Autor |
Wiadomość |
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
[Fan Fick] Beast Users |
|
Tak... tytuł trochę naciągany, bo jedyni userzy tutaj to modzi, Ares i Bastet. Opowieść bazowana na "Beast Wars", mojej ulubionej serii Transformers.
UWAGA: W "Furia Transformers" kiedy porównywałem TFa do jakiegoś TFa kanonicznego, to tylko do filmowego; tu kiedy porównuję go do TFa to takiego z Beast Wars.
| | Na równinach odległej krainy życie wydawało się rajem. Otoczone zieloną trawą, sawanną i dżunglą wszelakie stworzenia żyły spokojnie, nie wadząc sobie jeśli nie było powodu, z dala od nieprzyjaznej pustyni i pól lawowych znajdujących się dookoła.
Nagle niebo przeszył ostry błysk i coś runęło na ziemię, prosto w las. Zaczęło się dymić, ale najwyraźniej nie było pożaru. Stojące w pobliżu zwierzęta zaczęły powoli podchodzić do dziwnego zjawiska.
W liany i korony drzew wplątał się zaawansowany technologicznie statek. Choć nie można było powiedzieć, aby był w dobrym stanie. Trzy z sześciu silników zostało zniszczonych, a sam kadłub nosił wiele oznak zużycia - wypaczenia energetyczne i ślady po laserach.
Jeden z tygrysowatych podszedł na tyle blisko, że kadłub pokryła para wodna z jego oddechu. Ale wówczas wewnątrz dał się słyszeć jęk.
- Oooch... Furioni, status sytuacji. Gdzie jesteśmy i co się stało?
Tygrysowaty zajrzał przez okno kokpitu, lecz nie umiał pojąć co się dzieje wewnątrz. Zobaczył, jak spod porozwalanych części i osprzętowania wynurzają się różne postacie.
- Jestem, panie Furia - to odezwał się złoto-biały stwór leżący pod metalowym resztkami skrzyń.
- Manticron na miejscu - powiedziała zielona istota, tnąc przygniatające go kawałki na części.
- Nie mam pojęcia, co zrobiła ta Iskra - powiedział inny, znacznie większy od nich stwór, - ale nie chciałbym tego brać do ręki.
Istota nazwana Furią wstała i zasiadła przy komputerze pokładowym.
- Wykonajmy skan gleby - powiedział, kiedy Manticron zasiadł obok niego. - Jeśli nam się poszczęści, ustalimy swoje położenie.
Manticron uruchomił urządzenie. Koło łapy tygrysowatego wbiło się w ziemię wiertło. Kot odskoczył, zawarczał obronnie i uciekł w las.
Zielony Furion uważnie oglądał wskazania przyrządów, aż z niedowierzaniem podniósł wzrok na Furię.
- Panie?
- Tak?
- To... Ziemia... Ale... Ale sprzed... dwóch i pół miliona lat!
- Co?! - Furia aż wstał, żeby na własne oczy zobaczyć odczyt.
- Energia z Iskry w jakiś sposób aktywowała kryształ Czasu w Mieczu, przenosząc nas miliony lat wstecz! Nasz wszechświat jeszcze nie istnieje! Ludzi też nie ma! Są tu tylko zwierzęta!
Furia w zamyśle potarł brodę.
- Uwaga, Furioni! - zwrócił się do zgromadzonych. - Na jakiś czas zostaniemy tutaj. Jeśli nam się uda, naprawimy statek i wrócimy. Moje moce czasowe nie wystarczą na przeniesienie tylu rozproszonych obiektów, ale jeśli będziemy mieli działający statek uda mi się je zwiększyć.
Potem odwrócił się i spojrzał po zebranych.
- Czy wszyscy straciliśmy swoje alt-mody?
- Tak. Energia z Kostki nam je odebrała.
- Mnie nie - odezwał się głos gdzieś z tyłu. To Minicon SharpClaw szedł ku nim, rozcinając leżący złom kleszczami.
- Jak to się stało? - Furia przykucnął, by lepiej przyjrzeć się Miniconowi.
- Pewnie przez ołów w pancerzu Blightrona. Byłem w wieżyczce, kiedy to się stało.
- Trzeba iść na zwiad. SharpClaw, jako jedyny masz jako-tako organiczny alt-mod. Jakiś ochotnik?
- Ja - powiedział Manticron. - Przynajmniej wciąż mam ostrza i kolor.
- Doskonale. Przejdźcie się dookoła, rozpoznajcie teren i wracajcie w ciągu godziny.
Manticron unosił się ponad koronami drzew, podczas gdy SharpClaw poruszał się po gruncie, od czasu do czasu wchodząc na drzewo by uniknąć spotkania z drapieżnikami. Po jakimś czasie wyszli ze strefy drzew i poszli nieco dalej, na sawannę. Obejrzeli się tylko raz, widząc wysokie wzgórza za lasem, gdzie sie rozbili.
Manticron wzbił się bardzo wysoko w powietrze.
- Nie opłaca się iść dalej. Tam jest sawanna i akwen - wskazał przed siebie, - a dookoła jest pustynia - pokazał na lewo i prawo.
- Zawracamy?
- Tak.
Zszedł niżej i wziął SharpClawa ze sobą, by było szybciej.
Te długie dni spędzone we wraku dawały się Furionom we znaki. Wszyscy pracowali, aby wyremontować statek. W końcu uprzątneli bałagan powstały po nieoczekiwanej podróży w czasie, lecz do uruchomienia potrzebny był silnik lewej burty. Phosphorak i Medicron obejrzeli zniszczenia.
- Zła wiadomość jest taka, że nie mamy pojęcia, gdzie jest silnik - powiedział ochroniarz Furii, wchodząc z powrotem na pokład po opuszczonym trapie. - Ale jest kilka dobrych. Po pierwsze, skanery nie są uszkodzone, więc możemy go odnaleźć. Po drugie, mamy pewność, że poleciał wraz z nami. A po trzecie, zainstalowanie go i przywrócenie do działania będzie dziecinnie łatwe. To inteligentna technologia. Uszkodzone elementy zrastają się na poziomie molekularnym. Jak mechaniczne skaleczenia.
- Dobrze. Uwaga wszyscy! - podniósł nieco głos, aby zaczęli go słuchać. - Manticron, uruchom skanery. Niech Heatwave i SharpClaw pójdą na poszukiwania. Zobaczą, czy w ogóle opłaca się przynosić tu ten silnik.
Wstali dwaj Miniconi: Heatwave, czyli przebudowany Quicksand, oraz SharpClaw. Obaj wyszli na zewnątrz, ze słuchawkami i mikrofonami.
Po kilku minutach odezwał się Phosphorak.
- Dwie mile stąd znajduje się rzeka, przepływająca w pobliżu lasu. Silnik powinien być u jej ujścia. Sprawdźcie w jakim jest stanie. Jeśli dobrym, wezwijcie nas, przyjdziemy po niego.
- Jak zamierzacie go zabrać? Musi ważyć ze trzy tony - spytał SharpClaw.
- W ładowni jest transporter gąsienicowy. Poza tym mamy Blightrona, nie? - spojrzał na wielkoluda, który w tym momencie ustawiał bardzo ciężkie beczki i skrzynie w ładowni.
SharpClaw i Heatwave rozłączyli się i poszli dalej.
- Dlaczego nam nie powiedzieli o transporterze? - spytał Heatwave. - Byłoby o niebo łatwiej.
- Chętnie bym zobaczył, jak podnosisz ten silnik i osadzasz go na transporterze. Ale faktycznie, byłoby szybciej. Tyle, że taki już los dronów i Miniconów - nam się nic nie mówi. Mimo wszystko jestem zadowolony z takiego życia.
- Gadasz, jakbyś był transformerem od zawsze.
- Bo jestem - odparł SharpClaw. - Dowiedziałem się o tym mieście i uznałem, że to miejsce dla mnie. A potem spotkałem Furię. Dalej już wiesz.
Szli rozmawiając o różnych sprawach; jak się stąd wydostać, czy Furia ponowi plan ataku, czy uda im się wypełnić plan? Prawie nie zauważyli, jak dotarli do granicy lasu. Drzewa rosły ponad szemrzącą rzeką, tworząc idylliczny krajobraz. Dwa roboty w tym otoczeniu wyglądały wręcz kuriozalnie.
- Mamy iść z biegiem rzeki aż do jej delty, tak?
- Chodźmy i miejmy to z głowy.
Dotarli wreszcie do granicy lasu i zobaczyli niewielką zatoczkę do której wpływały wody rzek. SharpClaw porzucił alt-mod i wstał na dwie nogi.
- Jest! - zawołał, wskazując na potężny, metalowy silnik leżący w mule na brzegu.
- Świetnie - skwitował Heatwave i puknął w komunikator. - Znaleźliśmy silnik. Przyślijcie Blightrona i ten transporter. Przesyłam nasze współrzędne.
Kiedy Heatwave męczył się z wpisywaniem liczb na drobnej klawiaturze, SharpClaw zobaczył coś, co go bardzo zaintrygowało. Podszedł do niewielkiego pagórka i wspiął się na niego. Sięgnął po tę rzecz; wyjął z ziemi metalowy dysk półmetrowej średnicy. Obejrzał go z bliska; nagle na dysku zaczęły pojawiać się jakieś symbole i wzory.
- Phosphorak, słyszysz mnie? - rzucił w słuchawkę.
- Odbiór, SharpClaw.
- Mam tu coś, co może zainteresować Furię.
SharpClaw zrobił rzecz niezwykłą: zamiast schować dysk, oddał go w ręce Furii. Władca Furionów oglądał dokładnie dysk pod skanerem, aż na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech.
- SharpClaw, czeka cię nie lada zaszczyt. Mianuję cię moim osobistym Miniconem!
- Co takiego zrobiłem? - zapytał SharpClaw, podchodząc do dysku.
- Te symbole to współrzędne Planety Slizer!
- Słucham?
- Slizersi to najstarsza rasa biomechów we wszechświecie. Powstali miliony lat przed Wielkim Cieniem i są bardzo zaawansowani technologicznie. Dzięki temu dyskowi uda mi się otworzyć portal i przejąć władzę na ich planecie! Bardzo dobrze się składa, bardzo dobrze... Nie spodziewałem się takiego skarbu...
Rankiem następnego dnia, kiedy silnik był już naprawiony, Furia zgromadził wszystkich Furionów wewnątrz kadłuba i oznajmił:
- Dzis czeka nas dzień chwały! Zamierzam przenieść nas na planetę Slizer krótko po upadku ich cywilizacji. Pozostawiona po nich technologia pozwoli nam na zemstę.
- Ale jest nas tylko siedmiu - zaprotestował Blightron. - Jak możemy w siódemkę podbić świat?
- Dzięki temu - Furia odsłonił swoją iskrę i wyjął mały kawałek metalu w kształcie łzy. - To fragment Wszechiskry. Dzięki niemu będziemy mogli stworzyć więcej nam podobnych.
Podszedł do stołu i wziął dysk, po czym uniósł go wysoko nad sobą.
- Ku pamięci Slizersów... Ku chwale Furionów!...
W okręcie rozbłysło potężne światło, a po chwili statek wraz z fragmentem lasu zniknął, pozostawiając dymiący krater... |
| | Rok 4007.
Planeta Slizer.
Sektor City.
Niegdyś było to rozległe miasto wybudowane dla jedynych biomechanicznych TFów - City Slizers'ów. Dziś było to pole bitwy.
W powietrzu gęsto było od pocisków i laserów. Z wielu budynków unosił się dym po tym, jak wysadziły je wycofujące sie oddziały lub zostały trafione pociskami nieprzyjacielskich Furionów. W całym mieście wyły syreny i sygnały wozów ratunkowych. Przy czym należy wspomnieć że Furioni nie postępowali honorowo i atakowali każdego jak leci.
Przez zniszczone dzielnice przebijali się dwaj osobnicy. Jeden był dosyć wysoki, ciemnoniebieski i wyglądało na to, że zmieniał się w coś ciężkiego. Drugi był mniejszy, zielonkawy i najwyraźniej był przywódcą. Co chwila wydawał polecenia do komunikatora na ręce.
- Jednostka Dwa! - zawołał, przekrzykując hałas wytwarzany przez lufę działka energonowego jego partnera i odpowiedzi ogniowe ich przeciwników. - Jednostka Dwa, gdzie do cholery podziały się jednostki pancerne!?
- Wszystko zniszczone! - odparł głos w komunikatorze. - Straciliśmy także dwie jednostki ratunkowe! Wszyscy w sektorach od 32 do 46 ulegli zniszczeniu. Przybądźcie do bazy jak najprędzej! Zostało nam tylko kilka minut do otwarcia kanału.
- 'siamać! - zaklął robot i wychylił się za róg, otwierając krótki ogień. Nie było czasu na więcej, gdyż wówczas eksplozja rakiety, która uderzyła w ścianę, odrzuciła jego i partnera do tyłu.
- Ironscratcher, wycofujemy się! - zawołał, ponownie starając sie przekrzyczeć bitewny tumult. - Nie wytrzymamy tu zbyt długo! Jednostki pancerne nam nie pomogą, ruszamy do bazy!
- Przyjąłem! - powiedział Ironscratcher i przemienił się w ciężką karetkę do przewożenia żołnierzy. Drugi TF, o imieniu Sideburn, przemienił się w wóz opancerzony i razem odjechali wąską uliczką.
Lecz po chwili w tę samą uliczkę wpadł kolejny TF. Miał rozmiary Toa, ale wyglądał na znacznie groźniejszego. Miał trzy grube, potężne palce na każdej dłoni, podwójne wyrzutnie energonowe na rękach i rakietki na lewej ręce. Nad jego barkami zamajaczyły dwie lufy. Zanim Ironscratcher i Sideburn zdołali znaleźć się w bezpiecznej strefie za rogiem, robot z rykiem otworzył do nich ogień. Pociski szkaradnego kalibru orały ściany budynków, o włos mijając naszych bohaterów. Niektóre zdołały znaleźć się na tyle blisko, aby zadrasnąć ich metalową powłokę.
- Mówi Concepticon! - powiedział robot do swojego komunikatora. - Cel oddala się na północny wschód i najwyraźniej zmierza ku strefie przemysłowej. Wszystkie jednostki bojowe mają się tam udać. Bezzwłocznie!
Po czym sam przybrał swój alt-mod - wyrzutnia rakiet wielkości fiata 126p - i ruszył w pogoń.
Po dwóch minutach szaleńczej jazdy i ucieczce przed Concepticonem Ironscratcher i Sideburn dojechali do betonowego hangaru i wpadli przez otwarte wrota. Technicy natychmiast po ich wjeździe je zamknęli.
- Jakieś obrażenia? - zapytał biały TF, podchodząc do nich. Na płytach jego pancerza znajdowały się litery tworzące napis "AMBULANS".
- Mieliśmy szczęście - odparł Ironscratcher, sprawdzając swoją broń. - Ale reszta chyba nie miała. Co z "Chronocruiserem"?
- W pełni gotowy. Wyruszamy za minutę.
- Niech nam Mata Nui sprzyja - powiedział Sideburn, patrząc w stronę "Chronocruisera".
Na platformie przed nimi stał potężny wehikuł, przypominający potężnie opancerzoną przeróbkę statku "Axalon". Drzwi w kadłubie otworzyły się z sykiem. Ironcrusher, Sideburn i biały TF wsiedli do srodka.
- Czas T minus piętnaście sekund - odliczał jeden z techników. - Minus dziesięć sekund...
Ale w tym momencie brama eksplodowała z hukiem i do środka wpadły oddziały Furionów. Wśród nich był Concepticon.
- Wyłączyć to urządzenie, raz! - ryknął, wymierzając w techników swoją rakietę.
- To proces automatyczny! - odparł jeden z ochraniających ich TFów i otworzył ogień. Concepticon nie pozostał mu dłużny - czerwono-srebrna rakietka wystrzelona z jego wyrzutni rozniosła jego i techników w strzępki. Ale odliczanie wciąż trwało, mimo że technik nie mógł go już przekazywać na głos.
- Strzelać do "Chronocruisera"! - rozkazał Concepticon, ale jego żołnierze byli zajęci walką z ochroną hangaru. Wściekły, rzucił się do przodu z zamiarem powstrzymania Sideburna i reszty od tego, co chcieli zrobić.
Ale za późno. Kiedy Concepticon dopadł do kadłuba i wyjął podwójne energonowe działka na wierzch, statek otoczyła biaława strefa energii i Concepticon z wrzaskiem odpadł od kadłuba, kiedy statek począł rozpadać się na kawałki; sam robot również się rozleciał.
W tym czasie jego podwładni zdołali powstrzymać ochronę i przeglądali ciała w poszukiwaniu cennych wskazówek.
- Mówi Blightron - potężny, czołgowaty TF włączył komunikator. - Cel zniknął. Rozpoczęli podróż. |
| | Czasy obecne. Forum PFB.
Nuparu i reszta użytkowników spokojnie przeglądała wiadomości. W jednym z nich było coś napisane o konferencji na temat możliwości podróży w czasie. Nuparu, inżynier z zamiłowania, słuchał wykładu w swoim pokoju w wieży nad forum.
Nagle przy dokach rozbłysło światło i pojawiło się coś dziwnego. Kiedy oczy użytkowników wróciły do normy, ujrzeli potężny statek, unoszący się na wodzie w dokach. W pewnym momencie zatrzymał się, a okrągły właz otworzył, po czym wyszły z niego trzy postacie.
Userzy od razu rozpoznali transformerów. Wyglądali jak poskładani z wielu maleńkich części, które w alt-modach układały się w całość.
- Witamy na PFB - przywitał ich Nuparu, zeskakując z wieży i podchodząc bliżej. - Kim jesteście?
- Bądźcie pozdrowieni, użytkownicy i moderatorzy - powiedział zielonkawy robot, podchodząc bliżej. - Przybywamy do was z prośbą o pomoc.
- Możecie nas nazywać Futurianami - wtrącił się ciemnobłękitny robot.
- Pochodzimy z przyszłości - kontynuował limonkowy. - Nazywam się Sideburn, to jest Ironscratcher - niebieski robot ukłonił się - a to Firstaid - biały mech pomachał im ręką.
- W czym możemy wam pomóc? - zapytał Nuparu.
- Przybywamy do was z prośbą o ratunek. Nasz świat jest na skraju zagłady. Furia, który przez wypadek, który miał miejsce trzy dni temu, został przeniesiony w czasie do prehistorii. Odnalazł jeden z ośmiu zaginionych dysków Slizer, co gorsza, odnalazł ten który wskazywał drogę do planety. Dzieki technologii Slizer niemal całkowicie podbił nasz świat, który będzie waszym światem za dwa tysiące lat. Według naszych obliczeń, gdybyśmy nie zareagowali, za cztery dni zjawiłby się tu Furia ze swoją armią i zabił was wszystkich.
- Ale dlaczego prosicie nas?
- Bo to wy powstrzymaliście go ostatnim razem.
- Co zamierzacie zrobić?
Sideburn wskazał ręką na ich statek.
- Przeniesiemy was w przeszłość. Tam odnajdziecie naszą stację, która pozostała po naszej nieudanej próbie powstrzymania Furii. Wszystkie inne informacje znajdziecie w komputerze pokładowym.
- Dlaczego nikt nigdy nie pyta nas o zdanie? - zapytał gniewnie Grievous, podchodząc bliżej.
- To proste - powiedział spokojnie Nuparu. - Ja idę tak czy siak. Inni pewnie pójdą za mną. A jeśli ty zostaniesz, reszta wjedzie ci na ambit i również pójdziesz. Czysta logika.
Griev mruknął coś nieartykułowanego i wszedł na pokład statku.
- Ares, idziesz z nami?
- Kto, ja?
- Jesteś transformerem. Przyda nam się ktoś z taką wiedzą - powiedział i wszedł do środka.
Wnętrze bardzo przypominało pokład starego statku Nuparu, ale technologia była znacznie lepsza. Nuparu zasiadł na fotelu przy sterownikach, czując podniecienie na widok takiej techniki. Modzi zajęli miejsca w kokpitach zgromadzonych wokół okrągłego komputera na środku sali.
- Nie możecie lecieć z nami? - spytał Nuparu.
- Nie - odparł Ironscratcher. - Raz już się cofnęliśmy, ale nie zdołaliśmy ich pokonać. Nie można ingerować w przeszłość dwa razy.
- A czemu po prostu nie cofnęliście się tak, aby móc zabić Furię? - fuknął Griev, zamykając pokrywę kokpitu.
- Bo jest za silny - powiedział Firstaid. - Tylko ktoś z Mieczem Żywiołów może go zabić.
- Rozumiem - powiedział Nuparu. - Odsuńcie się i zamknijcie właz.
- Nie musisz nic robić! - powiedział Firstaid. - Po prostu przekręć klucz i wciskaj kolejno zapalające się przyciski.
Właz zamknął się z sykiem uciekającego gazu uszczelniającego.
- Nie wydaje się wam trochę pogięte - odezwał sie Griev, - że podjęliśmy decyzję w ciągu minuty?
- A nie wydaje ci się dziwne, że zaraz przebiegniemy się w czasie? - odparł Lemo, zamykając swój kokpit.
Nie zdołał odpowiedzieć. W tym samym momencie ożyły przyrządy i Nuparu kierując się instrukcjami komputera pokładowego włączył silniki.
- Trzymać się za uszy - powiedział, inicjując proces podróży w czasie.
Nagle cały statek ogarnęło białe światło. Nuparu biegiem pobiegł do swojego kokpitu i zajął miejsce, zamykając pokrywę. Ledwo zdążył, bowiem wówczas "Chronocriuser" poczał gwałownie drżeć, przechodząc przez czas i przestrzeń.
Modzi nie czuli się zbyt komfortowo w małych kapsułach, zapewne dostosowanych przez TFy do ich rozmiarów. Wstrząsy i błyski nie polepszały sprawy, co więcej komputer co chwila podawał jakieś informacje, których nie mogli zrozumieć ze względu na hałas.
I nagle tak szybko jak się zaczęła, podróż w czasie skończyła się.
- To już? - zapytał Griev, choć nie był pewny, czy ktoś go słyszy.
- Relokacja zakończona - oznajmił metaliczny głos komputera.
- Nareszcie - powiedział Nuparu i otworzył swój kokpit. Ale wówczas zawyła syrena.
- Alarm zbliżeniowy - znowu komputer. Nuparu doskoczył do sterowników i zobaczył z przerażeniem, że statek obniża swój kurs, kierując się nad kanion.
- O shit! O shit! - klął Nuparu, starając się ustabilizować kurs. - O przeshit! - ryknął, kiedy "Chronocruiser" uderzył w skały, stoczył się i zawisł nad kanionem, dziobem opierając się o jedną stronę, a rufą o drugą.
- Uuuf! - odetchnął głęboko, opadając na fotel. - Nieźle. Nie spadliśmy i wciąż żyjemy.
Za nim z sykiem otwierały sie kolejne kokpity modów.
- Czy to już czasy praludzi? - zapytał Zakhai, stawiając stopę na podłodze statku.
- Nie do końca - poprawił go Nuparu, obserwując, jak Griev, Lemo, Apo i Ares gramolą się z kokpitów. - Ludzie pojawią się za pół miliona lat. Chcesz poczekać?
Nagle pokrywa prowadząca do ładowni otworzyła się i wyszła...
- Bastet?! - zawołał Apokalips. - Jak się tu znalazłaś?!
- Wślizgnęłam się, kiedy gadaliście z Sideburnem i spółką - odpowiedziała Bast. - Nie puściłabym cię samego, Apo.
- Nie chciałbym przerywać rozmowy - wtrącił Lemo, - ale chyba powinniśmy wysłuchać, co on ma do powiedzenia.
Bo oto nad panelem pojawił się migający hologram, próbujący się dostroić do warunków na zewnątrz. Po chwili pojawił się białawy Sideburn.
- Witajcie, modzi - powiedziała sześciocalowa postać. - Zanim zaczniecie swoją misję, powinniśmy uzbroić was w wiedzę która umożliwi wam przetrwanie. Otóż Furia i jego pomagierzy w tej chwili leczą rany po naszym ataku. Odbiliśmy dysk, ale zostaliśmy zmuszeni do natychmiastowej ucieczki, pozostawiwszy go w stacji. Gdzieś w tej okolicy jest jeden z naszych dronów, który przetrwał atak. Niestety, został zmuszony do ucieczki ze statku, którym tam przybyliśmy. W jego komputerze zakodowana jest informacja o położeniu naszej stacji, w której znajdziecie także broń i wyposażenie. Ale abyście nie stali się łatwym celem dla Furionów, musicie przybrać alt mody. Spojrzyjcie w głąb statku.
Spojrzeli. W sali stały kolejne tuby, ich wielkości, osłonięte metalowymi drzwiami.
- Zapisaliśmy tam kody zyjących obecnie zwierząt. Organiczne alt-mody pozwolą wam uniknąć wykrycia. Wejdźcie do srodka, proces przebiegnie automatycznie. Będziecie musieli tylko wybrać swoje alt-mody. Powodzenia.
Hologram zniknął.
- Ruszamy - powiedział Nuparu, kierując się do jednej z tub. Modzi popatrzyli na siebie i również weszli do środka. |
| | Mniej więcej w tym samym czasie Furia i Furioni odpoczywali w swoim statku. Medicron wyleczył ich obrażenia, ale Furia był zły na nich. Stracili dysk i mimo przepędzenia wrogów nie zdołali go odzyskać. A teraz został ukryty gdzieś, gdzie nie mają dostępu. Ich skanery głupiały, zapewne z powodu jakichś zagłuszaczy.
- Teraz żałuję, ze tu nie ma energonu - mruknął Furia, siedząc przy panelach kontrolnych. - Dzięki niemu można by wyemitować falę niszczącą te ich urządzenia.
- Ale nie ma gwarancji że nie wyczyści to dysku - wtrącił się Phosphorak, wstając z podłogi. Stół operacyjny uszkodziła walka, więc Medicron polecił mi się położyć na metalowym poszyciu statku.
- Też... - mruknął Furia i podniósł wzrok, patrząc przez okno. Przez szyby wpadały promienie słońca przesączone przez liście drzew. - Ale wiecie... a gdybyśmy tu zostali?
- Co?! - Medicron podniósł się tak szybko, że uderzył się o wiszącą na suficie lampkę.
- No wiecie, mamy tu wszystko czego potrzeba... energię czerpiemy z atomów wodoru w powietrzu i wodzie... Czasem coś się upoluje... Nie musimy się niczym przejmować, nie mamy wrogów...
Obejrzał się na Furionów i mruknął:
- Taa, pieprzę głupoty...
W tym momencie odezwał się alarm, ustawiony przez Manticrona na wykrywanie ogólnie technologii. Zielony Furion zasiadł przy konsoli radaru i zaczął obserwować ekran. Potem włączył kamery w sondach rozmieszczonych na szczytach gór, drzew itd.
- Zbliża się kolejny statek - oznajmił załodze. - Ale nie ma sygnatury transformerów. Chyba...
Przebiegł palcami po klawiaturze i wytrzeszczył oczy na wynik na ekranie.
- Oszfak! Modzi!
- Że co? - Furia i Phosphorak podeszli do ekranu, aby zobaczyć na własne oczy.
- Biosygnatury zgadzają się z tymi, które według bazy danych należą do moderatorów.
- Co się dzieje ze statkiem?
Manticron uważnie obserwował wskazania radarów.
- Leci, leci, leci... Uuu! Ale walnął. Zatrzymali się nad kanionem, pięć... nie, trzy kilometry od nas. Są unieruchomieni nad krawędzią. Niby pustynia, ale dookoła jest pełno gór. Trudno będzie się tam dostać nielatającym jednostkom.
- Dobra. A coś z miłych wiadomości się znajdzie?
- Tak - Manticron wstał. - Heatwave, SharpClaw, chyba chcieliście coś powiedzieć Furii?
Dwaj Miniconi wyszli z ładowni, gdzie segregowali dobre i zniszczone przedmioty.
- O, właśnie, byłbym zapomniał - SharpClaw pacnął się w czoło. - W jednym ze statków znaleźliśmy pody ze skanerami DNA. Wysłaliśmy Blightrona, aby je przyniósł. Możemy odzyskać nasze alt-mody.
- Dobrze, ale mam lepszy plan. Jeśli naszych przyjaciół wysłali Futurianie - w co nie wątpię - to na pewno sami również znajdą sobie nowe formy, aby się przed nami ukryć. Kiedy tylko wróci Blightron, zeskanujemy najgroźniejsze formy życia jakie tu występują i przyjmiemy ich formę.
Dwanaście minut później przybył Blightron, wioząc ze sobą na transporterze siedem kapsuł, które on i Medicron ostrożnie ustawili w ładowni i podłączyli do systemów zasilania statku.
- Transformacja pochłonie około 60% energii - obliczył Medicron. - Będziemy musieli przynieść część kryształów energetycznych z porzuconych statków.
- Dobrze. Wszyscy do kapsuł. Manticron, wystrzel sondę. Niech zeskanuje okolicę.
Potem otworzył kolejny panel w swojej zbroi i wyjął owalny, jarzący się elektrycznoniebieskim światłem kryształ, w którym coś się cyklicznie poruszało.
- A ja zainstaluję sobie alt-mod, którego na swoje szczęście nie zdążyłem umieścić w ołtarzu - powiedział i wszedł do kapsuły. Jej metalowe drzwi zasunęły się z sykiem.
Tymczasem w statku-bazie kapsuły DNA otworzyły się i wyszli z nich całkiem odmienieni modzi.
- Hej, patrzcie! - zawołał z radością Lemo, wychodząc na czterech puszystych łapach zaopatrzonych w pazury. - Jestem gepardem!
- Pikuś! Patrzaj na to! - powiedział Griev, wysuwając się do przodu na dwóch potężnych, pazurzastych nogach pokrytych łuską, z paszczą pełną zębów. - Alioramus - to dopiero jest alt-mod!
- Interesujące - powiedział głos z kapsuły Prime'a, z której wynurzył się potężny, czarny goryl.
- Tak, nowe spojrzenie na świat - powiedziała pantera, wychodząca z kabiny Bast.
Z kabiny Zakhaia wytoczył się nosorożec. Był tak ucieszony swym alt-modem, że nic nie mówił. Natomiast biały wilk, który wyszedł z kabiny Deriona, podszedł do okna i zawył donośnie.
- Tu drzemie niedźwiedzia siła! - powiedział grizzly w kabinie Apokalipsa. Po chwili wstał na dwie nogi i ryknął: - Apokalips - maksymalizacja!
Ale zamiast oczekiwanego dźwięku transformacji usłyszał tylko śmiechy kolegów.
- No co?
- Kody aktywujące to bujda na resorach - wyjaśnił Prime. - Alt-mody wyłączasz mentalnie.
- Kiedy już się nacieszycie, zabierzemy się do roboty - powiedział Nuparu, wychodząc z kapsuły.
On nie przybrał alt-modu, ale modzi od razu zgadli, co nim jest. Choć, pomyślał Grievous, według mnie to nie jest najszczęśliwsza forma. Nuparu zmienił się całkowicie. Miał wzrost Toa i dwa wielkie "skrzydła" płaszczki na plecach. Na jego piersi, oczyma do dołu, spoczywała głowa płaszczki, choć bardziej przypominała łeb Mantaxa niż normalnego zwierzęcia. Jego ręce były muskularne, a do prawej nogi przyczepiona była w kaburze wyrzutnia rakietek. Jego ciało przybrało kolor czarny, tak samo jak Vahi.
- Manta? - zapytał zdziwiony Lemo.
- W każdej drużynie potrzebny jest ktoś, kto potrafi poruszać się w wodzie - wyjaśnił Nuparu. - A zresztą to za....te zwierzę, nie?
W tym czasie w bazie Furionów zapadła ciemność. Światła przygasły, pozbawione dużej części zasilania. Kapsuły otworzyły się i wyszły z nich przerażające zwierzęta. Ze względu na półmrok ledwo się poznawali.
- Blightron? - zapytał Medicron, obserwując potężną figurę wychodzącą z kabiny.
- Ano ja - odparł Blightron, obserwując swoje nowe ciało przez filtry podczerwieni. - I muszę rzec, wspaniale jest być transformerem.
- Przestańcie się bawić - powiedział głos z kapsuły oddalonej od nich i ze środka wyszedł Furia.
Kiedy zobaczyli jego alt-mod, wciągnęli głośno powietrze. Naraz Furia się transformował i powstał z czterech na dwie nogi.
- Teraz - powiedział, - kiedy już możemy się maskować, daję wam jedno zadanie. Prowadźcie stały nasłuch na kanale modów, a kiedy dowiecie się, kim są i co planują, udajcie się tam i zabijcie ich.
Manticron, wyszedłszy z kabiny, kiwnął głową i zasiadł do konsoli. Naturalne jest, ze nie musimy mówić, czym się stał - wystarczy jego imię.
- Mamy coś - obwieścił po chwili. - Chyba nie wyłączyli komunikatorów, w każdym razie słyszę ich.
- Co mówią?
Manticron wyregulował urządzenie, aby pozbyć się trzasków, a po chwili usłyszeli głosy modów:
- ...myślę, że najrozsądniej jest udać się na zwiad i poznać teren. Ktoś na ochotnika?
- Ja! - usłyszeli ochoczy głos Lemo. - Furioni w życiu mnie nie dogonią, jeśli się spotkamy.
- Przejrzyjmy, co jest w ładowni - powiedział Ares. - Może zabierze jakieś sondy, żeby je zostawić na powierzchni.
Ale wówczas radio zaczęło trzeszczeć i syczeć, a Manticron zaczął klikać po klawiszach i przełączać dźwignie.
- Co się dzieje?
- Interferencje. Heatwave, pomóż mi z tym! - powiedział ze złością, odsuwając się i dopuszczając Minicona. Heatwave pogrzebał trochę po przewodach, obserwując wskazania ekranów.
- Grr... - warknął, gdy nic się nie zmieniało. - Wszystko siada bez powodu. Nic nie rozumiem.
Ale wówczas radar zniknął, a na ekranie w jego miejsce pojawiło się białe światło, a na nim - dwa czerwone, świecące punkty, przypominające skośne oczy. Zanim Heatwave zdołał zareagować, światło wystrzeliło z ekranu niczym pocisk i trafiło w niego, odrzucając go na przeciwległą stronę statku. Odbił się, upadł, potoczył po podłodze i wpadł do ładowni przez otwarty właz.
- Heatwave, żyjesz? - zapytał Phosphorak, podchodząc bliżej.
Nikt nie odpowiedział. W ładowni było ciemno, zasilanie awaryjne nie obejmowało tego obszaru. Wreszcie Heatwave wysunął dłoń ponad krawędź włazu i wszedł powoli do sali.
- A więc jesteś - powiedział Furia, który stał nad nimi.
- Tak, oto jestem. Minęło strasznie dużo czasu - odparł Heatwave. Ale coś się nie zgadzało.
- Co się stało z twoim głosem? - zapytał Furia.
Heatwave nie odpowiedział, tylko podszedł prawie pod same schody wiodące do Furii, stanął na baczność i zasalutował:
- Melduje się głównodowodzący Concepticon! Przebyłem bardzo długą drogę, aby przekazać ci wiadomość, Furia!
- Concepticon? - zapytał Furia, schodząc na dół. - Wydawało mi się, że ty pozostałeś w mieście.
- Tak było, panie. Ale ja jestem Concepticonem z 4007 roku. Sideburn, Ironscratcher i Firstaid cofnęli się w czasie i wysłali moderatorów, aby cię powstrzymać. Kiedy starałem się zatrzymać "Chronocruisera", moje ciało zostało zniszczone przez energię pola czasowego. Ale moja iskra przetrwała, magnetycznie przymocowana do Chronocruisera. W momencie rozbicia się odłączyłem się od statku i przybyłem tutaj. Wybaczcie, że musiałem opętać Heatwave'a, ale potrzebuję ciała. Na szczęście elementy zostały rozrzucone gdzieś po okolicy. Nietrudno będzie je zebrać do kupy i naprawić.
- SharpClaw i Phosphorak! - powiedział Furia, odwracając się ku nim. - Poszukajcie jego szczątków i przynieście je tutaj!
Obaj posłusznie wyszli, a Concepticon kontynuował:
- Modzi będą szukali drona, w którym są zapisane dane dotyczące położenia stacji Futurian, gdzie schowany jest dysk z położeniem planety Slizer. Jeśli znajdziemy tego drona, znajdziemy stację, dysk i planetę. A wówczas nic nie powstrzyma cię od podbojów.
Furia spojrzał na niego dziwnym wzrokiem. Podejrzliwym.
- Ale skoro wiesz, jak zdobyć dysk, dlaczego przychodzisz do mnie, zamiast samemu go znaleźć.
- Kusząca propozycja, ale nie chcę ingerować w przeszłość. Ty powinieneś poprowadzić Furionów do bitwy.
- Podobasz mi się, Miniconie - powiedział z uśmiechem Furia. - Obiecuję, że twoje ciało zostanie odbudowane jak tylko SharpClaw i Phosphorak je tu przyniosą.
- Mam nadzieję, ze szybko - Concepticon z niesmakiem spojrzał na ciało Heatwave'a. - To ciało jest tak słabe... |
| | Tymczasem Lemo ze śmiechem na ustach biegł po pustynnych równinach, ścigając się z Bast, która również ze śmiechem biegła nieco wolniej, ale za to zwinniej omijając lub przeskakując skały.
- Co to takiego? - zapytała nagle Bast, zatrzymując się.
Na horyzoncie, w lasku kilometr, może dwa od nich słychać było strzały, od czasu do czasu przerywane błyskiem.
- Nie wiem. Musimy to sprawdzić - powiedział Lemo i rzucił się w tamtą stronę. Bast pobiegła za nim.
Przenieśmy się w czasie o kilkanaście minut wstecz. SharpClaw i Phosphorak znaleźli już kilka fragmentów ciała Concepticona - brakowało jedynie najważniejszego, czyli głowy. Szukali jej przez długi czas, aż wreszcie...
- Mam ją! - powiedział tryumfalnie Phosphorak, unosząc metlowy łeb wraz z wiszącymi kablami.
- Nareszcie - powiedział SharpClaw, który, w swym alt-modzie, ciągnął za sobą niewielki, metalowy wózek na gąsienicach, w którym leżała reszta części.
Phosphorak wrzucił głowę na metalowy stos i kiwnął głową, żeby wracali.
Byli już w jednej trzeciej drogi, kiedy SharpClaw nagle uniósł głowę i spytał:
- Słyszałeś to?
- Co?
- Cii! - SharpClaw zaczął się rozglądać na prawo i lewo. W jego oczach pojawił się celownik, namierzający ruchome cele. I w chwilę potem dojrzał go.
- To chyba ten dron! - powiedział, porzucając swój alt-mod. - Jest za tymi krzewami.
Wychylili się ostrożnie, nie widząc, co ich czeka. SharpClaw miał rację - za krzewami stał dron.
Budową bardzo przypominał mechaniczny szkielet. Nie miał twarzy: w jej miejscu była gładka, metalowa powierzchnia. Na jego ciele rozmieszczone były kryształy energonu. Pewnie miały zapobiec atakom, bowiem energon w zbyt dużym stężeniu powoduje uszkodzenia mechanicznych tkanek, a w dodatku w formie surowej jest niestabilny i może zadziałać jak proch albo nawet materiał rozszczepialny.
- Bierzmy go - powiedział Phosphorak. - Okrążymy go. idę z drugiej strony. Gdyby próbował zwiać, odstrzel mu głowę. To wystarczy, aby dorwać się do informacji o stacji.
Potem Phosphorak ruszył szybkim krokiem przed siebie, chowając się za gęstymi krzewami otaczającymi polanę, na której stał dron.
- Na trzy! - przekazał mentalnie do SharpClawa. - Raz... dwa... TRZY!!!
Jednocześnie otworzyli ogień do drona. Zanim jednak ich pociski zdołały go zadrasnąć, dron opadł na ziemię i kiedy przerwali ogień, podskoczył do przodu i przez krzewy pobiegł w głąb lasu.
- Za nim! - zawołał Phosphorak, zrywając się na nogi. SharpClaw włączył alt-mod i również ruszył za dronem.
Nie było to zbyt łatwe. Dron, choć słaby, to jednak był bardzo szybki i sprawny, w pełnym biegu omijając drzewa. Furioni woleli je wysadzić. W biegu wciąż strzelali do niewielkiego robota, ale żaden z pocisków go nie trafił.
- Szybki skur...l - wydyszał Phosphorak, strzelając do niego, ale pudłując i trafiając drzewo; przeskoczył je w biegu, tak jak SharpClaw.
- Następnym razem wezwiemy Manticrona - rzekł SharpClaw. - Przyda się, jak wyjdziemy na otwartą przestrzeń.
Co też nastąpiło chwilę potem. Dron wypadł na tereny przedleśne, a wówczas dwaj Furioni stanęli oko w oko z Bast i Lemo, już w normalnych formach.
- O-o... Opór - mruknął Phosphorak.
Usłyszał szelest krzaków i pojął, że dron wrócił do lasu.
- Goń go! - rozkazał SharpClawowi, który natychmiast wrócił do lasu. - A co do was...
Phosphorak z rykiem ruszył na Bastet i Lemo, w biegu uruchamiając swój alt-mod - i po chwili Lemo został odrzucony na bok, a Bastet tkwiła w śmiercionośnym uścisku złoto-białego skorpiona. Nie poznawszy do końca swoich zdolności bojowych, nie wiedzieli co zrobić
- Pan Furia nie życzy sobie, aby ktoś mu przeszkadzał - powiedział Phosphorak, poruszając kleszczami, - dlatego...
Nie dowiedzieli się, co "dlatego", bo Bastet resztkami sił aktywowała swoją Maskę - Kanohi Zatth wykutą na kształt kociej głowy. Zaświeciła się różowym blaskiem i nagle na Phosphoraka zaszarżował z lasu wielki niedźwiedź. Furion odparł jego atak, lecz musiał puścić Bastet.
- Lemo, gonię drona! - powiedziała, przybierając formę pantery. - Ty zatrzymaj Phosphoraka!
- Ale, Bastet, czekaj...! - zawołał Lemo, kiedy ona pognała w las. - Kobiety! - warknął. - Jeśli coś jej sie stanie, Apo mnie zabije.
Ruszył na Phosphoraka, porzucając alt-mod. Furion również się zmienił, żądląc niedźwiedzia w gardło i zabijając go. Po chwili podniósł się i spojrzał na Lemo. Potem wycelował w niego jeden z dwóch kleszczy na rękach i wystrzelił ku niemu rakietkę. Mod ominął ją i zmieniwszy się w geparda, pobiegł dalej, aby odciągnąć Phosphoraka od lasu. Jednak Furion nie dawał sie nabrać na tę sztuczkę i uparcie krążył blisko drzew, nie przerywając ognia. Ale w tym momencie znad lasu wynurzyła się ogromna modliszka. Po chwili Manticron zaczął krążyć koło Phosphoraka.
- Nowe rozkazy - powiedział. - Zabić modów, którzy nas widzieli.
- Tak jest - powiedział Phosphorak i rzucił się w stronę Lemo. Ten znów zamienił się w geparda i uciekł w kierunku pustyni.
- Lepiej, żeby Bastet sobie poradziła - pomyślał Lemo, - albo wolę nie spotkać się więcej z Apokalipsem.
Tymczasem pantera, czyli Bastet w alt-modzie, ścigała SharpClawa goniącego drona. W końcu, po kilkunastu minutach, dron upadł na ziemię, a SharpClaw go złapał. Jednak wówczas Bastet porzuciła alt-mod, stanęła na przewróconym drzewie nad nimi i wyciągnęła swoją Włócznię Rahi.
- Odsuń się od niego - ostrzegła go, mrużąc oczy. - Powoli, Furionie.
Nagle drzewa na prawo od niej po prostu się wywróciły, a ją samą złapał potężny krab. Miał zielone ciało, kleszcze niemal równe długości korpusu i szpetny pysk z mnóstwem zębów. To był Blightron.
- SharpClaw, bierz drona. Spotkamy się w bazie.
Niestety, miało minąć jeszcze trochę czasu, zanim Blightron miał dane powrócić do bazy. Kolejne drzewa runęły z hukiem i wyszedł ktoś masywny.
Dziesięć minut wcześniej Lemo próbował uciec dwóm goniącym go Furionom. Phosphorak biegł za nim odpalając swoje rakietki, a Manticron strzelał z zamontowanego na barku działa. Czasem obniżał lot, aby wzbić chmurę piasku tuż przed Lemo, lecz mod zawsze się uchylał.
- Mówi Lemo! - wydyszał w biegu do słuchawki, omijając strzałów Furionów. - Jestem pod ostrzałem! Przyślijcie, kogo możecie, kierujcie się dyme...
Niestety, wówczas zadziałała zasłona dymna Manticrona i Lemo runął na dół, do długiego, stromego wąwozu.
- Mamy drania - wydyszał pędzący z tyłu Phosphorak. Manticron też wylądował - lot pochłaniał dużą część jego energii. Podeszli do wąwozu.
- Wykonać egzekucję - powiedział Manticron, unosząc pistolet i mierząc nim w moda.
Ale wówczas trafił go pocisk, wystrzelony przez kogoś z przodu. Phosphorak spojrzał ponad skałami otaczającymi wąwóz. Dopiero teraz zauważył, ze są ledwie ćwierć mili od statku modów. Nuparu, Ares, Griev, Apo i Zakhai już się zbliżali. Nuparu złapał Grieva i Apo i unosił się w powietrzu z pomocą silniczków na skrzydłach, Zakhai szarżował, a Prime biegł w bardzo gorylim stylu.
- Przyślijcie wsparcie! - rzucił ku komunikatorowi Manticron, ponownie unosząc się w powietrze.
Lemo próbował się podnieść, by wesprzeć kolegów, jednak kolejna rakieta strąciła na dół kamienie, przygniatając mu rękę do podłoża.
- Sk...l - zaklął Griev, posyłając ku Phosphorakowi grad kul. Furion przetoczył się, schował za kamieniem i oddał jeszcze jeden strzał.
- Griev! - zawołał Nuparu, wychylając się lekko zza kamieni, by ostrzeliwywać Furionów. - Idź po Lemo! Będę cię osłaniał.
Wówczas jednak rakieta Phosphoraka huknęła tuż obok Grieva. Kiedy się wychylił, ku nim już zmierzało wsparcie - nadlatywał Medicron.
Modom skojarzył się on z niebieską repliką Waspinatora. Apo zastanawiał się, czy jego stary alt-mod - helikopter - był inspiracją dla tej nowej postaci. Ku nim zbliżała się ogromna osa albo szerszeń. Naraz zaczęła się rozkładać na części i po chwili w jej miejscu w powietrzu unosił się Medicron. Wyciągnął pistolet ze strzałkami o zaostrzonych grotach i otworzył ogień. Strzały o kilka metrów mijały Lemo.
- Griev, na co czekasz! - zawołał Nuparu. - Idź po niego!
- Ta? - warknął Griev, otwierając ogień do przybysza. - Cmoknij mnie w łuskę, adminku, bo ja nigdzie nie idę.
Nuparu ryknął z bezsilnej złości i rzucił się do kanionu, nie przerywając ognia. Dopadł do Lemo i zasłonił go własnymi skrzydłami, rozbijając skały.
Ares doskoczył do Grieva i podniósł go.
- Ej, co ty odwalasz? - warknął, próbując sięgnąć Prime'a.
- Ogień zaporowy. Oni potrzebują, my dostarczamy.
Po czym cisnął Grieva w takie miejsce, że nie miał wyjścia i musiał otworzyć ogień do Furionów.
- A żeby cię Matryca! - syknął do Prime'a, strzelając do Medicrona, unoszącego się kilkanaście metrów nad ziemią.
Nuparu kończył już odblokowywanie stóp Lemo, kiedy nagle mod krzyknął:
- Za tobą! - i podniósł lufę działa, strzelając do Manticrona, lecącego wprost na nich. Osmalił mu skrzydło i Furion zwalił się na ziemię. Nuparu ogłuszył go ciosem pięści w głowę.
- Dzięki - powiedział rozbijając ostatni głaz. Pociągnął Lemo za rękę i wyciągnął go z kanionu, gdzie czekała reszta modów.
- Gdzie Bast?! - zapytał Apo, ostrzeliwując wycofujących się Furionów.
- Pobiegła do lasu za SharpClawem i dronem - odparł Lemo. - Próbowałem ją zatrzymać, ale Phosphorak mi przeszkodził...
- Pozwoliłeś jej pobiec samej?! - zawołał z niedowierzaniem Apo i ku zdumieniu reszty przebiegł przez dymiący wąwóz i przybrawszy alt-mod pobiegł w stronę lasku. |
| | Tam rozgrywał się dramat Bast. Mimo usilnych prób, nie zdołała pokonać Blightrona, który teraz podniósł ją jak bezwładną, wyczerpaną walką lalkę i już-już rozciąłby ją jednym cięciem swoich przeogromnych kleszczy, kiedy nagle szarża Apokalipsa przewróciła jego i drzewa za nim na ziemię.
- Nie ruszaj jej swoimi parszywmi łapskami - warknął, wyciągając długi,zakrzywiony miecz ze schowka na plecach, - albo poślę cię do francuskej restauracji!
- To niezbyt maximalskie z twojej strony - odparł Blightron, otwierając kleszcz. Podobnie jak u Phosphoraka, schowane w nim były rakietki. Zanim Apo zareagował, potężna eksplozja targnęła lasem, wyrywając w ziemi głęboki krater, krzesząc fontannę ognia i piasku oraz poszycia leśnego i pozbawiając przytomności Apo i Bast. Blightron uśmiechnął się z zadowoleniem i podniósł Bast, idąc z nią w stronę bazy Furionów...
Kilkanaście minut później Apo ocknął się w bazie modów, leżąc na stole operacyjnym. Nuparu leczył jego rany z pomocą Miecza.
- Masz szczęście, ze żyjesz - powiedział. - Według moich obliczeń, stałeś ledwo dwa metry od epicentrum.
- Gdzie Bast? - spytał, schodząc ze stołu.
- Blightron musiał ją zabrać. Nigdzie jej nie znaleźliśmy - przyznał Lemo.
Apo popatrzał na niego, a potem niespodziewanie popchnął go na szafkę.
- Ej, odbiło?! - zawołał Nuparu, zrywając się od stołu.
Apo wyciągnął pistolet.
- I po co wracałeś? - spytał, dysząc gniewem i celując w Lemo. - Powinieneś pomyśleć, że jeśli Furioni cię nie zabiją, to jak Bastet coś się stanie, ja to zrobię.
Miał już wystrzelić, ale Griev zmiażdżył lufę paszczęką alioramusa, służącą mu teraz za prawą dłoń.
- Uspokój się!
- Odwal się! - odwarknął Apo, popychając i Grieva.
Zanim zaczęła się regularna bójka, Nuparu złapał obu za karki i uniósł z dala od siebie.
- Słuchać mnie obaj! - powiedział, nie mogąc w końcu wytrzymać napięcia w obozie. - Obaj jesteście świetnymi wojownikami, ale brak wam samokontroli. Apo, jak niby Lemo miał gonić Bast, walcząc z Phosphorakiem? Myślisz, że ty byś dał radę?
- Moze i nie - mruknął, - ale zrobiłbym wszystko, co...
- Zamknij się! - warknął Nuparu.
- Zaczynasz się robić podobny do Furii, sądząc z tego co o nim słyszałem - skomentował Griev.
- A co do ciebie - Nuparu obrócił twarz w jego stronę, - na chwilę obecną to ja jestem dowódcą i kiedy wydam rozkaz, oczekuję że go wypełnisz.
- Tak?! Miałem się wystawiać przeciw Furionom, bo ty nie chciałeś narażać swojego czarnego tyłka?!
- Nie wydałbym rozkazu, gdybym nie był gotów wypełnić go samemu! - powiedział Nuparu. Urwał i westchnął. - Tylko ze ja miałem większą siłę ognia, a ty byłeś lepszy w walce wręcz. To oznacza, że to ja dałbym ci lepszą osłonę ogniową, a ty nie.
Puścił obu modów, którzy z łoskotem zwalili się na podłogę. Spojrzeli na siebie gniewnie, ale już nie walczyli.
- Teraz - powiedział, spoglądając na nich, - ustalmy, co robić. Apo, wiem, że mnie za to znienawidzisz, ale na razie pierwszorzędną sprawą jest odnaleźć drona i bazę. Kiedy już dostaniemy w swoje ręce technologie Futurian, odszukamy bazę Furionów i odbijemy Bast oraz powstrzymamy ich od podróży w czasie.
Apo mruknął coś pod nosem i wyszedł z sali do ładowni. Grieva nawiedziło dziwne uczucie.
- Zakhai, uruchom skanery - powiedział do moda, siedzącego najbliżej panelu kontrolnego. - Poszukaj energonu, protodermis i innych substancji mogących stanowić źródło energii tego drona.
Potem odwrócił się i wszedł do sterowni. Położył rękę na zagłówku fotela pilota i popatrzył przez okno.
- Gdzie też on może być? Los wszechświata w naszych rękach, a on się gdzieś włóczy...
Po walce, dron wciąż był w lesie. A dokładnie, on i SharpClaw zostali ogłuszeni i przysypani piachem po wybuchu rakietki Blightrona. Teraz SharpClaw budził się z mruknięciem, wyplątując się z korzeni wyrwanego drzewa.
- O, mój łeb - jęknął SharpClaw, pocierając metalową powierzchnię swojej głowy. Wyczuł niewielkie rozdarcie powłoki, ale nie mogło mu to zbytnio zaszkodzić. Rozejrzał się; dron leżał na wpół zagrzebany w piasku, nieruchomy. SharpClaw wyciągnął go delikatnie z piachu i otrzepał, wytrząsając szkodliwe ziarenka spod jego pancerza.
Po chwili dron się poruszył, kierując swą beztwarzową głowę w kierunku SharpClawa, jakby na niego patrzył. Furion spojrzał w górę; niebo już ciemniało.
- Jesteśmy za daleko od bazy, by ryzykować podróż w nocy - pomyślał. - Trzeba znaleźć nocleg.
Rozejrzał się i ruszył w stronę skał za lasem. Tam znalazł obszerną jaskinię i wraz z dronem wszedł do środka.
Tymczasem w bazie Furionów nastroje były, delikatnie mówiąc, średnie. Blightron przyszedł oznajmiając, że nie udało mu się zlokalizować drona.
- Ale na pocieszenie - powiedział, sięgając po cos na plecach, - mam to - i położył na stole operacyjnym nieprzytomną Bastet, ze związanymi kończynami, pozbawioną broni. Furia uśmiechnął się, ale nie tak, jakby się uśmiechał widząc drona.
- Niech będzie na razie i to - powiedział, odwracając się na krześle i opierając stopy o przyrządy kontrolne statku. - Ale jest jeszcze nadzieja na drona. SharpClaw nie wraca. Jeśli do ranka się nie pojawi, wyślę Concepticona, żeby go znalazł. Skoro modzi znają już nasze alt-mody, nie ma powodu się zbytnio ukrywać. Na pewno wkrótce przyjdą ją odbić... Chyba że jest coś o czym nie wiem.
W bazie modów wszyscy szykowali się do wyjścia na poszukiwanie drona. Apo próbował po kolei namówić Lemo, Zakhaia, Aresa i wreszcie Nuparu, aby jednak spróbowali odbić Bast, ale żaden nie podzielał jego zdania. Nuparu wyjął z ładowni całą broń i dopasował do modów tak, aby mogli je nieść w swoich alt-modach. Potem załadował systemy samoobrony statku i już miał wyjść, kiedy coś zwróciło jego uwagę.
- Gdzie Griev? - zapytał, rozglądając się dookoła. Modzi spojrzeli po sobie i zaczęli szukać po statku. Ares poszedł do ładowni i zaraz zawołał:
- Ej! Gdzie mój ener-gun?!
Ener-gun był wraz z Grievem, który teraz szedł przez pustynię ku laskowi, z którego przybyli Furioni. Wcześniej mod bił się z myślami, a z tej bitwy mogła być tylko jedna konkluzja.
- "Nup ma rację" - pomyślał parenaście minut temu, ściągając ciężki, wielkokalibrowy ener-gun ze stelaża w ładowni. - "Powinienem bardziej panować nad sobą. A w dodatku ośmieszyłem się w walce. Teraz czas, żeby naprawić to, co narobiłem. Trzeba coś zrobić, żeby Apo odzyskał zdrowy rozsądek".
Dotarłszy do lasku, Griev przemienił się i wyciągnął ener-guna spod płyt pancerza. Broń przypominała zminiaturyzowany gatling, choć pociski wykonano z energonu. Działały podobnie jak pociski paraliżujące.
Palce znajdujących się teraz na plecach rąk alt-modu Grieva (jego układ transformacji był podobny do Megatrona) wydłużyły się za pomocą układów hydraulicznych, rozpinając metaliczną błonę. Teraz z rąk uformowały się skrzydła. Griev uniósł je i gwałtownie uniósł się w powietrze, lądując gładko na poszyciu statku Furionów. Zajrzał przez szybę i nie stwierdziwszy nikogo aktywnego w środku, uniósł lekko szybę i wskoczył do środka, opadając tak miękko, że nawet muchy by nie spłoszył.
Dopiero wówczas zaczął się rozglądać. Zauważył komputer pokładowy; podszedł do niego i wyłączywszy dźwięki dał mu polecenie pokazania mu planów statku. Komputer wypełnił polecenie i pokazał mu trójwymiarową animację. Griev odnalazł w komputerze cele dla jeńców i wyłączył animację. Potem skierował się ku drzwiom do sali obok.
Wówczas jednak ktoś podszedł do nich z drugiej strony. Griev odskoczył i schował się za komputer stojący na środku sali. Po chwili do sali wszedł Medicron.
Griev pomyślał chwilę. Zlikwidowanie oficera medycznego, tuż przed walką, w dodatku bez świadków... Okazja zbyt korzystna, aby ją zlekceważyć.
Kiedy Medicron się odwrócił, Griev wyskoczył zza komputera i zaatakował. Jego pierwszym celem były receptory mowy w gardle - teraz mógł go prać bez obawy że krzykiem zwoła resztę.
Aż miło było popatrzeć, jak Griev spuszcza łomot Furionowi o głowę wyższemu od niego. Zadawał ciosy w brzuch, tors i głowę. Medicron był fatalny w starciach ręcznych, toteż po chwili leżał bez czucia na podłodze. Griev pobiegł na dół i ukrył się. Wiedział, że w ciągu kilku godzin modzi przybędą tutaj ratować Bast, ale najpierw muszą odnaleźć drona. Tak więc ukrył się w jednej z komór transformacyjnych i czekał.
SharpClaw i dron siedzieli w jaskini niemal do samego ranka. Furion obudził się około szóstej i rozejrzał. Dron nie uciekł - siedział przy resztkach ogniska, jakby uważał, że SharpClaw chce go przed czymś obronić. Furion uśmiechnął się, ułożył nieco więcej drewna i podpalił energonowym ostrzem. Dron z zainteresowaniem oglądał płomienie. SharpClaw poczuł coś w rodzaju sympatii, mniej więcej coś w stylu tego, co się czuje, widząc małego kota bawiącego się kłębkiem wełny.
Nagle jaskinię przesłonił cień. Ktoś stał w wejściu. SharpClaw podniósł wzrok.
- A więc jesteś - powiedziała postać przy wejściu do jaskini. SharpClaw nie poznał rysów z powodu słońca. - I masz drona.
Istota weszła do środka. To był Concepticon.
- Teraz go zabierzemy - kontynuował, idąc powoli ku dronowi, - a potem rozkręcimy go i wyciagniemy z niego położenie bazy.
SharpClaw spojrzał na drona. Siedział w kącie i kulił się, jakby przerażony.
Furion podjął decyzję w ułamku sekundy. Zastąpił Concepticonowi drogę.
- Co ty robisz?! - warknął Concepticon.
- Nie pozwolę go skrzywdzić - odparł SharpClaw. - Nie jest tylko bezmyślnym dronem. Spójrz tylko na niego. Możemy wyciągnąć od niego informacje pokojowo.
- Daj spokój - żachnął się Concepticon. - Furia bardzo się zeźli, jeśli będziemy się z tym ociągać.
- Tak... - powiedział cicho SharpClaw po chwili milczenia. - Teraz widzę, jak myślą Furioni. A moje poglądy trochę się różnią.
Sięgnął ręką po swój znak Furionów na lewej piersi i zerwał go niczym kawałek lakieru.
- Mam tego dosyć. Odchodzę. A dron idzie ze mną.
- A więc zginiesz wraz z nim - warknął Concepticon i przyszykował się do ataku.
Już na samym początku wynik walki był do przewidzenia. Choć obaj byli Miniconami, Concepticon był lepiej wyposażony, bardziej doświadczony i większy od SharpClawa. A ten musiał chronić nie tylko siebie, ale i drona.
Concepticon ruszył do ataku. Zaszarżował na SharpClawa, otwierając ogień. SC zasłonił się swoimi pazurami, dostatecznie mocnymi by wytrzymać napór pocisków, ale Concepticon złapał go swoimi potężnymi dłońmi, wycisnął zeń dech i rzucił o skalną ścianę. SC wstał ciężko i zobaczył, jak Concepticon idzie w stronę drona, więc uderzył go w ramię kleszczem. Concepticon zwrócił w jego stronę uzbrojoną w ostrze dłoń i niemal wbił je w jego tors. SC uchylił się, ale szarpnięcie ręki z powrotem przewróciło go, a wówczas Concepticon znów otworzył ogień. SharpClaw wyciągnął podwójne, energonowe ostrze i zamachnął się, ale Concepticon odjechał mu sprzed nosa, aktywując alt-mod. Kiedy zbliżył się do wyjścia z jaskini, znów przybrał formę robota i wystrzelił ku niemu z działek energonowych. SharpClaw nie zdołał sie schować - został odrzucony pod ścianę. Poczuł, jak jedno z jego metalowych żeber pęka. W głowie miał jednak tylko jedną myśl: chronić drona. Schwycił Concepticona za rękę i potężnym cięciem kleszcza pozbawił go ręki. Wyjąc z bólu, Concepticon złapał go za nogę i rzucił o ścianę, po czym zasypał sklepienie nad nim gradem pocisków energonowych. Sklepienie runęło, przysypując jedną z rąk SharpClawa. Concepticon ogłuszył go ciosem w szczękę i odwrócił się ku dronowi.
- A teraz ty - wydyszał, kierując ku niemu rakietkę. Dron skulił się, unosząc pięści.
- Chcesz się ze mną bić? - zaśmiał się Concepticon. - A spróbuj tego.
Jednak w momencie, kiedy chciał odpalić rakietkę, z rykiem podbiegł do niego SharpClaw i potężnym cięciem energonowego ostrza zniszczył rakietkę. Energia z ostrzy naruszyła ładunek wybuchowy i zbiorniczek paliwa, powodując eksplozję, która odrzuciła obu do tyłu. SharpClaw stracił rękę, tak samo jak Concepticon; ale to były już Furion był w lepszym stanie. Concepticon z jękiem uniósł głowę, jakby chciał wciąż walczyć, ale po chwili opuścił ją z rezygnacją. SharpClaw leżał dwa metry od niego; w jego pancerzu widać było liczne dziury, w których iskrzyły obwody i przewody.
Dron nie odniósł żadnych obrażeń i podniósł się z podłoża, podchodząc do SharpClawa.
- Uciekaj - szepnął Minicon. - Jeśli cię znajdą, cały świat zostanie skazany. Szukaj bazy modów, oni ci pomogą.
Dron wyglądał, jakby go zrozumiał, bo wyszedł z jaskini i pobiegł w kierunku pustyni.
Modzi przerwali wyjście, aby zastanowić sie nad sytuacją. Grieva nie było, zniknął ener-gun Aresa - to oznaczało, że Griev wybrał się samotnie do bazy Furionów. Modzi mówili o nim jak o obłąkańcu.
- Po prostu ma swój honor - oznajmił Derion. - Wie, że powinien posłuchać rozkazu Nuparu i teraz chce zapłacić za swój błąd.
- No pewnie - mruknął Apo. - Tylko czemu wybiera sposób narażający Bastet?
- Słuchaj, Apo! - powiedział głośno Nuparu. - W tej chwili Bast jest w bazie, Griev pewnie też. On jest cwany, na pewno schowa się w bazie i poczeka, aż uderzymy. Nie narażyłby nikogo, żeby jedynie odzyskać honor.
W tym momencie modzi usłyszeli pikanie alarmu, ze ktoś się zbliża. Musiała to być maszyna - ustaili sensory by odrzucać wzory zwierząt. Wyjrzeli na zewnątrz.
- To ten dron! - zawołał Apo, widząc zbliżającego się robota. - Co on tutaj robi?!
- Zachowajcie ostrożność - ostrzegł ich Nuparu, idąc ku włazowi na zewnątrz. - To może być pułapka Furionów.
Zjechał na dół i z uniesioną bronią zbliżał się powoli do drona. Robot podskakiwał w miejscu i pokazywał na las, jakby chciał, aby iść za nim.
Po chwili zastanowienia Nuparu schował broń.
- Dobra, mały. Prowadź - potem przez komunikator nadał: - Ares, przejmujesz dowodzenie. Jeśli coś się będzie działo, zawiadom mnie.
- Przyjąłem - komunikator zgasł. Nuparu uruchomił silniki i wzniósł się w powietrze za dronem.
Po kilku minutach dotarli do jaskini. Nuparu zajrzał do środka; na widok SharpClawa wyciągnął broń i wymierzył, ale dron zastąpił mu drogę.
- Co jest? - zapytał Nuparu, chowając gnata. SharpClaw podniósł nieprzytomnie wzrok.
- Kim jesteś? - zapytał niewyraźnie; jego receptory mowy zaiskrzyły.
- Zaraz... - powiedział powoli Nuparu i spojrzał na drona. - On cię ocalił przed Furionami?
Dron pokiwał beztwarzową głową. Nuparu podszedł do SharpClawa i wziął go na ręce.
- Ares, szykuj komorę naprawczą - powiedział go komunikatora. - Będę tam w ciągu minuty.
Kiwnął na drona:
- Wsiadaj mi na plecy.
Dron wszedł na jego skrzydła i po chwili Nuparu wystrzelił do przodu, pędząc ku bazie modów. W mniej niż minutę dotarł tam, pozostawił drona modom i wstawił SharpClawa do komory naprawczej.
- Będzie dobrze - pocieszył go i zamknął drzwi.
Potem podszedł do modów.
- Wygląda na to, że odtąd SharpClaw jest naszym przyjacielem - powiedział. - Dron twierdzi, że ryzykował dla niego życie.
- Podłączyliśmy drona do komputerów statku - wtrącił Derion. - Pobieramy informacje o położeniu stacji. Za dwanaście minut będziemy mogli tam dotrzeć.
- Nie wszyscy - odparł Nuparu. - Pójdę ja i Derion. Wy pójdziecie pod bazę Furionów i przeprowadzicie atak. My pójdziemy do bazy i zabierzemy tyle broni, ile będziemy mogli. Wówczas zadamy Furionom ostateczny cios. Furią zajmę się ja. |
Ostatnio zmieniony przez Nuparu2 dnia Wto 17:28, 16 Paź 2007, w całości zmieniany 10 razy
|
|
Śro 19:25, 03 Paź 2007 |
|
|
|
|
Grievous
Dawny Moderator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
|
|
|
2,5 miliona lat temu tygrysów nie było Ogólnie ciekawie się czyta
[Poprawiłem już na "tygrysowaty", tak jak miało być. N2]
|
|
Śro 19:42, 03 Paź 2007 |
|
|
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
No nie powiem. Nasz drogi N2 ma talent i chęcie żeby pisac FF za FFckiem. Furioni wrócili , to jasne , ale głownei ciekawi mnie wątek z Planetą Slizer. Powrót do korzeni. Hehheee...
|
|
Śro 21:04, 03 Paź 2007 |
|
|
Darkblade
Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Zadupie Ranga:Drafter
|
|
|
|
noooooo bardzo fajne, super
|
|
Czw 14:59, 04 Paź 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Dodano nową część; w ten weekend skończę pisać całość.
|
|
Sob 12:23, 06 Paź 2007 |
|
|
Darkblade
Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Zadupie Ranga:Drafter
|
|
|
|
to fajnie że skończysz pisac całość bo jest fajne za tą 2 część dam 9/10
|
|
Nie 7:50, 07 Paź 2007 |
|
|
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
Będzie co czytac. Jestem ciekaw jak potoczą się dalsze losy naszych hirołsów.
W końcu FF jest na podst. BW , wie pewnie będzie zajebiście.
|
|
Nie 9:26, 07 Paź 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Nowa część. A opowieść już skończona, zakończenie się wam spodoba.
|
|
Nie 17:08, 07 Paź 2007 |
|
|
Apokalips
Moderator
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3076
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
No nie powiem Nuparu2 Fajne opowiadanko ... byłem ciekaw kiedy je nam podasz ... szkoda że skończyło się w takim ciekawym momencie ... dam 10/10 ... trochę oczy bolą xD
Jak to opowieść już skończona ?! nie rozumiem przecież nawet nie walczyli ... z Fuirią i jego bandą ...
[Chodzi o to, że zapisałem wszystkie odcinki, a teraz mogę je dawać na forum bez obsuwy. N2]
|
|
Nie 17:27, 07 Paź 2007 |
|
|
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
Ciekawe. Powoli się roszwija akcja. Czekamy na następny odcinek N2.
|
|
Nie 17:34, 07 Paź 2007 |
|
|
Grievous
Dawny Moderator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
|
|
|
Z Bastet to dojebałeś Nigdzie nie puści go samego ? Ciekawe co będzie w wieczór kawalerski
Co do FF ... nieźle się czyta . Ale w porównaniu z poprzednią serią akcja długo się rozwija . No chyba że FF będzie bardzo długi
|
|
Nie 17:47, 07 Paź 2007 |
|
|
Nuparu2
Dawny Administrator
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 2178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Wiecie co? Nowa część.
|
|
Pon 16:47, 08 Paź 2007 |
|
|
Darkblade
Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Zadupie Ranga:Drafter
|
|
|
|
naprawdę, gdzie a tak na serio fajne bardzo fajne
|
|
Pon 19:17, 08 Paź 2007 |
|
|
ARES PRIME
Dołączył: 06 Maj 2006
Posty: 2291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabytek zwany Sandomierzem
|
|
|
|
Zaraz...
N2 - manta , Ja - goryl , Apokal - Gryzli , Bastet - pantera , Griev - Alioramus , Zakhai - nosorożec , Lemo - gepard , Derion - wilk... Nieźle. Wymieszane składy drużyn Maxymali z różnych odcinków. DObre. FMam nadzieję że choc raz zrobię rozpierduchę w stylu King Konga.
|
|
Pon 20:06, 08 Paź 2007 |
|
|
Zakhai
Dawny Moderator
Dołączył: 11 Gru 2005
Posty: 2000
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Legnica\Wrocław
|
|
|
|
Najlepsze było z Apem i niedźwiedzią siłą , oceniam na 11\10 inna oczena nie wchodzi w grę
|
|
Wto 13:48, 09 Paź 2007 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|