Forum PFB Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Historia Nowego Metru-Nui: Przeszłość.

 
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Tekst Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Historia Nowego Metru-Nui: Przeszłość.
Autor Wiadomość
Nightsky
Gość





Post Historia Nowego Metru-Nui: Przeszłość.
Cytat:
Mi, kronikarzowi stworzonemu po tych wydarzeniach ciężko jest powiedzieć kiedy owe sytuacje miały miejsce. Nie pamiętam Mata-Nai na którego powrót wielu z nas czeka. Matoro, którego wielki pomnik złożony z jego formy matoranina, Toa Inika oraz dokonującego Aktu Największego Poświęcenia zdobi Wielki Rynek w Av-Metru również jest dla mnie legendą oraz archetypem męstwa. Nie znam Turaga Nowego Metru-Nui gdy jeszcze jako Toa tyle zrobili dla naszej ojczyzny. Spiszę tylko legendy przekazane od starszych matoran. Jak wyglądało życie, okrutna śmierć oraz zbudowany przez przodków mego narodu azyl. Wiele mogę pominąć, pozmieniać lub zmieszać. Turaga są tak odlegli, nie dostanę od nich odpowiedzi. Po ulicach roznosi się plotka że Gali do dziś płacze jak przypomni sobie co ich spotkało. Tahu, którego ciągle złota Hau zdobi twarz choć połamana, z wieloma rysami na powieszeni wzbudza u nas przerażenie jest jedynym artefaktem który może podkreślić autentyczność moich słów.

Przez pierwsze setki lat byłym mieszkańcom Wielkiego Ducha udawało się zjednoczyć- mieliśmy wspólnego wroga- Marendara. Owe zbawienie wydało się nam apokalipsą, którą niewielu pojmowało. Był to twór naszych ojców. Obawiali się Toa, ich siły. Że mogą być niebezpieczni. By po spełnieniu misji Wielkiego Ducha nasi obrońcy nie byli zagrożeniem, Wielkie Istoty stworzyły mechanicznego potwora, o wzroście jednego kio. Jego aura na jedno Mio zablokowała jakąkolwiek manifestację żywiołu, maski. Nasi strażnicy, nasi wodzowie byli bezsilni, bezbronni. Tak jak my sami. Ponoć nawet sam Tahu, który nakłaniał innych by stanęli w szeregach dla dobra naszej rasy odczuwał trwogę. Ów potwór był w stanie zmusić baterra by mu służyły, jego armia zdawała się nieskończona. Wielu matoran i Toa zginęło tego dnia w boju. Kongu, Toa powietrza zadawał obrażenia istocie długimi włóczniami przebijając jego skorupę czaszki, przebity jedną na wylot. Nuparu swą siłą dosłownie rzucał matoranami by ci przebili się przez białe bestie tytana. Rozszarpany na strzępy przez ich długie szpony. Hahli wraz z innymi Toa stawiali w ochronie matoran. Hewkii i Jaller starali się przedostać do konstruktu od tyłu. kamień poświęcił się by ogień dostał się do wnętrza istoty. Gdy Jala dojrzał rdzenia rozerwał je, a środek machiny zniknął poprzez jego nova blast. Płomień ten był tak silny że ponoć widzieli go mieszkańcy Czerwonej Gwiazdy, żar spalił całą maszynę. Spalił wszystkie baterra. Spalił Jallera. Było to przeznaczenie drużyny Inika- ocalić nas. Ocalić nasz gatunek. Jak Matoro tak oni w nierównej walce ocalili nas przed anihilacją.
Żadna Wielka Istota nie przeprosiła za ten wypadek. Tę krzywdę. Jedyną jaka się ukazała nam po tym była Angonce. To on nas przerosił za jego stworzenie, dając broń zdolną go zranić, pomagał w walce, a nawet dał nam pewien dar. Otóż on nauczył naszych Turaga jak odbudować wszelkie straty, odzyskać lud z czerwonej gwiazdy, jak dać nam nowy dom. Nasi twórcy nie są głupi- wiedzą co może się stać. Przewidzieli nowy cień.
Z czasem turaga stworzyli nowych matoran. I ci matoranie pomagali tworzyć kolejnych. Proces wprowadzania w nasze korpusy życia jest znany tylko im. Przy tej pomocy powołano nowych Toa. Przy pomocy jednego z darów Pradawnych zwrócono część poległych dzieci Mata Nui, reszta nie zdążyła póki portal się zamknął. Nasze małe Koro-Nui rosło w mieszkańców. Nie było to miasto czysto matorańskie. Ogromna wieś o wielu turaga i wielu Toa rosła w populację i siłę. Po tysiącu lat była ona wielkości dawnego potwora od wschodu na zachód. Było tam wszystko- my, Agori, Rakshi, Glantoriane, Skadi a nawet w biedniejszych dzielnicach skralle. Władzę nad tą metropolią sprawowali jeszcze turaga Mata- i starego Metru-Nui. Polis była nieoficjalną stolicą Spherus Magna. Niemniej władze antycznej szóstki nie przypadała tubylczą do gustu. O tych wydarzeniach najlepiej odda spisany przez pewnego Toa lodu dziennik, opisujący co się działo w tych dniach:

Żyłem tu od samego początku, znałem kulturę wielu tych nacji- było tu wszystko ze starych światów. Żyli tu Toa, pilnujący harmonii, turaga zarządzający „miastem”, my- matoranie dokonujący prostszych i trudniejszych prac, agori działających z nami w synergii czy glantorianie służący Toa jako pomoc. Tak było przez kilka lat.
Pewnego dnia usłyszeliśmy od Straży Ta-XXXX straszliwą wieść- „TERIDAX U BRAM!”. Toa stanęli w szyku, obawiali się że on nadchodzi po raz kolejny. Nadciągała armia Visoraków pod bramę zachodnią. Prawie cała gwardia udała się do garnizonu, my i turaga wraz z agori udaliśmy się do schronów. Nie wiedzieliśmy co się szykuje. Gdy tylko weszliśmy do bunkra sześciu Szamanów zamknęło wrota. Mistrzowie żywiołów walczyli z pajęczakami, ale liderem nie był żaden Makuta, a Siostry Skralle. Zdobyły visoracze serce by owe rahi jak dawniej walczyli z Toa. Gdy ci myśleli że wbijając ostrza w twory Makuta nas chronią, tylko otworzyli wrota do naszej masakry. Agori. I Glatorianie. Oni nas zdradzili. Zaczęli atakować bezbronnych. Na szczęście część z nas się w porę przebudziła z szoku. Pewna grupa połączyła się w Matoran-Nui i w tej formie walczyli z tubylcami. Tego samego aktu dokonali przewodnicy naszego ludu. Jednak organiczni nas zdziesiątkowali- gdy Toa przybyli prawie nic nie zostało. Turaga Mata-Nui zginęli. Mój dom został zniszczony raz na zawsze. Liczyliśmy na Toa Nuva raz jeszcze. Że ocalą nas od tych barbarzyńców. Potrzebujemy separacji, domu gdzie będziemy bezpieczni od innych narodów. Domu- po prostu swojego domu. Domu matoran lodu, wody, ziemi, powietrza, ognia, kamienia… Wszystkich. O! MATA NUI! WYSŁUCHAJ NASZYCH PRÓŹB I ZJEDNOCZ NASZE LUDY! Prowadź do wolności i radości. Bezpieczeństwa oraz spokoju.
Takanuva przybył na miejsce masakry, pochował wraz z Toa liderów Mata-Nui. Nosiciel Avokii stworzył blask sygnalizujący że czas się zebrać. Gdy zebraliśmy się razem w okrąg Toa dźwięku rozprowadził słowa naszego nowego przywódcy wszędzie do naszego ludu, jedyny znany Av-Toa rzekł:
„Moi bracia i siostry. Chciałbym was przeprosić za klęskę naszego tytułu. Mieliśmy… mamy was chronić. Oni nas zwiedli, ale to się nie powtórzy. Skoro nie chcą nas na Bara-Magna osiądziemy się na Aqua-Magna! Raz na zawsze odzyskamy wolność. Oraz spokój. Wielkie Istoty obdarowały nas wiedzą jak zbudować równie skuteczną, jeśli nie skuteczniejszą metropolię niż Metru-Nui. To miasto, wbite w dno nieskończonego oceanu będzie naszym domem. Będziemy bezpieczni od tych barbarzyńców i odbudujemy Imperium jakie nasza rasa stanowiła wewnątrz Mata-Nui! Damy wam bezpieczeństwo. Damy wam szczęście. Pochłonie to lata ciężkiej pracy wszystkich plemion, ale damy radę. Nic nie jest cenniejsze niż bezpieczeństwo matoran!”
Za udział w obronie ludu dostałem zaszczytną rolę przewodzenia budowie Ko-Metru pod okiem Kopaki. Aby podkreślić wyższą rangę od braci zostałem przemieniony i wyszkolony na Toa. Bym chronił ich w trakcie budowy jeśli Agori się zbliżą.
Znosiliśmy razem wielkie sople i badaliśmy gwiazdy. Praktykowaliśmy kulturę pierwotnego osadnictwa. Moją mocą lodu budowałem początkowy, śliski grunt na tym oceanie. Nowe Ko-Metru rozprzestrzeniało się. Pręty z rdzenia zaczęły do nas docierać bezpośrednio. Metropolia rosła z dna na dzień. Gdy znieśliśmy już własne serce polis podpięto do nas budujące się nieopodal De-Metru. Jak skończyliśmy budowę pomagałem trochę de-matorańskim robotnikom się ochłodzić od żaru słońca tworząc delikatnie chłodną bryzę. Aglomeracje po ukończeniu budowy przez pewien czas wydawały się martwe. Szare, bez przypisanych im żywiołów. Była energia, ale zbyt mała by osady działały prawidłowo. Dostałem tego dnia powiadomienie od Tkanauvy bym udał się do Rdzenia Macierzystego i pożegnał Toa Nuva. To był ostatni dzień gdy ta szóstka mogła cieszyć się mocą daną im przez Arkahę. Dziękuję wam, Tahu, Gali, Kopaka, Onua, Lewa oraz Pohatu. Przysięgam że godnie was zastąpię w roli strażnika Metru-Nui.
Nowego Meru-Nui.
Nowego domu.
Tu kończy się opis Toa lodu, to co działo się przez niemalże sto tysięcy lat. Tu kończy się moja wiedza co działo się przed wiekami.
Wspomnienia Gali, „ostatni dzień potęgi”
Myślałam że to nas nie dotyczy, nie dotknie. Przeszłam już wiele, zbyt wiele- przebudzenie, walka z Teridaxem, potem bitwa z Makuta i pomoc Toa Ignika spełnić jego przeznaczenie. Spełniliśmy je- Mata-Nui się przebudził przedwcześnie. Nawet przez to utrudnienie i wojnę z Czarownikiem udało nam się zjednoczyć Spherus Magna. Wojna z Marendarem i śmierć naszych przyjaciół. Tęsknię za Mahri. Wszystkimi- Matoro cichego i zdystansowanego, Hahli starającą się być lepsza z dnia na dzień, Kongu latającego na gukko, Hewki uczącego matoran gry w kholi, czy Nuparu którego wynalazki były tak piękne, skuteczne że nie znam lepszego słowa by go opisać niż geniusz. Jala, lider nad liderami. Tęsknię za każdym z nich z osobna. Ale ich przeznaczeniem było nas ochronić. I tu kończy się nasze. Musieliśmy przebudzić Mata-Nui, i to się stało. Teraz naszym zadaniem jest ożywić metropolię- Nowe Metru-Nui.
Byłam wraz z mymi braćmi w samym sercu rdzenia. W samym środku stał kokpit podobny do zębatki jak w sercach Toa starego typu. Słup przypominał hiperbolę. Stanęliśmy dookoła aktywatora. Każdy z nas stał po stronie odpowiadającej naszym Metru. Tahu wziął głęboki oddech, lekko się zawahał przed przemową.
-No, przyjaciele. Dobrze wiemy co się stanie gdy oddamy swoją moc. Cóż- niech Mata-Nui prowadzi ich do Czerwonej Gwiazdy. Teraz nasza kolej. Chcecie coś powiedzieć- delikatnie przełknął ślinę- towarzysze?
-Cieszę się że mogłem walczyć przy waszym boku- powiedział Kopaka zmartwiony tym wszystkim- ale nie umrzemy. Staniemy się turaga. Ktoś musi prowadzić naszym ludem. To powinność którą my jesteśmy winni naszym dawnym nauczycielom. Zjednoczyć ocalałych. Ożywić ich serca.
Pohatu zaczął się śmiać, ale przez zły. Rzekł coś prawdziwego- Zrobiliśmy już wiele. Niemniej to nie wszystko. Jesteśmy coś winni.- Onua przerwał mu, kończąc tę myśl- To nie koniec naszego przeznaczenia. Spełniliśmy przeznaczenie jako Toa. Teraz zostało spełnić je jako mędrcy którymi w sumie już jesteśmy. Ktoś musi nauczyć nowe pokolenia wojowników.
Lewa zaczął zasłaniać swoją maskę dłońmi. Szybko się odwrócił od maszyny i zaczął chodzić w kółko lekko się śmiejąc.- Koniec tych smutskusji. Jesteśmy Toa i nimi będziemy. Miastoprowadzenie to też sztuka którą opanujemy. Uda nam się. Wierzę w nas, tak jak zawsze. Nie widzę się w szatach turaga czy wioskowódcy ale to żyćwyzwanie.
Tahu popatrzył na wszystkich. Panowała równie grobowa cisza co po przepędzeniu Agori z Nui-Wahi. Po chwili odparł- A Ty, Gali, Nasz głosie rozsądku chcesz coś powiedzieć?- wahałam się, niemniej nie powstrzymałam- Nic. Dziękuję. Za wszystko. Myślałam że to nas nie czeka, ale mamy coś do zrobienia. I to nasze przeznaczenie- zróbmy to. Jesteśmy to winni matoranom.
Położyliśmy ręce na mechanizmie i oddaliśmy nieco swojej energii. Reszta wydostała się sama. Czułam jak słabnę, jak moja moc odchodzi na zawsze dla dobra naszego ludu. Gdy proces dobiegł końca byłam niewiele wyższa od matoran. Słaba i powolna. Z odznaką urzędu zamiast broni. Ze szlachetną kaukau na twarzy. Z szatą zamiast zbroi. Będę za tym tęsknić- walką, ochroną, siłą. Aktywnością.
Teraz niska, słaba wraz z innymi turaga nuva(musze się przyzwyczaić) szliśmy po długich schodach do wierzy przed nową Areną. Widziałam piękny wchód słońca z gukko latającymi do koła i… Lewę grającego w kholi ze ścianą używając jego odznaki urzędu jako kija. Nie mam pytań…




Ostatnio zmieniony przez Nightsky dnia Śro 19:16, 06 Lut 2019, w całości zmieniany 1 raz
Sob 14:48, 02 Lut 2019
-Krzyk-
Administrator


Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 1400
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: ? Gdzie? Jak?

Post
Nie wiem, czy to dlatego że tekst jest krótszy, ale czytało się lepiej niż twoją poprzednią pracę, choć nadal pozostawia ona trochę do życzenia, w sumie najgorzej z bonklowymi nazwami własnymi. "Glatorianie" nie mają "n" w środku, to nie są "Glantorianie", chyba ten błąd z takich "wewnątrz-nazwowych" najbardziej rzucił mi się w oczy, i jeszcze ta gra, w którą grywają Matoranie to Kolhii, a nie "kholi". Druga rzecz, która najbardziej kłuje w oczy to niekonsekwencja w używaniu wielkich liter, czasem mowa o "turaga", czasem o "Turaga", rozumiałbym użycie i jednego, i drugiego wariantu jako domyślnego, ale nie dwóch na raz.

Dobra, może teraz coś o fabule. Miło, że zaczyna się ze znajomej, ostatniej nuty fabuły G1 (pozdrawiam Marendara), strasznie szkoda śmierci Toa Inika, IMO to oni powinni byli stać się Turaga, znaczy Toa Mata/Nuva znamy tylko jako Toa i cierpią na taki syndrom wiecznych bohaterów, choćby minęło setki tysięcy lat to znowu ruszą budzić tego zaspanego robota, nigdy nie byli Matoranami, którzy zajmowali się swoimi sprawami w Metru czy tam Koro. Z kolei Toa Inika/Mahri ewoluowali przez lata i wydaje mi się, że powinni doczekać się jakiegoś zakończenia. Wiem, że może się to wydawać niezręczne, że ci którzy w porównaniu do Toa Nuva kiedyś byli takimi młodzieniaszkami mieliby zostać dziadami, no ale tak jakoś sobie wykoncypowałem, sorry xD

Coś mi nie pasowało w tym, że Rahkshi sobie zamieszkały z resztą gatunków Wszechświata Matoran i w sumie kanonicznie zdziczały. To taka tam pierdółka, nieważne. I jak się nazywa to miasto, Wahi-Nui, Nui-Wahi, Polis? Agori używają innej nazwy czy coś? No i to Ta-XXXX, na które zwróciłem uwagę na czacie, o co chodzi? Jeszcze pozostaje wielkie pytanie: dlaczego Glatorianie i Agori mieliby nagle rzucić się przeciwko biomechom, to przez Siostry Skrallów? Nie miały aż takich mocy psionicznych by przejąć nad nimi kontrolę i nie sądzę, by wszystkim Glatorianom zdrada Matoran i Toa, z którymi zdawali się dogadywać, była na rękę. Chyba że chodziło o jakieś ograniczone grono zdrajców, ale jakoś słabo to było podkreślone.

Znowu mała pierdoła, ale Toa Lodu chyba nie wytworzyłby zimnej bryzy, tylko schłodziłby istniejące powietrze, sorry że się czepiam ale to takie ten xD I jeszcze miałem napisać że De-Matoran byłoby za mało na całe Metru dla nich, ale zgaduję że sobie ich po prostu dobudowali Turaga. I o jakiego Czarownika chodzi we wspomnieniach Gali? To jakaś nowa nazwa Makuty? Ale końcówka z ostatnimi słowami Toa Nuva w roli Toa jest spoko, drzewomowa nawet nieźle ci wyszła. No i to jest taki chyba okej prequel tych waszych historii ze Smithem, nie? Czy jak to działa?
Śro 1:24, 06 Lut 2019 Zobacz profil autora
Nightsky
Gość





Post
Odpowiem tak nie po kolei.
Tak, jest to preqel wydarzeń w FFie Smitha jak też moich własnych. Sam wstęp do wydarzeń innych opowiadań w uniwersum Nowego Metru-Nui.
"Czarownik" to nazwanie Makuty nie wprost. Z tego co wiem Makuta po Maorysku oznacza właśnie czarwnik, ale mogę się mylić
Jak zwykle przepraszam za ortografię, poprawię za chwilę błędy.
Wybrałem na Turaga Nowego Metru Toa Nuva ze względu na to że wydawali mi się najodpowiedniejsi do tej roli. Myślałem również że przeznaczeniem Toa Mahri było ocalenie matoran od zagłady, więc chciałem by jak Matoro się poświęcili dla całego gatunku.
Owszem, populacje wszystkich pomniejszych żywiołów żywiołów zostały dobudowane. Mogę powiedzieć że w Nowym Metru-Nui jest łącznie ok. miliona matoran.
Śro 18:56, 06 Lut 2019
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Tekst Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin