Autor |
Wiadomość |
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
[Fan Fick] Aquaformers: Kontynuacja Beast Users |
|
Czyli dalsze przygody Furionów i Moderatorów
| | Moderatorzy Polskiego Forum Bionicle pomyśleli, że nigdy w życiu nie powiedzą nikomu o tym, co się stało. Bo i tak nikt by im nie uwierzył.
Dzień wcześniej na forum nagle pojawili się transformersi i opowiedzieli im o potworze imieniem Furia, który przedostał się do przeszłości i podbił Planetę Slizer krótko po jej upadku, zagarniając dla siebię slizerską technologię. Potem Sideburn i jego przyjaciele podarowali im wechikuł czasu - potężny statek "Chronocruiser" i wysłali ich w przeszłość. Tam starli się z Furionami, przejęli dysk na którym była zapisana informacja i odzyskali bazę transformerów. Ale ostatnie sekundy bitwy zmieniły wszystko, bowiem nieoczekiwana awaria zabrała zarówno Furionów, jak i Nuparu, administratora PFB.
A teraz radio pokładowe nagle się odezwało.
- Modzi, tu Nuparu, czy mnie słyszycie? Odbiór! - odezwał się już oczyszczony głos admina.
- Nuparu! Ty żyjesz! - wydyszał Zakhai, obserwując wskaźnik głosowy na ekranie.
- Jaka jest twoja pozycja i sytuacja, Nuparu? - zapytał Ares, przyciągając mikrofon do ust. - Gdzie jesteś?
- Nie wiem, gdzie jestem - odparł głos. - Chyba pod wodą. Przede mną jest coś... to wygląda jak podwodne miasto!
- Mahri Nui?
- Nie... wieże z kamienia... pełno świateł. Wokół mnie pływają jakieś dziwne stworzenia. Nie wiem, gdzie są Furioni.
- Czy masz datę na komputerze?
Przez chwilę na kanale trwała cisza.
- Mam! - powiedział w końcu Nuparu, aż modzi podskoczyli. - To rok 2007! I mam położenie...
- Jakie?
Znów na chwilę zapadło milczenie. Wreszcie Nuparu wziął oddech i powiedział:
- Planeta Slizer. Sektor Sub.
Modzi zamarli. Wreszcie odezwał się Grievous:
- Nuparu, nie uderzyłeś się o coś? Nie jesteś w szoku?
- Mówię wam, przyrządy wskazują Planetę Slizer, Sektor Sub! Data też się zgadza! Widocznie wehikuł został ustawiony, by powrócić na PFB, dokładnie w to miejsce i czas z którego wyruszył, ale w czasie walki uszkodziliśmy systemy i przeniosło nas w dobry czas, ale w inne miejsce!
Na chwilę zapadła cisza, potem modzi zaczęli się naradzać.
- Co robimy? Uda nam się przestroić urządzenia statku, by się tam dostać?
- Statek został zaprogramowany, by po misji zabrać nas do domu - odparł Lemo. - Być moze będzie przystosowany do podróży kosmicznych.
- Musimy to zrobić bez ich udziału - odparł Griev. - Gdybyśmy wrócili i powiedzieli co się stało, odsunęliby nas od misji. Przyszłość zależy od naszych działań i nie możemy tracić czasu na przekonywanie blaszaków do naszych racji.
- Zgoda - powiedział głos Nuparu. - Griev, przejmij dowodzenie. Ale nie szarżuj - to nie jest wojna w jej najpopularniejszym rozumieniu. Jeśli coś się wyda, to mamy przekichane - w tym momencie komunikator syknął głośno i zgasł. Modzi spojrzeli po sobie.
- Noo, panie przywódco? - powiedział w końcu Zakhai, kładąc nacisk na dwóch ostatnich słowach. - Jakie są rozkazy?
- Proste. Wracamy do naszych czasów i lecimy na Planetę Slizer. Ares, znasz się na tej technologii? - zapytał, klepiąc wielkoluda po ramieniu.
- Pytasz mnie o zdanie? - zapytał Ares, wytrzeszczając oczy.
- Staram się myśleć tak jak Nuparu - odparł Griev, siadając w fotelu pilota. - Znasz się czy nie?
- Znam. Standardowy, cybertrański statek - Ares popstrykał parę razy po przełącznikach i wpisał coś na klawiaturze. - Raz... dwa... trzy... Gotowe. Czas: 2007. Cel: Planeta Slizer, sektor Sub. Wylądujemy w najpłytszym możliwym miejscu, nie wiem jakie ciśnienie znosi ten okręt.
- Ruszajmy - powiedział Griev, zapinając pasy. Reszta poszła w jego ślady.
- Czas T minus pięć... minus cztery... minus trzy... minus dwa... minus jeden... Czas T - zapłon!
Rozległ się potężny grzmot. Statek otoczyła jasna poświata, która wpadła przez otwory wentylacyjne i okna. Kilka sekund później usłyszeli łoskot.
Statek pędził poprzez atmosferę planety. Wokół kadłuba wiły się prądy powietrzne podobne do chmur. W kilka chwil potem modzi poprzez okna zobaczyli zbliżający się ocean, później poczuli uderzenie i przebicie się przez lustro wody. Statek zadygotał i osiadł na skałach pod wodą.
- Witamy na Planecie Slizer - powiedział z satysfakcją Ares.
Widok był niesamowity. Woda była czysta, przejrzysta i niebieska jak zabarwione szkło. Promienie słoneczne przenikały przez lustro wody tworząc długie, świetlne wstęgi, a wokół wysokich skał nad głębokim rowem oceanicznym unosiło się kilkanaście ryb i meduz. W cieniu skał zniknął ogon zwierzęcia podobnego do węgorza. Ani śladu było istot biomechanicznych.
- Nie mamy zapisanych alt-modów zwierząt morskich - stwierdził Ares, przeglądając bazę danych. - Powinniśmy pozostać w statku i odnaleźć bazę, a potem Furionów.
Dwieście metrów poniżej i kilkadziesiąt kilometrów dalej, na skale stała baza morska, podobna do potężnej łzy połączonej z półksiężycem. Wewnątrz iskrzyło światło. Pochodziło ze sterowni.
Nuparu, który się tam znajdował z zainteresowaniem oglądał pole siłowe, które otoczyło rozbitą podczas walki szybę. Do środka dostało się bardzo niewiele wody. Po chwili oderwał wzrok od niebieskawej poświaty i spojrzał na sterownię.
Panel służący do ustawiania przyrządów do podróży w czasie został rozbity przez miecz Furii, który wciąż w nim tkwił. Wyciągnął oręż i założył go sobie na plecy. Teraz mógł zobaczyć poszarpane, stopione przewody i rozbite mikroprocesory wewnątrz dziury. Teraz był uwięziony; mógł wprawdzie uruchomić statek i odlecieć z powrotem na forum, ale nie był pewien, czy statek jest przystosowany do podróży kosmicznych. Dlatego wolał pozostać i poczekać na rozwój sytuacji.
Bardziej niż to, ze był bez pomocy martwił go fakt, że nie wiedział, gdzie są Furioni. Ci okrutni wojownicy mogli być w każdym miejscu na tej planecie, a on nic na to nie mógł poradzić.
Gdyby Nuparu popłynął trzysta metrów dalej, za potężnymi skałami zobaczyłby to, czego szukał - statek Furionów. Kiedy tylko wylądowali, Furioni uciekli z bazy obawiając się zalania i ku ich zaskoczeniu, statek przepłynął tę niewielką odległość, po czym skończyło się paliwo i osiadł na skałach. Statek zamarł jak mysz, która wpełzła do jamy grzechotnika.
- Rusz się, kupo złomu! Rusz się! - warczał na systemy Medicron, bez skutku. Statek nie chciał go słuchać - pozostało im jedynie zasilanie elektryczne, którego nie dało się wykorzystać do przemieszczenia.
- Odpuść sobie - powiedział Blightron, chwytając go za rękę, gotową by znów zaatakować panel. - Nie marnuj energii. Nie wiemy, jakie zagrożenia na nas czekają, więc gotujcie się do bitwy - w każdej chwili.
- Blightron ma rację - powiedział Manticron, z rezygnacją odjeżdżając na krześle od przyrządów. - Nie powinniśmy marnować czasu na głupstwa. Zeskanujmy okolicę i znajdźmy sobie jakieś wodne alt-mody.
Phosphorak skinął głową i wstał, podchodząc do komór DNA aby przeprowadzić skan. Lecz wówczas zawyła syrena i rozbłysło czerwone światło.
- NIEBEZPIECZEŃSTWO - powiedział mechaniczny głos komputera. - USZKODZENIE SKANERÓW DNA. SKANOWANIE MOŻE GROZIĆ ŚMIERCIĄ.
- K...a! - zaklął Phosphorak, uderzając pięścią w drzwi komory.
Concepticon zszedł na dół z kładki nad nimi.
- Jakiś problem? - zapytał, podchodząc do Phosphoraka.
- Skanery DNA w niektórych komorach są uszkodzone. Jeśli ich użyjemy, możemy skończyć jako Fuzorzy.
- Niespecjalnie podoba mi się ta opcja - powiedział Blightron. - Dobrze, że ja mam alt-mod przystosowany do działań podwodnych.
- Przydałby się jeszcze SharpClaw - westchnął Phosphorak. - Tylko że pewnie wciąż siedzi z Nuparu.
- A jak już mówimy o nim - powiedział Medicron, - to jak sądzicie, gdzie jest Furia?
- Mam nadzieję, że on i Nuparu nie są razem - powiedział Manticron. - Wiecie, co by się stało? Zamknijcie Furiona i moda w jednym pokoju, a będzie masakra. Lepiej dla nas, żeby Furia i Nuparu byli gdzieś z dala od siebie.
Nie było jednak tak, jak sobie życzył Manticron. W bazie, w której znajdował się Nuparu, otworzyły się cicho drzwi z ładowni do sterowni. A ze środka wyszedł nie kto inny, jak Furia.
Skradając się tak cicho, jak tylko to było możliwe, podszedł prawie do samego Nuparu i uniósł metalową rurkę znalezioną w ładowni. Kiedy Nuparu zobaczył jego cień, Furia zdzielił go w głowę rurką, powodując, że Nuparu upadł na posadzkę. Zanim jednak ponowił atak, Nuparu podciął mu nogi i wstał, wyciągając Miecz.
Statek chybotał się niebezpiecznie w rytm ich walki. Kokpit wisiał nad przepaścią i w każdej chwili groził im upadek.
- Uspokój się! - zawołał Nuparu, blokując ręką cios Furii. - Słuchaj, znajdujemy się nad przepaścią, w niestabilnym statku. Myślę, że czas na chwilowe zawieszenie broni.
Furia popatrzył na niego przez chwilę, a potem puścił rękojeść miecza, który chciał wyciągnąć z futerału na biodrze.
- Zgoda - powiedział i odwróciwszy się, usiadł przy kontrolkach, opierając nogi na konsoli.
- Brr, nie lubię wody - mruknął, obserwując krajobraz za szybą. - Swoją pierwszą przemianę przeszedłem w Dole i od tej pory mam uraz do H2O.
- Byłeś więźniem Dołu? - zapytał z ciekawością Nuparu, podchodząc i siadając na drugim fotelu.
- Nie, nie byłem. To długa historia - spojrzał na Nuparu. - Żebyś tylko wiedział, kim byłem i dlaczego jestem tym, kim jestem...
- Opowiadaj - powiedział spokojnie Nuparu, wyciągając się w fotelu. - Mamy sporo czasu, zanim nasze team'y nas znajdą.
Więc Furia opowiedział mu wszystko. O tym, że kiedyś to on był Nuparu, przed i krótko po II Wielkim Kataklizmie. Jak w Dole uległ mutacji i zyskał niezniszczalny pancerz. Jak w Czarnobylu-II odnalazł kamienie Mroku i Czasu należące do BoM. Jak w Artace został zdradzony przez swoją byłą dziewczynę, Kahlii i po pokonaniu jej i Artakhan przyjął imię Furia. Jak zemścił się na użytkownikach forum za to, że przez nich musiał je opuścić. Wreszcie opowiedział mu jak dostarczył Islę na Wyspę Kryształową i jak wówczas dowiedział się, że za trzy dni wszechświat umrze, dlatego przeniósł się do Wymiaru Podstawowego.
Nuparu słuchał tego z otwartymi ustami, a kiedy Furia skończył, zdał sobie z tego sprawę dopiero po chwili i zamknął je.
- Więc... mówisz że gdybym kiedyś przeżył to co ty...
- Zostałbyś Furią - dokończył lider Furionów. - Byłbyś władcą i zdobywcą. Bo widzisz, ja nie widzę siebie jako kogoś złego. "Zło" zależy od punktu widzenia. Dla mnie to wy możecie być źli, bo mi przeszkadzacie. A ja po prostu chcę zdobyć władzę. Niekoniecznie nad całym światem, ale żebym stał się przestrogą dla innych. Rozumiesz o co mi chodzi?
Nuparu rozumiał. Ale nie wiedział, jak to ubrać w słowa.
Tymczasem, na forum, Sideburn, Ironscratcher i Firstaid rozmawiali z użytkownikami o tym, co znajduje się w bazie.
- Najważniejsze są tam dwie rzeczy. Po pierwsze, mamy tam trzy kapsuły z protoformami. Subtronic, Octilion i Electron zgłosili się na ochotnika do tej misji, lecz nie zdążyli przybrać swoich nowych form, kiedy Furioni zaatakowali. Druga sprawa to Kostka Transmetalowa. Udało nam się w pełni opanować technologię transmetal i teraz, jeśli znajdą Kostkę, będą mogli stać się transmetalami. Oby tylko Furioni nie znaleźli jej pierwszej...
Teraz przenieśmy się kilkadziesiąt minut wstecz i zawitajmy do Sektora Ice na Planecie Slizer. Wielu uważało go za najmniej przyjemny ze wszystkich Sektorów. Tylko przy granicach z Sub coś rosło, bowiem wszędzie indziej panował mróz, a w dodatku przy granicy z Sektorem City rosliny wytępione były przez trujące opary. Według legend, tylko raz lód tego sektora stopniał - kiedy Judge użył go, aby schłodzić wykute przez siebie Berło Żywiołów, Osiem Legendarnych Dysków i Maski dla Władców Slizer. Teraz nie widać było żywej duszy...
Chociaż nie, jedna była. Przez pole lodowe szedł biały, potężny niedźwiedź. Szedł w pobliżu pokrytego białym puchem lasu, kiedy nagle podniósł głowę do góry i zaczął obserwować niebo. Warstwę chmur nad Sektorem Sub przebił statek, lecący z dużą prędkością, otoczony kosmykami ognia, a po chwili wpadł do wody. Niedźwiedź wstał na dwie łapy i zmienił się. Teraz stał tam masywny, biało-czerwony robot; część niedźwiedziego futra tworzyła swoiste ozdoby na jego ciele. Jego twarz przypominała osłoniętą półmaską gazową. Przykucnął i jego błękitne oczy zrobiły się zielone. Skanował obszar pod wodą.
- Ktoś... nadchodzi - szepnął do siebie. - Ktoś... kogo pamiętam.
Wstał, zmienił się i ruszył ku Sektorowi Sub. |
| | Następnego dnia.
W statku Furionów Phosphorak przejął dowodzenie nad Furionami, zgodnie z wydanymi wcześniej rozkazami Furii. Bardzo sie gryzł tym, że nie mógł odszukać swojego pana; ponieważ w tej chwili był bezpieczny, nie mógł się do niego teleportować. Dlatego postanowił jakoś pożytecznie dla siebie wykorzystać wolny czas wynikający z bycia dowódcą tych złych.
Kazał wszystkim dokładnie przejrzeć to, co pozostało po odrzuceniu ładowni. Pozbyli się dużej częśc zapasów i broni tylko dlatego, że byli tam modzi! Co za lekkomyślność. Choć Phosphorak nigdy nie komentował zachowania Furii, czasem gryzł się w myślach, że nie zdobył się na taki krok. W zbyt wielu sprawach jego pan kierował się emocjami.
Kiedy Blightron przesuwał skrzynki i beczki zgodnie z poleceniami Manticrona, Phosphorak zamknął się w komorze laboratoryjnej o sześciocalowych ściankach i otworzył zabrany ze sobą walcowaty pojemnik. Słysząc syk uciekającego gazu chłodzącego, założył rękawice ochronne. Wewnątrz znajdowała się połyskującą na złoto kulę. Był to radioaktywny, niestabilny fosfor, który można było znaleźć tylko na tej planecie. Szczęśliwym dla Phosphoraka zbiegiem okoliczności zatrzymali się tuż nad potężnym jego złożem, tak więc wystarczyło wbić się w sondę z próbnikiem i wydobyć go ze skały. Zbieg okoliczności wręcz nazbyt korzystny - Phosphoraka dręczyło przeczucie, że stanie się coś straszliwego. Jednak w tej chwili starał się pozbyć wszelkich emocji. Furioni obdarliby go ze skóry, wiedząc że wniósł na statek materiał promieniotwórczy.
Wyjął fosfor i postawił go ostrożnie na podkładce z protostali. Była na tyle wytrzymała, aby nie puścić pod ciepłem gorącego fosforu, mimo to w ciągu kilku chwil stała się bardzo gorąca - mucha, która przez kilka minut skutecznie nastręczała się Phosphorakowi, usiadła na stole, przeszła kilka kroków, wlazła na podkładkę i natychmiast się zwęgliła. Phosphorak uśmiechnął się i zajął pracą.
Za pomocą drobnych narzędzi próbował przeprowadzić kontrolowaną reakcję łańcuchową. Dzięki wyzwoleniu pewnej porcji energii mógł uzyskać bardzo silny stabilny fosfor, który - po pochłonięciu z pomocą swych umiejętności - zwiększyłby jego siłę. Musiał jednak przerwać reakcję w ciągu jednej sekundy, a jeśli coś poszłoby źle, cała baza wyleciałaby w powietrze. W laboratoriach atomowych takie praktyki nazywano w żargonie "łapaniem smoka za ogon".
Phosphorak, skupiony, podniósł temperaturę wokół swoich oczu, aby pot nie kapał mu do oka. Licznik wskazywał stabilne promieniowanie. Dobrze. Teraz jeszcze jeden promień posłany w jedno jądro atomowe i...
Niestety, wówczas na górze coś upadło z hukiem. Fosfor wyskoczył z zabezpieczeń, stoczył się i spadł na dół. Nastąpił wybuch.
Na szczęście dla Phosphoraka, nie rozwinęła się jądrowa reakcja wybuchowa. Ale i tak cały fosfor przeistoczył się w promieniowanie, które morderczym strumieniem neutronów przeszyło ciało ochroniarza. Część uderzyła w ściany, których gruba powłoka częściowo zatrzymała radioaktywność, a część odbiła ją tworząc wtórną falę. Phosphorak upadł na ziemię, nieruchomy. Jego pancerz i tkanki świeciły intensywnym blaskiem.
Na górze Manticron opieprzał Blightrona.
- Mówiłem ci, żebyś nie brał wszystkiego naraz! - warknął, patrząc na szczątki metalowej skrzyni. Trzy inne spoczywały w ramionach Blightrona, najwyższa chwiała się niebezpiecznie.
- Dobra, nie pień się tak - odparł Blightron, odstawiając skrzynie na miejsce. - Sprawdźmy lepiej, czy Phosphorakowi się nic nie stało.
Minął Manticrona i poszedł do windy prowadzącej na niższy poziom. Kiedy jednak się zatrzymała, komputer ostrzegł go:
- UWAGA. NIEBEZPIECZNY POZIOM PROMIENIOWANIA.
- Tak, tak, tak - mruknął Blightron, zniecierpliwiony. Mimo zmiany alt-modu na organiczny wciąż miał mnóstwo ołowiu w pancerzu. Był kompletnie odporny na promieniowanie.
Wszedł do środka. Wnętrze nie wypełniał dym, nie było ognia - tylko miejsce, gdzie upadł fosfor, pozostało wypalone, dookoła znajdowały się czarne okręgi sadzy. Obok nich leżał Phosphorak.
Blightron od razu zauważył, że coś jest nie tak. Phosphorak był dużo większy i bardziej rozbudowany niż kiedy wchodził do środka. A kiedy jeszcze rzucił okiem na licznik promieniowania, ślady wypalenia i świecącą poświatę od razu zrozumiał - Phosphorak pochłonął potworną dawkę promieniowania. Jeśli szybko nie wsadzą go do komory naprawczej, usmaży mu obwody.
- No, Phosphorak, wstawaj - powiedział, podchodząc i biorąc go pod ramię.
Lecz nagle puścił je z krzykiem. Phosphorak był gorący jak wrząca woda. W mgnieniu oka, zanim zdołał się w pełni odsunąć, Phosphorak stanął w ogniu. Straszne gorąco i przenikliwe swiatło zmusiło go do cofnięcia się prawie na koniec sali. Phosphorak płonął tak jasno, że widać było dokładnie jego mechanizmy, czarne, przypominające żarzące się w ognisku drwa.
Naraz Phosphorak się ocknął i wstał. Pierwsze, na co uwagę zwrócił Blightron, było to, że musiał unieść głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Phosphorak był teraz jego wzrostu, czyli całkiem potężny. Rozwinęła mu się muskulatura i pojawiły metalowe pazury na rękach. Phosphorak przyglądał się z zainteresowaniem swojemu nowemu ciału. Blightron, opuściwszy na oczy czarny wizjer, mógł spojrzeć na Phosphoraka. Tym razem dojrzał również jego tkanki.
- Musisz iść do komory naprawczej - powiedział, wskazując palcem na sufit.
- Nie muszę - odparł Phosphorak. Jego głos też się zmienił. Był bardziej... szaleńczy?
- Nie kłóć się ze mną, dostałeś straszną dawkę! - powiedział gniewnie Blightron i chciał złapać Phosphoraka za rękę, ale przez wizjer zdołał zapomnieć o otaczających ochroniarza Furii płomieniach. Odskoczył, wymachując ręką.
- Odwala ci, Phosphorak, wiesz co by Furia powiedział?
Odpowiedź, jaka nadeszła, dała Blightronowi do zrozumienia, jak bardzo wypadek zmienił Phosphoraka.
- Furia jest słaby!! - powiedział maniakalnym głosem, wychylając się ku Blightronowi. - Mrok pada pod Światłem! JA jestem Światłem!! JA mam PRAWDZIWĄ władzę!! Rzucę przeciwko naszym wrogom potęgę, od której Słońce czerpie swą moc! Obalę Furię i moderatorów, a potem rozprzestrzenimy się jak zaraza po wszechświecie!
Dwaj inni Furioni, Manticron i Medicron, którzy właśnie zeszli zobaczyć czemu Blightron nie wraca, oniemieli. Phosphorak wyglądał naprawdę groźnie, pomimo płomieni od jego oczu bił jakiś chorobliwy blask. Postanowili na tym etapie nie ingerować w plan Phosphoraka. Manticron podszedł do Blightrona i puknął go w ramię, potem gestem pokazał,żeby wyszli. Blightron rzucił ostatnie spojrzenie na Phosphoraka i wyszedł za nim. Winda z sykiem pojechała na górę. Phosphorak wciąż stał w płomieniach, z uśmiechem na twarzy.
Tak naprawdę Manticronowi i Medicronowi było wszystko jedno, komu ufają, byle mieli z tego jakiś zysk. Najlepiej złoty i błyszczący. Ale Blightron był inny. Jego wojskowe wyszkolenie sprawiało, że uznawał tylko jednego pana. Kiedy tylko Phosphorak zniknał mu z oczu, poszedł do korytarza z komorami i wsiadł do środka. Właściwie jego własne moce wystarczyłyby, aby naprawić jego oparzoną dłoń, ale chodziło o coś innego. Będąc w komorze był całkowicie odcięty od świata. Perfekcyjnie, aby się z kimś skontaktować.
Usiadł w kabinie i podniósł ramię na wysokość oka. Tam znajdował się symbol Furionów. Blightron musnął go palcem, posyłając niewidzialny impuls poprzez przestrzeń. Teraz wystarczy chwilę poczekać.
Furia słuchał właśnie jak Nuparu mówił mu o sytuacji jego świata, gdy nagle poczuł impuls od Blightrona. Wstał.
- Gdzie idziesz? - zapytał Nuparu, wstając również. Mały sztylet pojawił sie niezauważalnie w jego dłoni.
- Do kibla - odparł ironicznie Furia i poszedł w głąb statku. Nuparu zmrużył oczy, obserwując go.
- Jeśli myślisz, że dasz radę spiskować bez mojej wiedzy... - pomyślał i mentalnie aktywował jeden z kryształów w Mieczu. Teraz mógł swobodnie zobaczyć to, co on zobaczy, a także usłyszeć to, co Furia powie, usłyszy... albo pomyśli.
Furia znajdował się teraz w ustronnym pomieszczeniu, gdzie przysiadł na metalowym krześle.
- Słyszę cię, Blightron. Co u was?
- Phosphorak miał jakiś wypadek - Nuparu usłyszał głos Blightrona. - Chce pozbawić cię władzy. Zrobił się strasznie silny. Reszta chyba go popiera.
Nastała chwila ciszy.
- Dobrze zrobiłeś, mówiąc mi o tym - powiedział wreszcie Furia. - Czeka cię nagroda - znów zrobił krótką pauzę. - Ciężko mi w to uwierzyć. Phosphorak był jedynym godnym zaufania. Widzę, że myliłem się co do niego.
- Nie sądzę - odparł Blightron. - Myślę, że proces można cofnąć, a wóczas stanie się tym samym starym, dobrym, nie podpalającym Furionów dookoła Phosphorakiem.
- Wszystko jasne. Udawaj, że mu ufasz. Kiedy rozpocznie się bitwa z moderatorami, przekaż innym że jestem w bazie i że każdy, kto przystanie do Phosphoraka, zostanie surowo ukarany. A potem otwórz do niego całą swą siłę ognia. Zrozumiano?
- Tak jest.
- Dobra. Furia - bez odbioru.
Furia skończył telepatyczną rozmowę z Blightronem. Nuparu miał już wyłączyć wyłączył mentalny podgląd, jednak Furia się zatrzymał. Coś przyciągnęło jego uwagę - trzy kapsuły stojące pod ścianą. Podszedł bliżej; wewnątrz znajdowały się trzy protoformy.
- No, no - mruknął, przeciągając dłonią po szklanej pokrywie kapsuły. - Myślę, że możemy to obrócić na naszą korzyść - jeszcze raz aktywował mentalne połączenie z Blightronem. - Czekaj chwilę! Znalazłem trzy protoformy. Za chwilkę je wystrzelę - wy macie poszukać jakiegoś sprzętu do eksploracji głębin albo znaleźć sobie nowe alt-mody i zabrać je do siebie, potem zrobić z nich Furionów. To wszystko.
Potem rozejrzał się i podszedł do konsoli sterującej kapsułami. Uruchomił ją i kapsuły nagle zniknęły w otworach w podłodze. Zamknęły się one, zaś po chwili dało się słyszeć plusk wody. Kapsuły zostały wystrzelone. Furia wyszedł z sali.
Nuparu sam wstał i poszedł na dół.
- A ty co knujesz? - zapytał z uśmiechem Furia, patrząc na schodzącego na dół Nuparu.
- Zwiedzam - odparł admin i upewniwszy się, że jest poza zasięgiem wzroku, aktywował kryształ Telepatii, odnalazł statek modów i znalazł Grieva w środku.
- Griev, słyszysz mnie?
W bazie zrobiło się małe zamieszanie, gdy Griev nagle podskoczył.
- Co jest?! - zapytali wszyscy. Rozległ się brzęk, bo każdy upuścił to, co akurat trzymał. Głównie broń.
- Cisza! - powiedział Griev, przykładając jedną dłoń do ucha. - Nuparu, słyszysz mnie?
- Głośno i wyraźnie, wielkoludzie. Mam dla was wieści.
- Jakie?
- Furia znalazł trzy protoformy na statku. Teraz je wystrzelił na zewnątrz i zapewne wkrótce zaczną ich szukać Furioni. Na statku znajdują się trzy sondy podwodne. Uruchomcie skanery i odszukajcie je, zanim będziemy mieli trzy nowe tyłki do skopania.
- Już wychodzimy - Griev odwrócił się do modów. - Sprawa jest tak - i wyjaśnił im, co mówił Nuparu. - Na pewno pójdę ja. A ochotnicy?
- Ja - powiedział Ares. - Trzecią sondę zostawmy na zapas.
- Słusznie. Zatem idziemy - klepnął Aresa w bark i obaj poszli do ładowni statku. Drzwi zamknęły się za nimi z sykiem.
Tymczasem Phosphorak przytłumił nieco swoje płomienie, tak więc widzieli jego świecące na żółto tkanki i pancerz. Mimo to starali się nie patrzeć na jego czarne kości.
- Musimy znaleźć sobie formy, które pozwolą nam poruszać się w wodzie. Pierwsze zadanie: znaleźć statek modów. Posyłając ich do Karzahni, wyeliminujemy główne zagrożenie. Druga sprawa: ustalić położenie Furii. A kiedy już jego nie będzie, na zawsze zapamiętają nazwę Furioni - w tym momencie usiadł krzywo na krześle i podparł sobie brodę dłonią, udając że się zastanawia. - Ale w sumie czemu musimy nosić nazwę "Furioni"? Dajmy sobie spokój. Nie będziemy nosić nazwy przegrańca. Od dziś jesteście "Phosphorotroni". Jasne?
Skinęli głowami. Blightron również, pamiętając rozkaz Furii.
- Dobra. Do kapsuł - wstał i udał się do komór DNA.
- Mówiłeś, że skanery są uszkodzone! - przypomniał mu Manticron.
- Nieważne - odparł krótko Phosphorak i wszedł do środka.
Tymczasem Ares i Griev płynęli w małych łodziach podwodnych, oddalając się od statku. Sondy były masywne, z długimi manipulatorami. Wewnątrz było dosyć ciasno, ale za to łatwo się operowało. Widok zapewniały im monitory i koliste, kwarcowe szyby. Ares gładko omijał występki skalne i wodorosty. Od czasu do czasu mignął im przed kapsułą węgorz albo meduza.
- Uważaj na lokalne formy życia - uprzedził go Griev, śledząc wielką, fosforyzującą meduzę. Jej długie macki zakończone były twardymi haczykowatymi pazurkami. - Nie wiemy, ile szkód może wyrządzić spotkanie z czymś takim.
- Bardziej mnie obawiają Furioni - odparł Ares przez komunikator. - Pewnie już szykują atak.
Tymczasem Phosphorak wyszedł ze swojej kapsuły. Nosił te same elementy co za pierwszym razem - przywrócił sobie formę działka. Z kabiny Manticrona wyszło coś, co przypominało krzyżówkę krewetki i modliszki. Concepticon przywrócił sobie alt-mod małego pojazdu opancerzonego z chwytakami. Ale coś było nie w porządku w kabinie Medicrona. Kiedy zaświeciło się w niej światło, usłyszeli krzyk, a potem blacha drzwi wygięła się, jakby pod trzema uderzeniami pięści, drzwi się otworzyły. Furioni z wrzaskiem odsunęli się od kabiny; tylko Phosphorak pozostał niewzruszony.
Takiego potwora nie widzieli nawet w Torce, który był Fuzorem słonia i orki. Najwyraźniej to w kabinie Medicrona był uszkodzony skaner DNA, który pomieszał cechy jego nowego i poprzedniego alt-modu. Najkrócej mówiąc, przypominał krzyżówkę wielkiej, humanoidalnej osy i szkaradnicy; miał mnóstwo kolców i fałdów rybiej skóry, owadzią głowę, której usta, zaopatrzone w szereg kłów, wydawały się mimo woli właściciela lekko uśmiechać i wielkie dłonie, o palcach długości od dwunastu do dwudziestu cali, połączone błoną niczym płetwy; wił się i krzyczał, jakby chciał zerwać z siebie tę koszmarną postać. Wreszcie Phosphorak podszedł i uderzył go w twarz.
- Weź się w garść, debilu - warknął, obserwując Medicrona. - Trafił ci się uszkodzony skaner, trudno. Świetnie wyglądasz, dzięki tobie będziemy mogli przerazić modów. I nie drzyj się, bo ci przysmalę obwody.
Medicron przestał się miotać, ale wciąż obserwował z przerażeniem swoje dłonie.
- No, lepiej. Blightron, Manticron - idźcie na zewnątrz, weźcie radary i odnajdźcie modów. A potem przynieście kapsuły z protoformami.
Skinęli głową i wyszli.
- Gra rozpoczęta - uśmiechnął się Phosphorak. |
| | Ares i Griev płynęli wzdłuż podwodnego masywu górskiego, kiedy nagle ten drugi zobaczył dziwne, błękitne światło za skałami.
- Ares, widzisz to? - zapytał, choć nie był pewien czy Ares wie, w którą stronę patrzeć,
- Co widzę?
- To światło?
- Gdzie?!
- Za wzgórzami, po lewej.
Nastała chwila ciszy.
- Tak, widzę - odparł Ares. - Co to jest?
- Nie wiem - powiedział Griev. Wówczas jego sonar wydał pojedynczy dźwięk. Potem następny. Pojawił się obraz.
- Ares, wytropiłem jedną kapsułę - powiedział, obserwując ekran.
- Mam ją na radarze.
- Popłynę sprawdzić, co to za światło, ty zabierz kapsułę do bazy. Bez odbioru - Griev odbił w lewo i zniknął w wąwozie między wzgórzami. Ares popłynął dalej, kierując się wskazaniami radaru. Radioaktywnie zielona kreska omiatała okrągły monitor, w prawej dolnej ćwiartce migał owalny kształt. Kapsuła Transformerów. Popłynął w tamtą stronę.
Na miejscu było bardzo ciemno. Trochę światła pochodziło od kryształów, a trochę od dziwnych, świecących i na swój sposób obleśnych i pięknych zarazem wodorostów. Ares uruchomił systemy oświetlania. Boki statku odsunęły się, tworząc szerokie "skrzydła", pod którymi wisiały reflektory. Po chwili osiemset wat białego światła przeszyło okolicę. Ares rozejrzał się i zaraz zobaczył kapsułę.
Coś jednak było nie tak. Kapsuła była otwarta, co więcej - pusta. Gdzie się podziała protoforma? Rozglądając się na boki, Ares nie zauważył małej jaskini ani widniejącej w nich pary czerwonych, skośnych oczu...
Griev przepłynął przez wąwóz i dole pod nim, w głębokiej podwodnej kotlinie, zobaczył cos niezwykłego.
- Łoa... - szepnął, przepływając nad tym.
Było to rozległe, podwodne miasto. Składało się z budynków różnej wysokości, przy czym bardzo dużo było wież w kształcie krzywych prostopadłościanów, przywodzących na myśl niedokładnie, topornie ociosane bloki skalne. Na całej ich długości widniały małe, kwadratowe okienka dające żółty blask. Zapewne wewnątrz znajdowało się jakieś źródło energii, może kryształy świetlne. Miasto wyglądało na całkiem wyludnione; dzikie morskie stwory pływały w nim jak chciały. Najbardziej Grieva zdumiało, że choć od katastrofy minęły tysiące lat, żaden z budynków nie wyglądał na zniszczony czy zarośnięty.
Griev wpłynął między las wież, na dosyć dużej wysokości. Rzecz jasna, to była czysta głupota - coś jak wchodzenie do lasu na terenie wilków. Lampy Grieva nie omiotły wypalonej dziury w ścianie i kiedy przepłynął obok, wiszący w zniszczonej krawędzi budynku obiekt poruszył się...
Ares miał właśnie użyć potężnych manipulatorów kapsuły, gdy nagle coś skoczyło na nią i niemal przygniotło do dna.
- Co do kur... - zaklął Ares, spoglądając przez szybę, jednak nic nie dojrzał. Nie minęły dwie sekundy, a kolejne uderzenie wzbudziło burzę mułu z dna morskiego. Ares złapał za przepustnicę i przyspieszył nieco, manewrując koło skał - w pewnym momencie coś uderzyło w skałę, kiedy robił obrót, a wówczas przed szybą pojawił się łeb dawnej protoformy.
Ares nie znał się na formach życia planety Slizer (szczerze mówiąc, nikt się na tym nie znał), ale bez problemu poznał węgorza - z drobnymi poprawkami. Jego głowę spowijało sześć długich kolców tworzących "kaptur"; głowa była wydłużona, pełna ostrych zębów, a ciało długie i mocne. Zanim Ares zdołał się zatrzymać, węgorz zmienił się. Kolce okazały się być pazurami, zaś ogon podobny do rybiego zmienił się w dwie nogi. Głowa węgorza tworzyła teraz głowę robota.
- Patrz, jak płyniesz - warknął stwór, próbując przebić szkło kapsuły.
- Co jest? Ubliżasz kierowcy? - warknął Ares, sięgając po przepustnicę. - BEZ BILETU?!
W mgnieniu oka wyhamował kapsułę, zrzucając z niej węgorza. Stwór poleciał do przodu, jednak w ostatniej chwili złapał się pazurami reflektorów. Ares zobaczył przed sobą wysoki, kamienny łuk i natychmiast dodał gazu, sprawiając, że stwór uderzył w skałę, a łódź podwodna popłynęła dalej.
- Baza modów, tu Ares - zakomunikował. - Pierwsza kapsuła stracona. Szukam następnych.
Zawrócił i popłynął w stronę przełęczy we wzgórzach.
Skąd się wziął węgorzowaty? Dziesięć minut wcześniej Blightron i Manticron rozproszyli się, aby odnaleźć protoformy. Blightron udał się w tę samą stronę co Ares, natomiast Manticron gdzieś odpłynął.
Blightron wyjątkowo szybko odnalazł kapsułę. Uruchomił sekwencję skanowania DNA i odsunął się. Żółty strumień energii zakreślił okrąg i zniknął. Kapsuła się otworzyła.
- No - mruknął zadowolony Blightron.
Jednak w tym momencie protoforma wewnątrz rzuciła się na niego. Blightron z rykiem zrzucił z siebie węgorzowatego. Rzucił nim o skałę i uniósł ręce.
- Uspokój się! Stoimy po tej samej stronie - powiedział Blightron. Stwór uspokoił się.
- Kim jesteś? - zapytał po chwili.
- Blightron. Jestem Furionem, tak jak ty.
- Furionem? Nic nie pamiętam.
- Rozumiem. Zgłosiłeś się na ochotnika na misję zniszczenia krążących tu moderatorów. Ale rozbili twoją kapsułę. Pewnie uderzyłeś się w głowę i straciłeś pamięć. Sprawdźmy - jak masz na imię?
Węgorzowaty na chwilę zamilkł. Wyglądało na to, że stara się coś sobie przypomnieć.
- Mam! - powiedział nagle. - Moim imieniem jest Tidalwave!
- Doskonale - powiedział Blightron. - Więc jednak coś pamiętasz - kłamstwa płynęły z jego ust gładko jak woda w strumieniu. - Więc nie muszę cię zdejmować w posterunku. Słuchaj: niedługo mogą się tu zjawić moderatorzy. Zostawimy twoją kapsułę jako przynętę, a ty wracaj do jaskini. Ja zajmę się resztą.
Po czym przybrał formę kraba i odmaszerował w stronę skał. Tidalwave schował się w jaskini i czekał...
Grievous podziwiał właśnie widoki miasta, kiedy nagle coś zwróciło jego uwagę. W jednym ze zgaszonych reflektorów skierowanych do tyłu odbijał się obraz czegoś, co płynęło w jego stronę. Było zielonkawe i miało długie szpony. Udając, że nie zauważył, skręcił w lewo i opadł lekko w dół. Istota wciąż płynęła za nim. Griev uruchomił radar, aby się upewnić, czy to Furion, czy zwierzę. Jeśli będzie to tylko lokalna forma życia, radar go nie wykryje.
Niestety, w miejscu gdzie była istota, pojawiło się zielone światełko. To był Furion.
Manticron zaczaił się w odkrytym przez siebie mieście, wypalając sobie dziurę w budynku. Kiedy zobaczył światła reflektorów kapsuły Grieva, był niemal pewien, że mod go zauważy; ale jednak przepłynął obok. Cichutko ruszył za nim, tak że nie spłoszyłby nawet ryby. Płynął powoli, poruszając nogami tak jak ryba ogonem. Jego wystające z pleców i kończyn odnóża krewetki modliszkowatej wyczuwały najlżejsze wibracje, tak że mógł całkowicie skupić się na kapsule. Był już całkiem blisko, kiedy kapsuła skręciła i zaczęła nurkować. Nie będąc pewnym, czy Griev go zauważył, czy też był to zwykły manewr, ukrył się za budynkiem. Jednak Griev nie zaczął uciekać, więc ruszył znów za nim. Teraz kiedy tylko mógł, chował się za czym tylko się dało - kłębami wodorostów, skałami, budynkami.
Griev, widząc te manewry, nie miał wątpliwości, że Furion go śledzi. Dodał gazu. W reflektorze jak w lusterku zobaczył, że Manticron ruszył za nim. Griev miał nadzieję, że w kapsule będzie jakieś uzbrojenie, ale nie - ani jednego miotacza, żadnego śladu harpunu czy czegokolwiek. Wkurzony, zaczął sciekle manewrować między budynkami, jednak Manticron był wyjątkowo szybki. W końcu Griev zdecydował się na ryzykowny manewr i skręcił za budynek. Kiedy Manticron wyskoczył zza rogu, Griev staranował go łodzią. Oszołomiony Furion opadł na dno, gdzie zastygł bez ruchu, trzymając się za głowę.
- Wybacz, stary. Następnym razem - powiedział Griev i oddalił się od budynku, ruszając ku granicy miasta.
W tym czasie na dole Manticron wstał, rozcierając sobie głowę. Już chciał ruszyć za Grievem, gdy coś zwróciło jego uwagę. Za budynkiem poruszyło się coś wielkiego - może nie tak wielkiego jak Blightron, ale na pewno większe od niego. Ruszył, by zobaczyć, co to. Zobaczył to kilkanaście metrów od siebie, kiedy tylko wychylił głowę zza rogu.
Na początku odczuł zawód, widząc kapsułę, taką jaką płynął Griev. Jednak po chwili coś mu przyszło do głowy. Kto powiedział, że protoformy znajdą sobie organiczne alt-mody?...
Jego przypuszczenia potwierdziły się, kiedy kapsuła zaczęła zmieniać formę, ukazując mu potężnie zbudowanego transformera. Tak jak podejrzewał, był o głowę wyższy od niego. Choć kapsuła była niebiesko-czarna, on miał pod spodem lekko pomarańczowy pancerz. Jego głowa przypominała kokpit w kształcie łzy, z oczami podobnymi do owiewek. Na plecach znajdowały się dwa zbiorniki na tlen, a na prawej ręce proste, mechaniczne szczęki, podobne do żuwaczki mrówki; na jego lewej ręce znajdowała się mała sonda z silnikiem-śrubą otoczoną obręczą. Dopiero po chwili Manticron zwrócił uwagę na to, że takie same obręcze znajdują się na plecach robota.
Robot nie atakował, ale też i nie wyglądał na pokojowo nastawionego. Uniósł rękę, pod którą zamajaczyły dwie lufy i cofał się do tyłu. Jego nogi zaopatrzone były w pięć palców w kształcie trójkątów, które, gdy podnosił nogę, opuszczały się ku sobie tworząc stożek. Manticron uśmiechnął się, schował broń i uniósł ręce.
- Ej, luzik, jestem przyjacielem - powiedział ku robotowi. Choć z widocznym wahaniem, zatrzymał się.
- Pamiętasz mnie? - Manticron pomachał rękoma w swoją stronę. - Manticron. Furion. Pamiętasz?
Stosował dokładnie ten sam wybieg co Blightron przy Tidalwave. Robot odparł:
- Nie.
- Hm... Pewnie od wypadku. Pamiętasz swoje imię?
- Seaborg.
- Czyli nie tak źle. Słuchaj, gonię moderatorów, którzy zniszczyli twoją kapsułę. Pomożesz mi?
- Jasne - powiedział Seaborg. Jego otoczone obręczami śruby na plecach zawarczały i uniosły go w górę, po czym popłynął w ślad za Manticronem. Tymczasem za wzgórzem...
Griev i Ares spotkali się w drodze do statku moderatorów.
- Masz kapsułę?
- Nie. Blightron był pierwszy.
- Ja musiałem uciekać przed Manticronem. Trudno, najwyraźniej będziesz miał trochę więcej zabawy.
Naraz coś pokazało się na radarze. Kapsuła!
- Widzę trzecią kapsułę! - zawołał Griev. - Za skałami, w lewo!
Zrobił zwrot i tuż u podnóża skał otaczających puste miasto Sub odnalazł kapsułę protoformy. Miała kształt łzy i składała się z dwóch części; metalicznej, w której znajdowała się protoforma i osprzętowanie, oraz szklanego kokpitu osłaniającego transformera. Griev podpłynął bliżej i poprzez szybę zobaczył protoformę - szaro-czarną istotę przypominającą ożywione protodermis. Spojrzał na przyrządy. Protoforma musiała szybko znaleźć sobie alt-mod, bo inaczej jej iskra szybko zgaśnie. Już miał sięgnąć ramieniem kapsuły do klawiszy, gdy usłyszał pędzący przez wodę głos:
- Manipulatory precz!
Obrócił swoją kapsułę, aby mieć widok na sytuację. Przed nim, na szczycie skalnych klifów, znajdował się Blightron, Manticron i ktoś nowy. Wszyscy mierzyli do niego ze szkaradnej broni.
- Oddal się od kapsuły, bo jeden strzał i zgniecie cię jak puszkę Żubra - palec Blightrona już wciskał spust.
Ares nie zamierzał dać się zabić.
- Griev, rób swoje! - powiedział do komunikatora, otwierając przepustnicę i kierując się wprost na Furionów. Nie czekali długo; otworzyli ogień do Aresa, sprawiając że jego kapsuła zawirowała i poleciała wprost na skały. Tymczasem Griev starał się najbardziej, jak mógł aby uruchomić sekwencję DNA, lecz kolejny pocisk Seaborga odrzucił jego kapsułę w gęste wodorosty. Wirnik zaplątał się i Griev był uwięziony.
Tymczasem Manticron schodził już po kapsułę, a Blightron i Seaborg zapewniali mu ogień zaporowy, choć przeciwnicy wydawali się być pokonani. Ale Ares nie przywykł do przegrywania. W całej kapsule starał się znaleźć coś, co pomogłoby mu się ruszyć. I nagle wybuch rakiety tuż obok jego kapsuły spowodował, że walnął głową w jakiś przycisk. A wówczas...
Nagle kapsułę wypełniło błękitne światło z paneli kontrolnych, a on sam poczuł jak jej części zaczynają się przesuwać, zmieniać położenie... transformować?
Zanim dotarło do niego, co się dzieje, wysunęły się dodatkowe sterowniki, podobne do joysticków, a na jego nogi nasunęły się nakładki. I już po chwili Blightron i Seaborg obserwowali nie kapsułę, a potężnego mecha. Transformacja była niesamowita - żaden element poza kokpitem nie wskazywał, że robot zmienia się w kapsułę badawczą. Ares z zadowoleniem zobaczył mieszaninę strachu i niepewności na twarzach Furionów. Zobaczył, jak na ekranie przed nim pojawiają się instrukcje. Dłonie mecha na ekranie zaświeciły na czerwono i coś z nich wyleciało. A zatem ujął sterowniki w dłoń i nacisnął czerwony przycisk.
Potężna raca błękitnego światła wystrzeliła w górę i strąciła Seaborga w dół zbocza. Po chwili to samo spotkało Blightrona. Ares poruszył nogami i mech zrobił krok do przodu. Szybko ucząc się zasady poruszania się, podszedł od tyłu do Manticrona, klęczącego przy klawiaturze kapsuły. Na widok zakrywającego go cienia mecha odwrócił się gwałtownie i wytrzeszczył oczy.
- O, fuck! - wyrwało mu się, widząc mecha. Ares z łatwością złapał go pięcioma kończynami i podniósł w górę.
- Grają naszą piosenkę, Manticronie - zarechotał, patrząc na szarpiącego się Furiona. - Czas byśmy zatańczyli.
Przystawił drugą dłoń do brzucha Furiona i wystrzelił, odrzucając go daleko za skały.
- Szerokiej drogi! - powiedział, machając spadającemu za klif Furionowi.
Nagle poczuł uderzenie z tyłu i jego mech się przewrócił. Po chwili coś przygniotło mu rękę do podłoża.
Podniósł głowę.
Concepticon.
- Phosphorak zaczął się niepokoić, co się dzieje z innymi - powiedział, celując do niego z wyrzutni rakiet. - O, przepraszam. Niepokoić o nich? Chciałem powiedzieć - o kapsuły.
Ares próbował go porazić drugą dłonią, ale odstrzelił ją pocisk z działka energonowego.
- A, a, a - pogroził mu Concepticon. Rakietka była wycelowana w jego kabinę.
Nagle żółta raca trafiła Concepticona i zrzuciła go z ramienia Aresa. To Griev odnalazł tę samą opcję w swojej kapsule.
- Teraz zatańczymy coś szybszego - powiedział i zasypał Concepticona gradem rac z dłoni. Minicon zasłonił się rękoma, transformował i szybko uciekł.
- Tchórz - mruknął Grievous, opuszczając dymiące dłonie.
Ares podniósł się z dna morskiego, z jego pancerza zsuwały się strumienie piasku.
- Dzięki - powiedział. - Teraz zabierzmy... O fuck.
Kapsuła zniknęła. W ferworze walki musiał ją zabrać któryś z Furionów.
- No to pierwszorzędnie - powiedział Ares. |
| | W bazie Furionów - czy jak chciał Phosphorak, Phosphorotronów - Phosphorak zyskał jeszcze jeden dowód, że sprawuje kontrolę nad Furionami lepiej niż Furia. Oto kiedy Furia wysłał ich po jednego drona nie dali rady go złapać, a teraz on wysłał ich po trzy protoformy znajdujące się na terenie blisko bazy modów i otrzymał wszystkie. No, prawie wszystkie - Tidalwave zgodnie z poleceniem Blightrona wciąż siedział w jaskini, szpiegując modów. Sukces jakiego się nie spodziewał. Wiadomo - silny władca, silna drużyna.
Teraz zajmował się wyjaśnianiem nowo przybyłym w czym rzecz.
- Jeśli w tym momencie zaatakujemy bazę moderatorów, będą bezsilni. Zbierzmy wszystkie nasze siły i zaatakujmy ich.
Potem odwrócił się do nowo przybyłych.
- Witam w szeregach Furionów - przywitał ich. - Cieszę się z waszego powrotu. Wasz brat wkrótce wyjdzie z kapsuły, musi zregenerować uszkodzenia powstałe podczas walki z modami. Concepticon też powinien już kończyć...
W tym momencie drzwi kapsuły otworzyły się z sykiem i wyszedł Concepticon. Nie tylko naprawił swoje uszkodzenia, ale zmienił też alt-mod.
- Nie nudzi ci się to ciągłe zmienianie alt-modów? - zapytał Phosphorak, patrząc na idącego na czterech kończynach Concepticona. Ten zmienił się i wstał na dwie nogi.
- Nie sądzę - odparł. - Tamten alt-mod był do kitu pod wodą. A ten umożliwi mi maskowanie się, w końcu te Rahi żyją tutaj. Widziałem stadko jak płynąłem do Blightrona.
- Jasne - odparł Phosphorak i odwrócił się z powrotem do nowych. - Tutaj nie ma energonu, lecz my przybraliśmy nowe formy, aby lepiej zaadaptować się do środowiska i być bardziej efektywnymi w swoich działaniach. Dzięki temu będziemy mogli pokonać moderatorów, którzy chcą ponownie wprowadzić chaos we wszechświecie. A kiedy ich powstrzymamy, wprowadzimy dawny porządek.
Jeden z nowych wyglądał inaczej niż reszta. Miał na imię Octilion, a różnił się niepewnością którą wyrażała cała jego postawa. Octilion był wysoki, szczupły i miał błękitny pancerz, na którym znajdowały się czerwone elementy jego alt-modu - kałamarnicy. Na jego plecach znajdował się miecz z ząbkowaną krawędzią, a na pasie - kilkanaście sferycznych przedmiotów. Jego oczy zakrywały okrągłe szkiełka podobne do gogli do nurkowania. Octilion nie czuł się zbyt dobrze w tym towarzystwie. Nie żeby był słaby w walce - nie, był bardzo wytrawnym wojownikiem, istnym mistrzem w posługiwaniu się mieczem. Ale chodziło o to, że te istoty wyznawały kompletnie inny system wartości niż on sam. Do celu chcieli dotrzeć drogą podboju, podwaliny swego imperium zbudować na bielejących w słońcu kościach wrogów. A on wolał pokojowe rozwiązania. Taka już była jego natura.
- No! - skończył Phosphorak, wyłączając hologramowy plan ataku który wyświetlał przez ponad dwadzieścia minut. - Pytania?
Nie było pytań.
- Atakiem zajmiemy się jutro z samego rana - powiedział Phosphorak. - W tym czasie Tidalwave i Concepticon przeprowadzą akcje dywersacyjną. Potem ja, Blightron, Manticron, Octilion i Seaborg wchodzimy do bazy. Po zabiciu modów przegrupowujemy się i wracamy do bazy na maksimum godzinę napraw. Potem szturmujemy bazę, która leży nad urwiskiem. Nie jest nam specjalnie potrzebna - może wystarczy ją zrzucić na dno. Teraz... Octilion!
- Słucham - powiedział robiąc krok naprzód.
- Udaj się na teren moderatorów. Sektor 4-6-7. Sprawdź, w jakim stanie jest ich baza.
- Tak jest - zasalutował, choć bez entuzjazmu i wyszedł na zewnątrz. Tam włączył alt-mod i odpłynął jako czerwona kałamarnica. Im głębiej się zanurzał, tym ciemniejsza robiła się jego skóra.
- Tidalwave! - Phosphorak włączył komunikator.
- Na rozkaz!
- Dołącz do Octiliona kiedy nadpłynie. Nie atakujcie bazy. W razie kłopotów uciekajcie w odrębne strony. Bez odbioru.
- Bez odbioru - Tidalwave rozłączył się i ustawił się przy wyjściu z jaskini.
Octilion płynął w wyznaczonym kierunku, wypatrując Tidalwave'a. Ten wypłynął z jaskini, kiedy Ocilion znajdował się jakieś sto metrów nad nią. Nie zbliżał się zanadto; wiedział, że jeśli modzi ich obserwują, to łatwo ich powiążą, a tak - uznają ich za zwierzęta. Tidalwave uruchomił komunikację mentalną.
- "Cel w odległości trzy dwa dwa i zbliżamy się".
- "Przyjąłem" - odparł Octilion. Potem, kiedy już baza modów była w zasięgu ich wzroku, osiadł na skałach. Leniwym ruchem złapał przepływającą rybę i udając, że je, wpatrzył się w bazę.
Tymczasem Lemo szykował się do zwiadu. Zabrał trzecią kapsułę i wypłynął w inną stronę niż poprzednio Griev i Ares. Pod spodem miał doczepiony dodatkowy sprzęt.
- Lemo, sprawdź czy w pobliżu na powierzchni znajduje się energon - powiedział do niego Apo. - Gdyby doszło do walki, mogłoby to się źle skończyć. Myślę, że mały sobie poradzi.
- Zrozumiałem - Lemo pchnął lekko drążek sterowniczy, kierując statek w stronę skał. Kied dotarł na niezbyt rozległą równinę, na której znajdowały się tylko skupiska skalne, wydał komputerowi polecenie:
- Wypuść małego.
Spod kapsuły odczepił sie mały robot. Miał korpus w kształcie pastylki i cztery kółka na niezależnych wysięgnikach. Opadł miękko na dno i na jego końcu uruchomiła się kamera, zalewając obszar dna o powierzchni metra kwadratowego jasnym, zielonym światłem. Na ekranie kapsuły Lemo wyświetlił się obraz. Widział wprawdzie drobne skałki, minerały i zwierzęce szkieleciki i pancerze, ale nic co wskazywałoby na obecność energonu. Naraz jednak kamera uniosła się do góry i Lemo zobaczył coś całkiem nowego.
Na skałach na krańcu podwodnej "polany" stał ktoś wysoki. Obraz nie był dosyć dokładny, ze względu na odległość, ale Lemo z dala rozpoznał transformera. Miał czerwony pancerz i coś, co przypominało białe futro, falujące niczym wodorosty. W ręku trzymał miecz.
- Ares! - zawołał, wznosząc go. - Mam zamiar wyrównać rachunki!
Zeskoczył ze skał i zaczął biec w stronę Lemo. Ten podpłynął po robota, złapał go i włączył alt-mod sondy. Kiedy tylko nieznajomy do niego dobiegł, uniósł dłoń, miotając zieloną racę, jednak wróg ją ominął. Dwie następne race odbił ramieniem, aż w końcu Lemo zrozumiał, że walka jest nieunikniona.
Nieznajomy napastnik zaatakował Lemo potężnym ciosem prosto w kokpit kapsuły.
- Wyłaź z tej puchy, Ares - warknął, siegając pazurzastą łapą ku szybie kokpitu. - Kiedy walczyliśmy przeciwko Decepticonom, byłeś odważniejszy.
Lemo zrozumiał, co się dzieje. Ten osobnik miał jakiś uraz do Aresa i myśli, że jest w środku kapsuły. Więc musi szybko przerwać walkę i dać znać Aresowi.
Wyciągnął zza pleców jedną z butli z tlenem, odepchnął nieznajomego i rzucił mu ją w ręce. Ten zaśmiał się.
- Chyba żartujesz!
- To ty tak myślisz - odparł Lemo, strzelając w pojemnik.
Rozprężony gaz rzucił przybyszem o skały. Lemo włączył silniczki i oddalił się, nadając przez komunikator:
- Ej, ludzie! Mam tu kogoś, kto najwyraźniej ma uraz do Aresa i ma zamiar go znaleźć.
- Jak wygląda? - Ares podszedł do konsoli i przybliżył mikrofon do ust.
- Wysoki, czerwono-biały z futrem...
- Na Matrycę - tchnął Ares. - Polartron.
- Kto?
- Byliśmy razem na statku, który szukał Decepticonich niedobitków podczas wojny. Kiedy już mieliśmy ich na muszce, otworzyli do nas ogień. Uciekliśmy w kapsułach, ale Polartron nie zdołał odpalić swojej. Byłem pewien, że zginął...
- Jedną z rzeczy, jakiej się nauczyłem przez lata - odparł Derion, wyglądając przez szybę, - to to, że tylko ci dobrzy pozostają martwi.
Polartron wygrzebał się ze skał i z rykiem ruszył za Lemo. Mod zdołał na szczęście dotrzeć do bazy i schować się w ładowni, skąd wyruszył. Kiedy wygramolił się z mecha, pobiegł do sterowni.
- Szykujcie amunicję - powiedział, wyciągając ze stojaka karabin energonowy.
- Nikt nie wychodzi! - powiedział głosno Ares. - Polartron szuka mnie. Wy zostańcie i dajcie mu lekcję z działek pokładowych.
- Zgoda. Lemo, Derion, Zakhai, Apo - do działek. Bast, szykuj swoje kocie łapki na przeprowadzenie operacji.
Bastet wyłączyła alt-mod i wstała. Ares odwrócił się i wyszedł.
Polartron czekał na zewnątrz. Jego miecz świecił intensywnym błękitnym blaskiem; woda na nim zamarzała.
- Kopę lat, Polartron - powiedział Ares z założonymi rękoma.
- Kopę lat, Ares - odparł Polatron i rzucił się do ataku.
Widząc walczące ze sobą postacie, Octilion uruchomił komunikator.
- Octilion do Phosphoraka - powiedział. - W bazie coś się dzieje. Przesyłam swój obraz optyczny.
Na ekranach bazy pojawiło się to, co widział Octilion. Phosphorak z uśmiechem wpatrzył się w obraz.
- No, no - mruknął. - To świetnie się składa. Najsilniejszy z modów - unieruchomiony walką - nabrał powietrza w płuca. - UWAGA! Za dwie minuty macie być gotowi do wyjścia! Pełna mobilizacja!
Polartron nawet nie wiedział, jak przysłużył się moderatorom. Gdyby bowiem do jego ataku nie doszło, to moderatorów zaatakowaliby nowi, potężniejsi przeciwnicy z którymi na pewno by sobie nie poradzili... |
| | W bazie Furia siedział wraz z Nuparu w sterowni, aż w końcu ziewnął szeroko.
- Chyba pójdę spać - powiedział, wstając i przeciągając się. - Nie spałem od ataku Sideburna i jego kumpli.
- W pewnym sensie nie spałeś o dwóch milionów lat - rzucił Nuparu.
- Tak, być może ciągłe podróże w czasie niszczą mój zegar biologiczny To nietypowy proces.
Furia poszedł do ładowni i wyciągnął się na pryczy. Nuparu sprawdził jego aktywność mózgową; Furia naprawdę zasypiał. Po chwili zdezaktywował kryształ Kamienia.
Ale nie było tak do końca. Nie da się włamać do umysłu Furii, nie zwracając na siebie uwagi właściciela. Dezaktywacja Miecza spowodowała przerwanie sygnału i obudziła Furię. Ten wstał i przeszedł przez ładownię. Pod stołem ukrył coś, co znalazł podczas swojej pierwszej wizyty tutaj. Wyjął tę rzecz i postawił na blacie. Włączył lampkę.
- Hmm... - zamruczał, obserwując przedmiot.
Była to metalowa kostka, o krawędzi długości dwunastu cali. Miała ciemnosrebrny kolor i pokryta była misternymi znakami. Czterema powtarzającymi się motywami były symbole Autobotów, Decepticonów, Predaconów i Maximali. Nie był do końca pewien czemu - może to symbole frakcji które ją posiadały, a może też których ją rozszyfrowały i użyły? Nie miał pojęcia. Dość, że chciał rozszyfrować jej działanie. Wierzył, że musi się dostać do środka, a wówczas odkryje jej sekret. Wyciągnął ze schowka przecinak laserowy, stelaż stabilizujący i posłał w kostkę skoncentrowany impuls żółtego światła...
W międzyczasie Ares i Polartron walczyli zaciekle na dole przed statkiem. Polartron niemalże obciął Aresowi dłoń, jednak zdołał tylko wbić sobie ostrze w ziemię. Ares wyskoczył w górę z zamiarem wbicia swojego ostrza przy nadgarstku w gardło Polartrona, ten jednak zdołał się odsunąć. Ares cofnął się pod statek, w zasięg ostrzału działek pokładowych.
- Czemu to robisz? - zapytał.
- Zostawiłeś mnie na statku. Wiedziałeś, że kapsuła jest uszkodzona - Polartron w końcu wyszarpnął miecz ze skał.
No tak. Klasyczny "syndrom rozbitka" - za swoje nieszczęścia wini każdego, tylko nie los. Polartron próbował skoczyć na Aresa, lecz nie zdołał - ostrzał energii z działek pozbawił go przytomności. Dymiac lekko, opadł na dno. Ares uśmiechnął się spokojnie.
Nagle i jego powaliła salwa energetyczna. Na szczycie pobliskich skał pojawiło się osiem postaci. Furioni.
- Uruchomić systemy obronne! - zawołał Ares, machając z ziemi do okna w statku. - Atakują nas!
Kolejna eksplozja pocisku podrzuciła go do góry, a po chwili legł nieprzytomny kilkanaście metrów od statku.
Lemo widząc Aresa poderwał się z krzesła i pobiegł ku tarczom energonowym przy wyjściu.
- Ares oberwał, idę po niego - powiedział.
- Idę z tobą - Griev też się zerwał.
- Bierz tarczę, aparaty oddechowe i na dół, szybko - poganiał go Lemo, w biegu zakładając maskę z goglami.
Wyskoczyli zanim jeszcze trap zdążył się całkiem opuścić. Na szczycie było już mniej postaci - zapewne reszta zajmowała strategiczne pozycje. Phosphorak, Blightron, Medicron, Tidalwave i Concepticon ostrzeliwali ich z ciężkiej broni; Manticron, Seaborg i Octilion gdzieś zniknęli. Nie wychylając się zza tarcz energonowych, modzi otworzyli ogień.
Tarcze miały kształt wydłużonych ośmiokątów, ich przekątne były pokrzywione i świeciły na błękitno; tarcze miały źródło energonowe które tworzyło barierę "zaginającą" tor lotu pocisków. Lemo przykucnął i wystawił zza tarczy pistolet, otwierając ogień do Furionów. Griev, kuląc się, podbiegł do Aresa.
Wielkolud wciąż był nieprzytomny; ale przynajmniej żył. Griev podniósł go za rękę i zarzucił sobie na plecy; teraz nie mógł strzelać, gdyż jedną ręką trzymał Aresa, a drugą tarczę.
Na szczęście Lemo i reszta spisywali się znakomicie, broniąc go z działek pokładowych. Griev cofał się krok za krokiem, starając się jak najbardziej zasłaniać siebie i Aresa.
Nagle Lemo poczuł, że coś wyskakuje z ziemi obok niego, a już po chwili leżał na ziemi, nad nim stał z wymierzonym działkiem Seaborg. Robot kroczył w jego stronę, najwyraźniej delektując się swoją pierwszą ofiarą.
Tymczasem Griev postawił Aresa na podeście i posłał do góry. Kiedy zobaczył, jak Seaborg idzie na Lemo, zawołał:
- Te! Bojlerze przerośnięty!! - podbiegł do niego, w pędzie kręcąc pięścią i kiedy Seaborg zorientował się z kim zadarł, Griev posłał go ciosem w stronę urwiska skalnego blisko stacji modów. Podał Lemo rękę.
- Dzięki - wydyszał Lemo. - Wracajmy na pokład, zanim...
Nie zdążył. Manticron w towarzystwie Octiliona zdołali dostać się na górę i odciąć działka na statku. Teraz Manticron oddał strzał do Lema i Grieva, posyłając ich w przeciwne strony. Tarcza Grieva była uszkodzona, więc rzucił się za skały i tylko wystawił lufę, otwierając ogień na ślepo.
Lemo był w gorszej sytuacji - był całkiem na widoku, a tarcza leżała trzy, cztery stopy od niego. Manticron i Octilion unosili sie nad nim. Octilion miał w ręku miotacz.
- Dobij go - powiedział Manticron, wskazując na Lemo. Octilion wymierzył w niego miotacz. Ale nie strzelił.
- No, strzelaj - niecierpliwił się Manticron. - Na co czekasz?
Ale w umyśle Octiliona gotowa już była konkluzja. Furioni porzucają swoich towarzyszy, modzi ich ratują. Zatem nietrudno jest zgadnąć, z kim się lepiej zadawać.
Uniósł swój miotacz i wymierzył w Manticrona.
- NIE!! - wrzasnął Furion, ale za późno - energetyczny pocisk zmiótł go poza skały, pozostawiajac po nim wir gwałtownie zmąconej wody. Octilion szybko opadł na dno koło Lema, podał mu tarczę i otworzył ogień do Furionów.
Tymczasem Furia prawie dobrał się do zawartości kostki. Ale nie zwrócił uwagi na głośny syk, jaki wydawał topniejący metal. Nuparu z łatwością usłyszał jego poczynania i zakradł się do środka, podchodząc do niego z pistoletem...
Wówczas jednak Furia wyczuł negatywne emocje Nuparu i odwrócił się gwałtownie z mieczem uniesionym do walki, przypadkiem strącając kostkę na dół.
Niestety, Transmetalowa Kostka to jeden z tych przedmiotów które źle znoszą przemoc fizyczną i wstrząsy. Upadek sprawił, że metalowe płytki chroniące zawartość odpadły. Czerwona sfera energii wewnątrz zmieniła barwę na błękitną i eksplodowała.
Powstała fala energii, która rozproszyła się niczym fala uderzeniowa. Nie ograniczyła się jedynie do statku, gdyż jego kadłub był nieszczelny (feralna szyba w sterowni) - przeniknęła przez niego i dalej się rozrastała, zbliżając się do bazy modów...
Tymczasem Ares odzyskał przytomność i wziąwszy tarczę, zeskoczył na dół, by pomagać Octilionowi, Grievowi i Lemowi w uprzykrzaniu życia Furionom. Nagle...
- Przerwać ogień! - rozkazał Phosphorak, unosząc dłoń. Blightron i reszta przestli strzelać. Modzi wciąż kryli się za tarczami. Spojrzeli tylko, czemu wrogowie nie strzelają...
Wówczas właśnie transmetalowa fala dotarła do bazy. Phosphorak i reszta krzyknęli niczym w agonii, kiedy przez ich ciała przeszła fala energii, która w sekundę potem ogarnęła modów. Ci, którzy byli w statku, nie zostali narażeni na falę, lecz Lemo, Octilion, Ares i Griev padli niczym rażeni gromem. Fala zniknęła w otchłani.
W kilka sekund po tym zdarzeniu Apo otrząsnął się, klepnął Zakhaia i Deriona w barki i wziąwszy tarcze, zjechali na dół.
Skulili się na platformie, zakrywając się nawzajem tarczami. Lecz nic się nie stało. Na zewnątrz panowała głęboka cisza. Otchłań zamilkła, jakby przerażona nagłą Falą Transmetalową. Griev i reszta leżeli na ziemi, nieprzytomni. Każdy z wychodzących modów wziął jednego na ramiona i zaniósł na platformę; Aresa zanieśli razem.
Od razu rzuciły im się w oczy zmiany na ciałach modów. Nie będąc w alt-modach nie mogli się uchronić. Fala nadała im nowe cechy - teraz przypominali przedziwną mieszankę maszyn i organizmów. Istoty technoorganiczne.
W bazie, gdzie byli Furia i Nuparu, sytuacja również się zmieniła. Obaj leżeli na podłodze, iskrząc transmetalową energią. Furia podniósł się pierwszy. Spojrzał na swoje transmetalowe dłonie - i krzyknął z przerażeniem, a jego krzyk ginął w otchłani, płosząc zwierzęta blisko bazy... |
| | Apo i spółka oglądali stransmetalizowanych przyjaciół. Było to coś w stylu gry kto wyłapie więcej różnic.
Girev był względnie niezmieniony. Jedynie zmienił kolor z zielonkawo-szarego na srebrno-biały. Na jego pokrywie od alt-modu pojawiły się dwie śruby, podobne do tych które miał Seaborg, a do ust dochodziły dwie błękitne rurki.
Lemo przypominał mechanicznego geparda. On również miał dwie rurki tkwiące przy ustach. Wyglądało to jakby maska do oddychania którą miał na twarzy stopiła się z jego ustami.
Octilion również niewiele się zmienił, w przeciwieństwie do Aresa. Ten bowiem, ponieważ w chwili wypadku nie był osłonięty tarczą ani skałami jak reszta, przyjął największą dawkę Fali Transmetalowej. Wyglądało na to, że kiedy się obudzi, będzie w stanie dać łomot wszystkim Furionom.
- Ej, wielkoludzie? - puknął go Apo. - Jak się czujesz?
Ares jęknął, pokręcił głową i wstał, wstrząsając podłogą swoim ciężarem. Zdumieni modzi unieśli głowy, by na niego spojrzeć.
- Jednym słowem - pierwszorzędnie - powiedział Ares, zakładając ręce na piersi. Wszystkim szczęki opadły.
Tymczasem w swojej bazie Furioni obserwowali swoje nowe ciała. Tylko Phosphorak, Concepticon i Seaborg się nie zmienili, bo nie mieli organicznych alt-modów. Najwyraźniej ich stare alt-mody pojazdów połączyły się ze zwierzęcymi, dodatkowo dostosowując się do środowiska wodno-lądowego. Blightron zyskał na plecach dwie gąsienice, które opuszczały się tak, by mógł na nich jeździć, zaś ilość jego krabich nóg zmniejszyła się z ośmiu do sześciu. Na plecach Medicrona cztery największe kolce, płaskie i długie, zmieniły miejsce jakby tworzyły śmigło helikoptera. Manticron przypominał srebrną, mechaniczną modliszkę skrzyżowaną z Toa. Podobnie było z Tidalwave'em.
- Wygląda na to - powiedział wyciągnięty na fotelu Phosphorak, - że zyskaliśmy nowy argument w walce z moderatorami.
Nuparu leżał zaplątany w szczątki ładowni. Furia już się wygrzebał, ale klęczał pośrodku tego złomowiska i patrzał na swoje dłonie. Nuparu, wstawszy, wyciagnął pistolet.
- No, teraz ci się dostanie - powiedział, mierząc w Furię.
- Daj spokój - odparł tamten, odwracając wzrok od dłoni. - Spójrz na siebie!
Nuparu spojrzał - i oniemiał.
- Na Matrycę, co jest?! - zawołał, dotykając swoich skrzydeł. Silników było teraz więcej, bo z dwóch zrobiły się cztery, a on sam wyglądał jak pokryty metalem.
- Próbowałem rozgryźć zagadkę tego sześcianu, kiedy wlazłeś, żeby zrobić mi kuku - Furia wskazał na leżące płytki. Nuparu podniósł jedną. Leżał na niej gorejący czerwienią znak Furionów, powoli gasnący.
- Kostka Transmetalowa - powiedział od razu Nuparu. - Wysłałeś falę kwantową, która nadała nas stransmetalizowała. A przynajmniej tych, którzy byli poza statkami.
- Dlaczego przeniknęła ściany statku?
- Przez tę dziurę w szybie sterowni.
Furia zamilkł.
- To oznacza - powiedział Furia, - że wszyscy Furioni zostali Transmetalami.
- Skąd wiesz?
- Utrzymuję mentalne połączenie z Blightronem. Furioni, tuż przed wypadkiem, ruszyli ku bazie modów. Phosphorak, Concepticon i jakiś nowy, Seaborg, nie zostali zmienieni, ale reszta została stransmetalizowana. To oznacza, że mamy - pomyślał chwilę - co najmniej 5 transmetali po mojej stronie.
- Po stronie Phosphoraka - poprawił go Nuparu.
- No właśnie, Phosphorak - westchnął Furia, jakby zastanawiał się, co ma powiedzieć. Po chwili spojrzał Nuparu w oczy. - Potrzebuję waszej pomocy.
- CO?
- W walce z samym Phosphorakiem spokojnie dałbym sobie radę, ale Furioni to trochę za dużo. Wiem, że staliśmy po przeciwnej stronie barykady, lecz teraz pragniemy tego samego - zatrzymać Phosphoraka, zanim dowie się, jak wykorzystać technologię Slizerów. Blightron, najsilniejszy z Furionów, wciąż jest mi wierny, być może także Concepticon, a do modów dołączył nowy człowiek. Zjednoczmy siły przeciwko niemu. Pragnąłem jedynie władzy - lecz nie muszę do niej dochodzić po trupach. Możliwe, że dojdziemy do... paktów w przyszłości.
Nuparu nie do końca wiedział, co na to powiedzieć. Wreszcie podjął decyzję.
- Zgoda - uścisnął wystawioną dłoń Furii.
- Skontaktuję się z Blightronem i Concepticonem. Ty spróbuj nawiązać łączność z moderatorami.
- Jak? Przecież nie mam żadnych...
- Odpuść sobie - powiedział spokojnie Furia. - Myślisz, że nie wiem o obecności Miecza? Wykryłem go gdy włamałeś się do mojego umysłu. Ale chwilowo nie jest mi potrzebny. Poza tym - założę się że pochłonąłby mnie, gdybym tylko go dotknął.
- Okej - powiedział nieco oszołomiony Nuparu, wychodząc do sterowni. Furia usiadł po turecku na podłodze i otworzył swoje połączenie z Blightronem.
Ares i Griev siedzieli już w sterowni, badając swoje możliwości, kiedy nagle usłyszeli głos Nuparu.
- Słyszycie mnie?
- Tak, wyraźnie - odparł w myślach Griev, kiedy Ares ruchem ręki uciszył modów. - Co masz nam do powiedzenia?
- Szykuj się na szok.
- No?
- Furia chce paktować.
- CO?!
- To samo mu powiedziałem. Ale potem się zgodziłem. Może to jakiś podstęp, ale nie mogę tego sprawdzić - wie o Mieczu. Słuchajcie, podam wam koordynaty bazy. Przypłyńcie tu z jakąś bronią, bo chwilowo jesteśmy z niczym. Wszystko co było w magazynie - zezłomowane.
- Wiesz, co myślę? - zapytał Griev.
- Co?
- Jesteś szalony, że chcesz paktować z Furią.
- Czasem szaleństwo działa - powiedział Nuparu i zlikwidował połączenie. Griev wstał z fotela.
- Ares, płyniesz ze mną - powiedział. - Zabieramy trochę broni i płyniemy do bazy.
- Dobra - powiedział Ares, idąc do ładowni po broń.
- Zabierzemy też Octiliona - powiedział, wskazując kciukiem na nowego członka drużyny.
- Nie! - zaprotestował Lemo, stając między Grievem a Octilionem. - Zdajesz sobie sprawę, co zrobią Furioni, jak go zobaczą? Śmierć na miejscu.
- Ale on zna już skład ich drużyny - odparł Griev. Poklepał uspokajająco moda po ramieniu. - Nie martw się, nie wygląda na takiego, co da się zabić na pierwszej z brzegu misji.
Tak oto cała trójka wyruszyła w stronę, którą wskazał im Nuparu.
- Ares, bardziej na lewo - powiedział Griev, obserwując wskazania, które jego mechaniczne oczy wyświetlały w polu jego widzenia.
Cała trójka miała włączone czujniki mechanizmów - jakikolwiek Furion w okolicy zostanie wykryty. Przynajmniej w teorii.
Przepłynęli oni obok małej jaskini, w której zalśniły skośne oczy. Nie zauważyli ich, ale one zauważyły ich.
- Tidalwave do Phosphoraka - odezwał się, kiedy modzi odpłynęli. - Grievous, Ares i Octilion gdzieś płyną.
- Nie ruszaj się z miejsca - odparł Phosphorak. - Podeślę ci wsparcie.
Kilkaset metrów dalej właz do ładowni w statku modów otworzył się, a ze środka wyszły trzy postacie - czy raczej, dwie stały na trzeciej, jadącej na gąsienicach od czołgu... |
Ostatnio zmieniony przez Nuparu2 dnia Pon 16:26, 17 Gru 2007, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Nie 18:24, 09 Gru 2007 |
|
|
|
|
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
Ciekaw byłem kiedy będzie kontynuacja BU. Podwodne klimaty ... milusio. Poczekam co będzie dalej.
|
|
Nie 19:02, 09 Gru 2007 |
|
|
Takanui
Dołączył: 14 Sie 2007
Posty: 1803
Przeczytał: 18 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
No fajnie, ciekawie i ekscytująco, fajnie że jest ciąg dalszy BU, i to w wodzie, po prostu szacun Nuparu 2, szacun.
|
|
Nie 23:48, 09 Gru 2007 |
|
|
Phanta
Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
|
|
|
super N2. 10/10 podwodny klimat, miodzio. byś za mnie napisał książkę na polaka? żarcik.
|
|
Pon 8:07, 10 Gru 2007 |
|
|
Iruini
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1275
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tak
|
|
|
|
Co to są protoformy? Rozumiem, że za pomocą tego można przekształcić je w Transów, ale tak jaśniej? A, tak 10/10.
|
|
Pon 21:03, 10 Gru 2007 |
|
|
Mertis
Dawny Moderator
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 1900
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: z Gliwic
|
|
|
|
| | Nuparu miał już wyłączyć wyłączył mentalny podgląd, |
Taki mały szczegół ;]
|
|
Pon 21:05, 10 Gru 2007 |
|
|
Takanui
Dołączył: 14 Sie 2007
Posty: 1803
Przeczytał: 18 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Właśnie, co to są protoformy, a tak w ogóle, 10/10, książkę może jakaś napiszesz.
|
|
Wto 13:42, 11 Gru 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Protoforma to Transformer który jeszcze się nie zmienia. W TF 2007 Optimus, Jazz, Ratchet i Ironhide przybyli na Ziemię jako protoformy. W BW było tak z Infernem, Blackarachnią i Quickstrike'em (do Predaconów) oraz Airazor, Tigatronem i Silverboltem (do Maximali).
Nowa część. Aha, i niektórzy z nowych mieli inne imiona: Tidalwave pierwotnie miał być "Electronem" a Seaborg "Deep Metalem". Dlatego jeśli gdzieś się takowe pojawi, to znaczy że przez gapiostwo nie poprawiłem.
Ostatnio zmieniony przez Nuparu2 dnia Wto 17:15, 11 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 17:13, 11 Gru 2007 |
|
|
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
No proszę. Kto by sie tego spodziewał po Phosporaku. Dostał porządny upgrade i mu odbiło. Super. Czekam na dalsze części. 10/10
|
|
Wto 17:15, 11 Gru 2007 |
|
|
Iruini
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1275
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tak
|
|
|
|
świetny tekst :
| | Byłem pewien, że zginął...
- Jedną z rzeczy, jakiej się nauczyłem przez lata - odparł Derion, wyglądając przez szybę, - to to, że tylko ci dobrzy pozostają martwi. |
Ostatnio zmieniony przez Iruini dnia Śro 18:41, 12 Gru 2007, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Śro 18:41, 12 Gru 2007 |
|
|
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
Polartron ? Hmm... jakoś nie przypominam sobie tego ziutka XD. Ale nie no , Panowie pełny szacun dla N2. Jak dotąt to najlepszae części Aquaformersów !!
Cud , miód i oszeszki. 10/10.
|
|
Śro 20:38, 12 Gru 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Iii, nowy odcinek.
|
|
Czw 17:29, 13 Gru 2007 |
|
|
Takanui
Dołączył: 14 Sie 2007
Posty: 1803
Przeczytał: 18 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
UUU fajna, ciekaw jestem co będzie dalszej części.
OOO, prawie zapomniałem, 10/10.
|
|
Czw 18:59, 13 Gru 2007 |
|
|
Iruini
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1275
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tak
|
|
|
|
No fajnie, ale co ich tak przeraża w transmetalogii?
|
|
Pią 22:56, 14 Gru 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
| | No fajnie, ale co ich tak przeraża w transmetalogii? |
Obudź się kiedyś i stwierdź że jesteś pokryty metalem i masz kółka.
Nowa część.
|
|
Sob 19:49, 15 Gru 2007 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|