Autor |
Wiadomość |
Mertis
Dawny Moderator
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 1900
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: z Gliwic
|
|
[Opowieść Fanowsko-Fikcyjna] Od takie se pisane z braku neta |
|
| | Statek Lhikan 3 potężny Galeon natharnijskiej floty był gotów do drogi. Problem jednak nie tkwił w nim lecz w załodze której jeszcze nie było. Furia spojrzał na niego. Taki jak w tych projektach które znalazł na tej cholernej, nieistniejącej już planecie. Dzięki Shikyo miał dostęp do technologii innych wymiarów. Spojrzał raz jeszcze na gigantyczne silniki pod pokładem. Po chwili wyszedł. Dołączył do niego jeden z naukowców pokazując mu coś na clipboardzie. Weszli do jakiegoś magazynu. Było tu pełno różnego rodzaju osobistości od matoran przez Xian na Zakazianinach kończąc. W kącie Sali Furia dostrzegł swojego wiecznego towarzysza. Phosphoraka.
-Panowie odstawiliście kawał dobrej roboty. Stworzyliście istną replikę statku zwanego Lhikan. Czeka was zapłata. Tak więc otrzymacie ją. Phosphoraku zapłać im z nawiązką. – Powiedział poczym odwrócił się i odszedł. Gdy był jakieś 5 mio od magazynu nastąpił wybuch. Biała łuna oświetliła na kilka sekund całą wyspę poczym grzyb poatomowy uniósł się w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą stali budowniczy statku. Phosphorak powstał i otrzepał się z kurzu. Po chwili dołączył do Furii. Wystarczyło tylko zebrać załogę i odnaleźć to co było wraz z projektami statku w notatniku niejakiego Qwertego. Ogłoszenie nie wchodziło w grę. Zebranie swojej dawnej „drużyny” też nie. I to nie dlatego że Furia nie chciał ich narażać na niebezpieczeństwo. On po prostu nie chciał się dzielić tym co może znaleźć. Weszli więc do najbliższej Tawerny. Gdzież indziej można znaleźć najlepszą załogę jak nie w podmiejskiej Tawernie. Gdy tylko wszedł do środka marynarze ucichli. Kelnerka (dosyć ładna dziewczyna nieznanej rasy) ze strachu upuściła kufle. Wszyscy tak reagują widząc twarz, a raczej jej pozostałości Phosphoraka. Furia obrzucił wszystkich spojrzeniem pełnym pogardy i podszedł do baru. Za nim poczłapał, rozglądając się, obiekt strachu. Barman okazał się umięśnionym Zakazianinem o twarzy motocyklisty. Furia i owa istota przez dłuższą chwilę mierzyli się wzrokiem. Wkońcu ten drugi odpuścił i rzekł szorstkim głosem.
–Czego?! –
– Kufel tego czegoś co wygląda jak siki muaka. – Odparł bez emocji Furia. Wielu marynarzy wstało chcąc pokazać że są urażeni takim synonimem ich ulubionego napoju. Szybko jednak zostali uspokojeni wzrokiem Phosphoraka. Barman podał mu piwo w niezbyt czystym kuflu. Furia splunął do niego i postawił na barze. Po chwili zapytał.
-Szukam mistrza żeglugi znasz może jakiegoś?
Widać było że barmana zalewa krew.
-Człowieku czy czymkolwiek jesteś tu jest pełno żeglarzy. – Odparł z podniesionym ciśnieniem.
-Ale panu chodzi o prawdziwego żeglarza, a nie o takie cioty- Odparł po raz pierwszy od przybycia tu Phosphorak.
Tym razem ciśnienie poszło do góry wszystkim gościom baru. Z chęcią potłukli by butelki, które trzymali w rękach, na tulipany i rzucili się na ‘nowych’. Przeszkodził im stukot schodów. Wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku. Z piętra schodził toa. Twarz miał zakrytą chustą. W jednej ręce brakowało palca. U jego boku szły dwie piękne kobiety. Pocałował je w usta poczym podszedł do Furii. Barman widząc to się przeżegnał.
-Mówisz że szukasz prawdziwego żeglarza? – zapytał z dziwną melancholią w głosie.
-Znasz jakiegoś przypadkiem? – Odpytał Furia.
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. To niegrzeczne. – Powiedział tajemniczy osobnik odwracając się i patrząc na pupę przechodzącej barmanki.
- Szukam żeglarza gotowego poświęcić swe życie na sztormie podczas największych wiatrów. Takiego który potrafi zawiązać linę na ster burcie pomimo tego iż zalewa go kilka hektolitrów wody na minutę. I w końcu takiego który nie zadaje dużo pytań. – Opowiadał Furia starając się zobaczyć co tak zainteresowało mężczyznę w kapturze i owiniętego szalem. –Słuchasz mnie?- Odparł gdy nie zobaczył niczego godnego uwagi.
-Tak. Myślę że znalazłeś odpowiedniego kapitana do swojego statku. Który to statek mam nadzieje że nie rybacki. – Odparł tamten nie odrywając wzroku.
-Nie zrozumieliśmy się. JA jestem kapitanem mojego statku. – powiedział Furia równie spokojnie co towarzysz rozmowy.
–Tia, Nie zrozumieliśmy się. Ty jesteś szczurem lądowym. Wodowanie pozostaw mnie. No chyba że chcesz swoje życie postawić jednemu z tych pijaków i bumelantów. – Powiedział patrząc już na rozmówcę. Z dziwnych przyczyn nikt nie drgnął. Każdy modlił się w duchu żeby ci dwaj, a raczej trzej, już sobie poszli. I nigdy nie wrócili.
-Umowa stoi. Ale wykonujesz moje rozkazy Panie. . . ?
-Coen. To wystarczy wszyscy tak do mnie mówią. – Odparł Mężczyzna w kapturze i wyciągnął rękę.
-Furia. – Ukończył rozmowę podając swoją dłoń. Po chwili wstał i wyszedł. Coen natomiast zamówił whiskey z colą. Wypił to duszkiem i obracał w ręku szklankę mówiąc do siebie.
-Furia, tak? Furia. Czyżbyś szukał tego co inni?
Odstawił szklankę na blacie i poszedł za upatrzoną kelnerką. Barman i Ci najbliżsi klienci odetchnęli z ulgą.
|
| | Następny dzień miał być przełomowym. Wielu pracowników targało skrzynki z wyposażeniem na pokład. Inni wiązali liny. Jeszcze inni sprawdzali sprawność silników. Klient płaci, klient wymaga. Furia i Phosphorak stali z boku patrząc jak tamci się męczą. Po chwili dołączył do nich Coen. Spojrzał na łajbę i pokiwał z uznaniem.
-Najpierw kierujemy się na wyspę Tortug w celu skompletowania załogi. –Odparł wciąż patrząc na okręt, a może na rozpościerającą się za łodzią błękitną tonią oceanu. Furia przytaknął tylko i wciąż patrzył jak istoty z jego perspektywy wyglądające jak mrówki targają coraz to kolejne skrzynie i beczki. Po 5 godzinach galeon Lhikan 3 był załadowany i gotowy do rejsu. Brakowało tylko załogi. Coen przeszedł się po pokładzie dokładnie oglądając każdą część, każdy wygrawerowane element. Zszedł pod pokład na mostek i stanął przed sterem. Kilka drążków, kilka dźwigni i koło sterownicze. Prawdopodobnie uśmiechnął się lecz nie było tego widać z powodu szalu. Furia stanął obok.
-A gdzie pan ładny? – Zapytał Coen.
-Uiszcza należność za robociznę.- Odparł Furia. Poczuli lekki wstrząs. Po chwili dołączyło nich Phosphorak.
-Wykorzystanie mocy silników 20%. Wypływamy na pełne wody. – Odparł Coen patrząc przez pancerną szybę na gigantyczny błękit oceanu. –Zanurzenie 60%, 80%, 100%. Jesteśmy 20 mio pod powierzchnią wody. – Poinformował Furię. Wyznaczył jeszcze kurs patrząc na busolę dopiętą do paska. Statek płynął powoli pozostawiając na powierzchni charakterystyczne V. W pewnym momencie zaczął jeszcze bardziej się zanurzać. Phosphorak nie lubił dużych głębokości jakiś czas temu był na takich nie wspomina tego dobrze. Milczał jednak.
-Jesteśmy 5 kio pod powierzchnią. Przed nami Czarna Palmira potocznie nazywana Tortug. – Statek zwolnił. Przymierzał się do wpłynięcia w bańkę powietrza. – Mogą być Turbulencje. – Odparł Coen kręcąc gwałtownie sterem. Phosphorakiem zarzuciło Furia stał niewzruszony. Gigantyczne magnesy wysunęły się łącząc z metalowymi belkami wystającymi z portu Czarnej Palmiry. Właz uniósł się w górę. Pierwszy wyszedł Coen za nim Furia z ochroniarzem. Przeszli kilka kroków dochodząc do jakiejś zapadłej dziury. Coen kopnął w drzwi które wyleciały z zawiasów i z hukiem opadły na ziemię. Weszli do środka. Furia rozejrzał po wszystkich. Phosphorak zrobił to samo. Nikt jednak nie ucichł jak w poprzednim barze. Wręcz przeciwnie gdy tylko Coen się pojawił wszyscy jakby ożyli z tego powodu. Ktoś nawet chciał go klepnąć w plecy ale się rozmyślił. Podeszli do baru. Za ladą stał Niezwykle napakowany osobnik. Przez mięśnie trudno było stwierdzić jakiej jest rasy. Coen wymienił z nim kilka zdań w nieznanym Furii języku. Po wiódł jednak wzrokiem miejsce gdzie barman wskazał palcem. Siedział tam biały toa. W ręku trzymał kufel. Widać było że nie jest zbyt trzeźwy. Coen podszedł do niego.
-Ty jesteś Glacion? – Zapytał biorąc wykałaczkę ze stołu i wkładając do ust.
-Tak. Jestem Toa Glacion. A ty kim jesteś? –Powiedział niezbyt kojarząc fakty.
-Coen. Nazywam się Coen. – Te słowa działały lepiej niż wiadro cytryn na pijanego Toa lodu. Wzrok wrócił do normalności i spojrzał po raz drugi na przybyszów.
-Czego ode mnie oczekujecie?
-Szukamy marynarzy. Wielu marynarzy – Odparł Furia. Glacion przyjrzał mu się uważnie poczym wstał i chwiejnym krokiem odszedł. Wskazał jeszcze ręką żeby szli za nim. Poszli. Wyszli z baru i skierowali się na niższą kondygnacje. Było tam pełno różnych istot.
-Wybierał. – Odparł do Coena Glacion. Furia przyjrzał się wszystkim. W oczy rzucił mu się tajemniczy osobnik w kapeluszu. Wyglądało to tak jakby mu się przyglądał. Furia podszedł do niego.
-Czy chcesz dołączyć do naszej załogi? – Zapytał. Tamten spojrzał na niego spod kapelusza. Wydawałoby się że na moment jego oko zabłysło czerwienią.
-Co z tego będę miał? – Odpowiedział człowiek w kapeluszu.
- Darmowe wyżywienie na podróży. A także to że będziesz mi służył. Czy to nie wystarczy.
-Czy chodzi o ten gigantyczną metalową puszkę? Może się na to piszę. Ale nie wiem czy spodoba Ci się mój styl bycia.
-On mi się nie ma spodobać on ma być posłuszny moim rozkazom.
-Wchodzę w to. Nazywam się Axl Lei. A ty?
- Furia – Odparł poczym odwrócił się starając się wypatrzeć innych ‘osobistości’. Na pokład szybko dołączyli kolejni. Czerwony Zakzianin, Duży kamienny stwór, kilku matoran, gruba sześcioraka istota w kucharskim uniformie i wielu innych. Wszyscy stanęli na odprawie przed statkiem. Koło Furii i Phosphorak stanął Coen i Glacion. Gdy przekazali wszelkie informacje ktoś z zza ich pleców zawołał.
-Czy to statek Lhikan 3? –
Phosphorak syknął i zaczął się nagrzewać. Został jednak uciszony przez Furię który odwrócił się.
-Tak to jest statek Lhikan 3, a któż pyta?
- Ktoś kto może się wam przydać. – Odpowiedziała osoba. Furia przyjrzał mu się. Był nieco większy od matorana. Był zielno-srebrny.
-A któż nam się może przydać poza kompletem marynarzy? –Zapytał patrząc mu prosto w oczy.
-Chociażby mechanik? Nazywam się Mertis i chcę dołączyć na twój statek. Czy mogę?
- Hmmm w sumie to masz rację. Dopiszcie go do załogi.
Wszyscy zaczęli wchodzi na statek. Glacion załatwiał jeszcze coś u portowego. Lhikan 3 szybko zapełnił się załogą która została skierowana przez Furię i Coena do odpowiednich zadań. Mogli wypływać. Coen spojrzał jeszcze na busolę dopiętą do paska i przekręcił dźwignie. Magnesy cumujące łódź schowały się. Silniki rozgrzały się do białości poczym zaczęły kręcić się z niezwykłą prędkością sprawiając że łódź odbiła.
-Wykorzystanie silników 40% i ciągle rośnie. Odparł tylko Coen wylatując z bąbla otaczającego Czarną Palmirę.
|
| | Statek płynął po powierzchni wody. Furia stał na dziobie i patrzył na nadchodzące chmury podszedł do nie Axl.
-Nie wypatruj burzy. Nie chce żeby to ona nas wypatrzyła. Pływanie w sztormie to nic przyjemnego. – Furia odwrócił się i popatrzył na pracującą załogę. Jedni stawiali żagle inni sprawdzali olinowanie. Majtkowie czyścili pokład. Coen stał na rufie i co chwilę przyglądał się busoli.
- Znasz Coena? – Zapytał Furia.
- Płyną po morzu o nim wielkie legendy. Podobno kiedyś był piratem i udało mu się okraść największy pojazd w tamtym czasie. Mowa o Wielkim duchu. Statku przy którym Lhikan 3 jest co najwyżej szalupą. Do dziś nie znaleziono wraków. – Odpowiedział widząc że Coen mu się przygląda. Po chwili jednak powrócił do starego zajęcia. - Glacion płynął z nim kilka rejsów – jeszcze odparł poczym zszedł pod pokład. Po chwili wyłonił się kuk waląc dużą drewnianą michą w rondel ogłaszając dyskretnie że nadeszła pora obiadowa. Furia powiedział coś przechodzącemu marynarzowi i odszedł do swojej kajuty. Niedługo potem pojawił się tam także Phosphorak. Całą twarz miał uświnioną czymś co można by porównać do efektu choroby morskiej. W ręku trzymał wielki talerz z tym niezidentyfikowanym pożywieniem. Nagle usłyszeli huk. Furia wybiegł potrącając Phosphorak którego obiad upadł na ziemie. Ten tylko prychnął coś i poszedł za panem. Pod pokładem leżał jakiś matoran. Wszyscy go otoczyli.
- Spadł podczas rozwiązywania lin na żaglach kapitanie, To nie była nikogo wina, mówiłem mu żeby założył ratunkowy na wszelki wypadek. Nie chciał słuchać. – Tłumaczył się drugi matoran. Coen widząc Furię skinął głową i kazał wszystkim się rozejść. Gdy nikogo już nie było w zasięgu wzroku Furia zapytał.
-Co chciałeś mi powiedzieć?.
-On nie mógł tak po prostu spaść. Płynąłem z nim kiedyś, był zbyt dobry w tym co robił aby tak łatwo mógł się zabić. – Odpowiedział Kapitan.
- Do czego pijesz Coenie ? – Powiedział Furia niezwykle spokojnie.
- Myślę że ktoś go zabił celowo.
-Wracaj lepiej kierować statkiem. Nie chcesz chyba wpłynąć w sztorm? –zakończył rozmowę Furia poczym udał się do swojej kajuty zatrzaskując drzwi przed nosem Phosphorak. Podszedł do biurka i ustawił globus pod odpowiedni kąt. Otworzył się ukazując jakiś przemoczony i zżółknięty dziennik. Z szafki wyjął małą kulę położył ją na samym środku stolika i wcisnął guzik na środku. Pojawiła się holograficzna mapa. Przekartkował dziennik i zaczął czytać coś wciskając kolejne polecenia na holograficznej mapie.
-„Płynąłem ponad 5 dni bez przerwy na północ. Zobaczyłem tedy gigantyczną lecz piaszczystą wyspę. Jedyny widziany dotąd ląd. Dobiłem do brzegu. Gdzie okiem sięgnąłem widziałem tylko piasek. Przeszliśmy kilka kilometrów w poszukiwaniu wody. Znaleźliśmy nadającą się do picia kiedy uzupełniliśmy zapasy napoju wróciłem na pokład i popłynąłem dalej. Coraz mniej podoba mi się ta podróż”.- Furia wiedział że z opisu chodzi o Mata-Nui. Zaznaczył coś jeszcze na holograficznej mapie poczym ją wyłączył. Włożył ją wraz z dziennikiem do swojego schowka i wyszedł na mostek.
-Coenie. Kurs na Mata-nui. –Odparł patrząc na tamtego. Coen otworzył swoją busolę i chwilę pokręcił sterem. Włączył kilka przycisków.
-Zużycie silników 95%. ROZŁORZYĆ ŻAGLE SZCZURY NIEMYTE BĘDZIEMY PŁYNĄĆ Z MAKSYMALNĄ PRĘDKOŚCIĄ. – Wykrzyczał
Można było usłyszeć kilka pomruków niezadowolenia. Po chwili jednak wszyscy wykonali polecenie. Chociaż nie wyglądali na zbytnio zadowolonych faktem zmuszania ich gwałtownie do pracy tuż po obiedzie. Mertis podkręcił coś w silniku i odsunął się nim ten buchnął pełnymi obrotami. Kilka sekund później a czułby się jak cebula w mikserze. Otarł czoło i na nowo złapał na opaskę swoje dredy. Poszedł na górę pomóc reszcie w ‘przygotowywaniu’ łodzi do podróży w sumie sprowadzało się to do sprawdzania węzłów i ewentualnie ich poprawiania. Co chwile przeszkadzał mu gigantyczny kamienny stwór robiący widocznie za woła bo miał na sobie więcej rynsztunku niż sam ważył. Z pokładowej kuchni rozległ się odgłos rozmowy zagłuszony przez podśpiewywania i marudzenia marynarzy. Axl zaczął namiętnie rozmawiać z kukiem. Lei złapał kucharza za gardło odsłonił kawałek ręki spod rękawa swojego płaszcza. Gdyby ktoś teraz wszedł do kuchni zobaczyłby że ręka to proteza i to dosyć dobrze zrobiona.
|
Ostatnio zmieniony przez Mertis dnia Nie 17:12, 06 Sty 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Sob 18:03, 05 Sty 2008 |
|
|
|
|
Apokalips
Moderator
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3076
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
No Mertis Fajny ten FF, bynajmniej fajnie się zapowiada, Piracka przygoda hmmm podoba mi się za 1 część dam 10/10
|
|
Sob 19:14, 05 Sty 2008 |
|
|
Mertis
Dawny Moderator
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 1900
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: z Gliwic
|
|
|
|
Bitte druga część do waszej dyspozycji.
|
|
Sob 22:29, 05 Sty 2008 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
No fajne, nie powiem Jeśli nie będzie zbyt dużych rozbieżności mogę to włączyć do życiorysu Furii, w końcu po II WK żył 300 lat jako Nuparu i 700 jako Furia, miał kupę czasu .
|
|
Nie 13:01, 06 Sty 2008 |
|
|
Mertis
Dawny Moderator
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 1900
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: z Gliwic
|
|
|
|
już 3 część doszła.
|
|
Nie 17:12, 06 Sty 2008 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|