Autor |
Wiadomość |
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
Furia chce przymierza ? Ciekawe.
Ale bardziej mnie intryguje że tak mało userów ocenia tak zajefajny FF. Of coz 9/10.
|
|
Sob 19:56, 15 Gru 2007 |
|
|
|
|
Iruini
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1275
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tak
|
|
|
|
Skoro tak to ujmujesz, Nuparu, to faktycznie, wolałbym obudzić się pokryty metalem i mieć silniki odrzutowe Ale tylko Furia wydawał się tym przejęty. . . . Furia i przymierze? Byłoby bardzo fajnie, lecz czuję że to podstęp.
Ostatnio zmieniony przez Iruini dnia Sob 20:46, 15 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Sob 20:41, 15 Gru 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
| | Furia i przymierze? Byłoby bardzo fajnie, lecz czuję że to podstęp. |
Niby czemu? Miał władzę. Zabrał ją Phosphorak. Potrzebuje silnych sprzymierzeńców by ją odzyskać. Easy.
Nowa część, chyba niedługo braknie miejsca - to odcinek 7 z 13.
|
|
Nie 21:07, 16 Gru 2007 |
|
|
Karmazynowy Król
Dawny Moderator
Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 1546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
|
|
|
Sorka, że nie na temat, ale czy tylko mi się coś dziwnego dzieje z tą stroną?
~Tenir
|
|
Nie 21:14, 16 Gru 2007 |
|
|
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
Nie tylko tobie Tenir. Zrobiła się taka jakby przycięta...
A w 1 poście N2 brakije chyba sporej części nowego rozdziału xD.
|
|
Nie 22:15, 16 Gru 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Skończyło się miejsce w 1. poście. Oto dwie części:
| | Ponownie otaczająca ich głębia wydawała się milczeć niczym tygrys w trawie czekając na okazję do skoku. Grievous zatrzymał się. Wchodzą w zasięg Furionów. Może Lemo miał rację?
- Octilion, wracaj do bazy - powiedział. - Głupi zrobiłem, zabierając cię na zwiad, w końcu jesteś zbyt cenny ze swą wiedzą o Furionach.
Octilion skinął głową i odpłynął. Fatalnie się złożyło, bo za parę minut miał się okazać bardzo potrzebny.
Przemierzali rozległe równiny, długie, głębokie rowy i wysokie szczyty oceaniczne. W świetle padającym przez wodę wszystko wydawało się błękitne.
- Odległość 300 metrów i zbliżam się - powiedział Ares, kiedy zbliżali się do urwiska, znajdującego się tuż nad potężną równiną. Kiedy do niej dotarli, Ares zatrzymał się. Sygnał się oddalał.
- Cos mi tu nie gra - powiedział, stukając w nadajnik.
- Poszliśmy za daleko? - zapytał Griev, podpływając bliżej.
- Nie, ale sygnał jest w ruchu. Czyżby...
Nie skończył zdania, bowiem nagły wystrzał za nimi niemal zrzucił go w głębinę; na szczęście zdążył się zmienić i włączyć silniczki. Griev i Octilion odwrócili się.
Zbliżali się do nich trzej Furioni: Concepticon, Manticron i Blightron. Ten ostatni nie był zmieniony i jawił się jako mieszanka kraba i czołgu, podobna do lepiej opancerzonego Manasa. Krabie nogi były złożone i ustawione równolegle do nich. Manticron i Medicron zeskoczyli z niego, kiedy zaszarżował na Grievousa.
- Tak się chcesz bawić? Okej! - warknął, przybierając tryb bestii. Jego transmetalowy alioramus zyskał nowe udogodnienia: wysuwane koła na stopach i dwie turbiny, służące do szybszego poruszania się. Uruchomił obydwa atrybuty i ruszył na Blightrona. Ten nie pozostawał dłużny.
- Ha! - ryknął, kiedy na jego plecach podniosły się dwa karabinki, które normalnie nosił w rękach. Odpalił ku Grievowi salwę, jednak mod ominął ją zręcznie i wskoczył na Blightrona.
Wyjął ze schowka na plecach ostrze energonowe i próbował je wrazić w plecy Blightrona, ten jednak przetransformował się i zrzucił z siebie moda. Gąsienice i nogi poszły do tyłu, kleszcze rozłożyły się na płytki osłaniające rękę, nogi wysunęły się spod pancerza.
- Myślałem, że mamy rozejm - powiedział Ares. - Czemu atakują?
- Mówiłem, że Furii nie można ufać - mruknął Griev.
Jednak przyczyna tego stanu nie była zależna od Furii. Wyszedł on z ładowni, mówiąc do Nuparu:
- Coś się stało. Nie mogę nawiązać połączenia z Blightronem.
- Chyba wiem, co się dzieje - odparł Nuparu. - Fala Transmetalowa zmieniła jego wzorzec umysłu. Dlatego nie możesz go złapać.
- Czyli muszę go odnaleźć od nowa. Ale teraz może już być gdzieś na misji - powiedział Furia, siadając na fotelu w sterownii. Znów przytknął palce do głowy.
Tymczasem Ares i Grievous starali się wcelować w iskry Furionów, jednak ich transmetalowe pancerz mogły z łatwością przyjmować ich ostrzał. Blightron znów przybrał formę kraba i stał się stanowiskiem ogniowym - dwa wielkie kleszcze osłaniały Concepticona i Manticrona, kiedy oni strzelali z karabinków na plecach Blightrona.
- Musimy się wycofać - powiedział Griev. - Z takich pozycji nie damy im długo rady.
Naraz potężny wystrzał dosięgnął Aresa. Kamień, za którym się krył, eksplodował, posyłając go w stronę przepaści. Po chwili zniknął za krawędzią skał.
- A żeby was! - ryknął Griev, wychylając się zza kamienia i otwierając potężny ogień do Furionów. Blightron odjechał do tyłu, zrzucając przypadkiem Concepticona, który transformował się i również skrył za skałami.
Naraz Blightron usłyszał w swojej głowie głos Furii:
- Blightron, wstrzymaj ogień! Ogłaszam zawieszenie broni! Powtarzam, zawieszenie broni! Przekaż to innym Furionom!
- Przyjąłem - powiedział Blightron i skierował twarz w stronę Concepticona i Manticrona. - Wstrzymujemy ogień i wracamy do bazy! - rozkazał. Wszyscy przetransformowali się i ruszyli do swojego statku.
Griev zdziwił się, widząc odjeżdżających Furionów. Ale po chwili przypomnaiło mu się o Aresie, leżącym w przepaści.
- ARES!! - zawołał, wyskakując zza kamienia i dobiegając do krawędzi. Na dole było ciemno, ale wyraźnie widział iskry na ciele Aresa. Uniósł rękę i wystrzelił flarę; zalała równinę światłem. Griev zeskoczył na dół, spowalniając się turbinami.
Ares leżał pod krawędzią skały, nieprzytomny. Strzał trafił niemal w jego iskrę, teraz odsłoniętą i oświetlającą jego ranne ciało. Części pancerza leżały dookoła niego.
- O jeny - wyrwało się Grievowi, widząc uszkodzenia. - Komputer, ocenić to.
- Bardzo poważne uszkodzenie ciała - powiedział elektroniczny głos. - Jeśli nie naprawi sie uszkodzeń, iskra zgaśnie za 3 minuty 46 sekund.
- Niech to szlag, modzi nie dopłyną w ciągu trzech minut - Griev rzucił desperackie spojrzenie na iskrę Aresa. - Ares, druhu, wybacz mi, ale to jedyny sposób.
Jego dłon zaczęła zmieniać kształt, aż w końcu Griev sięgnął nią po iskrę Aresa. Ta zamigotała, kiedy ją wyciągnął wraz z panelem i po chwili Griev przystawił ją do swojej iskry, której osłona otworzyła się automatycznie.
Nagły szok wstrząsnął jego ciałem. Iskry obu Transformerów zaczęły łączyć się i przeplatać ze sobą. Wirujące wewnątrz kule energii również łączyły się ze sobą, tworząc jedną, świecącą na błękitno iskrę nowego transformera. Również ciało Grieva zaczęło się zmieniać, robić bardziej mechaniczne, aż w końcu mod opadł na kolana, wyczerpany.
Dopiero teraz sięgnął do komunikatora.
- Mówi Grievous. Ares został ranny. Przypłyńcie tu wraz z kapsułą medyczną. Podaję koordynaty...
Kapsuła dopłynęła nad przepaść po dwunastu minutach. Grievous czekał już na dole.
- O rany - wyrwało się kierującemu kapsułą Apokalipsowi, kiedy zobaczył Grievousa.
Griev był teraz dobrze ponad dwa razy większy od nich. Jego transmetalowy alioramus połączył się z dwoma poprzednimi alt-modami Aresa, ciężarówką i odrzutowcem. Teraz czekał na nich w formie robota - tylko głowa mu się nie zmieniła.
- Macie kapsułę medyczną? - zapytał Apo i Zakhaia. Żaden nie był oddychającym pod wodą transmetalem, więc obaj nosili maski z powietrzem.
- Mamy. Ale jak go załadujemy? - Apo podrapał się po głowie, widząc Aresa.
- Ot tak - powiedział Griev, chwytając Aresa w ręce i wsadzając do kapsuły. Potem załadował ją na statek.
- Wracajmy do bazy - powiedział.
Tymczasem w bazie Furionów Blightron raportował Phosphorakowi, dlaczego modzi żyją:
- Nadeszła odsiecz - skłamał. - Zostaliśmy zmuszeni do odwrotu.
- Taa, jasne - mruknął Phosphorak. - Lepiej dla ciebie, żeby teraz nie szykowali planu ataku na bazę, bo cię spalę.
W bazie modów wszyscy zgromadzili sie wokół kapsuły medycznej, w której leżał Ares. Widok modów zgromadzonych wokół niej nieprzyjemnie skojarzył się Grievousowi z pogrzebem.
- I co z nim? - zapytał Apokalips.
- Komputer, stan Aresa - rzucił Grievous.
- Jednostka Ares poważnie uszkodzona. Brak możliwości naprawy.
- Szlag! - zaklął Griev. - Nigdy nie sądziłem, że powiem coś w tym stylu, ale znam tylko jedną istotę, która potrafiłaby to naprawić...
- Medicron - zgadł Derion.
- Dokładnie.
- No to już po Aresie - mruknął Lemo.
- Nie, wcale nie - powiedział niespodziewanie Zakhai. - Widzieliście, jak on wyglądał?
- Do czego zmierzasz?
- Widziałem, że był przerażony swoją postacią. Zaproponujmy mu użycie naszych kapsuł, żeby wrócić do dawnej postaci, a w zamian niech naprawi Aresa.
Spojrzeli po sobie. Reszta chyba nie popierała tego pomysłu, natomiast na Grievousie chyba zrobił on wrażenie, bo przez chwilę milczał, a potem rzekł:
- To jest myśl. Musimy dostać się do bazy i porwać Medicrona. Tylko jak?
- Może nas podrzucisz? - zażartował Lemo, patrząc na silniki i koła na ciele Grievousa.
- W sumie może być - odparł ku ich zdumieniu.
W stacji Furia szykował uzbrojenie.
- Co jest grane? - zapytał Nuparu, wchodząc do ładowni.
- Wychodzę. Będę czekał pod bazą Furionów. Idę o zakład, że twoi kumple lada chwila się tam pojawią.
- A jeśli Phosphorak cię zobaczy?
- Dostanie wp....l - powiedział Furia i wszedł do komory ciśnień. Nuparu wszedł do drugiej i obaj wyszli na zewnątrz. |
| | Jednak nie trzeba było czekać, aż zdobędą Medicrona szturmem. Niecałą godzinę wcześniej Furion bowiem włóczył się po statku, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Czuł się raczej źle. Nie podobał mu się ani jego alt-mod, ani tryb robota, a nie było już na tyle mocy, aby zasilić kapsuły i zmienić formę. Postanowił iść do Phosphoraka i zaproponować wyprawę po jakieś źródło energii. Wierzył w końcu, że skoro Slizersi stworzyli ich świat, to na pewno jest tu coś takiego jak kryształy energetyczne.
Miał właśnie zapukać do drzwi Phosphoraka, gdy nagle się zatrzymał. Phosphorak z kimś rozmawiał. Przysunął się bliżej. To był Concepticon.
- ... Medicron jest na skraju załamania. Nie może się pogodzić z nową formą.
- Nie obchodzi mnie to! Ma po prostu słuchać rozkazów.
- Jeśli dostanie świra, nikogo już nie naprawi - odparł Concepticon.
- Trudno!! Czekam tylko na moment, kiedy będę się mógł pozbyć ich wszystkich!
Medicron słyszał coś jeszcze, ale nie słuchał. W uszach pulsowały mu ostatnie dosłyszane słowa. Czekam tylko na moment, kiedy będę się mógł pozbyć ich wszystkich! Planował to od dawna. Chciał pozostawić Furionów na pastwę losu. Gniew wypełniał go falą gorąca. Wybrał ten moment, aby samemu zrobić to, co chciał zrobić Phosphorak - opuścić Furionów.
Na razie jednak... potrzebuje zmiany skóry. A jedynymi, którzy teraz mogą mu pomóc, są moderatorzy. Ukrył się w nieodrzuconej części ładowni.
Moderatorzy chyba nigdy nie czuli się dziwniej. Grievous przybrał formę odrzutowca, który po transmetalizacji działał także pod wodą i zabrał Apo, Deriona, Zakhaia i Bast ze sobą, we wnętrzu swojego kadłuba. Lemo biegł przed nimi, jako zwiadowca. Pod wodą poruszał się równie zwinnie co na powierzchni - skakał po skałach i rozglądał się czujnie na boki.
- Podróż we wnętrzu kumpla - mruknął Der, przeładowując broń. - Nigdy tego nie pojmę.
- Nie jęcz, zbliżamy się do bazy.
Griev zwolnił i zatrzymał się. Modzi zabrali aparaty do oddychania i wysiedli, a wówczas Grievous przybrał formę robota i przeładował broń.
- Jest ktoś na zewnątrz?
- Nie - odparł Lemo. Jego i tak świetny wzrok zyskał dodatkowe filtry, którymi mógł przeniknąć kadłub statku. - Wszyscy są w środku. Ale, ale, kogoś brakuje. Nie ma... Blightrona, Concepticona i Manticrona.
- Jadą! - powiedział nagle Derion, celując palcem w wąski przesmyk prowadzący między skałami do statku Furionów. Blightron i reszta wjeżdżali właśnie do niego, a kiedy tylko znaleźli się pośrodku...
- Ognia! - zawołał Grievous, otwierając ogień do skał nad nimi. Modzi dołączyli do niego, zasypując Furionów skałami. Może nie zdołają ich zatrzymać, ale przynajmniej spowolnią - zwłaszcza brak Blightrona dawał się we znaki.
- Ruszamy! - zawołał Grievous, wyciągając miecz i zeskakując ze zbocza. Zajął taktyczną pozycję za skałami i otworzył ogień do statku Furionów.
Wewnątrz Phosphorak wściekle wydawał rozkazy.
- Seaborg - do sektora 8-9-3! Tidalwave, wracaj do bazy i skieruj się do sektora 2-2-5! Medicron, natychmiast do sterowni. Medicron! - wrzasnął w komunikator, ale Medicron nie odbierał.
- Niech go Karzahni! - warknął, wybiegając na zewnątrz.
Tymczasem Medicron wychylił się z ładowni, z pistoletem w dłoni. Czas przejąć kontrolę nad statkiem.
W międzyczasie modzi świetnie sobie radzili. Bez Blightrona Furioni może nie byli bezradni, ale Seaborg i Tidalwave nie mogli go zastąpić. Grievous, Apo i Lemo skryli się za skałami, podczas gdy reszta podkradała się ku statkowi, planując przejąć go od lewej burty.
Niestety, wówczas do akcji wkroczył Phosphorak. Wyszedł na zewnątrz i rzucił ku modom:
- Nie wiecie, że wyważanie komuś drzwi to chamstwo? Próbujcie pukania! - po czym transformował się do formy działka i oddał salwę w kierunku skał, za którymi krył się Lemo, potem do tych, gdzie był Apo. Grieva nie zauważył. Następnie odpalił silniki i wzniósł się do góry, ostrzeliwując skały, pod którymi leżeli Blightron, Concepticon i Manticron. Wyszli oni, gotowi do walki.
Phosphorak wzniósł się ponad statek i zaatakował moderatorów, którzy byli dosłownie o krok od przejęcia go. Potężne strzały czystego fosforu odrzuciły ich daleko od niego. Wszędzie, gdzie eksplodowały, unosiły się płomienie, bowiem wytwarzany przez Phosphoraka fosfor palił się bez dostępu powietrza. Grievous przetransformował się do formy mechanicznego alioramusa i próbował zaatakować Phosphoraka, ale nagły pocisk wystrzelony przez Tidalwave'a odrzucił go do tyłu.
Przetransformowany do formy robota Phosphorak spojrzał na pole bitwy. W niecce tworzonej przez skały płonęło wiele źródeł ognia. Moderatorzy leżeli nieprzytomni albo jęcząc z bólu.
- Zwycięstwo! - ryknął, unosząc rękę. Tymczasem, ktoś niezauważalnie zbliżał się do niego od drugiej strony...
Griev, mimo bólu przeszywającego jego kark, zdołał podnieść wzrok i zobaczyć, jak Phosphorak tryumfuje nad modami. Widząc swoich przegrywających przyjaciół, Griev nie mógł się powstrzymać i zamiast pomyśleć, ryknął na całe gardło, aż Furioni odwrócili się w jego stronę:
- GRIEVOUS PRIME - APOKALIZACJA!!
Podskoczył i ryknął, a jego części zaczęły się przesuwać, odsłaniając formę robota. Uniósł działko-paszczę i otworzył salwę do Phosphoraka. Ten nie miał szans sie uchylić, zatem spadł na dno.
- Na niego! - warknął do Furionów. Ale żaden się nie ruszył. Concepticon dyskretnie rzucił okiem w stronę stojącego na statku Medicrona, który był o krok od stuknięcia Phosphoraka.
- Atakujcie! Na co czekacie! - warknął ponownie. Tym razem Blightron przemówił.
- Koniec z tobą Phosphorak. Furia wie o twoim podstępie, przygotuj się na spotkanie z Matrycą.
Uniósł działko, by zabić Phosphoraka, ten jednak nie zamierzał się poddać. Z rykiem podniósł się i nagle okolicę rozjaśnił porażający blask, w ślad za nim szło powalające gorąco. Furioni zostali odrzuceni, podobnie Grievous. Phosphorak stał na polu bitwy, płonąc jasnym, żółto-białym ogniem.
I nagle... Dwie postacie zbliżały się do nich od strony klifów. Jedna płaska, długa i szeroka, druga podobna do wielkiego jaszczura. One również, zamiast odpalić tryb robota mentalnie, ryknęły głosno:
- Nuparu - Apokalizacja!
- Furia - Furionizacja!
Obaj przeistoczyli się w formy robotów. Obaj wyciągnęli broń i ruszyli wspólnie na Phosphoraka, który wytrzeszczył oczy ze zdumienia.
To samo zrobił Griev. Nuparu i Furia... współdziałają?
W dodatku coś odskoczyło od admina i wylądowało na ziemi, transformując się do formy robota.
- Patrzcie, kto znów jest w trybie on-line! - powiedział SharpClaw, ostrzegawczo zamykając kleszcze. Teraz był wyższy, smuklejszy, bardziej mechaniczny, a kleszcze miał srebrne i płaskie jak noże.
Phosphorak, choć niewątpliwie potężny, nie potrafił samodzielnie pokonać Furii i Nuparu. Ten pierwszy wskoczył mu na pierś, przygniatając do gleby. Płomienie z jakiegoś powodu wcale go nie ruszały.
- Jesteś już historią, drogi Phosphoraku, twoja umowa o pracę niniejszym została rozwiązana - powiedział Furia, zadając ostateczny cios.
Nie wbił miecza ani pazurów w ciało Phosphoraka. Wykorzystał swą moc Mroku. Energia wydzielana przez Phosphoraka zaczęła zmieniać swój ładunek - stawać się Mrokiem. Phosphorak z przerażeniem patrzył, jak jego płomienie zmienają barwę na czarną i otaczają go, niszcząc jego ciało. Straszny ból przeniknął go do samego mózgu, mógł tylko krzyczeć, ale Furia i tego go pozbawił, zaciskając mu dłoń na gardle. Po chwili Phosphoraka już nie było.
- Skończone - powiedział Furia, wstając. Spojrzał na moderatorów. - A teraz...
Lecz nigdy już się nie dowiedzieli, czy chce podziękować za pomoc, czy dać Furionom rozkaz do ataku. Nagle coś się stało. Bąble powietrza, zza skał i z ich własnych oddechów, zaczęły płynąć ponad statek, łączyć się, formować jakiś kształt... który modzi i Furioni za chwilę zobaczyli.
- Witajcie, przybysze.
Była to głowa, gigantyczna kopia głowy Slizera. Miała kanciaste brzegi i nosiła Maskę. Pomimo, że była na wpół przezroczysta, modzi mogli dojrzeć jej szczegóły.
To była głowa Sub.
- Przybyliście na tę planetę - mówiła głowa, patrząc na nich, - by uczynić z niej swoje kolejne pole bitwy. Niszczycie jej naturalne, nienaruszone piękno, chcąc wyeliminiować swoich wrogów. Nasz Pan, Judge, poświecił swoje życie, by ją ożywić, wy zaś ją niszczycie. Nadszedł już tego kres. Nie będziemy już tolerować tego zachowania.
- Stójcie!! - powiedział Furia, podchodząc szybko bliżej głowy. - Nie chcemy już tu zostać! Możemy wszystko naprawić.
- Nie pozostawiliście nam wyboru - powiedziała głowa i spojrzała w niebo. - Uwolnić dusze sektorów.
Głowa zamieniła się w bańkę, która powędrowała ku górze, a wówczas ziemia się zatrzęsła.
Najwyższe skały nagle odsłoniły dwa okrągłe otwory, które błyskawicznie zaczęły wsysać wodę. Modzi i Furioni starali się utrzymać na nogach, lecz było zbyt trudne. Byli ściągani do tych otworów.
- Trzyyymaaać sięę! - zawołał Furia, wpadając w otwór po lewej. Naraz wpadł w niego jeszcze Blightron, Concepticon, Griev, Medicron, Seaborg, SharpClaw i Nuparu. Całą resztę wessał otwór po prawej. Momentalnie pozostały tam tylko statki, wygasłe i samotne...
Furia był pewien, że za chwilę jakiś wystający kawał skały odbierze mu życie, albo że zleci z dużej wysokości - jednak po chwili z mieszanką ulgi i zaskoczenia woda wyrzuciła go na powierzchnię. Na całe swoje szczęście mógł oddychać powietrzem tak samo jak wodą, ale szok związany z wypluciem wody z mechanicznych skrzeli był nieprzyjemny.
- Ekh! Ekh! - pokasływał raz po raz, wypluwając wodę. Kiedy skończył, skrzela się wyłączyły. Furia wciągnął głośno powietrze.
- Hyyyy! O rany... gdzie nas wyrzuciło? - zapytał, wstając.
Odpowiedź poznał, kiedy tylko podniósł wzrok. Przed nim widać było potężne miasto. Rozświetlone było zielonym światłem, a prowadził do niego niewielki most. To był Sektor City.
- Kurka wodna - zdumiał się Furia. - Mam wrażenie, że rozpoczynamy całkiem nowy rozdział opowieści.
Ciąg dalszy nastąpi... |
| | Furia siedział na skałach, obserwując Sektor City. Większość zajmowało ogromne miasto, tylko maleńką część blisko Slizer Domm i otaczających go sektorów stanowiła woda. Miasto było zasilane dzięki energii wyładowań elektrycznych Sektora Energy - w budynkach i na ulicach paliły się światła.
Po chwili Furia wstał i obejrzał się na resztę. Nuparu, Grievous, Blightron, Concepticon, SharpClaw i Medicron leżeli w różnych stadiach nieprzytomności. Furia postanowił, że lpeij ich zeskanować. Po chwili strumień jasnoniebieskiego światła z jego oczu omiótł modów i Furionów. Po chwili komputer zaczął zgłaszać:
- JEDNOSTKA NUPARU: NIETKNIĘTA. JEDNOSTKA BLIGHTRON: NIETKNIĘTA. JEDNOSTKA GRIEVOUS...
Kiedy upewnił się, że nikt nie jest ranny, zaczął się rozglądać za Seaborgiem, który nie wylądował wraz z nimi.
- Seaborg! - zawołał, przykładając ręce do ust. Nikt nie odpowiedział. Ponowił wołanie, bez skutku.
- Został w kanale? - zapytał sam siebie Furia. Przeszedł po skałach, o które delikatnie chlustały fale i wszedł do jaskini, z której wypłynęli. Przeszedł kilkanaście metrów, oświetlając sobie drogę światłami w oczach.
- O cholera! - zatrzymał się nagle, widząc Seaborga.
Wyglądało na to, że w czasie "podróży" jego zbiorniki na tlen zostały przebite i eksplodowały. Rozerwany Seaborg leżał na kamiennym podłożu, z kablami zaplątanymi w jakieś usychające wodorosty. Najwyraźniej kanały były pełne wody zanim zostali wessani.
Furia wyszedł na zewnątrz - gdzie czekał już na niego Grievous. W ręku trzymał szkaradny pistolet.
- Rączki - warknął, celując w iskrę Furii.
- Opuść broń, Grievous - odparł przywódca Furionów.
- O co ci chodziło z tym całym rozejmem?
Co się stało chwilę potem, Griev nie wiedział. W jednej sekundzie trzymał palec na spuście, a chwilę potem broń znajdowała się przy biodrze Furii.
- Widzisz? Możesz próbować mnie zabić, ale ja mogę wstrzymać czas i cię zatrzymać. Więc... uwierz, że zamierzam z wami współpracować.
Grievous patrzył na niego spode łba, ale dał sobie spokój. Furia przeszedł obok niego i potrząsnął Blightronem i Medicronem.
- Halo, pora wstawać - powiedział, zmuszając ich do ocknięcia się. Potem potrząsnął Miniconami. Griev obudził Nuparu.
- Gdzie jesteśmy? - mruknął admin, wstając.
- Witamy w Sektorze City - odparł Furia.
- Gdzie?!
- Słyszałeś mnie.
Nuparu z niedowierzaniem popatrzał na Sektor City. Tymczasem Furia miał z nim jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
- Pomogliście mi załatwić Phosphoraka - powiedział, spoglądając na Grieva i Nuparu. - Jestem wam coś winien.
- I owszem - powiedział od razu Grievous. - Potrzebujemy Medicrona.
- Chodź i weź mnie - warknął ten, unosząc pięści, ale Furia złapał go za rękę i powiedział:
- Odstąp, Medicron. Jesteśmy im winni dług wdzięczności. Do czego konkretnie wam go potrzeba?
- Blightron, Concepticon i Manticron poważnie zranili Aresa. Musimy naprawić jego ciało, zanim ponownie zaimplantujemy w nim iskrę.
- Medicron, zgadzasz się? - Furia spojrzał w oczy Furionowi. Ten odrzekł:
- Niech będzie.
- Zatem... Trzeba by się dostać z powrotem do Sektora Sub? - zapytał Furia.
- Możliwe, że nie... - powiedział Nuparu. - Zresztą! - klasnął znacząco w dłonie. - Najpierw musimy znaleźć sobie nowe tryby.
- Mogę wtrącić? - zapytał Furia. - Studiowałem coś niecoś o Kostce Transmetalowej. Jako zwyczajni transformersi mogliśmy zmieniać się w dowolne maszyny, ale by zmienić się w zwierzęta musieliśmy używać kapsuł. Otóż po transmetalizacji możemy równie łatwo przybierać postać zwierząt co maszyn.
- Serio? - zapytał Blightron. - Bo tęskni mi się za postacią czołgu.
- Musimy znaleźć jakieś złomowisko albo skład maszyn - powiedział Nuparu. - Przy odrobinie szczęścia wtopimy się w tło i szybko przedostaniemy się do bezpieczniejszego miejsca.
Zmienił się w płaszczkę i używając silniczków uniósł się w powietrze. Furia również użył silników, które pojawiły się w plecach jego smoczej formy. Grievous i Medicron odlecieli, a Blightron wziął na siebie Minicony. Razem udali się mostem ku miastu.
Tymczasem druga grupa znajdowała się dziesiątki kilometrów dalej. Byli oni w Sektorze Jungle - najpiękniejszej i zarazem jednej z najniebezpieczniejszych części Planety Slizer. Podnosili się z piasku na leśnej lagunie, otwór z którego przybyli widniał w skale kilka metrów za nimi.
- O jeny - syknął Lemo, wytrząsając piasek z trybików w korpusie. - Wszyscy cali?
- Chyba - powiedziała Bast, wykasłując wodę z mechanicznych płuc.
Cała reszta - Apo, Zakhai, Derion i Octilion - trzymała na muszce Tidalwave'a i Manticrona. Ten pierwszy znajdował się pod wodą, bowiem jego zwierzęca forma nie umożliwiała mu poruszania się na lądzie, a nie śmiał się transformować, żeby go nie postrzelili.
- Ej, odłóżcie broń - powiedział Lemo, stając między nimi a Furionami. - Mamy rozejm, nie?
- Wolałbym cię postrzelić, niż zaufać Furionowi - odparł Zakhai.
- To śmiało, tylko pamiętaj że ty naruszasz zasady zawieszenia broni. Na razie walczymy po tej samej stronie.
Modzi spojrzeli niepewnie, a potem opuścili bronie. Widząc, że nic mu nie grozi, Tidalwave wylazł z wody i transformował się. Posturą przypominał Ehleka, tak że ledwo trzymał się na dwóch nogach.
- Trzeba by poszukać jakiejś bezpiecznej lokalizacji, tak żeby wysłać sygnał komunikacyjny do Furii i Nuparu - powiedział Manticron, schowawszy miecze na plecy.
- Kto jest za tym, że tą lokalizacją jest Slizer Doom? - zapytał Lemo.
Wszyscy podnieśli ręce, nawet Furioni.
- Dobra - powiedział Derion. - Kto dowodzi?
- Mi obojętnie - powiedział Manticron.
- Niech Lemo dowodzi - powiedziała Bast. - Myślę, że Nuparu by tego chciał.
- Tak, ale... - zaczął Lemo. - Nie znam się na działaniu w dżungli. Czy... - zawahał się. - Manticron, pomożesz nam ją przejść?
Wszyscy wydawali się zaskoczeni tym pytaniem, nawet sami Furioni. W końcu Manticron powiedział:
- No... skoro moderator mi ufa, to właściwie... tylko czy reszta mi zaufa?
Spojrzał po nich, ale oni uznali, że Lemo ma rację - bez Manticrona nie wyjdą z dżungli.
- No to chyba postanowione - powiedział nieco pewniejszym głosem Lemo. - Manticronie, mógłbyś wznieść się i zrobić rozeznanie?
- Lecę - powiedział i rozłożył skrzydła.
- Ufamy mu? - szepnął Apo do Lemo, kiedy Tidalwave znów sie zanurzył; widać że wolał wodę niż ląd.
- Musimy - odparł krótko Lemo i wzniósł wzrok, obserwując Manticrona.
Tymczasem Bastet oddaliła się nieco, aby znaleźć źródło czystej, pitnej wody, z racji tego że woda z Sektora Sub zanieczyściła lagunę solą morską.
Po przejściu pewnej odległości odnalazła małe źródełko bijące ze skały. Nachyliła się nad nim, aby napić się wody i przeczyścić swoje elementy.
Nagle niebo w oczach Bast przeszył błysk, a ona złapała się za głowę. Nikt niczego nie zauważył. Bastet jednak usłyszała śmiech, który już znała.
- Phosphorak? Gdzie jesteś?! - powiedziała, obracając się dookoła. Nagle zorientowała się, że dookoła wszystko jest całkiem czarne.
- Tutaj - odparł pobrzmiewający echem głos Phosphoraka. - W twojej małej, ślicznej główce, kontrolując twoje małe, śliczne myśli.
- Nie licz na to - warknęła Bast, mierząc gdzie mogła, ale nagle poczuła ból głowy.
- Pohamuj swoje mężne serce w kształtnej piersi - znów powiedział Phosphorak. - Masz po prostu słuchać moich rozkazów. Zabierzesz mnie do Furii.
Bast, nie mogąc nic zrobić, wróciła do reszt, która już słuchała raportu Manticrona.
- Znajdujemy się w odległości dziesięciu kilometrów od Slizer Doom - powiedział. - Jeśli się sprężymy, to dojdziemy tam w godzinę, może półtorej.
- Ruszamy - kiwnął głową Lemo i cała grupa poszła za Manticronem, nie zauważając, iż po cichu dołączył do nich nowy uczestnik wyprawy... |
| | Furia i spółka poruszali się po mieście, nieniepokojeni przez nikogo. Wrażenie osaczenia potęgowały niewielkie uliczki i potężne budynki, które sięgały nawet 2000 stóp wysokości. Lampy rzucały długie cienie na ścianach, niedługo bardzo podobne do gigantycznych postaci. Blightron raz po raz celował w budynki.
- Uspokój się! - syknął wreszcie SharpClaw, kiedy jedno z działek mało go nie strąciło.
Dojechali do drogi, znajdującej się na wzniesieniu. Poniżej widniała strefa przemysłowa. Nuparu nawet bez zoomu w oku widział światła potężnych "dołów ogniowych" w hutach.
- No, to mamy jakiś punkt odniesienia - zauważył Nuparu, obserwując zielone dymy z fabryk za hutami; mieszały się z chmurami, dając efektowne zielone światło księżyca.
Na lewo od niego Grievous dyskutował z Furią.
- Dlaczego właściwie postanowiłeś z nami współpracować?
- Wiesz, zemsta i władza były tylko zachciankami. Ale czasem trzeba je zepchnąć na bok, aby spełniać jakieś priorytety.
Nagle spojrzał w górę i rzucił się na Grievousa, spychając go z okrzykiem "KRYĆ SIĘ!"
Rakieta typu powietrze-ziemia trzasnęła dokładnie w miejscu, gdzie przed chwilą lądował Grievous. Teraz mod odleciał w górę, wraz z Furią.
- Dzięki - powiedział z lekkim zaskoczeniem.
- Podziękujesz później, atakują nas! - odparł Furia. Leciało na nich kilkanaście futurystycznych pojazdów,każdy długi na pięć metrów i szeroki na trzy. Przypominały nieco zmodyfikowane, czarno-purpurowe F-22 "Raptory".
- Dusze Sektorów - powiedział Furia. Kiedy dwa z nich zawróciły i poleciały wprost na niego, Furia wystrzelił ku nim strumień mrocznej energii.
- Dusze? Chyba sk...syny wcielone - odparł Griev, strącając kolejne trzy.
- Kto strąci więcej wrogów z nieba? - zapytał z uśmiechem Furia, wczuwając się w język Grieva.
- Stoi! - Griev też musiał się uśmiechnąć i wycelował działka prosto w lecące na niego Raptory. Niestety, zapomniał, że do statku nigdy nie strzela się gdy leci wprost na ciebie, bo może się stać to co się stało - Raptor oderzył we wzniesienie i zrzucił Grievousa, Furię i Nuparu na dół. Blightron, SharpClaw i Concepticon strącili resztę z pomocą połączonego ataku - wyzwolili falę elektromagnetyczną, która zrzuciła Raptory jak źle umocowane lampki z sufitu.
- Ej, wy! Co z wami?! - zawołał Blightron, uruchamiając gąsienice i szybko zjeżdżając na dół. SharpClaw zjechał na Concepticonie.
Furia, Nuparu i Grievous stoczyli się na dół, przebili stary płot i wpadli wprost na złomowisko, zatrzymując się na małym budynku. Najwyraźniej był tutaj sprzęt z wielu światów - widać było m.in. slizerskie kapsuły, ale i ziemskie odpadki - Blightron zauważył kawałek frontu Cadilaca leżący pod małym, cybertrańskim odrzutowcem. SharpClaw podszedł do tego samolotu.
- Interesujące - powiedział, macając kleszczem po skrzydle. Po chwili odsunął się - i transformował w kopię odrzutowca, składającą się także z elementów jego trybu kraba. Zrobił małe kółko w powietrzu i transformując się opadł na ziemię.
Tymczasem Nuparu krążył wokół szczątków elektronicznego wyposażenia. Od razu rozpoznał, że to cybertrańskie. CHarakterystyczne napisy, wygląd... zaczął grzebać w kontenerze, w którym to wszystko leżało.
Stojący za nim Grievous udał przerażenie.
- Uuu, uciekać komu życie miłe, bowiem oto budzi się... szalony inżynier!
Nuparu nie zwrócił na niego uwagi, tylko łączył i rozłączał różne elementy elektroniki. W końcu wstał i powiedział:
- Chyba mam tu dosyć środków na pewne małe urządzonko...
- Co masz na myśli? - zapytał Griev.
- Jeśli uda mi się połączyć te urządzenia, będę mógł zdalnie aktywować "Chronocruisera" i sprowadzić go tutaj.
- Lepiej nie tutaj - powiedział Furia.
- Niby czemu? - zapytał Griev.
- Posłużę sie przykładem: wiesz, dlaczego Toa Mata zostali zesłani na Mata Nui, a nie bezpośrednio do Metru Nui?
- No?
- Zakon Mata Nui uznał, że byłoby to zbyt niebezpieczne, dlatego mieli wylądować gdzieś w pobliżu Metru Nui zamiast wpadać tam z hukiem.
- Gdzie zatem według ciebie jest bezpiecznie? - zapytał SharpClaw, podchodząc do nich.
- Na pewno w Slizer Doom - odparł Furia. - Judge był jedynym Slizerem który mógł aktywować dusze tamtego sektoru.
- To kim był Slizer, którego widzieliśmy w Sektorze Sub?
- To nie był Slizer - odparł Furia. - Tylko posłaniec, kwintesencja ich obecności. Jungle i City przebudzili swoje dusze sektorów, aby nie dopuścić do większych zniszczeń. Zapewne uznali, że nie damy sobie z nimi rady - dodał, widząc ich miny.
- Zawiedli się - powiedział mściwie Grievous.
Tymczasem grupa Lema szła poprzez dżunglę, kierując się skalnymi ścieżkami. Jednak w pewnym momencie...
- Stać! - powiedział Manticron, zastępując ręką drogę. Zaczął poruszać mechanicznymi czułkami na głowie. - Bagno. I to głębokie - rozejrzał się jeszcze raz. - Tędy nie przejdziemy. A bagno jest ogromne.
Zakhai zrobił krok naprzód, wziął kamień i upuścił go metr przed sobą. To, co wydawało się pokrytą mchem skałą chlusnęło głośno, kiedy kamień ją przebił.
- Uuech - mruknął Zakhai, przykucając przy krawędzi bagna. - To nie jest miejsce dla robotów.
- To nie jest miejsce dla nikogo poza Jungle. Tylko oni potrafią nad tym zapanować - odparł Tidalwave. - Idę przodem - powiedział i przybrawszy alt-mod, wskoczył do bagna. Po kilkunastu nerwowych sekundach wypłynął z drugiej strony i transformował się.
- Tutaj nie ma nikogo - powiedział, odwracając się i machając do nich ręką. - Derion, leć. Manticron, przenieś resztę.
- O nie, nie zgadzam się - szepnął Zakhai do Apokalipsa. - Idę o zakład że zrzuci nas do bagna w połowie drogi.
- W porządku - powiedział Lemo. - Udżwigniesz dwójkę?
- Bezproblemowo. Kto idzie pierwszy?
- Apokalips i Bast - zadecydował Lemo. Manticron wzniósł się w powietrze, chwycił ich i przeleciał ponad bagnem.
- Uważaj na niego - syknął do Lema Zakhai. - Z nimi to jak z Łowcami. Jak ktoś jest Furionem raz, to będzie całe życie.
- Uspokój się! - skarcił go Lemo, kiedy Manticron bezpiecznie odstawił Apo i Bast koło Tidalwave'a i wrócił po nich. Manticron podleciał do nich, chwycił i znów zawrócił nad bagno.
W tym momencie zaczęły się kłopoty. Nagle z bagna wystrzeliła zielono-niebieska macka, zakończona czymś, co przypominało żółto-purpurowy kwiat o trzech płatkach. Zamknął się on wokół Manticrona, powodując że Lemo i Zakhai spadli do bagna. Apo chciał skoczyć im na pomoc, ale Tidalwave był szybszy - transformował się i zanurkował. Roślina wiła się nad bagnem, prawdopodobnie próbując czymś otruć albo oszołomić Manticrona, gdy nagle została rozerwana od środka przez jego miecze. Manticron również zanurkował i po chwili wraz Lemem wynurzył się na powierzchnię.
- Gdzie Tidalwave? - zapytał, spoglądając na resztę.
- Zanurkował po Zakhaia.
- Shit! - zaklął Manticron, obracając się ku bagnie. - Nie przetrwa tam dwóch minut z tak cienkim pancerzem.
Naraz powierzchnia bagna zabulgotała i przebił ją Tidalwave ciągnący za sobą Zakhaia.
- Mam go! - zawołał, płynąc ku brzegowi.
- Za tobą! - krzyknął Manticron, wskazując na kolejną roślinę, która zamierzyła się na Furiona. Tidalwave zdążył tylko rzucić Zakhaiem na brzeg i został pochłonięty przez bagno.
- Nie! - krzyknął Apokalips, ale Manticron zastąpił mu drogę.
- Wybacz, Apo... - powiedział cicho, patrząc na nienaturalnie szybko uspokajającą się powierzchnię bagna. - Tidalwave jest, jak sądzę, już w Matrycy.
Czyżby?
Nagle powierzchnię coś przebiło bagno po raz czwarty i wyszło na brzeg. To był wielki krokodyl, z długim, zębatym pyskiem, mocnym ogonem i maą wyrostków na grzbiecie. W pysku trzymał kwiat rośliny.
- Zobaczyłem tego gadziego potworka na dnie - powiedział Tidalwave, wypuszczając kwiat, - i nie mogłem się powstrzymać przed zeskanowaniem go.
Transformował się: głowa krokodyla znalazła się na lewej ręce a ogon zwisał z tyłu głowy niczym osobliwy warkocz.
- Ruszajmy - powiedział i wyminął modów.
Bastet szła na końcu, za Apokalipsem. Phosphorak jej tak rozkazał, na wypadek gdyby miał jej coś do przekazania.
W Sektorze City Nuparu wybrał się na drugi koniec złomowiska, aby pozbierać trochę materiałów do budowy anteny, mającej wzmocnić sygnał na tyle, aby dotarł do Sektora Sub i włączył systemy bazy. Wszystko musiało być precyzyjnie wyliczone - jeden błąd i może, na przykład, wyłączyć komorę podtrzymującą Aresa przy życiu. Potem pozostała tylko jedna sprawa do załatwienia.
Nuparu wrócił do placu, gdzie składali urządzenie. Ku jego lekkiemu zdziwieniu, Furia i Grievous rozmawiali spokojnie. Najwyraźniej przywódca Furionów dawał mu jakiś przepis.
- Mięso... odchodzi od kości - powiedział na wydechu, dokręcając ciężkie śruby. - Delikatne, mięciutkie... rozpływa się w ustach.
- Szkoda że teraz nie możemy normalnie jeść - uśmiechnął się Griev.
- Phosphorak był naprawdę wielostronnym ochroniarzem. Szkoda, że musiał... zboczyć z tej drogi.
- Sam go zezłomowałeś - przypomniał mu Griev.
- Czułem się jakbym złomował brata - odparł Furia. - Współpracowaliśmy od setek lat.
- Wiecie, wybaczcie że przerywam tę jakże wyjatkową rozmowę - powiedział Nuparu, - ale gdzie jest reszta?
- Wysłałem ich na zwiad - odparł Furia. - Medicron zeskanował jakiś cybertrański helikopter. A SharpClaw jest gdzieś tam, wycina blachę do pokrycia anteny - machnął dłonią w kierunku pagórka z maszyn.
Blightron i Concepticon zataczali krąg dookoła złomowiska. Furion wyjechał w lewo, a Minicon w prawo. Teraz zbliżali się do siebie, a kiedy się spotkali, Blightron zapytał:
- Jakieś ślady?
- Nie. Nie wiem, ile mają tych maszyn - i co więcej, jakie - ale chyba na razie dali nam spokój.
Obaj transformowali się do alt-modów i odjechali w kierunku pobliskiej bramy prowadzącej na złomowisko. Jednak... dokładnie w tym momencie ich oczy przeszył ostry błysk. Ktoś włączył światła o dużej mocy. Obaj zasłonili się kleszczami.
- Kto, do kur...? - warknął Blightron, transformując się. Po chwili na lewo od bramy zobaczył kolejną z dusz.
Był to masywny, futurystyczny czołg. Poruszał się na czterech gąsienicach wystających z kadłuba. Na szczycie miał zamontowaną wieżyczkę z działkiem. Zamiast standardowej lufy miało ono zakończenie z czerwonego kryształu obitego metalem na krawędziach.
- Podoba mi się ten tryb! - powiedział Blightron i omiótł bladym, niebieskawym światłem z oczu cały czołg. Po chwili i on się zmienił w jego kopię. Nie mogąc jednak skopiować nieznanego mu kryształu, posłużył się zwykłym energonem.
Dwa następne czołgi nadjechały.
- Concepticon, pędź do Furii i przekaż mu, że mamy towarzystwo - powiedział. - Ja ich tu zatrzymam.
Concepticon skinął głową. Kiedy czołgi ruszyły do ataku, on zamienił się w mechanicznego kraba i natychmiast wjechał w bramę. |
| | Na placu Nuparu, Furia i Grievous kończyli budowę przekaźnika. Samo urządzenie było metalową skrzynką z wystającymi przewodami i wskaźnikami, natomiast było jeszcze podłączone do wzmacniacza wysokiego na siedem metrów. Griev popatrzał na konstrukcję.
- Czasem mnie zadziwiasz, Nuparu. Będzie działać?
- Powinno.
Przesunął przełącznik w dół. Antena nie poruszała się, ale Nuparu musiał coś wyczytać ze wskaźników, bo powiedział z niezadowoleniem:
- Sraka... brakuje mocy. Ma ktoś akumulator lub coś?
Naraz na plac wjechał Blightron, transformując się.
- Nowy alt-mod? - zapytał Furia. Przednie gąsienice wysunęły się formując ręce, a tylne - nogi. Korpus utworzył ciało, z którego wysunęła się głowa.
- Nadchodzą! - rzucił krótko, chowając się za kupą złomu i wyciągając gnata.
- Co...? - zapytał Nuparu, dotąd obserwujący wskaźniki.
Nagle eksplozja odrzuciła go daleko do tyłu, gdzie wylądował w stosie zezłomowanych części.
- Nuparu! - Griev chciał tam pobiec, ale kolejne wystrzały wypalały mu dziury pod stopami, więc również rzucił się za złom. Natomiast Furia stał, obserwując nadjeżdżające czołgi.
- Chcecie zagrać w cykora? - zapytał. - Tryb katiuszy!
Zajaśniał bladobiałym światłem i po chwili jego struktura robota zmieniła się. Po transformacji, na placu stała wyrzutnia rakietowa katiusza.
Furia otworzył ogień. Miał znacznie lepszą celność niż radziecki odpowiednik jego obecnej formy, toteż chwilę potem czołgi leżały odrzucone, kręcąc bezradnie kołami od gąsienic albo z płonącymi wieżyczkami.
- Nadlatuje wsparcie! - powiedział Grievous, przeładowując pistolet.
Na niebie pojawiło się kilka jetów, takich jak ten w które zmieniał się obecnie SharpClaw. Pod skrzydłami miały zainstalowane działka, z któych wydostawały się strumienie błękitnej energii.
- SharpClaw, zdejmij ich! - powiedział Concepticon, siedzący wraz z nim za jednym stosem złomu.
- Potrzebny mi rozpęd - odparł SharpClaw, strzelając do dusz z miotaczy w kleszczach.
Concepticonowi opadły ręce.
- O zgrozo, czy ja tu wszystko muszę robić?! - po czym obrócił SharpClawa tyłem do siebie i dał potężnego kopniaka w tyłek. SharpClaw z krzykiem poleciał kilka metrów w górę, transformował się i poleciał w stronę wrogów. Tymczasem Grievous nadawał przez komunikator:
- Nuparu, słyszysz mnie? Odezwij się, cholero jedna!
Nuparu leżał zasypany pod złomem, próbując się wygrzebać, ale jedno ze skrzydeł zostało przebite przez długi pręt, przygważdżając go do ziemi. Naraz poczuł, że coś mu łazi po ręce. Strzepnął to coś i spojrzał na nie.
- O! Fajny tryb - powiedział i zanim stworzonko uciekło, zdołał je zeskanować i przybrać jego formę. Przebił się przez złom, transformował i wystartował w powietrze.
W międzyczasie sytuacja sprzymierzonych sił Furionów i modów nie wyglądała za różowo. Choć udało im się utrzymywać dusze z dala od siebie, to wciąż nadciągały nowe. Płomienie od pocisków zbliżały się do sterty, gdzie znajdowali się Furia i Grievous.
Przywódca Furionów otworzył panel w swojej klatce piersiowej i wyjął coś, co przypominało kawałek metalu o kształcie łzy. Uniósł dłoń, iskrzącą od energii Wszechiskry.
- Za chwilę zwrot "make a friends" nabierze całkiem nowego znaczenia - powiedział i wycelował dłoń w maszyny na złomowisku. Niektóre zalśniły na biało i Slizerska podwójna cysterna zamienił się w wysokiego robota, z korpusem utworzonym z przodu auta. Na boku miał wymalowane imię "Biowarfare". Podobnie stało się z samolotem, który teraz bardzo przypominał Nuparu za czasu pierwszego starcia z Furionami. Skrzydła tworzyły osłony ramion, tylna sekcja - nogi, a dziób opadł na klatkę piersiową. Na dziobie był napis "Skyfire". Trzecią postacią był mały ziemski czołg, który podniósł się na dwie nogi z wymalowanym na kadłubie "Deathscream".
- Zamierzasz ich posłać do walki? - zapytał Griev, łapiąc Furię za rękę, zanim zdołał utworzyć nowe postacie.
- Luzuj się, to drony bez iskier - odparł Furia, obserwując, jak dusze walczą z nowo przybyłymi na plac boju.
Na górze SharpClaw ledwo sobie dawał radę z nadciągającymi duszami. Raz po raz atakował je pociskami, ale nadciągające siły bardzo go dekoncentrowały. Nagle coś strąciło trzy dusze i przeleciało szybko obok SharpClawa. Obejrzał się.
To był Nuparu, w zmienionej formie. Nie był juz tak barczysty i nie miał skrzydeł, ale zyskał cos, co wyglądało jak silniczek rakietowy zrobiony z rozłożonego na cztery panele odwłoku mrówki. Potwierdzenie co do jego alt-modu znalazł patrząc na jego klatkę piersiową: osłaniała ją mrówcza głowa.
Dwie z dusz odważyły się otworzyć ogień do Nuparu, ale ten zręcznie się uchylił.
- Technologia nie stanowi wyzwania dla Natury - powiedział Nuparu z podłym uśmiechem. - Pozwólcie mi to udowodnić - i otworzył ogień. Dusze spadły na ziemię w płomieniach. Reszta zrejterowała z terenu złomowiska. Nuparu skinął na SharpClawa i obaj otworzyli ogień do dusz na ziemi, atakujących Grievousa, Furię, Concepticona i Blightrona. Po chwili obaj wylądowali pośród dymiących szczątków.
- Chyba czas spadać - powiedział Nuparu.
- Nie! - zaprotestował Furia, podnosząc się z ziemi. - Musimy odzyskać "Chronocruisera", a nie zrobimy tego bez energii.
- Tutaj nic nie będzie - powiedział Nuparu, rozglądając się po złomowisku. - Nie wiem, co zostało w duszach, ale nie sądzę, abym to skalibrował z moim urządzeniem.
Nagle usłyszeli, jak pobliski stos metalu rozpada się od wewnątrz. Powoli, jakby niepewnie, ze szczytu wysokiego na jedenaście stóp stosu wynurzył się kolejny transformer. Był szarobiały i miał cztery ręce. Jego głowa była długa, z czerwonymi oczyma. Miał metalowe zebra, między którymi świeciły ogniście jakieś pręty. Nie wyglądał specjalnie groźnie, ale było w nim coś, co musiało przerazić Furię, bo złapał Nuparu i SharpClawa za ręce i pociągnął za sobą ku bramie, krzycząc:
- Spadamy, biegiem, biegiem!
- Co się dzieje?
- Nie ma na to czasu! - powiedział Furia, transformując się i odjeżdżając. To samo zrobiła reszta. Nuparu przybrał alt-mod mrówki, ale złożył nogi przy boku, a z jego korpusu wysunęło się sześć kół, umożliwiając mu szybki odjazd. Furia pędził z wielką prędkością, dopiero jakieś dwie ulice dalej zatrzymał się i transformował. Reszta zrobiła to samo.
- Co się dzieje? - powtórzył Nuparu, podchodząc bliżej niego.
- Poznałem kilka jego części. To był reaktor atomowy ze statków Małej Wyspy, na której mieszkałem. Widzieliście to światło między jego żebrami? Pręty paliwowe. Gdybyśmy tam zostali, napromieniowałby nas jak Czerwony Las w Czarnobylu. Rany, mieliśmy szczęście... - oddychał szybko, jakby właśnie przebiegł dwieście metrów. - Mieliśmy...
- Tak, fajnie... Ale myślę że ten mały byłby dla nas idealnym rozwiązaniem problemu - powiedział Nuparu.
- Co masz na myśli?
- Cóż, potrzebujemy energii. On był reaktorem atomowym. A w dodatku ziemskim, więc dałoby się go skalibrować z moim urządzeniem. Rozumiesz mnie?
Furia zrozumiał, ale nie wyglądał na zachwyconego.
- Rozum ci przeszedł w tryb off-line? - zapytał, pukając się znacząco w głowę. - Zamierzasz gonić żywy stos atomowy? Cóż, powodzenia, ale ja już wolę dać się zabić przez dusze. Nie boli tak jak choroba popromienna.
- Cykasz się - zakpił Nuparu.
- Na ambit mnie nie wezmiesz - odparł Furia.
- W każdym razie ktoś musi najpierw złapać ten reaktor - powiedział Nuparu do reszty, - podpiąć się pod jego iskrę i przekierować energię do czegoś, co pozwoli ją potem ponownie przekierować do urządzenia.
- Ja pójdę - powiedział natychmiast Grievous. - Jeśli mi się uda, naprawimy Aresa.
- Nie, ja to zrobię - przerwał nagle Furia. - To ja namieszałem, to ja wszystko naprawię.
- Obaj jesteście zbyt cenni - wtrącił SharpClaw. - Ja jestem tylko Miniconem, ja pójdę.
Wykłócali się tak przez dłuższą chwilę. Blightron, dotąd opierający się o ścianę budynku, wywrócił wreszcie oczyma i gwizdnął głośno.
- Bardzo przepraszam - zakpił, spoglądając na nich, - ale wydawało mi się, że z nas to JA jestem odporny na promieniowanie.
Przez chwilę panowała cisza, podczas której dotarł do nich sens tych słów.
- O... Racja - powiedział nieco zakłopotany Furia. - Ale... Mam nadzieję, ze wiesz na co się porywasz?
- Służyłem w armii Carapara przez tysiące lat - odparł Blightron. - Poradzę sobie z chodzącym stopieniem.
W Sektorze Jungle nie nastąpiła żadna zmiana. Manticron trochę uważniej obserwował rośliny, za to Tidalwave, idący z tyłu, bardzo dobrze sprawdzał się jako straż "ogonowa". W ręku trzymał ciężki blaster, ukryty dotąd w jego ogonie.
- Za to trochę brakuje mi pazurów - powiedział do Bastet, kiedy przeładował broń. - W dżungli lepiej ciąć rośliny zamiast je podpalać.
Szli dalej, kiedy nagle Zakhai zatrzymał się i zatkał nos dłońmi.
- Fuuu! Manticron, wymskło ci się?
- Pogięło cię, moderatorze? - zapytał Furion, odwracając się do niego. - Biomechy nie pie...
Nie dokończył, bo z krzaków obok których stał nagle wystrzeliła głowa uzbrojona w dwa kleszcze i setki malutkich zębów. Połączona była z długim, ciemnofioletowym ciałem wielkiej larwy, wystającej z ziemi. Larwa próbowała wsadzić Manticrona do gęby, używając swoich kleszczy, ale Furion zaparł sie nogami o krawędź jej paszczy.
- Puść mi kumpla, robaku - warknął Tidalwave i wycelował w larwę swój blaster, strzelając kilkanaście razy z wielką prędkością. Pociski poszatkowały skórę bestii, zmuszając ją do puszczenia Manticrona. Spadł na ziemię i szybko odbiegł od potwora.
- Czas znikać, bohaterowie! - powiedział, przebiegając obok nich. Modzi i Furioni ruszyli za nim. Octilion odezwał się po raz pierwszy od przybycia do tego Sektora.
- Jak tu ktoś mógł żyć, z takimi robalami na zapleczu? - zapytał, przeskakując kłodę. Larwa wyszła z gruntu i podążała za nimi.
- Jakieś plany? - zapytał Manticron, biegnący krok w krok z Zakhaiem.
- Ty tu rządzisz, nieustraszony dżunglowładny - zakpił Zakhai, wymijając go.
Nagle jednak coś wybuchło za nimi. Obejrzeli się i... szczątki larwy leżały na ziemi, przebity odwłok skrył się za nieprzyjemnie pachnącym dymem.
- Rany, kto to zrobił? - zapytał Manticron, podchodząc bliżej. Bestia była definitywnie martwa.
Nikt się nie odezwał. Tylko Bastet jakoś dziwnie zerkała na swoje dłonie...
Furia, Nuparu i cała reszta jechała teraz długim mostem prowadzącym do jednej z dzielnic Sektoru. Podążali oni za śladem radiacji, pozostawionym po Miniconie.
- Sygnał jest mocny, ale wciąż się przemieszcza - powiedział Furia. - I to szybko.
- W powietrzu? - zapytał jadący obok Nuparu.
- Nie. Raczej udaje, że gra w Jet Set Radio.
Przyspieszyli. Nowo przybyły na arenę najwyraźniej miał zamiar uciec z miasta, ale nie wiedział jak - Furia widział w swoim wizjerze, jak bezładnie przemieszcza się między ulicami.
- Blightron, masz wszystko?
Nuparu i reszta wrócili parę minut wcześniej na złomowisko, zabrali urządzenie i znaleźli długi na trzysta stóp kabel, mogący przesłać energię do urządzenia.
- Tak, załadowane i naszykowane do działania.
- Reaktor stanął! - powiedział Furia, przyspieszając nieco. - Jest niedaleko... pięćset metrów stąd.
Userzy wyświetlili sobie informacje, które przekazywały skanery Furii. Reaktor zatrzymał się wśród wysokich budynków, które otaczały całkiem przyzwoitej wielkości plac.
- Dobra. Blightron, masz sprzęt?
- Naszykowany i gotowy - powiedział Blightron, wyciągając z nadgarstka końcówkę kabla. Reszta była ukryta pod jego pancerzem.
- Ruszaj!
Blightron odjechał ku zakrętowi, po czym zniknął za nim. Furioni obserwowali uważnie wskazania z jego przyrządów optycznych. |
Ostatnio zmieniony przez Nuparu2 dnia Czw 20:56, 27 Gru 2007, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Pon 16:27, 17 Gru 2007 |
|
|
Grievous
Dawny Moderator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
|
|
|
Jak przeczytałem ...
| | - GRIEVOUS PRIME - APOKALIZACJA!! |
... poczułem się jak kretyn
Fajnie ci wyszło to że w przeciwieństwie do poprzedniej "serii" czyta się to jak ... serial A końcówka ...
| | Odpowiedź poznał, kiedy tylko podniósł wzrok. Przed nim widać było potężne miasto. Rozświetlone było zielonym światłem, a prowadził do niego niewielki most. To był Sektor City.
- Kurka wodna - zdumiał się Furia. - Mam wrażenie, że rozpoczynamy całkiem nowy rozdział opowieści.
|
Mnie rozwaliła
|
|
Pon 17:42, 17 Gru 2007 |
|
|
Apokalips
Moderator
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3076
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
| | Jak przeczytałem ...
| | - GRIEVOUS PRIME - APOKALIZACJA!! |
... poczułem się jak kretyn |
Ciesz się że nie musiałeś mówić : "GRIEVOUS PRIME - KANALIZACJA!"! wtedy byś mógł czuć się jak kretyn ...
Co do opowiadania ma ono ta nutkę zawiłości, szybką i energiczną fabułę czyli to co powinno mieć takie opowiadanie no i oczywiście ciekawych bohaterów daje zasłużone 10/10
Ostatnio zmieniony przez Apokalips dnia Pon 18:08, 17 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Pon 18:08, 17 Gru 2007 |
|
|
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
O kurde... ale oberwałem. Mam nadzieję że wkrótce powrócę. Ale rodzdział i zakończenie są super. Podobała mi się zwłaszacza śmierc Phosporaka i walka Grieva z Blightronem i ską. 10/10
|
|
Pon 18:21, 17 Gru 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Iii, nowa część
|
|
Wto 18:59, 18 Gru 2007 |
|
|
Grievous
Dawny Moderator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
|
|
|
Hehe ... opętanie jak na końcu 1 sezonu i początku 2 Beast Wars Zawieszenie broni w Beast Wars też było Powiedz mi czego nie wychwyciłem ?
|
|
Wto 19:14, 18 Gru 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Oo, tam jest sporo nawiązań do BW i parę do Beast Machines. Kiedyś zapodam wszystkie.
|
|
Wto 22:05, 18 Gru 2007 |
|
|
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
Kto zna choc trochę BW i BM , wie o co chodzi. A tak pozatym kiedy nowy rozdział ?
|
|
Wto 22:35, 18 Gru 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Dzisiaj Zostały jeszcze trzy.
|
|
Śro 18:18, 19 Gru 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Hmm, dziś miała być kolejna część, ale znacie mnie - nie ma komentów, nie ma historii. Za to dam tekst, który być może pojawi się w przyszłości...
| | Jego ciało stało się biało-srebrne z niebieskimi akcentami, jak dłonie i osłony. Jego Pakari stała się srebrna; fragment pancerza, który założył na prawą rękę, promieniował lodowatą energię.
- No dobra, teraz słuchać mnie, wy cuchnące, Predacońskie kawałki złomu - warknął, gromadząc w dłoni kolejną kulę lodu. - Od teraz, aż po wsze czasy... możecie mi mówić... Cryo Furia! |
Ostatnio zmieniony przez Nuparu2 dnia Czw 20:32, 20 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Czw 19:35, 20 Gru 2007 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|