Forum PFB Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Moje historie i opowieści
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Tekst Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Moje historie i opowieści
Autor Wiadomość
The Great Teridax



Dołączył: 22 Mar 2008
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Częstochowa

Post
No,nawet fajne historie Wesoły.Szkoda,że gościa zbanowali Smutny.


Ostatnio zmieniony przez The Great Teridax dnia Sob 21:49, 22 Mar 2008, w całości zmieniany 4 razy
Sob 18:33, 22 Mar 2008 Zobacz profil autora
Takadox10



Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

Post
No nareszcie Wesoły.Teraz mogę dalej pisać o swoich postaciach.Z tym,że i tak czekam na pozwolenie od jakiegoś moda,czy administratora,na otwarcie następnego postu,ponieważ w tym nie mogę już pisać,ponieważ tamto wszystko zajmuje bardzo dużo miejsca.

Bagna Sekretów

1.
Po rozdzieleniu drużyny Toa Nuva,Tahu,Gali i Onua lecieli na Bagna Sekretów,sądząc,że tam odnajdą Maskę Życia.
Po kilkunastu minutach lotu,Toa wylądowali na Bagnach Sekretów.
-No to do dzieła.-powiedział Onua,po czym Toa ruszyli przed siebie.
W zasadzie te bagna nie różniły się niczym od zwykłych bagien,jedynie tajemniczością(o czym póżniej przekonają się Toa).
W tym tajemniczym miejscu wszystko mogło się wydarzyć.Toa szli , nie wiedząc nawet o swoim położeniu.
-Trzymajmy się razem bracia,tu się może wszystko wydarzyć.-zwróciła uwagę Gali.-To niebezpieczne miejsce.
-Maska powinna być w pobliżu.-zmienił temat Tahu.
-Już czuję przypływ mocy.-powiedział ironicznie Onua.-Zastanów się,Tahu,maska sama do nas nie przyjdzie!Musimy ją znależć!
-To chyba oczywiste.-powiedział Tahu.-Chciałem was jedynie wesprzeć na duchu.
-Jakoś ci to nie wyszło.
-Przestańcie się kłócić!-krzyknęła Gali.-Musimy zachować jedność,jeśli chcemy uratować Wielkiego Ducha,a wy się kłócicie jak wściekłe rahi!
-Masz rację, siostro.-przytaknął Onua.-Zachowajmy jedność.

2.
Idąc przez Bagna Sekretów,szukając Maski Życia,Toa nie wiedzieli,co ich czeka.Po kilkunastu minutach od wylądowania na Bagnach Sekretów usłyszeli dziwny dżwięk.
-Co to było?-zapytała Gali.
-Sprawdżmy.-powiedział Tahu.-To było nie daleko stąd.
Toa po kilku minutach dotarli do miejsca ską dochodził dżwięk.
-Patrzcie!-zawołał Onua.-Ktoś tam jest!
-Gdzie?-zapytał Tahu.
-Tam!
-Nie widać tam nikogo.-powiedziała Gali.
-Kogoś tam przed chwilą widziałem!-Onua mówiąc to wskazał miejsce gdzieś we mgle.-Od tąd ciągną się ślady tej osoby.
-No to idżmy wzdłuż nich.-stwierdził Tahu,po czym zaczął iść wzdłuż śladów jakiejś istoty,którą zauważył Onua.
Za Tahu udali się Gali i Onua.Toa nie byli pewni czy to bezpieczne,jednak z drugiej strony sądzili,że postać,którą zauważył Onua może im pomóc.

3.
Toa szli przez mgłę,wzdłuż śladów tajemniczej postaci.Nagle po raz kolejny usłyszeli ten sam dżwięk co wcześniej.
-Znowu ten dżwięk....- zamyślił się Tahu.
-Dobiegał z tamtąd.-powiedziała Gali,wskazując w stronę,od której usłyszała dżwięk.
Onua i Tahu zwrócili się w tą stronę co Gali i poszli za nią.Podczas wędrówki Gali powiedziała:
-Lepiej żeby to Tahu prowadził.
-Jak chcesz siostro.-powiedział Tahu i po chwili wyszedł przed Gali i Onuą.
Toa szli przed siebie,nie zastanawiając się nawet nad zagrożeniem jakie może ich czekac.Tahu i Onua patrzeli przed siebie,jedynie Gali spoglądała do tyłu.
Tahu nagle zatrzymał się.Zauważył we mgle coś,co przypominało mury.
-Co to jest,na Mata Nui?-spytał.
-Podejdżmy bliżej.-zasugerował Onua.
Trzech Toa podeszło do tajemnniczego obiektu we mgle.Rzeczywiście okazało się,że to mury jakiejś fortecy.
-Co to jest?-spytał Onua.-Mury na środku bagien?
-Oj tak,to naprawdę Bagna Sekretów.-zasugerowała Gali.
Tahu i Onua zastanawiali się,do czego służą te,wybudowane nie wiadomo w jakim celu mury.Gali jednak spojrzała się do tyłu.Zauważyła nagle jakieś trzy korpki na horyzoncie,
lecące w ich stronę.Gali domyśliła się,że są to jakieś postacie,ale były zbyt daleko,by mogła rozpoznać ich wygląd.
-Spójrzcie się do tyłu bracia!-zawołała.
Tahu i Onua spojrzeli się za siebie.Zauważyli postacie,które jako pierwsza zauważyła Gali.Teraz jednak były na tyle blisko,że można było rozpoznać ich kolory.
-Co to za istoty?-spytał Tahu.
-Wkrótce się dowiemy.-powiedział Onua.
Nagle istoty przyśpieszyły lot.Zauważyły toa.Po kilku minutach wylądowali przed nimi.
-Kim jesteście?-spytał Tahu.
Istoty wyglądem przypominały nieco owady.Jedna była biała,druga zielona,a trzecia żółto-czarna.Każda z nich była wyposażona w naturalne skrzydła,oraz w ostrza lub włócznię.Każda miała
maskę,a biała istota miała szczególnie długą maskę.
-A jak myślisz,co?-spytała zielona istota żeńskim głosem.-Nie jesteśmy waszymi przyjaciółmi.
-Makuta!-zawołała Gali.
-Brawo,brawo!-powiedział biały Makuta .-A konkretnie trójka,która ma wam przeszkodzić w obudzeniu Mata Nui.
-Wiemy doskonale,że jesteście Toa Nuva,a zatem jesteście największymi wrogami naszego Bractwa.-powiedział żółto-czarny Makuta.
-Bitil,Gorast,do ataku!-krzyknął biały Makuta o imieniu Krika,który był przywódcą tego oddziału.
-Nie uda wam się to Makuta.
-Jesteś pewien?-zapytała Gorast,zielona Makuta.
-To my zwyciężymy!-krzyknął Krika.
-A wy nie macie z nami szans,Toa.-powiedział Bitil,żółto-czarny Makuta.
-Jeszcze zobaczymy.-powiedział Tahu.-No, atakujcie,śmiało.
-Jak chcesz, Toa,na swoje życzenie zginiesz.-powiedział Krika.-Atakujmy!
Makuta rzucili się na Toa.Wywiązała się walka.Makuta po kilku minutach zdobyli przewagę.Toa już mieli przegrać,kiedy nagle jakaś fala dżwiękowa przelecieła nad ich głowami i uderzyła w Makuta z
taką siłą,że odlecieli na około 10 metrów.Toa wstali,zastanawiając się,kto ich uratował i nagle ich wybawca się ujawnił.

4.
Z mgły,od strony murów wyszła jakaś postać.Postawą przypominał Toa.Był szaro-czarnego koloru i trzymał jakiś miecz w ręku.
-Kim jesteś?-zapytała Gali.
-Nazywam się Toa Krakua.-odpowiedziała postać.
-Słyszeliśmy coś o tobie.-przypomniał sobie Onua.
-Turaga Vakama nam o tobie opowiadał.-przypomniał sobie Tahu.-To zaszczyt cię widzieć.
Mówiąc to ukłonił się lekko przed Krakuą.
-Nie,to zaszczyt widzieć was.-odpowiedział Krakua.
-Jakto?-zapytał Onua.
-Jesteście wybawcami Wielkiego Ducha.-powiedział Krakua.
-Poprawka: będziemy wybawcami Wielkiego Ducha.-poprawił Tahu.
-Skąd wiesz,jakie mamy przeznaczenie?-spytała Gali.
-Śledziłem was od dłuższego czasu.-odpowiedział Krakua.
-Więc to ty byłeś tą postacią,którą wcześniej widziałem.-stwierdził Onua.
-Dokładnie.-powiedział Krakua.
-Jakim cudem się dostałeś na Bagna Sekretów,szlachetny?-spytała Gali.
-Ja się tu nie dostałem,moja droga.-odpowiedział Krakua.-Ja się tu narodziłem,tu dorastałem,i tu mieszkam od zawsze.
-Jak nas uratowałeś?-spytał Tahu.
-Za pomocą mojego miecza.-odparł Krakua.-Ale to nie broń jest w rzeczywistości najlepszą bronią.
-Umysł to największa broń.-powiedziała Gali.
-Otóż to.Wroga można pokonać umysłem nie tylko bronią.
-Ale co to ma wspólnego z tym,co teraz robimy?-zapytał Onua.
-Cóż,to było małe przypomnienie.
-Pomożesz nam?-spytała Gali.
-W waszej misji?-spytał Krakua.-Niestety nie mogę.To wasze zadanie i to wy je musicie wykonać.
-Dlaczego więc los sprawił,że się teraz spotykamy?-spytał Onua.
-Ja wam nie mogę pomóc.-powtórzył Krakua.-To wasze zdanie,wasze przeznaczenie.
-Mam pomysł.-powiedziała Gali.-Będziesz jedynie naszym obserwatorem.Tylko jeśli naprawdę coś pójdzie nie tak,to wtedy będziesz przybywał.Co ty na to?
-Niech i tak będzie.-powiedział Krakua.-Teraz już idżcie,Wielki Duch czeka na waszą pomoc.
-A więc chodżmy bracia.-powiedziała Gali.
Po pożegnaniu trójka Toa Nuva i Krakua rozstali się.Toa wiedzieli już,że nie są jednak sami na tym pustkowiu.

5.
Toa szli przez Bagna Sekretów,wiedząc,że Makuta w każdej chwili mogą ich zaatakować.Nie byli jednak sami.
W każdej chwili mógł im pomóc Toa Krakua.Toa szli przez jakąś godzinę,gdy nagle zauważyli drzewo, które się na nich przewraca.
-UWAGA!!-krzyknęła Gali.
Toa odskoczyli na bok.Zauważyli,że tam gdzie stało drzewo,stoją trzej Makuta.
-Nie sądziliście chyba,że to nasz koniec?-zagadnął Krika.-Ale wasz koniec będzie zaraz.
-Jesteś pewien?-zapytał Tahu.
-ATAK!!-krzyknął Krika.
Tym razem Toa nie dali się tak łatwo pokonać.Używając swoich broni,mianowicie Wyrzutni Wybuchających Pocisków,utrzymywali przewagę.Tahu walczył z Kriką,Onua z Bitilem,a Gali z Gorastem.
Nagle stało się coś,co przerwało walkę.Coś tak dziwnego,że wszystkich,również Makuta,onieśmieliło.Wszyscy zauważyli promień,który spadał na Bagna Sekretów.Spadł on jednak nie na obszar,gdzie
znajdowali się Toa,tylko dalej.Ten promień był dosyć dużej grubości.Wydawało się,że coś tam tkwiło.Był koloru czerwono-żółtego.Właściwie był to płomień.
Każdy w duchu zadał sobie pytanie:,,Dlaczego tak nagle,akurat teraz spadł na Bagna Sekretów jakiś promień?''.To,co się przed chwilą wydarzyło,było czymś naprawdę niezwykłym.
-Co to było?-zapytała Gorast.
-Być może niedługo się dowiemy.-zagadnął Tahu.
-Wy na pewno nie!-krzyknął Krika,przypominając sobie,po co tu przybyli.
Toa i Makuta zaczęli ponownie walczyć.Szanse były wyrównane, więc nie było jasne,kto z nich zwycięrzy.
Nagle coś strzeliło do Toa.Toa odepchnęli Makuta i wykonali unik przed pociskami.To samo strzeliło do Makuta,obezwładniając ich.Nagle do Toa coś podleciało.Jakaś istota na pojeżdzie.Istota ta przypominała
Matorana.I istotnie nim była.
-No co Toa,myślicie,że wam się uda wykonać wasze zadanie?-zapytała istota.
-Kim jesteś?-zapytała Gali.
-Nazywam się Vultraz.Jestem Matoranem Cienia.
-Skąd jesteś?-spytał Tahu.
-A co cię to obchodzi?!-burknął Vultraz.-Nie jestem waszym przyjacielem na pewno,więc moje zadanie,to przeszkodzenie wam w waszej misji.
-Jeszcze jeden!-powiedział z ironią Onua.-Ale to tylko Matoranin,więc nie ma się czego bać.
-Nie jestem Matoraninem!-krzyknął Vultraz.-Jestem Matoranem Cienia!
-To mała różnica.-powiedział Onua,wiedząc,że jeśli zagada Vultraza,to go póżniej szybko go zaskoczy(a właściwie od tyłu) i pokona.
-To wielka różnica!-powiedział Vultraz.-Ogromna!
-E tam.-powiedziała Gali domyślając się,co chce zrobić Onua.
-Jeśli nie widzicie w tym OGROMNEJ różnicy,to jesteście jedynie Matoranami w zbrojach Toa.
-Uważaj,co mówisz,mały.-powiedział Tahu,który również się domyślił co kombinuje Onua.
-Nie jestem mały!!!-krzyknął Vultraz.-Jedynie skarłowaciały.AAAHH!
W tym momencie Tahu kopnął z całej siły Matorana.Zrobił to z taką siłą,że Matoran odleciał na kilka metrów.
-Bierzcie pojazd i chodżmy!-powiedział,po czym Tahu i Gali udali się dalej,a Onua wskoczył do pojazdu i nim poleciał.

6.
Toa wędrowali przez jakieś pół dnia,zanim natknęli się na coś,co przypominało domki Matoran.
-Dziwi mnie kształt tych budynków.-powiedział Onua,który wylądowal pojazdem na ziemi.
-Zbliżmy się do nich.-zasugerowała Gali.
I tak zrobili.Toa zbliżyli się na nie wielką odległość od domków,kiedy nagle usłyszeli coś,co przypominało dżwięk tromby.Wtem spostrzegli nie wielką wieżyczkę,od której dochodził dżwięk.Nagle usłyszeli stłumiony dżwięk:
-Intruzi!
Toa nie mieli pojęcia,co się dzieje.Z domów zaczęli wychodzić((ku zaskoczeniu Toa) Matoranie,uzbrojeni w miecze.W krótkim czasie otoczyli trójkę Toa.
-Czego chcecie,Makuta?-spytał jeden z Matoran.
-Nie jesteśmy Makuta!Jesteśmy Toa,waszymi obrońcami.-powiedział Tahu.
Matoranie przez chwilę stali w milczeniu,po czym opuścili broń.
-Jesteście Toa?-zapytał któryś z Matoran by się upewnić.
-Dokładnie.-potwierdził Tahu.-Dlaczego wzięliście nas za Makuta.
-Musimy wam jednak powiedzieć wszystko po kolei.Kiedyś mieszkaliśmy w krainie Karda Nui, widzicie?-mówiąc to Matoran wskazał palcem Stalaktytową Wioskę.-Pewnego dnia napadły nas istoty,ktore,jak się póżniej dowiedzieliśmy nazywają się
Makuta.A,przy okazji,jesteśmy Matoranami Światła.Karda Nui była kiedyś domem Matoran Światła.Kiedy jednak napadli nas Makuta,wielu z nas zostało zmienionych w Matoran Cienia.Jednak tak naprawdę wielu z nas podczas ataku Makuta uciekło tutaj,na Bagna Sekretów,
gdzie jesteśmy bezpieczni od nich.Na Karda Nui jest teraz niewielu Matoran Światła.Od kiedy tu jesteśmy, nasz wygląd trochę się zmienił.Uznaliśmy,że jesteście jednymi z tamtych Makuta dlatego was zaatakowaliśmy.
-My nie będzimy was atakować,nie jesteśmy Makuta.-powtórzył Tahu.-Naszym przeznaczeniem jest bronić was przed wszelkimi zagrożeniami.
-Pomożecie nam w naszym zadaniu?-spytał Onua.
-Zależy jakie.Mamy pojazdy które mogą wam pomóc.
-Pojazdy?-spytała ze zdziwieniem Gali.-Widzieliśmy...
-Macie jeden z naszych pojazdów?-zapytał ze zdziwieniem Matoran.-Odzyskaliście nasz pojazd od...
-To wam chciałam powiedzieć.-powiedziała Gali.-Niedawno spotkaliśmy Matorana o imieniu Vultraz.Latał na tym pojeżdzie.Chciał nam przeszkodzić w naszej misji,ale udało nam się go zaskoczyć,oraz odebrać mu ten pojazd.
-Opowiem wam coś o nim.
-A ty jesteś przywódcą tej grupki Matoran?-spytał Onua.
-Tak.-odpowiedział Matoran.-Mam na imię Delak.
-No to nam o nim opowiedz.-powiedział Tahu.-O tymVultrazie.
-Vultraz był kiedyś jednym z nas.Był Matoranem Światła również wtedy,gdy zeszliśmy na Bagna Sekretów.Był słynnym mieszkańcem naszej wioski,uwielbiał przygody.Na Bagna Sekretów czasami schodził jeden z Makuta,o imieniu Vamprah,który często się do nas podkradał.
Zawsze jednak zauważaliśmy go,a wówczas on odlatywał.Któregoś dnia Vultraz zbliżył się do niego,on go zauważył,no i Vultraz stał się Matoranem Cienia.Ukradł jeden z naszych pojazdów.W nieznany sposób wypełnił go kulami cienia,no i od tamtego czasu używal go napadając
nas.A wy go odzyskaliście.całe szczęście!-ucieszył się Matoranin.
-Sądzicie,że nam się przyda?-spytał Onua.
-Być może.-zagadnał Delak.
-Wyrzućmy te kule cienia i wypełnijmy działoko pojazdu kulami światła.-zaproponował Tahu.
Matoranie przystanęli na to,poczym zrobili to,co powiedział Tahu.
-Wasze pojazdy nam się przydadzą....-stwierdził Tahu i na tym zakończył zdanie.Nie powiedział,na co im się przydadzą te pojazdy Matoran.

7.
Był wieczór.Tahu,Gali,Onua i Delak omawiali plan odbicia Karda Nui z rąk Makuta.
-To nie będzie łatwe.-stwierdził Delak.
-Będzie.-zaprzeczył Tahu.-Z waszą pomocą się uda.
-Powiedz co ci chodzi po głowie,Tahu.-zniecierpliwił się Onua.
-To proste.-powiedział Tahu.-Najpierw poczekamy,aż Makuta zaatakują Karda Nui.Wtedy ich zaskoczymy.W tym czasie Wy będziecie walczyć z Matoranami Cienia.Oczywiście wcześniej dołączycie do Matoran Światła z Karda Nui.
-Ciekawy plan...-zainteresował się Delak.
-Ale to nie koniec.-przerwał Tahu.-Musicie przygotować oddział,który przybędzie póżniej,by dopomóc wam.
-A jeśli Makuta nas przechytrzą?-zapytała Gali.
-Nie sądzę,żeby nas przechytrzyli.-stwierdził Tahu.-Niby w jaki sposób mieli by się dowiedzieć o naszych planach?
-Cóż,mogą nawet teraz nas podsłuchiwać.-stwierdziła Gali.
-Hhhmmm....-zamyślił się Onua.-zastanawia mnie jedno.....
-Mianowicie co?-zapytał Delak.
-Pamiętacie tą istotę,która spadła na Bagna Sekretów?-zwrócił się w tym momencie do Tahu i Gali.
-Tak.-odpowiedziała Gali.
-Zastanawia mmnie co było przyczyną tego,że spadła na te Bagna akurat podczas naszej walki z Makuta.
-Też mnie to dziwi..-zamyślił się Tahu.
-Sądzę,że jutro będziemy mieli więcej sił do walki.-stwierdził Delak.-Dlatego na razie prześpijmy się,a jutro zobaczymy,co stanie się ze wszechświatem.
-Ta twoja mowa nie jest zbyt zachęcająca....-stwierdził Onua.

8.
Następnego dnia Toa wstali wcześnie rano,by przygotować się do wielkiej bitwy.Obudzili Delaka,który szsybko zaczął przygotowywać Matoran do bitwy.
-W zasadzie Matoranie nie powinni walczyć.-zasugerował Tahu.-Ale to oni są naszą nadzieją.
-Rozumiem cię,bracie.-powiedziała Gali.
Przez pewien czas przygotowania szły zgodnie z planem.Kiedy Toa z Delakiem i resztą Matoran Światła, mieli wyruszyć z wioski,niespodziewanie zaatakowali Makuta.
-Obserwowaliśmy was przez pewien czas,Toa.-powiedział Krika.
-I tak wam się nie uda.-odparł Tahu.
-Skoro jesteś taki pewny siebie...-zaczęła Gorast.-To choć ze mną powalczyć.
-Zaczyna się imprezka.-powiedział z podnieceniem Bitil.
Nagle Gorast została zaatakowana strumieniem wody przez Gali.
-Masz rację,Bitil.-powiedziała Gali.-My będziemy mieć imprezkę.
-Ten się śmieje,kto się śmieje ostatni.-wtrącił Krika.-ATAK!!!
Makuta rzycili się na Toa.Rozpoczęła się walka.Matoranie,choć uzbrojeni,nie pomogli Toa.Po chwili Onua,który wyrwał się Bitilowi,powiedział do Delaka:
-Ukryjcie się gdzieś.
-Po co?-spytał Delak.-Pomożemy wam!
-Dla własnego dobra,lepiej nie.-zaprzeczył Onua.
Chwilę póżniej rzucił się na niego Bitil.Matoranie ukryli się,zgodnie z poleceniem Onuy.Szanse Makuta i Toa były wyrównane.W pewnym momencie Tahu wyzwolił przeciwko Krice,taką dużo ilość ognia,że odleciał do tyłu na kilka metrów.
Reszta aż oniemiała z wrażenia.W tym momencie Tahu rzucił się na Krikę.Był zdenerwowany,do tego stopnia,że zamierzał go zabić(co było niezgodne z prawem Toa).Krika jednak był silny,więc poprostu
odepchnął Tahu.Nagle na Makuta zaczęły spadać kule ognia.Makuta z trudem unikali kul.W końcu postanowili dać za wygrana i uciekli.Nagle przed Toa stanęła jakaś wysoka postać.

9.
-Kim jesteś?-zapytał Tahu.
-Wojownikiem gwiazd.-odpowiedziała postać.-Mam na imię Inik.
-To ty byłeś tą istotą,którą wtedy widziałam!-zorientowała się Gali.-To ty jesteś istotą z czerwonej gwiazdy!
-Tak.-odpowiedział Inik.-Mam za zadanie pomóc Toa w ich misji.A o ile się nie mylę,to wy jesteście Toa.
-Nie prawda!-krzyknął Krika,którry nagle wylądował u boku Iniki..-To oni są naszymi wrogami,my jesteśmy Toa!
-Chciałbyś,żeby tak było,Krika.-zaprzeczył Onua.
-Czy my nie wyglądamy na takich?-spytała Gorast,która wraz z Kriką i Bitilem postanowili przekonać tą postać do przejścia na ich stronę.
-Cóż.....spotkałem się z postacią o imieniu Krakua,który powiedział mi,że jest Toa.-odpowiedział Inik,zwracając się do Kriki,Gorast i Bitila.-A wy nie wyglądacie na podobnych do niego,zatem to ci tutaj są Toa(to mówiąc,chodziło mu o Tahu,Gali i Onuę).Dlatego to was,Krika,zaatakowałem.
-ATAK!!!-krzyknął Krika,po czym on,oraz Gorast i Bitil zamierzali się rzucić na Toa,jednak Inik zablokował im drogę.
Kiedy uformował ognistą klę,rzucił ją przed Makuta,którzy po chwili postanowili na jakis czas uciec.
-Będę wam pomagał Toa,do czasu,aż uda wam się odbić Karda Nui z rąk Makuta.
-A co będziesz potem robił?-spytała Gali.
-Będę strzegł Karda Nui.-odpowiedział Inik.
Chwilę później,Inik,oraz trzech Toa,po znalezieniu kryjówki Matoran,powiedzieli im,że znów mogą rozpocząć przygotowania.Toa przedstawili im też Inika.Niedługo po tym Matoranie,wraz z Toa,zaczęli się przygotowywać do bitwy,która miała niebawem nastąpić.
Rozpoczęły się wielkie przygotowania.Matoranie szykowali pojazdy,Toa przygotowywali samych siebie do bitwy,zaś Inik ćwiczył wraz z Toa.Po kilku godzinach mieli już wyruszyć na ostateczną bitwę.

10.
Podczas przygotowań Toa,Matoran i Inika,Makuta opracowywali plan pozbycia się Toa i Inika,siedząc w tymczasowej kryjówce.
-Może zróbmy tak....-zaczął Bitil.-Zastawmy na Toa jakąś pułapkę,najlepiej taką,która przylegała by do podłoża,a na tego wielkiego spuścimy jakiś duży głaz.
-To zbyt proste.-wtrąciła Gorast.-Toa z pewnością nas przechytrzą.
-Musimy wymyśleć coś,czego Toa nie przechytrzą.
-Co na przykład?-spytał Bitil.
-Nad tym muszę się jeszcze zastanowić,ale plan jest taki:zaraz!
-Co znowu?-spytała Gorast.
-Przecież musimy się jakoś pozbyć jeszcze tego Krakuy,czy jak mu tam.
-Bez tego miecza dżwiękowego jest niczym.-zauważył Bitil.
-A gdyby wkraść się do jego fortecy?-zaproponował Krika.
-No jasne,to oczywiste!-powiedział Bitil.-Możemy wkraść się do jego fortecy,odebrać mu ten jego miecz,zniszczyć miecz i przekonać tego Toa do przejścia na naszą stronę.
-Może i pokona Toa wody i ziemi,ale czy da radę ogniu?I czy da radę postaci,która jest zbudowana z kosmicznego pyłu?
-Możliwe.-stwierdził Krika.-Ale na razie najważniejszym jest to,by zmusić tego Toa do przejścia na naszą stronę.
-Więc na co czekamy?-spytała Gorast.-Bierzmy się do roboty!Nie możemy pozwolić Toa wygrać!
-Czekajcie!-powiedział Krika.-Przecież Toa muszą zdobyć Kamienie Mocy,by obudzić Mata Nui.Pewnie zapomnieli o nich.Najpierw musimy je zdobyć,a potem zrealizujemy resztę.
-A nie lepiej byłoby najpierw pokonać Krakuę i przekonać go do przejścia na naszą stronę,a potem znaleźć te kamienie?
-No dobra.-zgodzil się Krika.-Więc najpierw odwalimy robotę z tym Krakuą,a potem zdobędziemy Kamienie.Więc na przód!

11.
Makuta kierowali się do fortecy Toa Krakuy.Wiedzieli,gdzie się ona znajduje.Obmyślili wszystko,więc byli pewni,od czego zacząć.
Najpierw zamierzali wkraść się do fortecy Krakuy od góry.Makuta wylądowali na jednej z wież fortecy,po czym Krika powiedział:
-Teraz musimy znaleźć jakąś dziurę,lub sami ją wydrążymy.
Bitil zauważył dość małą dziurę przy krańcu wieży.Wystarczyło ją jedynie powiększyć,by Makuta mogli się przedostać do środka.
Bitil używając swoich włóczni,powiększył otwór,ale po chwili okazało się,że dziura nie jest głęboka.
Teraz wszyscy trzej Makuta użyli swoich broni.Pogłębiali dziurę coraz bardziej,aż nagle wszyscy spadli.
Po chwili uderzyli o coś,co przypominało posadzkę.Wstali,rozejrzei się,a Bitil krzyknął:
-JEST TU KTO??!!
Po chwili Gorast uderzyła go w głowę.
-Auć!To bolało!-powiedział Bitil.
-Zamknij się,kretynie!-szepnął z nerwem Krika.-Jeszcze ktoś nas usłyszy.Taka wielka forteca na pewno jest strzeżona przez strażników.Za mną!
I Makuta ruszyli przed siebie.Podążali przez pusty korytarz.Po jakimś czasie wędrówki,Krika zauważył przejście do innego korytarza.
Krika pomyślał,że coś może się tam czaić.Gorast już chciała otworzyć drzwi,ale Krika ją zatrzymał,po czym powiedział:
-Nie wchodźmy tam bez zastanowienia!Przeciez tam może się coś czaić.
Po słowach Kriki,Gorast cofnęła się.Krika zauważył cieńką przerwę w drzwiach,co oznaczało,że mozna je zwyczajnie otworzyć.
Krika postanowił to zrobić.Najpierw z trudem wcisnął czubki swoich ostrzy w szparę,a później powoli rozszerzał wrota,aż w końcu je otworzył.
-No!Idziemy!-zawołał.
Makuta przeszli przez wrota.Po drugiej stronie zobaczyli coś,co nie powinno znajdować się w takiej fortecy.
-Co to ma być?-spytał Bitil.
-Najwyraźniej to rozdwojenie dróg.-stwierdził Krika.-Mam pomysł.Rozdzielmy się.Ja i ty pójdziemy w lewo,a Gorast w prawo.
-Więc ruszamy.-powiedziała Gorast.-Ale nie sądzę,żebyśmy się jeszcze spotkali.
-Hhhmm....-Krika zaczął się zastanawiać.-No dobra.Razem wejdziemy do jednego z nich.
-Ale którego?-spytał Bitil.
-Nie ma czasu na zastanawianie!-przerwała Gorast.-Idziemy w lewo.
I wszyscy trzej Makuta poszli w tunel,który prowadził w lewo.
Przez następne kilka godzin Makuta wędrowali przez różne zakręty,korytarze,tunele i przejścia.
W końcu dotarli do czegoś,co przypominało wielkie wrota.
-Wchodzimy?-spytała Gorast.
-A mamy jakiś wybór?-spytał Krika.- Nie sądzisz chyba,że przeszedliśmy tyle tuneli,korytarzy itp.,po to,żeby teraz po prostu się wycofać?!
-Oczywiście,że nie!-zaprzeczyła Gorast.
-Więc co robimy?-spytał Bitil.-Nie możemy tam tak po prostu wejść!
-Mam pomysł....-powiedział Krika.-Ale najpierw otwórzmy te drzwi.
-Tym razem ja to zrobię!-powiedział Bitil,po czym podszedł do wrót i zaczął uderzać swoimi włóczniami o nie.
Nagle Krika odepchnął go.
-Nie!-szepnął.-Nie rozumiesz,że mam inny plan?Więc wam go przedstawię:wejdziemy tam,powiemy mu,że jesteśmy Toa,o ile wcześniej się nie skapnie,że jesteśmy Makuta i potem go zaskoczymy.
-Więc zróbmy tak.-powiedział Bitil.
Po chwili Krika zwyczajnie otworzył wrota.Makuta weszli do środka.Najpierw zeszli po schodach,a później zobaczyli dziwny obraz.
Po środku olbrzymiej sali znajdował się duży zbiornik energetycznego protodermis.Całą salę podtrzymywały grube kolumny.Na drugim końcu sali znajdowała się kolumna,wypełniona światłem,zaś pod nią znajdowało się coś,co przypominało tron.
Na nim siedziała jakaś postać.
-Witaj o szlachetny....-zaczął Krika,po czym szepnął reszcie,żeby się ukłonili.-Przybywamy z prośbą.
-Nie udawajcie tych,którymi nie jesteście.-powiedział Krakua.-Wy jesteście jedynie Makuta,a zatem nie pomogę wam.
-Nie możesz.-wtrąciła Gorast.-Musisz nam pomóc,ale my cię nie będziemy prosić.Idziesz z nami.
-A niby dlaczego miałbym wam pomóc,Makuta?-spytał Krakua,wstając z tronu.
-Bo my tak chcemy!-odpowiedział Bitil.-Jesteś niezbędny,jeśli chodzi o przeszkodzenie tamtym Toa w ich misji.
-Ale ja im nie przeszkodzę,ja im pomogę!-zaprzeczył Krakua.-Miałem ich obserwować,ale ponieważ nie atakowaliście ich przez długi czas,to wróciłem do fortecy.
-I to był twój największy błąd!-powiedział Krika.-A nas nie da się tak łatwo pokonać.
-Czyżby?-spytał z niedowierzeniem Krakua.-Zaraz się przekonamy!
-A żebyś wiedział!-krzyknęła Gorast i po chwili wyskoczyła w górę(nie podrywała się do lotu,ponieważ miała inny plan).
Po chwili Krakua również wyskoczył w górę.Kiedy Gorast i Krakua byli mniej więcej na jednej linii,Krakua wystrzelił ze swojego Dźwiękowego Miecza wiązkę ultra dźwięków.
Gorast jednak leciała dalej w górę,zaś wiązka nie trafiła w nią,tylko w jedną z kolumien.Po chwili kolumna pękła w pół i zawaliła się.Krika i Bitil zasłonili głowy rękoma,by nie mieć zbyt wielkich obrażeń.
Po chwili Krakua wylądował przed dwoma Makuta,a Gorast przed tronem Krakuy.Nagle Krika i Bitil spojrzeli na siebie.Obaj wiedzieli,co mają robić.
Krika podskoczył do jednej z kolumn,po czym zawołał:
-Jestem tutaj!
Krakua użtył jednak swojej Kanohi Suletu,by przejrzeć myśli Kriki.Kiedy już się dowiedział o planach Kriki,nagle złapał go Bitil i wyrwał mu jego miecz.Po chwili rzucił go w stronę Kriki.Krika jednak powiedział:
-Ten miecz nie jest nam potrzebny.Dobra,zmieniam plany.Wrzuć tego Toa i jego miecz do zbiornika protodermis.
-CO???-spytała krzykiem Gorast.-Chyba coś ci na mózg padło!Przybyliśmy tu po to,by schwytać tego Toa i żeby go przekonać do przejścia na naszą stronę,a teraz nagle uznałeś,że nam nie jest potrzebny?!
-Zmieniłem plany.-odpowiedział gładko Krika.-Wyrzuć go,Bitil!
Bitil zwyczajnie wrzucił Krakuę do zbiornika protodermis.Po chwili zrobił to również z jego mieczem.Chwilę po tym,po Krakule nie pozostało żadnego śladu.
-No i po Toa!-zawołał radośnie Bitil.
-Ta.....-przytaknął Krika.-A teraz do roboty!
Makuta zaczęli niszczyć kolejne kolumny za pomocą swoich mrocznych rąk.Kiedy zniszczyli dwie kolumny,uświadomili sobie,że te kolumny podpierają też całą fortecę.To spowodowało,że znacznie szybciej zniszczyli kolumny,ponieważ chcieli się pozbyć fortecy.
Kiedy zniszczyli niemal wszystkie kolumny,sala zaczęła się zawalać,więc musieli z niej uciec.
Poderwali się do lotu i wylecieli wszyscy,z wyjątkiem Bitila.Ten zatrzymał się na wejściu,chcąc zniszczyć ostatnią kolumnę,która jao jedyna nie została zniszczona.
Bitil uwolnił mroczną rękę i wystrzelił ją w kolumnę.Ręka dosięgła kolumny,po czym ją zniszczyła.Po chwili Bitil wyleciał z pomieszczenia,zanim trafiła go spadająca skała.
Makuta lecieli najszybciej jak się da,żeby uniknąć pochłonięcia przez zawalające się ściany i sufity.W końcu ostatecznie zawaliła się cała forteca.Z unoszącego się w górę pyłu wyłaniały się sylwetki trzech Makuta.


P.S.Dawajcie komenty,ludzie!


Ostatnio zmieniony przez Takadox10 dnia Nie 10:26, 30 Mar 2008, w całości zmieniany 6 razy
Nie 8:19, 23 Mar 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum PFB Strona Główna » Tekst Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin