani trochę zmęczony nasuwał się koszmarny wynik - był zdolny do uwolnienia tak dużej ilości mocy o jakiej Adim nigdy nie słyszał, a wiele lat studiował osiągnięcia najróżniejszych Toa.
Potwór zbliżał się coraz bardziej, unosząc się swobodnie w powietrzu - nie leciał jednak, gdyż posiadał znikomą prędkość i nie lewitował, gdyż nie zauważalne były charakterystyczne dla tego stanu niewielkie drgania w górę i w dół. Co więc robił? Jak unosił się w powietrzu i dzięki jakim mocą? Ani Adim, ani Balta i Piruk, którzy zostali na półce skalnej powyżej obozu, nie byli w stanie sobie tego wyjaśnić.
- Musimy mu pomóc - szepnął nagle Piruk
- Nic nie możemy zrobić... rozszarpali by nas... możemy tylko prosić Mata Nui o litość - odrzekł Balta niemal nie słyszalnym głosem
Na środku obozu agresorów, Adim wciąż cofał się powoli krok po kroku, a najwyraźniej przywódca Matoran sunął gładko w powietrzu ku niemu.
- Zaczynam się niecierpliwić... - rzekł nagle stwór - Wyglądasz na bystrego, a że zabiłeś wielu moich wojowników, sądzę, że zrozumiałeś pytanie i jesteś w stanie na nie odpowiedzieć... A może nie dosłyszałeś? - w jego głosie wyczuć można było wyraźnie kpinę - Więc powtórzę: Kim jesteś, do *****, że ośmielasz się atakować moich żołnierzy?! - tym razem zarył niczym dziki Rahi.
Adim upadł na spopieloną ziemie, przerażony nagłym wrzaskiem. Postać znów się odezwała:
- Ja jestem Levrak - władca Le Bio... niektóry, twierdzą że samozwańczy ale to "samo zwanie" kosztowało mnie sporo pracy - w jego oczach widać było zadowolenie, mimo iż Voyaranin, który usiłował się przed nim podnieść wymordował wielu jego podwładnych.
- Jestem Adim, mieszkaniec tej wyspy... - odezwał się nagle, sam zdziwiony swoją śmiałością - a jej zniszczenie przez tych Matoran jest mi wybitnie nie na rękę - teraz sam przeraził się swoich słów
- Odważny jesteś - rzekła Levrak - Ale zbytnia odwaga graniczy z głupotą... To ci powinno przywrócić trochę rozumu - mówiąc to machnął jakby od niechcenia dłonią. W tej samej chwili Adim został zawieszony prze jaką siłę w powietrzu z rękoma i nogami rozrzuconymi niczym "Człowiek witruwiański". Po chwili Levrak machnął delikatnie ręką a zielony Tohunga został z niezwykłym impetem w ziemie. Adim wrzasnął by z bólu gdyby jego płuca nie były gniecione przez moce telekinetyczne przeciwnika. Władca Le Bio znów uniósł rękę wyrzucając Matorana w powierzę, po czym miotał nim na prawo i lew, niczym lalką.
Adim, starając się nie myśleć o bólu łamanych kości i gniecionych wnętrzności, liczył... Liczył jakie przyspieszenie może osiągać w tym momencie... Niestety wynik niezbyt poprawił mu samopoczucie - jego ciało zostało wystawione na działanie przeciążenia rzędu 50 g.
Levraka wyraźnie bawiła ta "zabawa". Śmiał się w głos rzucając Adimem o mury obozu.
W końcu ponownie wbił go w ziemie. Jednak tym razem Matoranin poczuł zwolnienie uścisku potwornej siły. Dźwignął się na kolana przed potężnego władcę.
- I co? Ostudziło to twój zapał? - zakpił potwór - Mam taką nadzieje - te słowa wypowiedział już zdecydowanie i z naciskiem - Zabrać go!
Adim nie miał siły ani ochoty stawiać oporu. Dwóch żołnierzy, którzy przeżyli zaniosło go do wielkiego, zdobionego namiotu, Levraka. Jego przyjaciele patrzyli bezradnie jak poniósł porażkę...
- Nie... pomóżmy mu! Nie możemy go tak zostawić - krzyknął nagle Piruk
- Sadzę że jednak możecie... wręcz musicie - powiedział spokojny głos za nimi. To był ten sam potwór który pokonał Adima - Levrak. Był jednocześnie w obozie i za Voyaranami. Byli tak zaskoczeni, że nawet nie zdążyli krzyknąć gdy ten jednym ruchem odebrał im przytomność.
- Słotkich snów... mam już to po co przybyłem... - rzekł uradowany
Po chwili rozpłynoł się w powietrzu... Levrak patrzył teraz jak jego podwładni umieszcają rannego Voyaranina w tytanowej skrzyni i przygotowują do transportu...
- Idealny okaz... - szepną Levrak
|
|
Wto 18:26, 07 Lis 2006 |
|
|
hewkii inika
Dołączył: 18 Lis 2006
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: Voya nui.naprawdę:piekary śląskie
|
|
|
|
Suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuupeeeeeeeerrrrrrr!Ale pisałeś że Levrak to facet a tam napisałeś:RZEKłA Levrak.
PS:moja ocenka to 112231231231321321321/10
|
|
Sob 10:01, 06 Sty 2007 |
|
|
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
Niezłe ! Podoba mi się. Zajefanje mocki. Szkoad że ja niemumiem tak budowac Rahi. Znacznie lepiej wychodzą mi tytani i Toa.
A co do FF : bez 2 zdań 100000/10
|
|
Sob 10:51, 06 Sty 2007 |
|
|
Karmazynowy Król
Dawny Moderator
Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 1546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
|
|
|
fdajny FF, i fajne Mocki! Bez dwóch zdań 11/10. Naprawde mi się podoba! Brakuje tylko jednego - kontynułacji
|
|
Sob 11:15, 06 Sty 2007 |
|
|
Mertis
Dawny Moderator
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 1900
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: z Gliwic
|
|
|
|
Nie będzie "kontynułacji" bo Adim o ile pamiętam odszedł z forum i jest tu tylko okazyjnie xD
|
|
Sob 12:26, 06 Sty 2007 |
|
|
hewkii inika
Dołączył: 18 Lis 2006
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: Voya nui.naprawdę:piekary śląskie
|
|
|
|
NOOOOOOOOOOOOOOł!!ALE CZEMU ODSZEDł Z FORUM???CZEMU?CZEMU?ODSZEDł BO CHCIAł????CO???
|
|
Nie 9:49, 07 Sty 2007 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|