Forum PFB Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
[Fan Fick] Wyprawa Piraka - opowieść na podst. animacji

 
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Tekst Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
[Fan Fick] Wyprawa Piraka - opowieść na podst. animacji
Autor Wiadomość
Nuparu2
Dawny Administrator


Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post [Fan Fick] Wyprawa Piraka - opowieść na podst. animacji
Na bionicle.com za czasów Piraka były animacje, opowiadające o ich wyprawie po Maskę Życia. Dodałem nieco dialogów, usunąłem role Toa Inika i zmieniłem niektóre fakty i zakończenie - w ten sposób napisałem tę oto opowieść:
Cytat:
Voya Nui. Niegdyś część Wielkiego Kontynentu, dziś wyspa na powierzchni. Surowy klimat, brak pożywienia i wody oraz wulkaniczna aktywność czynią z niej bardzo nieprzyjazne Matoranom miejsce. Ale wulkan Mt. Valmai ukrywa w swojej głębii wielką tajemnicę - Maskę Życia, Kanohi Ignika. Wykuta przez Wielkie Istoty w razie potrzeby miała zostać użyta by przywrócić zdrowie Wielkiego Ducha. Teraz Ignika jest zagrożona. Sześć istot, dawnych Mrocznych łowców, przybyło na wyspę, aby odnaleźć ten relikt wielkiej mocy i użyć jej, aby zapanować nad światem. Nazywają siebie Piraka...

W lasach Voya Nui, mimo nieprzyjaznego charakteru wyspy, tętniło życie. W koronach drzew uwijały się Kahu i Sokoły Lawowe, na dole czatowały pająki Sztyletniki. Wysoki wodospad huczał, zagłuszając najbliższe istoty, a między drzewami prześwitywał widoki na równiny wyspy...
Spokój zakłóciły nagle odgłosy biegu. Matoran imieniem Piruk biegł by przekazać swoim przyjaciołom cenne informacje. On i pięcioro innych Matoran jako jedyni uniknęli zarażenia wirusem Antidermis i wysłaniem do pracy przy Mt. Valmai. Przebiegając wzdłuż ścieżki w głębi lasu, Piruk nie zauważył potężnie zbudowanej istoty ukrytej za drzewami i skałami. Potwór ruszył w pogoń. Zadyszany Piruk nawet się nie obejrzał - wiedział, że najdrobniejsza zwłoka będzie oznaczała dla niego pochwycenie. Przystanął jedynie na chwilę i po krótkim zastanowieniu ruszył w lewo, odciągając siedzącego mu na ogonie stwora od ścieżki do ukrytej w klifach bazy Grupy Oporu. Niestety, w pościgu nie miał szans. Stwór był zaprawionym w bojach myśliwym, a poza tym był wyższy i miał dłuższe nogi. Piruk poczuł się jakby cała lawina spadła mu na plecy, kiedy Piraka rzucił się na niego, przygwożdżając go do ziemi. Łowca Reidak zarechotał ochryple i wydał z siebie tryumfalny ryk, po czym podniósł oszołomionego Piruka z ziemi i zabrał go do Twierdzy Piraka.

Po upływie niecałej pół godziny, Piruk siedział już w Komnacie Prawdy, ponurym pomieszczeniu przypominającym okrągłą kotłownię z mnóstwem rur, za to bez pieca. Jedyne drzwi komnaty otworzyły się. Do środka wszedł błękitny potwór, zaopatrzony w harpun i miotacz sfer Zamor.
- No co mi tam dzisiaj powiesz, maluszku? - Vezok wykrzywił wargi w okropnym uśmiechu. - Może na przykład, gdzie znajduje się wasza baza główna?
- Nie mogę - jęknął Piruk. Wciąż boleśnie odczuwał skutki ataku Reidaka.
- Nie? - spytał cicho Vezok. - Może to cię przekona? - i wycelował w Piruka sferę Zamor, gotowy uczynić z niego kolejnego niewolnika.
W tym momencie jednak otworzyły się drzwi komnaty i do środka wszedł Reidak.
- Mówiłem ci, że ja go przesłucham - warknął na Vezoka. - W końcu do ja go złapałem.
- Ty masz siłę w tym interesie - odparował mu Vezok. - Co oznacza, ze intelekt należy do mnie.
Wściekły Reidak uderzył go głową. W odpowiedzi Vezok kopniakiem wyrzucił go z komnaty. Wybiegł za nim, by mu jeszcze dołożyć, a w tym momencie Piruk zerwał się z krzesła i wbiegł na ścianę, używając swych Pazurów Szarpiących, aby wspiąć się na górę. Potem już z łatwością przebił sufit i wydostał się na zewnątrz, uciekając poprzez skaliste pustkowie. W oddali słyszał wściekłe warczenie dwóch Piraka, wykłócających się o winnego jego ucieczki...

Jednak już w kilkanaście minut później wrócił do Twierdzy, wraz z Veliką i Baltą. Trzej Matoranie regularnie wybierali antidermis ze zbiornika, choć przy tej czynności czuli się bardzo osłabieni.
- Balta, łap! - zawołał Piruk, rzucając mu kolejną grudkę. Jednak Balta czuł się już tak słaby, że przewrócił się i upuścił zieloną masę. A wówczas...
- No, no, co my tu mamy - mruknął głos. Bardzo nietypowy - brzmiał jakby wiele tysięcy głosów mówiło naraz, a zarazem były to głosy tak zgodne, że bez problemu dało się je zrozumieć. Należały do Zaktana - zielonego Piraka, który wiele tysięcy lat temu uległ nieudanej egzekucji z rąk The Shadowed One, który chciał go zabić, ale w rezultacie podzielił go na protokomórki, mikroskopijne organizmy.
Zeźlony Zaktan spojrzał na Baltę.
- Wy mali, wścibscy złodzieje... warknął i rozłożył swój potrójny miecz, z zamiarem wbicia go w Baltę. Wówczas jednak przybył Vezok.
- Zaktan, zostaw ich - powiedział, niosąc w rękach Velikę i Piruka. - Martwi na nic się nie przydadzą, a tak przyśpieszą wydobycie lawy.
- Słusznie - odparł Zaktan i obrócił miecz w dłoni. - Zabieramy ich do Mt. Valmai.

Tak więc Piruk, Velika i Balta zostali zabrani w pobliże zionącego lawą krateru Valmai. Zmuszając ich do niewolniczej pracy przy budowie kanału odprowadzającego lawę, Zaktan i Vezok pozostawili ich pod "opieką" Hakanna - sadystycznego, czerwonego Piraka, tak nieokiełznanego jak ogień którym władał. Hakann, porykując na niewolników, z batem w ręce, wydał rozkaz do otworzenia śluzy, nad którą stał i wpuszczenia lawy do kanału. W ten sposób planowali opróżnić jezioro lawy i dostać się do Maski Życia, znajdującej się - w ich opinii - pod jego powierzchnią.

Okolicą nagle targnął potężny wybuch - to Piraka Avak, brązowy szef arsenału Piraka i doskonały technik, bawił się swoją ulubioną zabawką - Młotem Sejsmicznym, rozbijając skały w okolicy potężnymi podmuchami z czubka broni. Ostrzeliwywał skały tak długo, aż dym nie przesłonił mu całkowicie widoku. Wówczas na chwilę przestał i rozejrzał się z dumą po zdewastowanej okolicy.
Natychmiast dopadł do niego Hakann.
- Ty idioto, zasypałeś trzy kanały lawowe! - ryknął Avakowi prosto w twarz. - Myślałem, że chcesz odnaleźć Maskę Życia, ale jeśli tak masz nam pomagać to lepiej wynoś się do fortecy i pilnuj arsenału!!!
Zamieszanie wkorzystał Piruk. Wygrzebał się z resztek kanału i czym prędzej pobiegł w kierunku lasów. Wybierał drogi najmniejszego oporu, nie mając pojęcia, że ktoś go obserwuje. Zatrzymał się, aby zastanowić się gdzie jest. I wówczas poczuł pod gardłem zimną stal. Szósty, biały Piraka imieniem Thok podniósł Piruka, używając swojego Blastera Lodowego. Miał właśnie zamrozić biedaka i zanieść go z powrotem do Mt. Valmai, by tam powrócił do pracy, gdy nagle spojrzał na skałę ponad głową Piruka. Nad wejściem do jaskini wyryte było, zapisane Matorańskim dialektem, słowo "STRAŻNICY".
Thok szybko przekalkulował sytuację. Jako jedyny wie o tajemnym wejściu do komnaty z Maską Życia i zamierzał takim pozostać. Rozejrzał się uważnie na boki, czy ktoś go nie sledzi, po czym ruszył w stronę jaskini. Uszedł jednak zaledwie trzy kroki, gdy usłyszał:
- Ykhym!
Odwrócił się... i stanął twarzą w twarz z pozostałymi Piraka.
- O, yy, cześć chłopaki... - Thok starał się jakoś wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Tremę pogłębiała absolutna cisza ze strony innych. - No więc... jak widzicie... mamy tu... chciałem powiedzieć... yyy...
Szerokim gestem wskazał jaskinię.
- No to zapraszam do środka.
Pierwszy wszeł Hakann, za nim Zaktan, Avak, Reidak, Vezok i na samym końcu Thok. Szli poprzez puste, wąskie, kamienne korytarze, oświetlane jedynie przez kryształy na ścianach. Po kilku chwilach dotarli do zamkniętych drzwi. Wyglądały na bardzo solidne.
- Odsuńcie się - mruknał Hakann. Wziął rozpęd i rzucił się całym ciałem na drzwi. Niestety, okazały sie zbyt solidne jak na jego możliwości i odrzucony siłą uderzenia legł u stóp towarzyszy.
- Heh - mruknął Avak i wycelował w drzwi swoją broń. Potężny podmuch wygiął metalową konstrukcję i odrzucił resztę Piraka do tyłu.
- No co? - spytał Avak, obserwując wściekłe twarze reszty, podnoszącej się z ziemi. - Otworzyłem je, czyż nie?

Ruszyli dalej. Vezok wszedł jako pierwszy, obserwując uważnie skały, jakby spodziewał się, że coś na niego zeskoczy. Nagle... z głośnym chrupnięciem zawaliła się pod nim podłoga, ukazując głęboką przepaść. W ostatniej chwili Reidak złapał go z pomocą swojego wiertła. Zaktan i Avak zachichotali, widząc, jak Reidak pomaga Vezokowi dojść do komnaty. A Vezok nie lubiał kpin. Ryknął głośno na pozostałych.
- Jeśli jesteście tacy mądrzy, to zapraszam! - wskazał harpunem kolejne wrota. Zaktan wszedł do środka. Wydawało się że tunel jest pusty, gdy nagle mały kamyczek spadł mu na głowę. W chwilę potem usłyszeli potężny huk, kiedy reszta kamieni zaczęła lecieć prosto na niego. Niewzruszony Zaktan, używając swojego trójostrza, z łatwością rozkawałkował kamienie, zanim zdążyły spaść na ziemię.
- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? - spytał, stojąc z założonymi rękami w wejściu do komnaty. Vezok warknął pod nosem i wszedł do środka, omijając uśmiechającego się ironicznie Zaktana. Ruszyli dalej, aż dotarli do kolejnych drzwi. Avak już wycelował w nie Młot.
- Ej, powoli, kolego! - powiedział Thok, odtrącając ręką broń Avaka. Podszedł do drzwi i używając Blastera, zamroził kłódkę i złamał ją.
Znaleźli się w znacznie większej komnacie, rozświetlonej tymi samymi kryształami co poprzednio. Dalszą drogę zagrodziła im wysoka ściana, z której zwisały kule na łańcuchach. Reidak zachichotał pod nosem i wskoczył na ścianę, wspinając się. Był już bardzo wysoko, gdy nagle usłyszeli charakterystyczny dźwięk łańcuchów. Po chwili ciężka, metalowa kula uderzyła Reidaka prosto w twarz, zrzucając go na dół. Niezrażony, za to rozsierdzony do granic, wskoczył z powrotem i znów zaczął wchodzić na górę. Tym razem zręcznie omijał kule. Na samej górze spojrzał na dół i zarechotał widząc, że reszta waha się przed wejściem na górę.
Nie czekając na resztę, Reidak dotarł do kolejnego przejścia, zasłoniętego przez niewielki wodospad. Thok i Vezok dotarli jako pierwsi.
- Myślicie, że tam coś na nas czeka? - spytał Thok.
- Ja już swoją pułapkę zaliczyłem. Wasza kolej - Reidak założył ręce i spojrzał po kompanach.
Vezok zaszedł po cichu Thoka i szybkim kopnięciem wrzucił go za wodospad.
Z drugiej strony Thok podniósł się boleśnie i ruszył naprzód. Natknął się jednak na przeszkodę.
Małe jezioro oddzielało go od przejścia do kolejnych korytarzy. Widać było na nim wiele małych wysepek. Thok skoczył na jedną i zaczął się zastanawiać, którą drogą dotrzeć do tunelu, gdy nagle wysepka zaczęła drżeć i tonąć. Thok instynktownie ruszył na przód, skacząc po wysepkach, które zaczynały się zapadać zaraz po tym, jak na nich stanął. W końcu dotarł na brzeg.
- Uff! - odsapnął. - Ciekawe, jak reszta przejdzie.
Kiedy jednak się odwrócił, wysepki były już na miejscu, a Hakann zręcznie je pokonywał tak jak przed chwilą Thok.
Piraka ruszyli dalej i po chwili dotarli do ogromnego, podziemnego kanionu. Po prawej zobaczyli mostek - prowadziła do niego jedna, wąska ścieżka.
Zaktan ruszył jako pierwszy. On jeden nie bał się przepaści, bo nawet gdyby spadł - zdolność do dzielenia się na protokomórki by go uratowała. Reszta tymczasem posuwała się powoli, plecami do przepaści, by uchronić się przed upadkiem. Nagle usłyszeli trzask. Skała pod Thokiem, idącym na końcu, załamała się. Ale biały Piraka zdążył zahaczyć o skałę swoim Blasterem i skoczył na półkę skalną, lądując na wprost mostu prowadzącego na drugą stronę. Hakann ruszył za nim, reszta podążyła za nimi.

Vezok szedł ostatni. Kiedy był w połowie mostu, nagle usłyszał dźwięk pękającego metalu. Ogniwa łączące liny mostu ze słupami pękały. Vezok rzucił się naprzód, ale nie zdążył. Most się zawalił. Zaktan i Avak, idący tuż przed nim, uznali, że nie ma co przystawać i ruszyli za resztą.
Ale Vezok nie spadł na dół. Zdołał zatrzymać się na moście dzięki swojemu harpunowi i teraz zaczął się wspinać. Kiedy dotarł na górę, zobaczył Avaka i Zaktana.
- A rzucić się kumplowi na pomoc to nie łaska?! - ryknął na nich i zaatakował sferą Zamor, lecz spudłował. Cała trójka ruszyła naprzód.
Reidak, Hakann i Thok dotarli do zamkniętych drzwi. Hakann wycelował w nie swój miotacz i zmienił w roztopiony strumień metalu. Weszli do środka.
Między ścianami widać było wyładowania elektryczne różnej wielkości. Reidak i Thok popatrzeli na nie z niepewnością. Hakann uchwycił to spojrzenie.
- Mięczaki, boicie się iskierek? - mruknął i pobiegł naprzód. Zręcznie przeskakiwał ponad elektrycznymi barierami i po chwili Thok i reszta usłyszeli tryumfalny ryk. Ruszyli za nim.
Hakann szedł na przedzie, podobnie jak Vezok kilka minut wcześniej wypatrując zagrożenia na ścianach. I tak jak Vezok zignorował podłoże - nastąpił na zapadnię, która się otworzyła i zleciał na dół. Avak rzucił się naprzód. Instynktownie zasłonił się ręką , bo z dziury biło potężnie ciepło roztopionych skał. Podszedł do innych Piraka i pokręcił głową.
- Nic z tego, nie mógł przeżyć - powiedział bez cienia emocji.
Wyminęli to miejsce i poszli dalej. Po chwili jednak Avak się zatrzymał. Słyszał coś, co przypominało narastający...
- He, he, he, he, he, he, he, he, he, he, he, he...
Odwrócił się i w tym momencie zobaczył Hakanna, wychodzącego z dołu. Cały aż się dymił.
- Hakann, żyjesz! - Avak udał, że uradował go widok kompana. Hakann wciąż rechotał pod nosem.
Kiedy podszedł do Thoka, ryknął na niego.
- Następnym razem przydaj się na coś, niedorobiony lodowcu!
Nie zważając na kłótnię za swymi plecami, reszta Piraka szła dalej. Reidak nagle przystanął - zauważył w podłodze niewielki przycisk. Obejrzał się na powarkujących na siebie Hakanna i Thoka i nadepnął na niego, po czym rzucił się na przód.
- Hę? - rzucił, kiedy nic się nie działo. Zaktan, Avak i Vezok spojrzeli na niego tak, jak się zwykle patrzy na wariatów.
Ale wówczas tony skał runęły z sufitu, odcinając drogę Hakannowi i Thokowi. Zadowolony z siebie Reidak podniósł się z ziemi, gdy nagle zaatakował go Avak.
- Ty głupku, oni są nam potrzebni! - warknął, spychając Reidaka na ścianę. Czarny Piraka nie pozostał mu dłużny. Dopadł do inżyniera i uderzył go w twarz.
- Następnym razem - uderzył go w brzuch, - kiedy będziesz chciał się ze mną bić - kopnął go kolanem w szczękę, - spraw sobie jedną ze swoich zabawek - pociągnął mu z blachy. Avak upadł na ziemię. Zawsze był okropny w starciach, jeśli nie miał pod ręką jakiejś broni. Grupa spokojnie ruszyła naprzód, Avak dołączył po dłuższej chwili.
Stanęli przed kolejną bramą. Reidak spojrzał na Zaktana, Zaktan na Vezoka, Vezok na Avaka, a Avak na Reidaka. Żaden nie chciał wchodzić pierwszy. Zresztą nie wiedzieli, jak bez Thoka i Hakanna otworzyć bramę bez uszczerbku na zdrowiu, jaki zagwarantowałby młot Avaka.

W tym samym czasie Thok przebił rumowisko, jakie spowodował podstęp Reidaka. Hakann również wyszedł spod kamieni. Obaj Piraka spojrzeli po sobie i zgodnie wycelowali bronie w skały. Skoncentrowane promienie ognia i lodu bez trudu pozbywały się przeszkody stojącej przed Piraka.
Tymczasem pozostała czwórka zdołała otworzyć bramę. Weszli do środka; krótka sala prowadziła do następnego tunelu. Avak wszedł do niego, ostrożnie się rozglądając, gotów odskoczyć w razie jakiejś pułapki. Ale jako że nic nie napotkał, gestem wskazał reszcie że droga wolna.
Zaktan szedł na końcu. Nagle zaczął z niepokojem się rozglądać i zapytał:
- Słyszeliście to?
- Co? - zapytała reszta.
Wówczas ogromna kula lawy spadła z sufitu i zaczęła się toczyć w ich stronę. Przerażeni, rzucili sie biegiem naprzód, każdy starając się wyprzedzić biegnącego przed nim. Po chwili wpadli do jaskini z jeziorkiem i zanurkowali w nim. Ognista kula wpadła za nimi i po kontakcie z wodą zgasła i rozpadła się. Piraka ostrożnie wychylili głowy ponad wodę i wyszli z niej. W tym samym czasie Hakann i Thok ruszyli w pogoń za resztą.

Czwórka na przedzie znalazła się w jaskini z głęboką, ale niezbyt szeroką przepaścią. Vezok przeskoczył nad nią, za nim Reidak. Zaktanowi poszło nieco gorzej i wywalił się przy tym, ale dla Avaka, najmniej sprawnego z nich była to trudna przeszkoda. W połowie przeskoku obrócił się i odpalił pocisk z Młota, co rzuciło go w głąb komnaty, gdzie czekała już reszta. Kiedy się podniósł, zobaczył, że reszta wpatruje się w postument, na którym czekała świecąca jasno Kanohi...
W Piraka odżyły dawne konflikty. Zaktan i Vezok rzucili się po Maskę. Zaktan odtrącił Vezoka i obaj zaczęli walczyć. Korzystając z zamieszania. Reidak podbiegł do postumentu i próbował chwycić Maskę - ale ta zniknęła.
- Co jest...? - zapytał rozglądając się. W tym momencie usłyszeli rumor i posadzka pod Reidakiem podniosła się, a sufit - opuścił. Czarny Piraka jednak zdołał przytrzymać pułapkę, zanim go zmiażdżyła. Napiął mięśnie i rozsunął gigantyczne tłoki, niszcząc mechanizm pułapki.
- No i proszę! - powiedział, prostując się z dumą i zeskoczył zgrabnie na posadzkę poniżej.
Spojrzeli na lodowe kolce w ścianie. Nagle rozsunęły się i ukazały tunel pełen lodu. Z sufitu i posadzki wszędzie wystawały śmiercionośne, lodowe kolce. Trzej Piraka zgodnie spojrzeli na Avaka.
- Twoja kolej - powiedzieli i złapali go, wrzucając do tunelu. Avak zdążył jeszcze ułamać wiszący na suficie kawałek lodu i użyć go jako deski do jazdy.
Po kilku minutach budzącej grozę przejażdżki Avak wypadł do kolejnej komnaty. Wysoki klif prowadził do kolejnego tunelu. Piraka rozpoczęli mozolną wspinaczkę po kamiennej, pochyłej ścieżce wiodącej na górę...

W międzyczasie Thok i Hakann dotarli do komnaty przed jeziorkiem. Thok wszedł pierwszy. Nagle Hakann usłyszał ten sam ryk co poprzednio Zaktan i z sufitu spadła kolejna ognista kula. Thok zaczął uciekać, ale Hakann złapał kulę i wyhamował ją. Z rechotem ruszył za Thokiem, stojąc w płomieniach. Kiedy jednak dotarł do jeziorka, musiał chwilę odczekać, aż zgasł - rozżarzony pancerz w kontakcie z wodą boleśnie się kurczył.
Następnie dotarli do przepaści. Hakann pokonał ją skokiem, ale Thok zamiast tego z pomocą swojego Blastera utworzył sobie lodowy mostek. Chwilę potem dotarli do lodowego tunelu.
- No proszę, ta pułapka mi się podoba - Thok się uśmiechnął.
- A mnie wcale - odparł Hakann.
- Chodź! - popędzał go Thok.
- Mowy nie ma!
- Jesteś Piraka czy mięczak? - spytał ironicznie Thok i złapał Hakanna za rękę. Obaj z krzykiem - Thok z radości, Hakann ze strachu - dojechali na dół, gdzie zobaczyli resztę, która już prawie zdążyła dotrzeć na samą górę.
- Tam są! - zawołał Thok i obaj wycelowali swoje bronie w idącego za Zaktanem Reidaka. Podmuch lodu i ognia odrzucił go od wejścia do tunelu. Wkurzony, podniósł ciężki kamień. To samo zrobił Vezok, ciskając go w kompanów. Po chwili to samo zrobił Reidak. Hakann i Thok runęli za skały, a Vezok i Reidak uciekli do tunelu. Tylko Avak został, wiedząc, że Thok i Hakann są mu potrzebni.

Tymczasem Zaktan, Reidak i Vezok dotarli do kolejnego przejścia. Zaktan i Reidak podnieśli kratę, a Vezok wpełzł do środka.
Tam nagle opadło na niego gigantyczne, kamienne ostrze. Vezok zdołał je złapać i po chwili zmagania się z potężnym mechanizmem, podobnie jak Reidak chwilę temu, podniósł ostrze, niszcząc pułapkę. Reidak i Zaktan ruszyli za nim. Po chwili dotarli do kolejnej komnaty.
Tymczasem drugie trio, Avak, Thok i Hakann doszło do tej samej pułapki. Tym razem nie bawili się w podnoszenie ciężarów; kiedy wielkie ostrze opadło na ziemię, zniszczyli je kombinowanym atakiem swoich broni. Widzieli już swoich towarzyszy idących przed nimi...

Vezok, Reidak i Zaktan zbliżali się do kolejnej komnaty, kiedy nagle przystanęli, a zaraz potem słysząc kroki biegnących towarzyszy puścili się pędem naprzód. Reszta goniła ich, zeskakując ze skał wielkiej sali. Reidak i reszta dobiegli do wąskiej półki skalnej, kiedy jednak czarny Piraka zobaczył że Hakann i spółka go doganiają, zeskoczył z niej na dół. To mu kupi trochę czasu.
- Avak, lecisz za Reidakiem - warknął Hakann. - Ja i Thok dopadniemy tamtych.
Okazało się to jednak zbędne, gdyż nagle cała półka skalna się zawaliła. To Zaktan i Vezok, używając swoich kombinowanych mocy, strącili półkę wraz z towarzyszami. Potem spojrzeli w kierunku Reidaka. Vezok zaatakował go promieniami z oczu.
- Bardzo dziękuję, Vezoku - usłyszał głos Zaktana i nagle poczuł, jak laserowy wzrok zielonego Piraka odrzuca go na skały. - Oszczędziłes mi roboty z tym gryziskałkiem.

Zaktan spojrzał przed siebie, w kierunku wejścia do komnaty, rozświetlonej nadzwyczajnym blaskiem.
- Nareszcie - powiedział, biegnąc w tamtą stronę. - Maska Życia będzie MOJA!
W tym samym momencie Reidak i Vezok odzyskali przytomność, a Thok, Hakann i Avak wygrzebali się spod skał. Wszyscy spojrzeli w kierunku swojego przywódcy, który stał wewnątrz komnaty, tłumiąc nieco dziwne światło z wnętrza. Pobiegli w jego stronę, w biegu szykując broń do ataku.
I nagle wszyscy zamarli, widząc źródło tego światła.
Stali na zewnątrz góry, na półce skalnej, obserwując zalesione równiny Voya Nui. Blask pochodził od zachodzącego słońca.
- Jak... jak... jak... - dyszał Zaktan, drżąc na całym ciele. Trzymał ręce przy bokach i wyglądało na to, że jest bliski ataku furii.
- Fałszywe tunele! - powiedział zdumiony Reidak, jako pierwszy odzyskując władzę nad mową. - Przeszliśmy te wszystkie pułapki, a teraz się okazuje, że poszliśmy kompletnie innymi tunelami!
Zaktan dostał szału. Odrzucił głowę do tyłu i zawył, po czym promieniami z oczu obrócił w proch najbliższe drzewa. Reszta poszła w jego ślady, z rykiem wściekłości rozwalając ogromne połacie Pasa Zieleni.

A Balta, Velika, Piruk, Dalu, Kazi i Garan obserwowali ich ze zdumieniem ze swego ukryci na klifach.
- Co im jest? - zapytał Piruk?
- Zawsze najbardziej tęsknimy za smakiem tego, co już prawie było w naszych ustach - odpowiedział enigmatycznie Velika.
- Zamknij się, nienawidzę twoich zagadek - powiedział Kazi. Na Voya Nui zapadał już zmierzch...

Czw 14:25, 16 Sie 2007 Zobacz profil autora
Kongu



Dołączył: 16 Sie 2007
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

Post
Hah, jakie zakonczenie : )
Czw 14:28, 16 Sie 2007 Zobacz profil autora
ARES PRIME



Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem

Post
Spoxik opowiadanki. Wręcz znakomicie oddane są charaktery Piraka. Jest walka , , humor i akcja połączone bardzo dobrze.
Znakomita robota.
Czw 14:48, 16 Sie 2007 Zobacz profil autora
Kikorio



Dołączył: 18 Sie 2007
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Super opowiadanko Nuparu2, chociaż na zakończenie spodziewałem się czegoś bardziej ''spektakularnego''. Ale mimo wszystko to końcówka wyszła fajnie.

Aha zapomniałem dodać, świetne charakterki Piraka!
Nie 9:37, 19 Sie 2007 Zobacz profil autora
TTVenom



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Mrocznej odchłani

Post
No no no ... Fajnie to wyszło ... Niezła Akcja , i świetnie oddane chataktery piraka ... Szczególnie Thoka ^^ Wesoły
Nie 10:55, 19 Sie 2007 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Tekst Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin