Jak oceniasz narazie FF? |
Świetny! |
|
0% |
[ 0 ] |
Dobry. |
|
0% |
[ 0 ] |
Średni... |
|
0% |
[ 0 ] |
Kiepski. |
|
0% |
[ 0 ] |
Beznadziejny! |
|
0% |
[ 0 ] |
Jeszcze jest mało części, więc jestem neutralny w ocenie, popracuj jeszcze. |
|
100% |
[ 1 ] |
|
Wszystkich Głosów : 1 |
|
Autor |
Wiadomość |
Kraahkanuva
Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nynrah/Toruń Ranga: Przywódca BCF
|
|
[Fan Fiction] V jak Vannderax |
|
V jak Vanderax
To mój nowy FF, częściowo zainspirowany filmem V jak Vendetta (V for Vendetta). Opowiada o Alternatywnym Wszechświecie, w którym plan BoM powiódł się, lecz Makuta z Karda Nui przeżyli, a plan Teridaxa zakładał podzielenie się władzą nad światem ze swymi braćmi. Razem stworzyli Imperium Makuta, które uciska zniewolonych Matoran m.in. oddziałami Rahkshi, prześladowaniami, porwaniami… I jeden tylko bohater jest wstanie zakończyć panowanie terroru- były DH (przynajmniej on tak mówi), noszący sztuczną srebrną Avohkii (bez mocy), w płaszczu i z shurikenami- jest to Vannderax. W okół jego zamachów na władze Makuta, sprytnych sabotaży, kręcą się dwie postacie- Onu Matoran i Toa z dwóch różnych wymiarów. Po co zabłąkali się do wymiaru prześladowań i ucisku? Przekonacie się w tym FF’ie.
O to „logo” FF’a, stworzone przez naszego kochanego Art-mistrza- DD!
1. Powrót do branży.
| | 1.
Onepu samotnie przechadzał się po Metru Nui. Zimny wiatr uderzał w jego maskę Kaukau. Swą poprzednią stracił na swych groźnych misjach w innych wymiarach. Ale oprócz straty maski, zyskał też wiele między wymiarowych przyjaźni. Wśród nich, swojego kraba, Philipa, który oprócz pełnienia roli transportu jest jego największym przyjacielem.
Onepu jak zwykle szedł do pracy. Dzień był wietrzny i chłodny. W oddali słyszał uderzenia fal, o brzegi Ga Metru, czuł swąd z kuźni w Ta Metru, uderzenia młotów rzemieślników o głazy w Po Metru. Całe miasto żyło pełnią życia, po tym jak Toa Mahri ożywili Mata Nui. Wszyscy pracowali zaciekle, na rzecz siebie lub reszty miasta. Onepu żył w rutynie, każdego dnia robił porządki w Archiwach, potem szedł odwiedzić swą przyjaciółkę, Amaya, była nauczycielką. Tego dnia było tak samo. A raczej miało być.
Onepu doszedł do windy prowadzącej w głąb archiwów. „Nieczynne” widniał napis. Znowu, jak w zeszłym tygodniu musiał iść po schodach.
- Nie mogli przez weekend naprawić tej głupiej windy?- myślał. Ale nie było czasu na jego filozofowanie. Mimo że bardzo uwielbiał to robić.
- Znowu spóźnienie! Czy ty kiedykolwiek jesteś punktualny, Oneku?- krzyczał jego przełożony, gdy ten tylko wyszedł windy.
- Jestem Onepu… i jest dopiero jeden po ósmej!- awanturował się matoran. Jego szef, jeszcze bardziej skrzywił swój nieprzyjemny wyraz twarzy, po czym rzucił w „Oneku” miotłą i zmywakiem.
- Nie gadaj, tylko DO ROBOTY! Znasz powiedzenie: czas to widget!
Onepu z niechęcią wziął do ręki przedmioty jego pracy, po czym oburzony poszedł do sektora w którym dziś miał robić za tanią sprzątaczkę.
Poprzedniego dnia uciekł stąd Tarakava, i narobił niezłego bałaganu. Był to sektor rahi morskich, i Onepu nie lubił wrednych gęb tych szkarad.
- O nie…- mruknął. Wszedł do Sali, i zobaczył że bałagan spowodowany wczorajszą dezercją był jeszcze większy!
- No nie, nie mogę tak pracować! To hańba, nawet woźni mają jakieś prawa!- w tym momencie wszedł do Sali mały zespół badawczy, który lubił wyśmiewać się z ciężko pracującego obywatela wyspy-miasta.
- O! Znowu Onepiak się spóźnił! Ha! Dostałeś od szefa ochrzan co?- ta uwaga jednego z młodych uczonych obraziła Onu- Matorana. Burknął tylko jak stary dziad, i wrócił do szorowania tłustej plamy na podłodze.
- Dziwię się, że ktoś tak nieudolny dostał w ogóle pracę w archiwach Onu- Metru!- powiedziała Ga- matoranka. Onepu przestał zwracać uwagę na dowcipków i wziął się ostro do roboty.
- Ups!- Krzyknął jeden z uczonych umyślnie strącając małe naczynie z kleistą substancją na głowę sprzątacza. Tego było za wiele- Onepu wstał, rzucił się na niego, przewracając go na ziemię i podduszając. Reszta próbowała go odciągnąć, ale jak jednemu też się dostało, pobiegł do szefa Onepu. Kiedy wrócił w jego towarzystwie, Onepu dalej dziko uderzał głową matorana w podłogę.
- Dość!- krzyknął.- Do mojego gabinetu, NATYCHMIAST!- krzyczał. Duszony wstał i uciekł w popłochu. Onepu poszedł do dyrektora na dywanik. Już piąty raz w tym miesiącu. Usiadł na małym, obdartym z materiału stołku, i czekał, aż dyrektor generalny archiwów, odwróci się na swoim wielkim prezesowym fotelu w stronę Matorana.
- Wiesz czemu panują tu ostre zasady?- zapytał się odwracając się do podopiecznego.
- Bo musimy działać jak zegarek, maszyna, by Wielki Duch był pełen zdrowia. A ty balisz na głowę cały mechanizm gospodarczy!
- Chyba walisz…- wtrącił Onepu. Był znudzony ciągłymi marudzeniami szefa.
- W takim razie, nie mam wyboru, jak tylko się zwo…!- mowę przerwał mu Turaga Whenua, który przyszedł jak co dzień przechadzać się po archiwum.
- Co się dzieje? Jakieś… kłopoty?- zapytał starzec.
- Tak Turago! Ten niekompetentny głupiec zaatakował członka naszego zespołu badawczego, i to bez powodu!
- Onepu czy to prawda?- zapytał ciepło i spokojnie Turaga…
- Tak, znaczy się… miałem powody.
- Niby jakie co?- pytał cynicznie szef.
- Oni zaśmiecają ciągle te Archiwa, i pewnie to oni uwolnili wczorajszego Tarakavę!- wrzeszczał zdenerwowany Onepiak.
- Co? Kłamstwo! Nonsens! Stek bzdur! To profesjonalny zespół badawczy, nikt z jego członków nie zachowuje się tak podle!- zapewniał podniesionym, nawet wyniosłym i błagającym tonem dyrektor Turagę.
- Nie będę dociekać, kto kłamie kto nie!- mówił Turaga, po raz pierwszy podczas tej rozmowy zdenerwowanym głosem.
- Nikt tu nikogo nie zwolni, a Onepu niech idzie do domu, przemyśli swe zachowanie a jutro wróci do pracy.
- Jak rozkażesz Turago.- mówił dyrektor naczelny. Kiedy mędrzec zniknął za drzwiami gabinetu, ten wstał i podszedł do winnego, mówiąc mu szyderczo do ucha- I tak nie zapłacę ci pensji z tego miesiąca!
Po pracy Onepu szedł w kierunku domu swej przyjaciółki, Amaya. Ona była jak już wspomniano, nauczycielką, dość zamożną. Mieszkała w dużym, bogato wystrojonym apartamencie.
Onepu podszedł do drzwi domu, i nacisnął dzwonek, niesłyszalny na zewnątrz dźwięk rozległ się po ścianach miniaturowej rezydencji.
- No, jesteś! Tak wcześnie?- zapytała ciepło, ale ze zdziwieniem Ga Matoranka.- myślałam że przyjdziesz później. Nie posprzątałam w domu, ale wejdź.
Onepu wszedł do środka za przyjaciółką. W domu nie było bałaganu, tyko na szklanym stole było pełno papierów, które całkiem go zasłaniały.
- Właśnie mam gościa, przyjacielu.
- To może ja nie będę przeszkadzał, co?- speszył się Onepiak.
- Nie- mówiła Amaya- On też chciałby się z tobą zobaczyć.
- On?
- Tak, on. Trinuma, chce żebyśmy znów rozpoczęli swe podróże między wymiarami dla Zakonu Mata Nui. Szukają broni, którą chcą zniszczyć bazę na Destralu. I myślą, że warto będzie proszukać jej gdzie indziej.
Weszli do pokoju, gdzie siedział agent w czarnym, długim płaszczu. Zdjął kaptur i ukazał swą twarz. Onepu zrobił zdziwioną minę. Nie widział swego mentora od kilku lat.
- Zatem, znowu się spotykamy, Onepu, hm?
|
2. Zagubiony w przestrzeni.
| | 2.
Onepu usiadł spokojnie na fotelu. Nie spuszczał wzroku z agenta Zakonu. Wcale się nie cieszył, że wracają do branży. Była to brudna robota, dla organizacji tak tajnej, że komukolwiek powiedziało się swój cel przybycia, trzeba było go zabić. A Onepu, Amaya, i reszta ich towarzyszy nie miała w zwyczaju, naturze (ani tym podobne) zabijać. Zakon uczył ich, że mogą stać się wojownikami, bez przemiany w Toa. Toa byli potrzebni na otwartym froncie, mieli walczyć nie z ukrycia jak Zakon. Onepu uważał to za przekleństwo- przekleństwem była ta praca. Już myślał że tu czas na spokojną emeryturkę, a tu stary znajomy rogacz, imieniem Trinuma, znów ich wciąga w niebezpieczną zabawę. Podróżowali oni za pomocą Kanohi Olmak. Onepu był jej powiernikiem, lecz przynosiła mu ona złe wspomnienia i podarował ją Amaya. Teraz widział jak Amaya, jego najlepsza przyjaciółka, niczym skazując go na straszne męki, wynosi z ukrytego pokoju potężną maskę. Trinuma odwrócił się i zniecierpliwiony powolnym matorańskim chodem obecnym również u tej Ga- matoranki, podbiegł do niej i ponaglał ją. Wyrwał jej maskę z rąk, a nią samą usadowił na krześle. Speszona złapała Onepu za rękę. Ten wyrwał się jej, i oboje zawstydzili się okropnie. Mieli szczęście że agent oglądał maskę i polerował ją końcówką swego płaszcza. Czas dłużył się okropnie, aż w końcu Onepu odchrząknął na znak żeby Trin przestał bawić się maską.
- Ekhem!
- EE… na czym skończyliśmy?- zapytał Trinuma znudzony i jakby wyrwany ze snu.
- Na niczym- mówił cynicznie Onu- matoran.- Miałeś nam coś chyba do powiedzenia.
Trin spojrzał po matoranach i jakby ocknął się ze snu.
- A tak! Wracacie do branży!
- Ah ten Trinuma!- zaśmiała się Amaya serdecznym śmiechem- Jak zawsze rozkojarzony, nic się nie zmieniłeś!
- Ale, czy to akurat my musimy wracać do tego zawodu? To nawet nie zawód- to posługiwanie starej jędzowatej Toa Wody.
- Helryx jest jaka jest, dlatego uważaj na słowa. Dobrze wiesz do czego zdolna jest w złości.
Trinuma rozsiadł się na krześle tak bezczelnie jakby cały dom należał do niego. Agenci tej organizacji byli właśnie tacy- czuli się bezkarni przez swoją anonimowość. Czasami okazywali nawet bezczelność i egoistyczność. Kilkadziesiąt minut zajęła dyskusja na temat ich nowej misji, charakteru Helryx, i innych przyziemnych spraw. Trinuma chciał by użyli Maski Portalu do utworzenia stałego przejścia między wymiarowego. Mieli też użyć trochę energii elektrycznej, by Trin mógł kontrolować portal z laboratorium Amaya.
Zaczęli działać- lecz ku ich nieszczęściu, Trinuma ogłosił że reszta ich bandy nieżyje, zginęła z przyczyn naturalnych lub zabita przez złoczyńców. Usłyszeli tez o Makuta imieniem Tridax- To Makuta który obecnie przebywał na Destralu i nim kierował. Miał on również Kanohi Olmak, której używał do sprowadzania Toa Takanuva, z innych wymiarów i wszechświatów, wysysał ich światło, i wprowadzał w stan hibernacji. Tworzył taką, małą armię cienia. Trinuma chciał, by Zakon najechał na Destral, i zniszczył ten legion Toa Mroku i wszystkich mieszkańców wyspy, za pomocą broni którą znajdzie Onepu i Amaya. Mieli szukać po innych światach zasilacza do tej broni. Był to kryształ, zwany Dastrex.
- Brzmi jak proszek do prania!- zażartował Onepu.
- Ten kryształ może zmieniać mury w proch, a żywe istoty w kamień- mówił lekko oburzony Trinuma.- Jego historia jest równie ciekawa co moc- w naszym wszechświecie był jeden, stworzony przez Wielkie Istoty. Cóż, należał do nas, lecz Mroczni Łowcy, Nidhiki i Krekka, skradli go jakiś tysiąc lat temu. Zawieźli go do bazy ich organizacji, która kilka tygodni później została splądrowana i spalona przez Bractwo Makuta- kryształ również spłonął.
- I to jedyna rzecz która zasila waszą broń?
- Tak, jedyna...
Onepu i Amaya z małą pomocą Trinumy udali się do generatorów w piwnicy Amaya- ta dziewczyna lubi mieć pamiątki, myślał Onepiak. Amaya była sentymentalną Matoranką. Lubiła mieć pamiątki z każdej ich między wymiarowej eskapady. Generatory były jak nowe. Próbnie je włączyli- działały. Wszystko było cacy.
Jakieś 5 godzin później wszystko było gotowe. Trinuma siedział za szybą w laboratorium Amaya. Ona i Onepu Stali przed ścianą, gdzie sześć generatorów było przytwierdzonych do niej w okręgu. Amaya podała Olmak przyjacielowi, ten pokręcił przecząco głową. Amaya wzruszyła ramionami i założyła maskę. Ale, przecież, Matoranie nie mogą używać masek, prawda? Mogą, ale potrzebują do tego ułamka energii Toa- mocy która dokonuje transformacji z małego Matorana w bohatera. Do maski podłączone były kable, przeprowadzające energię z kamienia Toa. Trinuma otrzymał znak od Amaya i Onepu, po czym włączył generatory. Potężna energia przepłynęła przez machinerię i utworzyła pioruny między poszczególnymi generatorami. Amaya zmarszczyła brwi- Olmak zajarzyła się złotym światłem które wystrzeliło w ścianę. Kilka błysków, świstów i trzasków, i na ścianie pojawiła się gładka, niczym morska tafla. Można było się w niej przejrzeć jak w lustrze. Powierzchnia czasami falowała i drgała by na kolejne kilka sekund uspokoić się. W pewnym momencie potężny błysk oślepił wszystkich w Sali.
- Co się dzieje?
- Nie wiem! Generatory pękają!- wrzeszczeli na przemian Amaya i Trinuma.
Kiedy światło opadło, generatory leżały na ziemi zmiażdżone. Amaya strzepywała z twarzy złote odłamki, z przerażeniem stwierdzając że były to szczątki Kanohi Olmak. Jej twarz wykrzywiła się w przerażeniu gdy rozglądała się wokół nie mogąc odnaleźć wzrokiem Onepu.
- On, on...
- Zniknął...- dokończył Trinuma zdanie trzęsącej się ze strachu Matoranki.
- Nie widzę!- krzyknęła Amaya, w płaczu osuwając się na ziemię. Trinuma podbiegł do niej podnosząc ją na ręce, i otwierając jej oczy palcami. Były wypalone.
- Przez moment widziałam- wybełkotała przez płacz- jak coś wciągnęło go... potem przez kilka sekund rozglądałam się... ale go nie było!- po tych słowach zaczęła lamentować dalej i coraz głośniej.
- To wszystko twoja wina Trin- mówił sam do siebie Agent.- Teraz zaginął w tunelach wymiarów!
Onu-matoran bezwładnie leciał poprzez przestrzeń między wymiarową miotany na lewo i prawo. To wyglądało jak tunel, złożony z kolorowego światła, przecinający kosmos.
Kiedy zwalniał, wokół niego pojawiały się płaskie obrazy, przedstawiające inne wymiary. Onepu przestał już krzyczeć, i zaczął przyglądać się ekranom. W pewnym momencie tunel zakręcił w dół, i Onepu z krzykiem zaczął spadać w dół, wpadając w jeden z takich ekranów. Działo się to tak szybko, że nie zdąrzył przyjrzeć się obrazowi. Kiedy ocknął się, był w środku burzy, wśród czarnych chmur. Spadał, i chmury robiły się coraz rzadsze, aż w końcu znikły. Teraz siła grawitacji kierowała go prosto do centrum jakiegoś miasta.
Onepiak zaczął coraz głośniej krzyczeć, a kiedy zbliżał się do ziemi, stracił przytomność.
Kiedy się obudził, wstał, i rozejrzał się wokół.
- Toż to Onu Metru!- krzyczał, rozglądając się.
Usłyszał nagle głosy. Głosy otaczające go z wszystkich stron. Znalazł jakiś uliczny kosz na śmieci. Chwilkę się zastanawiał czy by nie wejść do środka. Ale gdy poczuł odór pochodzący ze środka, zamknął przykrywkę, i schował się za pojemnikiem.
Ujrzał zbliżające się cienie, kilkunastu identycznych istot. Rozpoznał w nich... Takanuvę! Jednak ich zbroje były jednolicie czarne. Maski często popękane, niektóre z poodłamywanymi kawałkami.
- Gdzie jest ten głupi matoran?- mówił Jeden z nich, z prawie całkowicie połamaną maską.
- Antroz zwsze był za ostrożny- mówił inny- to pewnie jakieś Rahi zabite przez burzę spadło tu.
- Ale Makuta Vamprah widział coś w kształcie Matorana! Musimy by pewni, że to nie jest jeden z rebeliantów!- zakończył dysputę tymi słowami przywódca grupy.
Onepu czuł, że ten dojrzał go schowanego za koszem na śmieci.
- No proszę, cała banda. Który z tych ego maniaków Makuta was przysłał?- mówiła istota w czarnym płaszczu, wychodząca z ciemnego zaułka.
|
3. Spotkanie
| | 3.
Była tak tajemnicza, że w ciemnych toa strach i obawy uderzyły jak grom. Istota niczym zjawa posuwała się do przodu, delikatnie, jego płaszcz falował, a że jego stóp nie można było spod peleryny dojrzeć, wydawało się że lewituje.
- Kiedy wy mroczni toa, wreszcie nauczycie się nie zadzierać ze słabszymi?
Toa spojrzeli po sobie. Przepełniało ich przerażenie i zdziwienie.
- Nazywam się Vannderax.- powiedział tajemniczy przybysz- i przybyłem by bronić niewinnych, oswobadzać uciśnionych, uwalniać uwięzionych, ratować torturowanych- zabijać winnych. Czyli was... Dziś triumfują słabsi!
Wojownicy unieśli bronie, skierowali je w kierunku wroga. Naładowali je energią cienia. Zanim mrugnęli, zakapturzony wojownik był już kilka metrów nad nimi wymachując shurikenami. Kiedy wylądował na ziemi, rozpoczęło się piekło. Vannderax miotał swymi ostrzami w amoku, pod wpływem jego siły, uderzeni przeciwnicy odlatywali na kilka metrów ze zmiażdżonym pancerzem. Dwójka przytrzymała Vannderaxa, ten jednak robiąc salto rozłożył ich na łopatki. Wkrótce, w niecałe dwie minuty, pozostał już tylko jeden żywy, lecz śmiertelnie ranny Toa cienia.
- Okaż litość!- krzyczał, dławiąc się iskrami wydobywającymi się z jego ran i ust. Był zmiażdżony, prawie rozerwany na pół.
- Litość? To jest to co odróżnia mnie od was. To jest to, w czym jesteście wybrakowani. Nie okazujecie jej innym, więc nie widzę powodu by ją okazać wam.- Vannderax uniósł swą broń, i opuścił ją, miażdżąc głowę pokonanego. Przyklęknął, by wydrzeć ją z twarzy wciąż jeszcze charczącego z bólu wroga. Wyrwał ją, przyjrzał się i ujrzał zieloną ciecz którą splamione zostało jego ostrze. Zdziwiony owym znaleziskiem, przyłożył ostrze do nosa, wziął kilka głębokich wdechów, i zdziwiony cofnął się.
- To niemożliwe...- mruczał pod nosem. Przypomniało mu się o Matoranie. Wstał, rozejrzał się, ale nikogo nie było. Widział tylko kosz na śmieci, który upadł jeszcze przed sekundą i jeszcze trząsł się od uderzenia o ziemię. Usłyszał kroki za sobą.
- Wow!- usłyszał głos zza siebie. Odwrócił się i ujrzał matorana stojącego nad zwłokami. Dłoń toa cienia jeszcze drgała w pośmiertnych konwulsjach.
- Jak ty to zrobiłeś?- pytał. Vannderax spojrzał na niego i rozpoznał w nim miejscowego- Onu matorana.
-Kim ty jesteś... zaraz... kim oni są?
- Zaraz ci wszystko wytłumaczę- wyjaśniał wojownik. Onepu teraz przyjrzał się mu.
Był ubrany w czarny płaszcz. Jego głowę zakrywał kaptur. Jego dłonie były przybrane w czarne opaski, które zasłaniały nieudolnie jego niegojące się rany. Na twarzy miał maskę, bez mocy, zrobioną na wzór Avohkii. Była szara, czasami gdy światło padało na nią pod odpowiednim kątem, mieniła się srebrem. Była sztuczna, z wyrzeźbionym na niej wesołym uśmieszkiem i zmarszczonymi ze złości brwiami.
Ale teraz musimy stąd uciekać. Niedługo przyjdą tu sami makuta, by sprawdzić, co się stało.- dokończył Vannderax. Złapał Matorana za rękę, i razem wbiegli w ciemny zaułek. Otaczała ich ciemność. Kiedy znów zrobiło się jasno, Onepu obudził się leżąc w łóżku. Otulony kocami, leżał przy gorący piecyku.
- Wymarzłeś- mówił Vannderax. Teraz nie miał na sobie płaszcza. Mimo to nosił czarne ubranie, do którego przyczepiona była srebrna zbroja, jak u Toa Nuva.
- Za pewne nie wiesz kim jestem- mówił.- Przedstawię ci się. Jestem Vannderax- były mroczny łowca, obecnie mściciel, Makuta tępiciel, matoran wyzwoliciel. Sprowadziłem cię... cóż. Jesteś tu, bo to część twojego przeznaczenia. Oczywiście jak to na świecie bywa, nie mogę go zdradzić.
Matoran spojrzał na niego zakłopotany.
- Nazywam się...
- Onepu, wiem. Myślisz że nieznałbym imienia Matorana którego chciałem tu sprowadzić?
Tymaczasem, w Koloseum, teraz twierdzy dowodzenia imperium Makuta.
Antroz, przybrany w imperialne szaty królewskie, z diademem na głowie, siedział na czerwonym jak jego pancerz tronie. Zajmował on stanowisko gubernatora generalnego imperium, i był bezpośrednim zastępcą Teridaxa. Antroz wg. Niego najlepiej nadawał się na te stanowisko, Antroz był wierny Teridaxowi, nie tak jak Gorast, lecz był również najlepszym w bractwie strategiem.
Do komnaty wpadł Toa Radiak. Cała piątka matoran cienia- Vultraz, Gavla, Radiak, Vican i Kirop- została przemieniona w Toa Cienia, zaraz po tym jak Teridax przejął ciało Mata Nui.
- Panie, cały oddział Mrocznych Takanuva został zniszczony. Kiedy przybyliśmy na miejsce, znaleźliśmy ich ciała, i to.- toa pokazał Makucie shuriken, z wygrawerowanym znakiem V.
- Zdaje się panie, że w naszym idealnym królestwie, znalazł się nowy sabotażysta.
- Hmm... Doskonale!- wykrzyknął z entuzjazmem Makuta- wreszcie coś się dzieje. Zawiadomię Makutę Teridaxa, i zwołam zebranie parlamentu Imperialnego.
- Raczej on nie będzie tak zachwycony, jak ty, panie...- wymruczał Radiak kierując się do wyjścia z komnaty, Antroz już tego nie usłyszał.
|
Ostatnio zmieniony przez Kraahkanuva dnia Nie 12:37, 25 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Śro 23:56, 31 Gru 2008 |
|
|
|
|
DD
Dołączył: 23 Gru 2006
Posty: 3797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się bierze dyfrakcja światła?
|
|
|
|
Może gdyby nie było tu mojego artu to tak bym tu nie zajrzał, ale ni o tym ;p
FF nawet nawet, choć fabuła powoli mknie. Jednego tylko nie rozumiem. Jezeli Makuta wygrali i rządzą światem, to jakim cudem normalnie chodzą sobie tam Toa i członkowie OoMN?!?!
Ale może cos przeoczyłem. Na zachętę dam 9/10
|
|
Czw 13:18, 01 Sty 2009 |
|
|
Kraahkanuva
Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nynrah/Toruń Ranga: Przywódca BCF
|
|
|
|
Spokojnie, fabuła się w większości wyaśni w drugim odcinku. A, i to nie jest jeszcze ten alternatywny wszechświat gdzie rządzą Makuta- to dzieje się w tym prawdziwym świecie Bio, kika dni po ożywieniu Mata Nui przez Toa Mahri. Dopiero przeniesiemy się do tego wszechświata gdzie rządzą Makuta... eh, za dużo zdradzam. Ale chciałem to wyjaśnić.
|
|
Czw 14:00, 01 Sty 2009 |
|
|
Ner`Zhul
Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Znikąd
|
|
|
|
Hmm. Długo czekałem na ten FF i w końcu go przeczytałem (wczoraj nie miałem czasu, łeb mi nawalał...)
Pierwsze pytanie: Czy to na pewno jest Wszechświat Bionicle? Bo, jak widzę, chyba za bardzo się wczułeś w rolę człowieka. Gdyby nie znajome mi imiona i słowa "Matoran" i "Turaga" oraz jeszcze "Widget", pomyślałbym, że to świat ludzi. Mały minusik.
Jednak zaczęło się ładnie. Dużo się nauczyłeś od Legend FWIB-Nui (na wormsandbionicle.fora.pl) i potrafisz się uczyć na błędach. Plus.
Jednak jest coś w tym FF`ie (albo tylko w tej części), że mnie od czytania trochę zniechęciło. Doczytałem do końca, przyznam, na siłę, a spodziewałem się czytania bez żadnej przerwy. Coś psuje ten Fan Fick, ale nie wiem co. Może sam się dowiesz?...
Niestety, jak na razie na dziesiątkę nie licz, zobaczymy, jak będzie później. Czyli daję ocenę: 8/10.
Ostatnio zmieniony przez Ner`Zhul dnia Pon 19:05, 05 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Pią 13:22, 02 Sty 2009 |
|
|
Akamai
Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 1529
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: mam wiedzieć?
|
|
|
|
Rzeczywiście, Ner'Zhul dobrze mówi, to niezbyt przypomina Bionicle :p Zró trochę bardziej mistyczny klimat, to zobaczymy. Jak narazie to 8/10, chociaż trudno ocenić taki wstęp.
|
|
Pią 13:39, 02 Sty 2009 |
|
|
Kraahkanuva
Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nynrah/Toruń Ranga: Przywódca BCF
|
|
|
|
Nowa część! Zapraszam do lektury!
|
|
Sob 12:22, 10 Sty 2009 |
|
|
DD
Dołączył: 23 Gru 2006
Posty: 3797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się bierze dyfrakcja światła?
|
|
|
|
No więc...nie podoba mi się zbytnie "slangowanie" imion, jak Onepiak, Trin...to mnie jakoś odrzuca od postaci.
Za to bardzo mi się podoba pomysł "Takanuvów" z połamanymi maskami, jak i...<tu> wypalenie oczu matorance.
Część lepsza od poprzedniej- 9/10
|
|
Sob 12:46, 10 Sty 2009 |
|
|
Kraahkanuva
Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nynrah/Toruń Ranga: Przywódca BCF
|
|
|
|
Dzięki za ocenę. No, czekam na pozostałych!
Odcinki daję co tydzień. W przyszłym tygodniu kolejny. To tylko takie info. xP
Zapraszam do oceny!
|
|
Nie 10:51, 11 Sty 2009 |
|
|
Tahtorak
Dawny Moderator
Dołączył: 23 Sty 2007
Posty: 929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
W tym FF'ie podoba mi się to, że świat jest przedstawiony jako podobny do naszego realnego, a przynajmniej pierwsza część.
Prosty język, którym jest pisany pasuje do wydarzeń i postaci, o których piszesz; dam 8/10.
Ostatnio zmieniony przez Tahtorak dnia Nie 14:32, 11 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Nie 14:31, 11 Sty 2009 |
|
|
Kraahkanuva
Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nynrah/Toruń Ranga: Przywódca BCF
|
|
|
|
Mała informacja na temat Fan Ficka.
Otóż w ten weekend nie miałem ani czasu ani chęci pisać kolejnej części. Jednak nie bójcie się, FF będzie kontynuuowany za tydzień. Także przepraszam za opóźnienia. Może macie jakieś sugestie co do poprawek lub zmian FF'a?
|
|
Nie 21:59, 18 Sty 2009 |
|
|
Onepu
Dołączył: 02 Sty 2008
Posty: 192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
|
|
|
|
FF powinien mieć mniej z naszego świata, a więcej ze świata Bionicle, nie pasuje mi też(Jak to ujął DD) "slangowanie" imion, ale wszystko jest ładnie opisane. Daję 8/10.
|
|
Wto 11:35, 20 Sty 2009 |
|
|
Kraahkanuva
Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 766
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nynrah/Toruń Ranga: Przywódca BCF
|
|
|
|
Jak obiecałem, tak zrobiłem. Nowy odcinek, czekam na oceny!
|
|
Nie 12:38, 25 Sty 2009 |
|
|
DD
Dołączył: 23 Gru 2006
Posty: 3797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się bierze dyfrakcja światła?
|
|
|
|
No cuż...głownie podobał mi się koniec, z Antrozem pływającym w bogatctwie
I toa cienia. Sam Vennderax...niby ciekawy, ale jakby mętna ta postać. Część lepsza od poprzedniej, więc 9-/10
|
|
Sob 10:23, 31 Sty 2009 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|